Marek Gajowniczek, 2 sierpnia 2023
Niski, lecz wyższy od płotu
był pewnie pułap przelotu
przypadkowo zbłądzonego
w obszar pasa granicznego -
może nawet nieco za,
skąd powrócono raz dwa.
.
Radar groźby nie uchwycił,
a nie byli to kosmici
tylko piloci szkoleni
słabi i niedouczeni
w wagnerowskim zgrupowaniu.
Nie sprostali więc zadaniu.
.
Ale skoro u nas byli
może nam coś podrzucili,
co mogłoby eksplodować,
incydenty sprowokować
gdzieś, w nieprzewidzianym czasie.
Wykluczyć tego nie da się.
.
Ośmieszono zapewnienie:
"Ani metra na stracenie
w obce rece nie oddamy!"
Pewnie się nie odegramy,
ale już wzmacniamy siły,
które lot zauważyły.
.
Lecz nie miały takiej broni
by zestrzelić lub przegonić
bezpośrednio albo zdalnie
mocno i proporcjonalnie,
bo wciąż nie ma procedury -
zgody sojuszniczej góry.
Strategów i polityki.
Chyba wnyki na przesmyki
sami powinniśmy stawiać,
by sie bardziej nie obawiać,
a na drzew wierzchołki
wmontować pachołki
z czujnikami ruchu
i uchem nasłuchu.
.
Te helikoptery blisko
musiały mieć lądowisko,
które umknęło uwadze.
Ktoś oglądał się na władzę,
kiedy służb oko sokole
powinno badać przedpole.
.
Niech się nas choć trochę boją.
W cudze piórka się nie stroją.
O ustępstwach nie ma mowy,
gdy się w Puszczy zaczną łowy -
przetrzebimy mateczniki
agresywnej polityki!
Marek Gajowniczek, 1 sierpnia 2023
Pod kroplówką dostaw
nie brak różnych postaw,
że wojna winna być lokalna -
daleka, wspomagana, zdalna.
Toczona za oceanami.
Chwała im za to! Cześć i dynamit!
.
Wciąż jest nierówna - asymetryczna.
Z Pierwszej Światowej czerpiąca wzorce
i do przesady bywa tragiczna,
tylko odstraszyć miała zaborcę.
Płacą obrońcy ofiarą sami.
Chwała im za to! Cześć i dynamit!
.
Zbliża się stale do naszych granic
nie ukrywając zamiarów groźnych.
i prowokuje wciąż mając za nic
prawa, konwencje, przestrogi możnych.
Toczymy spory między partiami.
Co na to NATO? - Jesteśmy z wami!
.
Pokojowego czekamy Nobla
wraz z odległymi sojusznikami.
Ile jest warta dzisiaj krwi kropla?
Tyle co chwała, cześć i dynamit?
Jedynie Honor nie ma wciąż ceny.
Matka - Ojczyzna na synów czeka!
Jeżeli trzeba - się nie cofniemy,
choć ustawicznie świat może zwlekać.
.
Śmiała odpowiedź wymaga zgody
niejednoznacznych planów mocarzy,
którzy jak dotąd mnożą powody,
by się na więcej nikt nie odważył.
Nie eskalował niszczacych zmagań.
O wyprzedzeniach mówią wciąż ciszej
przy skali braków i niedomagań -
ciąg dalszy wojny jutro napisze!
.
Przyszłość cudzymi kreśląc rękami
zgodnie z Piątymi Artykułami!
Sztelak Marcin, 1 sierpnia 2023
Przymieramy głodem,
śnieg ma za mało kalorii,
szczypie w język.
Ten i tak zdrętwiały
od nadmiaru ciężkiego
powietrza.
Można oddychać
tylko na poziomie podłogi,
w pozycji błagalnej.
Dobijając czołem
wystające ponad poziom
zardzewiałe gwoździe.
Czyli wszystko w porządku,
dzień bez niespodzianek.
A noc pełna dźwięków.
Zwyczajnie – skrzypienie desek
i gra marsz żałobny. Oby tylko
w kiszkach.
Na całe szczęście jutro
będzie, niekoniecznie
lepiej.
Yaro, 1 sierpnia 2023
w szantach płynie rum
w ustach ze szkorbutem
słone śledzie zanurzone
w dębowych beczkach
na oceanie fale obmywają
pokład drewniany jak dom
odkrywam przed sobą nowy ląd
sztorm w głowie fale na morzu
stęskniony za suchym
liny szarpane wiatrem
żagle spuszczone do połowy
śpiew szanty strach w głowach
Marek Gajowniczek, 31 lipca 2023
Powstanie Warszawskie -
Zawłaszczone? - odzyskane!
Dzisiaj jest jak miód na ranę,
medalionem dumy, chwały,
by inne się z pyszna miały,
kiedy mylił je świat cały.
.
Znów jest nasze - na pomnikach
i śpiewa o Nim publika
pełną pieśnią gromkim chórem
nie myląc które jest które?!!
Pieśń już nie jest zakazana!
.
Chociaż o nas, bez nas, za nas
wciąż próbują decydować
co wychwalać, co świętować?
Spowadzać nas w mediów kanał.
Dla nas Wielkość - dla nich banał.
.
Duma to nie euforia.
Poświęcenie, dramat, Gloria
nie pasują razem złu?
Mieliśmy Godzinę W
nie trzeba się o nią kłócić,,,
bo jeszcze może powrócić
z tym, co się na świecie zmienia
w patriotyzm pokolenia!
Marek Gajowniczek, 31 lipca 2023
Te polskie sierpnie
historię zdobią wdziękiem.
Są, jakbyś (swą) dziewczynę wziął za rękę
i poszedł z nią
na zbiórkę do Powstania.
Te nasze sierpnie – są tylko do kochania!
Nas pieśni sierpnia
do czynów porywają!
Na świecie nigdzie słów takich nie znają,
a my w plecakach
swych, porozrywanych -
nosimy wciąż zwycięstwa zakochanych.
I ciągle palce
wznosimy do nieba.
I najsilniejszych umiemy się nie bać!
My solidarni -
nie do paktowania!
Nas nie uczono wrogom w pas się kłaniać!
Zwycięskie szarże,
dramatyczne boje.
Z tobą, mój sierpniu wrogów się nie boję!
Bo wiem, że Cud
nad Wisłą już się zdarzył!
W tych naszych sierpniach - zawsze nam do twarzy.
I choćby nawet
przyszło drogo płacić -
ostatni los rzucimy niebogaci
na stos, na szaniec,
na ostatnią kartę.
Zagramy o to, co dla nas jest warte!
Te polskie sierpnie
i wszystko, co się stało -
to nasza pieśń, co zawsze będzie chwałą!
I choćby ktoś
rachunek chciał wypisać -
my zapłacimy – Jutro!… a może dzisiaj!
sam53, 30 lipca 2023
kiedyś kochałem psa znajdę
to był bardzo oddany pies
wiem że mnie kochał
jadł z ręki
później był drugi trzeci
w międzyczasie pojawiła się czarna kotka
mruczała na kolanach gdy siadałem
w zimowe wieczory przy kaflowym piecu
to było dzieciństwo kiedy kochałem Boga
tego w płaczu dziecka i tego w uśmiechu starca
pochylonego nad biedronką i przekwitłą nawłocią
w milczeniu i w rozmowie
czekam aż znów przyklęknie w modlitwie
tyle miłości przechodzi obok
Sztelak Marcin, 30 lipca 2023
Odkrywa na miarę międzynarodowego dnia
parzenia herbaty w garnku:
kamizelka utkana z pajęczej nici
jest obrzydliwe lepka.
Szczególnie gdy nachodzi chętka
na wysokie loty
i czas założyć skrzydła,
oczywiście o ile wyprasowane.
Znając życie od strony lewej
dusza zdechła, żelazko zimne.
Bieda, biada lub nędza.
Tu się nasuwa przekleństwo,
więc pora ugryźć
pajdę chleba.
Powszedniego jak dzień, niekoniecznie
dzisiejszy.
Dziś niedziela, ósma
w tygodniu.
Lub coś koło tego, wszystkie kartki
z kalendarza zamalowane
na czarno.
Aż szkoda, że nie na niebiesko,
migdały na zakąskę, szampan
pod lodem, truskawki pod śniegiem.
Ostateczny upadek.
Więc kończę.
Marek Gajowniczek, 30 lipca 2023
Większość pragnie mieć jasność -
oprócz ciemnych mocy
szkalujacych zacność i skalę pomocy,
gdy toczymy wojnę o skrawek wolności
oraz o spokojną przyszłość dla ludzkości.
.
Są nasze pragnienia kartą przetargową.
Kraj się musi zmieniać w strefę zaporową
przeciw barbarzyńskim - bezpaństwowym armiom,
które ziemię palą i się zbrodnią karmią.
.
Prowokacji serię szkolą najemnicy.
Rząd tworzy strategię obrony granicy,
ale główne siły poświęca wyborom.
Stąd te ciemne moce swą bezczelność biorą.
.
Zawsze jest "coś za coś" i dezinformacja.
Na każdą aferę akcja i reakcja.
Rozchwianie emocji i sprzecznych opinii.
Nie wie ludzi szereg - co wybrać powinni?
.
Unia podpowiada. Najlepiej wie Niemiec
i kary nakłada. Każdy cudzoziemiec
jest bardzo potrzebny i niezwykle drogi.
W Europie wrzenie - znikną zapomogi?
.
Wciąż nie ma jasności jak się kto zachowa?
Większość walkę wspiera - przeciw jest połowa,
a i obcych wpływów siła jest w narodzie,
o czym telewizja przypomina co dzień!
.
Bez przyzwoitości, taktu i kultury
a partyjne doły i partyjne góry
w zaślepieniu sporu i burzy pogladów
niszczą czystką wszystko.
Wszystko... oprócz sądów.
Arsis, 30 lipca 2023
Przykładam do chłodnej ściany pulsujące ucho. Nasłuchuję. Gdzieś w głębokościach czasu
jakieś ciche szmery,
jakieś szeptane, niewyraźne słowa, oddechy…
To znowu jest i trwa
w tym swoim
wiecznym
oczekiwaniu.
… w tej wiecznej nocy…
Jestem tylko tutaj, gdyż nie stać mnie na podróżowanie po odległych zaświatach.
Dlatego przybywają do mnie te zjawy, te widma o nieostrych, nieustalonych rysach twarzy.
Przechodzą przez pokój niespiesznym krokiem,
choć bardziej, jakby płynęły w żółtawej aureoli wiszącej lampy.
Pochylone, zakapturzone truchła
w jakimś mniszym korowodzie
i w długich do samej ziemi szatach.
Podzwaniające dzwoneczkami w kościstych dłoniach…
Wychodzą ze ściany, znikając w następnej, co zasklepia się
za nimi
z cichym mlaśnięciem
oblizujących się lubieżnie wilgotnych warg.
I znowu cisza,
ta okrutna,
szumiąca cisza.
Za oknem pada deszcz, albowiem dzisiaj jest znowu deszcz
albo wiatr…
… albowiem jest…
I ta piskliwa
w uszach
otchłań rozpadu…
*
Kiedy wracałem i wracam nadal przez labirynty nocnego parku, wiatr szarpie liśćmi dębów,
kasztanów…
Gdzieś w splątaniach gałęzi, pohukiwania i szepty spadające lekkim powiewem na skronie.
Kto tu jest? Czy ktoś tu jest?
Z pewnością jest i spogląda przyczajony w ukryciu, obserwując z wielkiego, czarnego okna
opuszczonego domu.
Gdzieś
zza
ściany…
… z bezgranicznej otchłani smutku…
Wydaje się, że widzę to oko
lśniące od łez,
wycelowane we mnie.
Wpatrzone czujnie
w każde moje poruszenie.
Oko mojego własnego ja.
Moje własne oko
patrzące na mnie.
W to moje jestestwo
rozdarte jakąś
pradawną eksplozją.
… w to moje rozdwojenie…
Drzewa szumią, trzeszczą, chwieją się. Snują jakąś melancholię.
… kiedy
idę,
śnię…
Tu…
… i tam…
To jest —
jak ja
I ja-on.
Albo
— ono…
Ja tu
byłem.
Albo
nigdy —
nie byłem.
Jestem…
… bądź jestem…
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-07-30)
***
https://www.youtube.com/watch?v=GpYyj2mz1vI
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
14 października 2024
zgodnieYaro
14 października 2024
To ma być kaszka?Jaga
14 października 2024
Laranjasam53
14 października 2024
1410wiesiek
14 października 2024
Jesień - niby kolorowo,Eva T.
14 października 2024
112Marek Gajowniczek
14 października 2024
OgromBelamonte/Senograsta
13 października 2024
Jesień zaczyna się wierszemsam53
13 października 2024
W deszczu spadających ptakówArsis
13 października 2024
Lustrovioletta