Belamonte/Senograsta, 18 października 2024
Rok 2009 ze zgrupowania wierszy pod tytułem Nowe symboliczne nakierowane na życie - wtedy jeszcze nie pisałem tomami w sposób zdecydowany, raczej rodzajami
Mój kościół się wali
mój kościół jest pełen burzy oceanu
wysokie nierówne sklepienia raz sięgają nieba
a obok są prześwity szałasu wśród lian
i brak symfonii witraży
Ale jest już duży i taki inny, taki przewiewny
taki osamotniony i taki niepewny
czy grunt jest grząski czy budulec słaby?
Błyska się lśni
Stworzyłem potwora
już wzrokiem świdruje w przedmiot wstrętu
to może być kwiat, strzępy firanek, kawałek psiej sierści
albo nagle odnaleziony pionek z szachownicy
Liczy się to, że zetknął się z nieczystym
że ja to zgubiłem, ja to zrobiłem
Chciałem by rzeki przebiły mi skroń
Chciałem by robaki wżarły się w me dłonie
Chciałem więc wielu ujść rzek –
metod chwytania promienia w słowa
Winna jest brzydka skłonność, celowość, zamroczenie –
pełna świadomość
Nie - tu nie ma jasnego patrzenia To obłęd To bezsens
To ściana To góra To dno To ciemność
To wrogowie mej matki To bestia ludzka
To dzieci rzucające kamieniami
Po prostu nie dam ani kroku dalej Po prostu zimno mi
Po prostu coś się wytrąciło z zawiasów spadło
Wiem już, że liczy się tylko dobro, jej dobro
Wiem, że pragnę tylko swej drogi Ach...
wysoko w górach bije źródło
nie wiem co z resztą mojego życia
ale szczęśliwym ludziom zawsze towarzyszy muzyka
nauczony samotności jakoś sobie poradzę
zwinę akordy bezkształtu nie patrząc
monstra zapachów samotności
ale nie opuszczą mnie ramy po obrazach i futryny drzwi
zawsze natrafię na wykwit tego czegoś
razem splecionego w gruzłowate sygnały
dla lustra i spirali
polana szczęścia rozpełzłe mrówki
jagody i poczerniałe sady
ławice piasku
wiece topoli rozprószył wiatr
snują się błędne wiry na rzece
wszystko puszczone, wszystko rozpędzone, wytracające ten pęd
odpoczywająca Naga Prawda.
Yaro, 17 października 2024
twoje spojrzenie jak strzał
ukryta miłość istnieje na ziemi
mimo że powyżej gwiazdy
dotykam dłoni
dotyk zimnej szklanki
gdzieś daleko na plaży
szczęśliwa biegniesz
piasek między palcami
słońce płonie i spada
za ogromem horyzontu
nadchodzi zewsząd noc
znów będziemy się bać
ptaki drzewa
pomiędzy nimi wiatr
co przywieje co da
by odwagę mieć
na odległe czasy
by poznać siebie
by nie uciekł grunt spod stóp
nie są ważne miejsca i czas
tylko my zagubieni
w matni kłamstwa
puste miejsce puste plaże
pod stopami morska woda
z piaskiem czasu pustka
w dłoni mały bursztyn
świadectwem dojrzałości
przestrzeni
kochamy się
cały świat płonie
nadzieją żarem miłości
zamkniętym w oczach Katrin
Marek Gajowniczek, 17 października 2024
Poezja żywa -
Emocjonująca
Nic nie ukrywa
I nie ma końca
Nawet, gdy starość
Przygnie poetę.
Idzie na całość
W każdą podnietę.
.
Bywa liryczna
I polemiczna.
Wspominająca -
Monogrficzna
I refleksyjna
! aluzyjna -
Nieuszczypliwa,
Choć czasem drwiąca.
Błędów i przywar
Nieszanująca.
.
Z wyjątkiem swoich,
Z wyjątkiem własnych
Wciąż się mnożących
W umyśle ciasnym
Od brzydkich słówek,
Wtrąceń niejasnych
I literówek
Gasnącej gwiazdy.
Wszelka krytyka
na nic się zda.
Życie umyka
Pamięć nie ta.
.
Wciąż szukająca
Dobrego słowa
Gwiazda gasnąca -
Nie Supernowa
Może gdzieś z biedy
Kiedyś
Rozbłyśnie,
Gdy we śnie wiecznym
Wiersz o niej wyśnię
W nagle zbudzonych
Weny porywach.
Znajdzie swe strony.
Powróci żywa!
sam53, 16 października 2024
chyba nie był to jednak przypadek
ot - spojrzenia znów wpadły na siebie
budząc myśli pragnienia dojrzałe
i coś jeszcze - też chciałbym to wiedzieć
wyobraźnię wplątałem w rozmowę
cień zachwytu - ostatnio też przebiegł
cóż że w ciszy rozpala się ogień
noc przynosi w zanadrzu milczenie
sny o szczęściu co nagle rozbłysły
czymś nieznanym i chłodnym jak zima
wiesz jak trudno zatracić się w myśli
gdy w spojrzeniach chcesz miłość zatrzymać
Marek Gajowniczek, 16 października 2024
Odsypiam noce.
Przesypiam dni.
Zwalczam niemoce.
Słoneczko lśni,
a ja w pieleszach
z kotem przy twarzy.
Sen mnie rozgrzesza.
Kot ze mną marzy.
.
Sen się powoli
na jawie spełnia.
Gdy z Bożej Woli
zdrowie pozwoli -
będę się spełniał.
Pewnie już nie tak,
jak w dawnym czasie -
cały w skowronkach,
ale na tyle na ile da się
przebierać w mrzonkach.
.
Bezsenność szkodzi..
Człowiek przechodzi
nocą przez ściany
lekko jak młodzi
z życia powodzi
w świat zapomniany.
Jak Feniks z prochu,
czasem po trochu
jest tu i tam.
Z sercem na dłoni
po kątach goni.
Już nie jest sam.
Belamonte/Senograsta, 16 października 2024
Zachód słońca jest rzeczą,
stanem umysłu czy zdarzeniem?
Na pewno rzeczą - w umyśle
Prawie na pewno zdarzeniem obiektywnym
Na pewno stanem umysłu
będącym twórczością i odbiciem czegoś
A Burza?
Jeśli rzeczą, to gdzie się kończy, a gdzie zaczyna?
Powtórzcie to sobie dla burzy
Ci, którym przemyślenia sprawiają przyjemność
Piękno jest żywotne i sprawia przyjemność
Geny zachodów, geny walizek
paczuszki wiązek wrażeń
postrzegania
Rzeczy, które sąsiadują ze sobą obojętnie
- mrówka, żaba, lis, chmura
które czasem się zjadają
- lew i owca
czasem zachwycają
- róża i my, wy, oni
Geny i fluidy
Rzeczy usłyszenia i zdarzenia
Sam jestem rzeczą, zdarzeniem, mam stany umysłu
- a może jestem stanem umysłu dla siebie -
i nawet jestem stanem umysłu czyimś...
Ktoś mnie zauważył, związał się ze mną,
albo co gorsze,
przeczytał mój wiersz ;-)
sam53, 15 października 2024
gdybym mógł podpowiedzieć wyobraźni
że tylko ty tylko z tobą
już dziś poszlibyśmy na spacer
nóżka w nóżkę
trzymałbym twoją dłoń w swojej
pozwoliłabyś się pocałować
albo inaczej
zaprosiłbym cię do kina na romantyczny film
a później na kawę i ciastko
po drodze kupiłbym ci bukiecik stokrotek
chyba że wolisz konwalie
kwiaty a w oczach szczęście - cóż mi chodzi po głowie
a może wyskoczylibyśmy na pływalnię
wyobraźnię zostawiłbym w domu
po cóż mi ona gdyś cała mokra
i w skowronkach
gdybym jeszcze obudził się rano obok ciebie
we właściwej rzeczywistości
choć czasami sny z tobą są zbyt piękne na wiersz
lubię gdy pochylasz się nade mną
wtedy i kroplówka pachnie jak ty
Diorem
Yaro, 15 października 2024
uśmiech rozciąga się
od malowniczych Ustrzyk
po płaskie brzegi Helu
malowane oczy
jak Bałtyku piaskowy błękit
trawą morską włosy
rozciąga wiatr po kresy horyzontu
poranną bryzą zmoczony
biegnę brzegiem plaży
bursztynowa komnata tajemnic
wyczekuje zakochanych
fale bałwany nie przeszkodzą nam
zachód słońca nad morzem
należy do nas wróć o wschodzie
nasza Polsko
Yaro, 14 października 2024
twój uśmiech rozciąga się
od malowniczych Ustrzyk
po płaskie brzegi Helu
twoje malowane oczy
jak Bałtyku piaskowy błękit
trawą morską twoje włosy
rozciąga wiatr po kresy horyzontu
poranną bryzą zmoczony
biegnę brzegiem plaży
bursztynowa komnata tajemnic
wyczekuje zakochanych
fale bałwany nie przeszkodzą nam
zachód słońca nad morzem
należy do nas wróć o wschodzie
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 listopada 2024
niemiła księdzu ofiarasam53
22 listopada 2024
po szkoleYaro
22 listopada 2024
22.11wiesiek
22 listopada 2024
wierszejeśli tylko
22 listopada 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 listopada 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
22 listopada 2024
Potrzeba zanikuBelamonte/Senograsta
21 listopada 2024
Drżenia niewidzialnych membranArsis
21 listopada 2024
21.11wiesiek
21 listopada 2024
Światełka listopadaJaga