sam53, 2 września 2024
kiedyś przyjdzie powrócić do wspomnień
z marzeniami się zmierzyć od nowa
czasem trzeba coś w życiu zapomnieć
żeby słowo dokleić do słowa
nawet wiersze przestają być piękne
kiedy droga w miłości jest kręta
serce zawsze za sercrm zatęskni
gdy ostatnią jak pierwszą pamiętasz
kiedyś przyjdzie się zmierzyć z właściwą
i jej piękno w codziennej rozhuśtać
z dni zwyczajnych zbuduję ci przyszłość
ach pocałuj pocałuj mnie w usta
Marek Gajowniczek, 2 września 2024
Ominęła go sława, a z nią i pieniądze.
W krwi gorącej zgęstniały sercowe zdobycze.
Mimo to nie zakończył swych życiowych błądzeń
i brnął nieuważny w ich ślepe ulice.
..
Mijał samobójczo umarłe talenty
i przyjaźń rozdartą w strzępy ślepym losem,
usuwając przeszkody sprzed oczu zamkniętych,
wierzył, źe wędrówkę zakończy etosem.
.
Smucił, czasem wzruszał, Sarkazm w śmiech zamieniał.
Najbliższa mu dusza spoza smugi cienia
nie odeszła całkiem i nie zapominała.
Straconej rozkoszy zapomnieć nie dała.
.
Sen więc mylił z jawą i był albo nie był
zawsze przedkładając zamiar nad potrzeby.
Samotność na starość bywa trudnym życiem.
Przyszłość widzi czarno, a przeszłość w zachwycie.
.
...
Sącząc mocne Espresso
w kawiarni na rogu
zamiast dawnym ekscesom
wdzięczność składał Bogu.
że z roju negliży
co rozgrzały klimat,
urok się przybliży,
wzrok na nim zatrzyma.
.
Wszystko może się zdarzyć.
Nie znasz dnia, godziny.
Miło czasem pomarzyć,
To o czym myślimy
zsyła przeznaczenie.
Staje się konkretem
lub...
sprowadza na ziemię
smutnego poetę.
.
Ominęła go sława, a z nią i pieniądze.
sam53, 2 września 2024
to było wczoraj sam na sam ze sztuką
spięte zmysłami warkocze emocji
od warg w zachwycie po przyziemny ukłon
który refleksje przenosił w niedosyt
w żywym obrazie słowami autora
w jesiennych barwach nurzał się do woli
na strunach czasu jakby chciał je porwać
wstrząsnąć by zaraz znów się uspokoić
w porannym cieniu który drgał na ścianie
przenosząc ażur z fali na firance
promieniem słońca czyniąc lekki zamęt
w tańcu ze sztuką - czy ja jeszcze tańczę
sam na sam razem w sepii i czerwieni
gdy pod stopami fioletowe wrzosy
wpatrzeni w siebie pożądaniem źrenic
pocałunkami zgarniamy niedosyt
sam53, 2 września 2024
już odleciały nam bociany
opustoszały ptasie gniazda
zamglony księżyc w chmurach zawisł
o spadających wciąż śniąc gwiazdach
wrzesień pogodą się zachłysnął
po kartofliskach dym się wlecze
z ciągłym wrażeniem że już blisko
że lada chwila przyjdzie jesień
a może babim latem jeszcze
jak ciepłym wiatrem nas owinie
w bukietach wrzosów niosąc szczęście
jak w czterolistnej koniczynie
normalny1989, 1 września 2024
Tylko ciemność tu panuje
choć rzadko strach zagląda
wszystko milczy
albo mocno wiruje
znak zapytania, kropka.
Niczego tak nie lubię, uwierz
jak każdej chwili na
zepsutej karuzeli
nie próbuj tego zrozumieć
wariują ludzie,
którzy tylko
na mnie spojrzeli.
Yaro, 1 września 2024
diamentem w oczach
mieniłaś się tamtej nocy
usiadłem obok twoich
spojrzeń na zwalonym drzewie
dotykiem wzroku
badałem przestrzeń między nami
pocałunek złożyłem na dłoni
soczyste usta nabrzmiałe od piękna
wplotłem ręce we włosy krótko spięte
ciepło szyi rozgrzało łańcuszki łez
odjechałaś w głowie został biały fiat
zapisany numer rejestracji
odnalazłem cię potem
wiedziałem że poznasz po długich
prostych włosach
zmieszany powiedziałem kocham
Arsis, 31 sierpnia 2024
Noc mnie dopieszcza. Domaga się o więcej i więcej. Noc przytula się i płacze. Mimo że deszcz,
że deszcz jest taki odległy.
Powiedz mi, ach. Nie chcesz nic mówić. Wiem. Wszystko wiem…
Zatopiona w ciszy. W tej upojnej ciszy.
W milczeniu tym. W oddechu. W niczyich szeptach.
W oknie odblaski. Mnożą się i troją na szybach lśnienia.
Te wszystkie umizgi gwiazd. W liściach drzew migoty, drżenia.
W gałęziach...
Przyszła do mnie przeszłość.
Przyszła tak
jak zawsze.
Tak zwyczajnie.
Przyszła w udręce i w szacie do samej ziemi.
W powiewającej. W bezkresie pustki.
Czas przestał istnieć.
I cisza taka
spadła z wysoka.
Sfrunęła na skrzydłach czarnych.
W furkocie piór.
W muśnięciach, jakby czyjejś dłoni (twojej?)
Do płonącego gardła wlewa się ogień. W przezroczystości szkła widzę. Dostrzegam mnożące się
widma. Odbicia…
Kwiaty w wazonie.
A w kwiatach,
w tych uschniętych płatkach kurz i pajęczyny.
Pozostałość w wazonie pękniętym na wpół. Kwiaty dla nikogo.
Na stole talerz z okruchami czerstwego chleba. Przy stole odsunięte krzesło.
A więc
ktoś
tu był.
Albo nadal jest, tylko
niewidzialny.
A więc ktoś. Kto?
Za oknami księżyc
ostrzy się sierpem
w szczelinach chmur.
Za oknami noc. Noc…Noc…
To jest wszystko zniszczone. Zatarte pragnienie moje.
W pustej już szklance odbijają się nieśmiało resztki umykającego lata.
Niewyraźny zarys
czyjejś twarzy.
Szklanki, którą trzymam w dłoni.
I którą ściskam
aż do pęknięcia.
Do pierwszych kropli krwi.
Upuszczam na podłogę.
Spadają z chrzęstem kawałki rozbitego życia.
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-08-31)
***
https://gertemmens.bandcamp.com/track/alone-in-a-city-full-of-strangers
violetta, 31 sierpnia 2024
w późnym wschodzie jestem ciepła
i łagodna mleczną mgłą otulaj
rosą spłynę na brązowiejącym tobie
- trawie i ostatnich polnych kwiatach
dla kolorowego marzenia
sam53, 31 sierpnia 2024
nie szukam jej w sierpniowych wierszach
ani wśród kwiatów gdzieś przy drodze
nie szukam w polu - dawno przeszła
choć we śnie jeszcze za mną chodzi
nie szukam jej w deszczowych chmurach
ani też w słońcu na pogodę
choć czasem kiedy gubi pióro
skoczyłbym za nim nawet w ogień
a że wciąż piszę wiersze letnie
i wiatr kołysze je w obłokach
szukam tej pierwszej w której jesteś
z jakże gorącym - kocham kocham
Arsis, 31 sierpnia 2024
Czy ty mnie trochę… Czy ty mnie, choć trochę… Powiedz… Albowiem jakieś to wszystko
milczące. Utopione w piskliwej ciszy.
Czy ty mnie… -- już nic? Już niczego nie żądasz, nie pragniesz...
Jakie to wszystko chropowate.
Mosiężne klamki pokryte
zielonkawym nalotem.
Ściany pokryte kurzem, pyłem przeszłego czasu. Obrazy. Podłogowa klepka…
Świece dopalają się na lastrykowych parapetach. I drżą w nerwowych podmuchach nocy.
W echach pustych pokojów
W długiej amfiladzie wejść i wyjść. W przedpokojach…
Tak tutaj jakoś w tej nieustannej metamorfozie snów.
W tym kłębowisku oczekiwań i majaków.
Enigmatycznych symboli. W tych okrytych zasłonami gestach…
Ktoś tam stoi.
Albo coś.
Przyczajone…
W podmuchach wiatru jedynie czeluść nieujarzmiona. I nic. Jedynie nic. Albowiem nic…
Więc, co takiego przymila się do mnie poprzez skrzydlate cienie? I próbuje wskrzeszać ulotne
chwile?
Poprzez nawoływania w pustym domu...
Moje?
Nie
moje?
Niczyje…
Deszcz bije o szyby dużymi kroplami.
Rozpryskuje się na rozmazanej częściowo masce klauna, kiedy wystawiam do nieba
zatarte w połowie,
umalowane na czerwono usta.
Rozbawione do szczętu. Do tej błazeńskiej przesady. Ten uśmiech już przemijający, w który wiatr
napływa ciepły.
Skrzypią kasztany,
strzeliste topole.
Szeleszczą jak w gorączce trawy gładzone niecielesną dłonią…
Kiedy coś się przeinacza
w tym szmerze,
w gorącym oddechu.
W rozognionej
rzeczywistości
tętniącej ogniem kwiatów.
W sześcianach powietrza…
W nieskończonych wariacjach na ten sam temat.
*
Gdzieś idę nocą. Idę ulicą. Znowu idę. Wiecznie.
I wiecznie mi tęskno do ciebie.
W pełnej melancholii uciekam od siebie.
Zapuszczam się w szum samochodów,
goniąc nie wiadomo dokąd. W świetle latarni. W nocy dżdżystej.
Ciepłej,
bądź
księżycowej.
Trzymam ciebie w ramionach.
Poprzez próżnię
dotykam twojej twarzy.
Nie czuję jej,
lecz widzę,
ale tak jakby przez szybę.
W smugach mijających reflektorów.
W lśnieniach i błyskach.
I w jakiejś zdefragmentowanej formie.
W ułamkach umykającej wciąż całości.
W spływających kroplach padającego deszczu.
W zniknieniach i zjawach. W ciągłych powtórzeniach…
(Włodzimierz Zastawniak, 2024-08-31)
***
https://www.youtube.com/watch?v=RuVCOVd13kg
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
16 lipca 2025
wiesiek
16 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
15 lipca 2025
wiesiek
15 lipca 2025
sam53
14 lipca 2025
jeśli tylko
14 lipca 2025
Bernadetta
14 lipca 2025
wiesiek
14 lipca 2025
Jaga
13 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
12 lipca 2025
wiesiek