Misiek, 23 marca 2025
**diakrostych podwójny**
Prawdziwi poeci już to wiedzą dlatego łaP
Ogromne możliwości naszego języka bO
Elementarz liter jest ograniczony alE
Zdania są zawsze nieskończone i nieraZ
Jesteśmy skłonni wiele razy opiewać raJ
Albo piekło na świecie i jedynie to lirykA
Troszczy się o nas ukazując lepszy świaT
Opisujemy życie a naprawdę nic i wszystkO
Ronimy też łzy albo bawi nas czarny humoR
Ambiwalentne uczucia zostają w tyle gdy grA
Dochodzi do finału kiedy zapanuje znów łaD
Owszem porządek w innym znaczeniu bO
Sterty śmieci zapełniają nasze głowy a loS
Niejednokrotnie sprawia psikusa nawet teN
Aktualnie co przywrócić chciał uśmiech licA
Kochajcie wiersze, kochajcie poetów na znaK
Oficjalny dla dobrego czasu i wreszcie złO
Człeka opuści nie będzie musiał na dnie leC
Honor uczciwych zostanie ocalony a śmiecH
Antypatia niewdzięcznych zniknie jak mgłA
Nakryje na wieki zapomnienia wieczny seN
Klątwy, którymi obrzucali wiernych zginą taK
A Muzy zaproszą tam gdzie czeka ...PrawdA
wolnyduch, 22 marca 2025
Wiersz napisałam dwa lata temu,
ale nadal jest aktualny, tak jak i nadzieja
na lepsze...
*********************************************
Tej wiosny krokus znowu sfioleciał,
wierzba się koci, boćki wracają,
by wkrótce gniazda wprost na stodole
mogły zbudować, w nich złożyć jaja.
Szkoda, że ludzkie dziś są zniszczone.
Nie oszczędzono w nich nawet piskląt,
gdy jak do kaczek bestie strzelają -
na polowaniu, nazwanym misją…
Na szczęście wiele z nich wyfrunęło,
Dziś leczą rany, pod obcym niebem.
Patrzą z nadzieją, bawiąc się w parku
i ucząc w klasie, z nowym kolegą.
Tej wiosny zieleń strumieniem tryśnie,
ożywi lasy, łąki i pola,
a serca dzieci oraz rodziców
napełni radość z wiarą, że pokój
Ponownie przyjdzie, by odbudować
pod własnym niebem gniazda na nowo.
wolnyduch, 22 marca 2025
Nie otulisz dłużej oczu białym szalem.
Nie pokażesz srebrnych kwiatów już na oknie,
ni falbany zimne, jak jaskiń stalaktyt -
już mnie bawić dziś nie będą, moja droga.
Trochę szkoda, bo się z tobą nawet z żyłam,
gdy pod kocem piłam grzaniec z cynamonem,
lecz ty mówisz, że jest czas, by w dal odpłynąć
i powitać w innej szacie swoją siostrę.
Skoro tak, to będę czekać trzy sezony,
aż przybędziesz z twardą taflą na ślizgawce
i latarniom znów dokleisz długie brody.
Szronem drzewa przypudrujesz - w lesie, w parku.
A ja wyjdę na spotkanie z tobą nocą
i przytulę, by cię ogrzać choć przez chwilę.
Będę cicho patrzeć jak gwiazdy migocą,
by wraz ze mną mogły znowu cię przywitać.
Już po chwili usiądziemy sobie w sankach,
zanim pójdziesz się z kimś innym czule witać
i dasz znać, że nadszedł czas, ażeby narty
mógł wyciągnąć i po górach z tobą śmigać.
ajw, 22 marca 2025
plączą się myśli
jak gałęzie drzew
nade mną. oddech nocy,
pełna niepokoju cisza
i wątłe światło
oczu. nie oszukam
siebie. mam coraz mniej.
coraz więcej nagich słów
we mnie. słodki i mroczny,
wilgotny aromat.
_________________
Marek Gajowniczek, 21 marca 2025
Jak przeżyć na świecie burze
przy niskiej emeryturze
i rosnących cenach?
Żyję już od innych dłużej.
Na lepiej szans nie mam.
.
Naturalne są kryzysy
zdrowia i dochodów,
a literackie popisy
u wysokich schodów
straszą już zamilkłym echem
nieprzespanej nocy
czekającej na pociechę
zamarłej pomocy.
.
Jak obudzić wsparcie ludzi
wierszowanym słowem?
Głodna sztuka wciąż się łudzi.
Recepty gotowe
czekają niewykupione -
przeterminowane.
Pomóż, a będą wznowione!
Są miodem na ranę
.
Papier stony wszystko zniesie,
a grosz ma znaczenie.
Nędza - nędzą, a żyć chce się
bez patrzenia w ziemię,
albo w Niebo za potrzebą,
gdzie jest bielsza biel.
Wróć zapach powszechnym chlebom.
Wpłać na zbożny cel
trzymania przy życiu Marka.
Stać Cię na to - wierzę!
Zanim optymizmu miarka
w smutki się przebierze...
.
W głuchej ciszy
Rzad nie słyszy
samotnego jęku
z opuszczonej, twórczej niszy.
Pomóż! Bogu dziękuj!
ajw, 21 marca 2025
zwalniam migawkę
odsłaniając światłoczułą
w zachłannych oczach
sześćdziesiąt kadrów na minutę
ścieżką dźwiękową szeptu
podążasz na południe
pod skórą dreszcz
niewypowiedzianych kwestii
choreografią języka
prowokujesz kolejny akt
chcę więcej
__________________
Belamonte/Senograsta, 21 marca 2025
Taki stary ze zbioru Magiczno surrealistyczne
2003.
E tam – zamknięte to mogą być oczy
obrady, a praca myśli i uczuć
się tka i tka
niewidoczna
Wykształcenie się liczy, odwaga
i wiara i zasady
i siła i motywacja
i dyscyplina
i spokój i rzeka
Płynąca do nieba jak hostia
utkana ze snów i wspomnień
w koniecznej godzinie samotności
nad pozłotą kłosów
szumnych dumnych
Ufnych, zatopionych w marzeniu
we własnej pozłocie, w toczącej się rozmowie
kosy z zagłębieniem jej pępka –
przechowanym na czubku języka
przez zmysł smaku dotyku ( najulotniejszy
i najboleśniejszy to węzeł )
uczucie pamięci, wyobraźnię, czas, tęsknotę –
potoczne i szlachetne węzły kosmosu
Śni mi się motyw szalonej upojnej ucieczki
przed wymiarem sprawiedliwości
i wróżenie o tym co ma się stać z lotu łabędzi
Ludzie szukają posłania popiersia
podłogi pnia wiatru trutek
i przeszywającej trucizny zgnilizny
i okazji do przekraczań
Niewątpliwie rozmawiają ze sobą
tkaniny i źródła, pokrowce i wędziska
oczy i krajobraz, mleko i sól
Ale mnie nas Boga w tym nie ma
A piorun porządkuje moje życia dwa –
wiejskiej wróżki i sutenera z lasu,
spontanicznego młodego chłopaka
z sercem bijącym dla każdej chwili
i mędrkującego głupca
(z tym wiąże się sen, który opowiem potem)
Motyw ucieczki, motyw rozmowy, motyw tkaniny
Dzieci przechodzą przez ucho igielne
przenoszą mury (jak koń przeniósł studnię w ucieczce z pola bitwy)
przez nienawiść do ojca lecą, pożądanie sławy i chęć zlinczowania psa,
prześladowania za okulary, zbyt duży nos, piegi, tuszę, rozwód rodziców. Kurwa !
Cycki im rosną i alkohol wabi żołądki,
a jak mają 30 lat włącza się pamięć –
to koniec historii obliczonej na 5 św. Żywotów :
glizdy psa kota wulkanu i statku kosmicznego
– aż oczyści się z bieli i wstąpi w historię planety Ziemi
Za mało węzłów w tym rozpaczliwym położeniu
( ona tu jest, śpi, ciężko oddycha)
nic na mnie nie czeka
nikt i nic mnie nie woła po imieniu
Czeka mnie tylko śmierć, pobicie,
parę wypróżnień i triumf poezji. Ha! Ha!
Chcę być poza
Każda rzeka jest tajemnicą
W życiu trzeba być trochę szaleńcem
supełek.z.mgnień, 21 marca 2025
Raz na tydzień, a nawet rzadziej, Anna gasła
od nadmiaru wyplatanych koszy, powtarzając,
że nie wszyscy pójdą do nieba, a przecież można
nie wymazywać siebie zamazywaniem. Do widoczności
próbowała czegoś nowego, topiąc przykościelny krzyż
w rzece, chociaż Bóg wie jak teraz żyć obok wytwórni
mebli? Drzwi. Laserunki drzwi, zwłaszcza bez wyjścia,
w otwartych drzwiach
— nadal widziała polne ścieżki, pranie marznące
na sznurku, skrzące się abstrakcyjnymi formami,
nieślubną ciążą. W drobinach niskiego światła
jej perspektywa odbijała się od mojej.
___________________
z cyklu: Anna
Atanazy Pernat, 20 marca 2025
byłem na dwudziestym szóstym piętrze Marriotta
nie widziałem tam nic szczególnego
tylko morze świateł w dole oraz
bezmierną czerń samotności
numery pokojów przypominały
tatuaże w obozie koncentracyjnym
byłem w zamkniętej klatce nieswojego miasta
na twardej pryczy za tysiąc złotych na dobę
o tej porze wszyscy oprócz mnie
próbują o tym zapomnieć
leżę
kontempluję puste miejsca
po wszystkich osobach które były mi bliskie
wyciągam drzazgi z serca jedną po drugiej
w dole ocean świateł
od czasu do czasu błysk
karetki pogotowia
AS, 19 marca 2025
najbardziej kłamią
moje oczy
wciąż świecą dawnym blaskiem
a ja od lat
udaję żywego
https://www.youtube.com/watch?v=UPCbYtiV21k
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
22 kwietnia 2025
Belamonte/Senograsta
21 kwietnia 2025
Arsis
21 kwietnia 2025
Marcin Olszewski
21 kwietnia 2025
Belamonte/Senograsta
21 kwietnia 2025
wiesiek
21 kwietnia 2025
Trepifajksel
20 kwietnia 2025
Bernadetta
20 kwietnia 2025
Bezka
19 kwietnia 2025
sam53
19 kwietnia 2025
wiesiek