
Yaro, 16 września 2022
schylony po grzyby
składałam ukłon jesieni
nadchodzi ubrana w kolory
ubrana w liście owoce
barwy szczęścia słońce
nadchodzi jak po zbiory
w polach szaro łąki zielone
lato przepadło wraz
ze skoszonym sianem
i ostatnim bocianem
pozostały gniazda
czegoś brakuje
wypełnia pustkę jesień
krótki dzień dłuższa noc
Orion co raz bliżej
zaciśnięty w pas
Yaro, 16 września 2022
twoje włosy zmieszane
z kwiatami kaliny zapach
jak wiatr co schodzi ze stoków
zapach sosny szum morza
wzbudza we mnie wrzesień
myślę że nie jestem tak stary
jak świat
wracamy do raju do źródła
my nasiona ocalałe z potopu
zapominamy o korzeniach
skąd i dokąd zmierzamy w kolorach
tęczy zatapialne myśli
niezbadane topi uczynki miłosierdzia Stwórcy
obmyj ręce zajrzyj w nieznane
zrozumieć że nie wszystko stracone
wystarczy nieba dla wszystkich
violetta, 14 września 2022
oddaję się jak biała niewinna chryzantema
w bukiecie
błyska we mnie
gdy otwierasz
całujące usta
zawsze spragnione połączenia
Arsis, 14 września 2022
Noc okrywa wierzchołki drzew siną powłoką pochmurnego smutku. Krople skapują
z ulicznych latarni, parapetów,
łopoczących w porywach wiatru reklamowych szyldów…
Zatrzymane
w kadrze
uśmiechnięte twarze…
Wygaszone
witryny
sklepów,
w których snują się jedynie
duchy zapomnienia,
muskając niewidzialnie kontury przedmiotów…
Moje własne
w szybach
wielokrotne odbicia…
Ciemne zakamarki, skrzydlate cienie…
Zatarte ślady stóp mojej matki,
która za życia przechodziła tędy wiele razy …
… wyrastające
łodygi
ze szczelin
zmurszałego,
wilgotnego muru…
Zacieki.
Pajęczyny
pęknięć
puchną
i kurczą się
od oddechu,
od nadmiaru powietrza…
Żółtawe plamy świateł rozpełzłe przy ziemi,
wspinające się po ścianach kamienic,
po wstrząsanych dreszczem drzewach…
Ktoś spogląda na mnie ze smutkiem
zacinającego deszczu, skłębionych obłoków.
Przepływa nade mną.
Mówi przez sen,
poruszając obrzmiałymi ustami…
Lecz wszystko jest zamknięte i ciche.
Pocięte dalekim mrokiem zamglonych cmentarzy.
W nocnym barze
cztery osoby.
Jak w obrazie
Edwarda Hoppera.
Wpatrzone
przed siebie.
Kroki u szczytu kamiennych schodów, którymi idę, są jedynie epizodem jesieni…
Wspinam się.
Ściskam
żelazną,
zimną poręcz…
Plączą mi się wspomnienia, epoki i lata,
jak te byty
o zatartych już rysach twarzy…
Wiatr łopocze
ogromnymi
skrzydłami.
Wznosi się i opada
w sinej politurze nieba.
Szeleści w głębokiej rozpadlinie mroku…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-09-14)
***
https://www.youtube.com/watch?v=X96aLsNoaoA
ApisTaur, 11 września 2022
pod wpływem wiadomej substancji
chwyciłem za pióro niezgrabnie
nie było w tym kszty elegancji
myślałem że będzie choć ładnie
niestety tekst poszedł do sieci
gdyż wówczas to z dumy pękałem
bo w świat trzeba wypuścić przecie
to dzieło nad wyraz wspaniałe
lecz rankiem gdy wrócił rozsądek
spojrzałem na płód wydalony
mój pegaz był tylko wielbłądem
zostałem poetą skończonym
Marcin Olszewski, 10 września 2022
Jestem na weselu. Trwa zabawa i śpiewy
Jest miło i przyjemnie. Nagła zmiana miejsca
Poza weselem. W koszulce, dresie, bez pieniędzy
Kraków. Nie znam adres lokalu wesela. Jak wrócić?
Warszawa. Teleportacja? Konsultacja przy adaptacji
Strychu. W sobotę? Widzę kolejkę, gdzie znajomy urzędnik
Odbiera legitymację policyjną. Nagroda za pomówienie mnie?
Podobno prokurator i policja w tej sprawie przekupują ludzi
Rzekomo kradnę rzeczy, bym pomóc jakimś uczniom
Dawno temu, ktoś podobno widział jak w restauracji
W Warszawie, trzymam czarne ubranie. Nie moją własność
Tracę poważanie. Wszyscy się ode mnie odsuwają
Wracam na wesele. Nie ma już nikogo
Nie ma sprawy pomówienia. Jestem niewinny
Na weselnych stołach już niewiele jedzenia
Yaro, 8 września 2022
ołowiane chmury przeganiał wiatr
będę czekał
ciemny las wokół zamknięty czas
w szarym polu sieje rolnik ciemne ziarna
nie wydadzą dobrego owocu
z drzewa spada ostatni zielony liść
nadzieja spada na ziemię
płyną rzeki popiołu szare smutne oczy
płynął szkielety ryb ości białe
smród odór ziemia kona z bólu
przez ludzką głupotę
szkoda pod oczami słonych oceanów
dłonie skrępowane
czuję lęk
zamknięty wewnątrz świadkiem tych dat
co odkrywa przede mną świat
wierzę w lepszy inny świt
zbudzisz mnie
Arsis, 8 września 2022
Spójrz, coś wyrasta na skraju kobaltowego nieba…
Coś się rodzi na nowo.
Spala. Płonie nuklearnym blaskiem…
Spójrz, moja jedyna! Kwiat przed nami rozkwita, przecudnej urody, tylko że śmiertelny
i jakże morderczy w swojej kreacji.
Zachodzi. Ciemnieje nieskazitelną purpurą.
Gaśnie.
Wyżarzone
do cna
popielisko.
Matko,
moja
jedyna!
Drżę.
Przepływam przez poszczególne warstwy czasu, wyławiając echa przeszłych epok…
Powiedz mi.
Powiedz mi,
proszę…
(co mam ci powiedzieć?)
Cokolwiek.
… nasłuchuję…
Lecz,
tylko
― cisza.
Lecz nic…
Jedynie otchłań milczenia, którą eksploruje lodowaty wiatr.
Rozwieram
szeroko
ramiona.
Chwyć
mnie
za rękę.
Zamykam dłoń. Obejmuję próżnię. Wciąż próżnię…
Zaciskam
powieki.
Pod powiekami pulsuje bolesny powidok…
Otwieram…
*
Samotny
dom
na stepie,
w którymś słonecznym dniu lipca..
Samotny dom…
Nie widzę za wiele, bowiem razi mnie światłość z wnętrza przedmiotów…
Skąd
ten
blask?
To jasnowidzenie?
Menażeria
kształtów.
Coś jest. Za chwilę tego nie ma…
I znowu jest, ale w innym miejscu i czasie…
Przecieram
łzawiące,
szczypiące oczy…
Przede
mną
białe
ściany.
Otwarte
okna.
Drzwi…
Białe ściany.
Popękane…
Białe ściany
pełne rdzawych smug… …
… naznaczone brunatnym żarem eksplodującego przed dziesięcioleciami słońca…
Samotny dom. Opuszczony. Od dawna nieżywy.
W porywach wiatru powiewają niecierpliwie
poszarpane szmaty
ze śladami dawnego życia…
Matko,
moja,
jedyna!
Nachodzisz mnie w snach i o coś nieustannie prosisz…
… spomiędzy spróchniałych resztek, chwastów, wątłych łodyg…
(Włodzimierz Zastawniak, 2022-09-07)
***
https://www.youtube.com/watch?v=nVu9fypUS5U
Marek Gajowniczek, 7 września 2022
Francja, Niemcy, Rosja, Chiny
Nie chcą wolnej Ukrainy,
ani Polski i Trójmorza!
Kontynent wychodzi z morza.
.
Wygląda jak zwierz jurajski
z wielkim garbem himalajskim,
i nad tektoniczne rowy
wyciąga półwyspów głowy.
.
Sterczą na nich klifów rogi.
Powoli wstaje na nogi.
Dźwiga obwisłe podbrzusze
Z cieków rzecznych pióropuszem.
.
W ujściach błyszczą diademami
Zwane niegdyś koloniami
Sejfy zamorskich zdobyczy
Z bankami i drapaczami.
.
Zwierz w głębinie nędzy siedział.
Teraz na łapach niedźwiedzia
Przypomina już panterę
Zagarniając żyzny teren.
.
Reszcie świata grożąc głodem.
Uprowadza dzieci młode.
Ziemię pali. Domy burzy.
Wkrótce cały się wynurzy.
.
Wówczas ludzkość się przekona,
Że bluźniercze ma imiona
Wojenny, szatański pean.
Będzie walczył z nim Ocean.
.
Bestia groźne wszczyna wojny,
A Ocean jest Spokojny.
Czeka cicho aż od Stanów
Ruszy pasmo huraganu.
Bartłomiej Boruta, 7 września 2022
Dziś mam 44 lata
i nic
otworzyły się oczy niebieskie
i nic
robak sumienia przestał skrzeczeć
i jest cisza
było zielono, będzie biało
pejzaż daltonisty
Trzeba mi wrócić do źródła
"Na człowieka to ja się już nie nadaje
nie mam talentu do życia."
"Może się Pan przytulić do terminala"
Zbliżam się z przymusu
"Nie na takie loty Panowie,
nie na takie loty krojono nam skrzydła"
Tymczasem wiem już prawie wszystko
i mogę spokojnie pomilczeć.
a nawet pierwszy rzucić kamień
Po wojnie opowiem to wnukom.
Będę udawał, że śmieję się z nimi
Dziś mam 4444 lata
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 listopada 2025
sam53
19 listopada 2025
Toya
19 listopada 2025
wiesiek
19 listopada 2025
Jaga
19 listopada 2025
Trepifajksel
19 listopada 2025
ajw
19 listopada 2025
ajw
18 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
18 listopada 2025
wiesiek
17 listopada 2025
absynt