poezja

poezja
Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 7 września 2022

Bestia Kontynentu

Francja, Niemcy, Rosja, Chiny
Nie chcą wolnej Ukrainy,
ani Polski i Trójmorza!
Kontynent wychodzi z morza.
.
Wygląda jak zwierz jurajski
z wielkim garbem himalajskim,
i nad tektoniczne rowy
wyciąga półwyspów głowy.
.
Sterczą na nich klifów rogi.
Powoli wstaje na nogi.
Dźwiga obwisłe podbrzusze
Z cieków rzecznych pióropuszem.
.
W ujściach błyszczą diademami
Zwane niegdyś koloniami
Sejfy zamorskich zdobyczy
Z bankami i drapaczami.
.
Zwierz w głębinie nędzy siedział.
Teraz na łapach niedźwiedzia
Przypomina już panterę
Zagarniając żyzny teren.
.
Reszcie świata grożąc głodem.
Uprowadza dzieci młode.
Ziemię pali. Domy burzy.
Wkrótce cały się wynurzy.
.
Wówczas ludzkość się przekona,
Że bluźniercze ma imiona
Wojenny, szatański pean.
Będzie walczył z nim Ocean.
.
Bestia groźne wszczyna wojny,
A Ocean jest Spokojny.
Czeka cicho aż od Stanów
Ruszy pasmo huraganu.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Bartłomiej Boruta

Bartłomiej Boruta, 7 września 2022

44

Dziś mam 44 lata
i nic
otworzyły się oczy niebieskie
i nic
robak sumienia przestał skrzeczeć
i jest cisza

było zielono, będzie biało
pejzaż daltonisty

Trzeba mi wrócić do źródła
"Na człowieka to ja się już nie nadaje
nie mam talentu do życia."

"Może się Pan przytulić do terminala"
Zbliżam się z przymusu

"Nie na takie loty Panowie,
nie na takie loty krojono nam skrzydła"

Tymczasem wiem już prawie wszystko
i mogę spokojnie pomilczeć.
a nawet pierwszy rzucić kamień

Po wojnie opowiem to wnukom.
Będę udawał, że śmieję się z nimi

Dziś mam 4444 lata


liczba komentarzy: 1 | punkty: 4 | szczegóły

Misiek

Misiek, 6 września 2022

Nostalgia VI

W kroplach deszczu sensu szukam
w kałużach oglądam własne odbicie
pod czarnym parasolem ukryta sztuka
idę dalej i dźwigam moje życie


Słońce znowu się za chmurami chowa
wszystko z wolna staje się szare i ponure
zimny kamień losu pcham ciągle od nowa
na tę niebotyczną szczęścia górę


Nie chcę być dłużej już milczącym Syzyfem
czekam kiedy Fatum coś wreszcie przemieni
na brzegu oceanu czasu stoję przed klifem
może dobre fale nadpłyną tej jesieni


Z wodą nieśmiertelności poczuję wtedy sól
ale będzie inna bo nie taka gorzka i nie słona
chwycę największą falę wtenczas w ramiona
gdy zmyje ze mnie ten największy ból


Jeden ptak przygląda mi się stojąc na skale
może to anioł przebrany patrzy teraz skrycie
każdy ma swój klif o który rozbijają się fale
nic tak nie boli w życiu jak… życie


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Marek Gajowniczek

Marek Gajowniczek, 5 września 2022

Manuel - po francusku

Zjawił sie pod wieczór Manuel.
Zaklął brzydko po francusku
po czym ośmieszył him self
podkładając się pod Rusków.
.
Maybe he drank... ruszył va banque.
W kółko je t'aime - crème de la crème
i bukiet bardzo brzydkich skojarzeń -
wprowadził Kreml do szczytu marzeń
.
Niewinnie wskazywał Manuel
kto do wojny innych prze
ukrywając własny cel -
pieszczot po francusku chce.
.
Wszystko, co chciał, już w Unii miał
o plac Pigalle do innych żal.
Drażniły go kraje uparte,
gdy Caracal nazwały żartem.
.
Została mu zdradziecka gra.
Pytasz jak jest? Comme çi, comme ça
Wdzięczności dziś oprawcy chce.
Stoi u drzwi, więc s'il vous plaît
.
Obawiać się nie ma powodu.
Ma wielkie wsparcie Wielkiego Wschodu
Poznacie go. Ten Manuel
łasi się jak zwyczajny cwel.


liczba komentarzy: 0 | punkty: 0 | szczegóły

Krzysztof Bencal (Benon Punicki)

Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 5 września 2022

Ballady z turnieju we Wrocławiu (XXXIX)

XXXIX

Raptem jedno uderzenie
młotem. I pęka skarbonka
serca Maryi. A Jezus
patrzy w niebo, którego

świnka nie zobaczy.
Przemyciłem hostię
z kościoła. Na razie
wyciągam ją spod języka

i chowam do etui
słońca. Gdy siedzę w pociągu,
jadącym po dwóch stalowych
linkach i wiem, że znów

wysiądę w rodzinnym mieście —
gdzie między mną a innymi
mieszkańcami jest przepaść —
myślę o śmierci, jakbym

trzymał balans. W końcu
skończy się miejsce na plecach
i zaczną chłostać Jezusa
poniżej kręgosłupa.

Smagnięty po dwóch półdupkach
jednocześnie, nie myślałem
pogrzebać planów Boga,
choć naprawdę bolało.

Moje pośladki są
symbolem wolności
i wiary, albowiem
w kościołach siadam, gdzie

zapragnę, a w urzędach
nie mam wyboru, bo
zazwyczaj stoją tam tylko
dwa krzesła: jedno

dla kierownika, drugie
dla petenta. Prezydent
Ameryki wydzwania
do mnie, ale nie odbieram

połączeń. Papież Franciszek
pisze do mnie listy, ale
ich nie czytam. Rozwijam
papier toaletowy

jak kliszę. I, widząc czyjąś
postać, przypominam sobie
obfity obiad w drogiej
kawiarni.

sierpień 2022


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Krzysztof Bencal (Benon Punicki)

Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 5 września 2022

Ballady z turnieju we Wrocławiu (XXVIII)

XXVIII

Z perspektywy katolika
cały mój majątek nie jest
śmiechu warty. Ta
podziurawiona koszulka,

którą mam na sobie, ta
paczka fajek w kieszeni
moich jeansów i ten portfel
z drobniakami, który

złodzieje w tłumie
przekazują sobie z rąk
do rąk i w końcu wsuwają
z powrotem na miejsce. Wkraczam

do kościoła niepewnym
krokiem. Jego wierzeje
jeszcze nie są zaparte
krzyżami. Klękam, jakbym

prosił kobietę o rękę.
Żegnam się, naśladując
innych. Nie pytam, gdzie mam
usiąść, a każde siedzenie

cechuje się niewygodą.
Patrzę na obrazy
z ciekawością plagiatora.
Natrafiam na posąg.

Udaję, że śpiewam razem
z innymi i przy dźwiękach
organów,
niezachęcających

do tańca, myślę o
samogwałcie w kruchcie. Nie mam
ze sobą katechizmu, lecz
jakiegoś brukowca

i krzyżówkę, przywodzącą
na myśl złomowisko krzyży,
a ksiądz, nie zaglądając
nikomu przez ramię, myśli,

że o wiernych wie już wszystko.
Tak będzie wyglądać moja
niedziela w jesieni życia.
Być może dorobię się

jeszcze.

sierpień 2022


liczba komentarzy: 1 | punkty: 3 | szczegóły

Arsis

Arsis, 4 września 2022

Epsilon Eridani

Płyniesz. Zanurzona w kosmicznej rzece czasu…

Dzisiaj jest wiatr, który wieje w takielunki bomów. Szarpie za koszulę, plącze długie włosy…

Noc spada plejadą gwiazd
przez odmęty
chłodne i ciche…
… przez obszary najgłębsze…

Księżyc w strumieniu, w szumiącym nurcie.
Odbija się i lśni. Rozwiesza skwapliwie sposępniałą twarz…

Jesteś
tam?

Jesteś,
lecz
nieobecna…

Jesteś?
Bądź…

Ja, jestem…

Spójrz!

Błądzę
i drżę,
okryty
chłodem
świetlnych lat
w tym sanktuarium pustki i opuszczenia…

W tej nostalgii emanującej kryształowym blaskiem, co muska mnie po zmarszczonym
od myśli czole…

Gładzi…

Podążam daremnie przez wodę zimną
w akompaniamencie trzeszczących masztów, łopoczących żagli…

Bądź…

Ja, będę,
choć ―
tak
jak ty
― milczeniem…

Podążam wytrwale, mimo że błyskasz na skraju srebrzystą pletwą. Nieuchwytna.

(Włodzimierz Zastawniak, 2022-09-04)

***

https://www.youtube.com/watch?v=xRArHQFhBgM


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

violetta

violetta, 3 września 2022

Mon abeille

ciepłem szepczesz po skórze którą wdycham
pokrywam się opalenizną

dłonie pocierające korę albo trawę
przepływają jak zapach kwiatów pomarańczy

oblepiasz ramiona słodkim akcentem
że wracam do upału miodu


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Marcin Olszewski

Marcin Olszewski, 3 września 2022

Kijów (zapis snu 2)

Jestem w Kijowie. Wśród bliskich. Siedzimy gdzieś na murku
W centrum miasta. Jest wesoło. Jemy, pijemy, śmiejemy się
Podchodzisz do mnie, mówiąc, iż dzisiaj w nocy musisz pójść
Do niego. Nie wiem, kim jesteś. Nie wiem, do kogo chcesz pójść

Jestem wściekły. Nie znam Cię. Mimo to jestem zazdrosny.
Chyba coś do Ciebie czuję. Wychodzę ze spotkania po angielsku
Nie znam całego miasta. Chcę dotrzeć do dworca kolejowego
Byłem tam przecież. Nie pamiętam lokalizacji

Nie znając języka ukraińskiego kupuję w kasie bilet
Odjeżdżam do Warszawy. Nie chcę Cię znać. Jak chcesz, idź
Do niego, kimkolwiek jest. Nie znam Ciebie, nie znam jego
Mimo to chciałbym, byś to do mnie przyszła. Teraz za późno

Wracam do domu


liczba komentarzy: 0 | punkty: 1 | szczegóły

Krzysztof Bencal (Benon Punicki)

Krzysztof Bencal (Benon Punicki), 3 września 2022

Szpieg

W pociągu otworzyłem sok. Wypiłem jeden
łyk, butelka wypadła mi z ręki i z jej
otworu popłynął strumień (albo zgodnie
z kierunkiem jazdy, albo w stronę miasteczka,
w którym wsiadłem do wagonu). Ani konduktor,
ani pasażerowie nie zwrócili mi
uwagi, dzięki czemu Bóg mógł mnie ochrzcić
tą słodką cieczą i wybrać na swojego
donosiciela. Lato nie dałoby rady
trwać non stop. Jeśli jesień nadejdzie pijana,
doniosę na nią. Zima nigdy nie jest
gotowa na swoje przyjście, więc zapomnijmy
o jakimkolwiek zastępstwie. Wiosna już
napisała podanie o przeniesienie
na inną planetę. Jestem jedynym człowiekiem
nieprzygotowanym do powrotu
do Edenu. Mam dla kogo żyć. Mam za co
umrzeć. Przeżyję wojnę. Umrę podczas
wigilijnej kolacji – z pragnienia.

1 września 2022


liczba komentarzy: 1 | punkty: 2 | szczegóły


  10 - 30 - 100  

Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt

Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.


kontakt z redakcją






Zgłoś nadużycie

W pierwszej kolejności proszę rozważyć możliwość zablokowania konkretnego użytkownika za pomocą ikony ,
szczególnie w przypadku subiektywnej oceny sytuacji. Blokada dotyczyć będzie jedynie komentarzy pod własnymi pracami.
Globalne zgłoszenie uwzględniane będzie jedynie w przypadku oczywistego naruszenia regulaminu lub prawa,
o czym będzie decydowała administracja, bez konieczności informowania o swojej decyzji.

Opcja dostępna tylko dla użytkowników zalogowanych. zarejestruj się

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1