
melkart, 6 października 2020
Można być bogiem i leżeć na bruku.
Można być nikim – często gościć w druku.
Można być bohaterem zamkniętym w celi,
Można być bandytą okrytym chwałą bieli.
Można żyć nawet po śmierci,
Można skonać, egzystując tylko w ćwierci.
Więc jakiś jest sens tego dziwnego świata,
Gdzie mijają dni, mijają lata -
a wszystko co było, to tylko strata.
melkart, 6 października 2020
Rzym ma władzę, ja zaś mam prawo,
więc zgodnie z prawem, mą krzywdę skąpam krwawo!
Niech zstąpi na mnie bogów łaska,
by zatopić sztylet w bezimiennych maskach!
Strzeżcie się gniewu utajonego i żalu!
Erynie i charpie będą mym orężęm,
wiedźcie jakim strasznym jestem mężem!
... Zresztą dość tej próżnej gadaniny!
Na krwawe słowa nie będę strzępił zatrutej śliny.
Bogowie, co odpuszczacie ludzkie przewiny,
krew jak rzeki, nienawiści ogień
rozpostrę swego błysku okiem.
Ozłociwszy kurzem, gliną i piaskiem
wszelkie pokoleń kości, a wrzaskiem
rozplenię demony zbrodni!
Przyświecą im stosy, i ludzie – bracia pochodni.
Od dzisiaj jam potwór w człowieczej skórze,
jakem więc bestia, dam upust swej naturze!
A to wszystko za krew mych niewinnych dzieci...
a więc krew winnych zbrodni – niech leci, i leci!
melkart, 6 października 2020
Biegły wiatry po twarzach zastygłych
w daremnym triumfie. Radosnych smutkiem,
i smutkiem radosnych pogrzebał pył i gruz.
Wrogowie z obrońcami – solidarni
w pobojowisku miasta. Cisza. Spokój.
A pewien jestem, że jeszcze
chwilę temu słyszałem strzały i krzyki...
Bóg osądzi – Wstyd czy Chwała.
Wybaczcie mi Powstańcy, że w zaciszu
ronię nad wami łzy. Daliście nam Wolność
Wyboru – nie potrafimy jej dźwigać.
Może to kwestia czasu, aż przyjdziemy
z kwiatami – choć raz zjednoczeni,
by pył zielenią rozkwitał...
melkart, 6 października 2020
Ilu bogów jest na świecie – dzisiaj trudno zliczyć.
A w żadnego nie wierzę! Próżne są ich całuny
i krwawe pręgierze, tabuny cudów – wieczna ułuda.
Cóż z tego, że prorocy, że zbawcy, że wieszcze?
Na Boga! To nie boskość jeszcze!
melkart, 6 października 2020
Smutny ten świat
nakreślony swobodą obyczajów.
Zator serca leczony aspiryną.
Wiwatują dłonie
skuszone czerwienią szminek.
Na piedestale przeciętni aktorzy,
odtwórcy niezrozumianych ról
nakreślonych piórem błahostek.
Niby wszystko jest proste, przejrzyste.
Znikła boskość Boga -
teraz boskim jest człowiek.
Pod szalem pyłowych chmur,
rozkwita miłość bez pokrycia -
nieskrępowana granicami.
Zamiast wyśnionego Edenu,
blokowisko Babilonu -
fundament Sybaris.
Przegniłe owoce Raju
zachwycają maluczkich
jak światełka ćmy. Pustka.
Równocześnie z tym
analfabeta zasiał próżnię -
zmarła literatura, przepadł człowiek.
To, co piękne
zakryły bilboardowe cuda.
W szczegółach – rozpusta.
To sen! Oby był to tylko zły sen!
Zapomnę o nim tak mocno
jak człowiek przestaje oddychać.
Marek Gajowniczek, 6 października 2020
Piękna była jesień tego roku.
Zmarło ponad milion ludzi.
Spełniały się sny proroków.
Świat nieznacznie się odchudził.
.
Czarne życie ma znaczenie
w marksistowskiej Europie.
Meteoryt spadł na Ziemię.
Ostrzegano o potopie.
.
Wagnerowcy szli czwórkami
z uniesioną dumnie głową,
wyglądając za dronami,
wycinali to i owo.
.
A tam, gdzieś na Araracie
gniły jeszcze resztki Arki.
Czas, (pewnie wiary nie dacie) -
marnowano na pogwarki.
.
O tym, że trzeba zagłodzić!
Odciąć Unii pępowinę!
Zamknąć! Odstawić! Odgrodzić!
Skończyć karesy matczyne!
.
Porządek się rodzi Nowy -
płód brukselskiej Rosemary.
Oczekuje Rząd Światowy,
że pandemia pożre Stary.
sam53, 6 października 2020
wieczór przychodzi coraz wcześniej
w skłębionych chmurach moknie jesień
i szept twój słyszę - nie śpisz - nie śpię
tęsknota pachnie dzisiaj deszczem
słowa się skryły za kominem
wiersze przeniosłem znów do wspomnień
usiądź na chwilę proszę przy mnie
masz niezwyczajnie ciepłe dłonie
pozwól i ustom też zapłonąć
tęsknota pachnie dzisiaj deszczem
bądź mi jesienią latem wiosną
i całuj całuj
jeszcze jeszcze
sam53, 6 października 2020
namaluj proszę tajemnicę słowa
gdy z rannym kochaj zaglądasz mi w oczy
i sen wyjmujesz - pod powieką został
światłem i cieniem zabłąkanym w nocy
namaluj niebo zakochanym w sobie
deszcz pocałunków z bezdeszczowej chmury
i krzyk i ciszę kiedy jednym z objęć
pędzą raz w przepaść by za chwilę w górę
odlecieć razem ku nieznanym szczytom
w słoneczną jesień wciąż pachnącą miodem
a może tylko nadzieją na przyszłość
wino w tym roku smakuje wybornie
violetta, 6 października 2020
Pieścimy się, długie minuty, wiję wokół ciebie, piękny.
Uczucie wypełnia każdą cząstkę.
Lekkimi palcami gładzisz wzdłuż kręgosłupa, a potem przywierasz do grzbietu.
Robimy to jeszcze raz synchronicznie, aż w oknie niebiesko, spadają kasztany.
Marek Gajowniczek, 6 października 2020
Gdy było już po zabawie,
nagle lunęło w Warszawie.
Przewiało. W kanały wpadło.
Przełożono. (Nie przepadło)
w czas koniecznej obserwacji
debatę o nominacji.
Niebo nad miastem szalało.
Dudniło, gwizdało, grzmiało
i niewiele był widać
świat zza szyb, spoza Covida.
PiS wyszedł z tego wzmocniony -
oświadczyły wszystkie strony
prawicowej koalicji.
Nie ucierpiał na ambicji,
na honorze nikt we dworze,
a potop spłynął w Trójmorze.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2025
wiesiek
22 listopada 2025
smokjerzy
22 listopada 2025
dobrosław77
22 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
violetta
21 listopada 2025
tetu
21 listopada 2025
wiesiek
21 listopada 2025
sam53
21 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
Belamonte/Senograsta