Robert Hiena, 13 april 2024
Zapchane myślami dziury
w mazi mózgowej
gniją, cuchną od lat zastane
konsystencją - trochę wata
umysł
zaczyna przybierać ich formę
zrogowaciałe neurony milczą
dając jedynie odruch wymiotny
w reakcji
na myśli
Robert Hiena, 16 september 2023
Naprężone żałosną nutą struny
brzęczą wpojonym przez lata
fałszem.
Wpychają w usta dźwięki, których
wymówienie powoduje refluks
dopiero kiedy
muzyka zagra.
Niektórych wad nawet sam
Stradivari nie naprawi.
nikt.
Robert Hiena, 10 september 2023
Smalące węgle nienawiści
do odbicia, tego w duchu,
naprężają swe muskuły, drżąc
i wibrując do dźwięku ciszy.
Rytmiczne pulsowanie zapewnia
ból głowy nie dając odetchnąć
od palącej fali rozgoryczenia.
W tym momencie nie jest już
potrzebna nawet pojedyncza iskra
Bo pożar tli się od samozapłonu.
Robert Hiena, 8 september 2023
Bezsenność znerwicowanych neuronów
pulsujących boleśnie, pchanych ku szaleństwu
Przez krew zmrożoną szokiem
który powinien być oczywistością.
Drżąca struna myśli - wibruje
nie dając chwili wytchnienia
Wiercąc echem swego żalu
coraz głębsze szramy
na umyśle ociężałym.
Robert Hiena, 5 september 2023
Zapleśniałe słowa budzą ukradkiem
strumienie strun drżących echem
Czy myśli kiedykolwiek miały sens?
Zapycham oczy pustymi myślami,
gnijącymi od lat w piwnicy
tego co-
...
Czasami sam nie wiem.
Strząsam z ramion pył osiadły
na myśl o którym
chce mi się rzygać.
Robert Hiena, 2 september 2023
Wydrapane na twarzy wspomnienia
grymasów
które
raczej bym wolał puścić
z dymem.
Zakonserwowane kremem żalu
pod makijażem ignorancji
pulsują subtelnie
nie dając spokoju
Skrzywiony obraz w lustrze
daje rozkosz iluzji - maskując
Wszystko to, co jątrzy się
pod powierzchnią.
Robert Hiena, 1 september 2023
Pochowane nieumyślnie
drżące z emocji zarżniętej
upchanej watą poduszek,
od których jedynie
napierdala kark.
Zza zamkniętych oczu
obrazy nie chcą znikać,
szlamem swego marszu
płyną
kiedyś stolarka się podda.
Robert Hiena, 31 august 2023
Zabielone zemdleniem oczy
Wywrócone na lewą stronę -
nie widzą żaru tlącego się
u podstawy spękanej czaszki.
Oddech płytszy od myśli
dymiącej głęboko w oddali,
poza zasięgiem rozsądku.
Spazmy mięśni szarpane odruchem
bliższym spuszczeniu wody
niżeli
wyrozumiałej reakcji
wycieńczonych neuronów.
Robert Hiena, 31 august 2023
Zaświszczały smętne trąby,
niegdyś drące niebo słowem-
teraz echem obijającym się
od czaszki do czaszki.
Uszy uschnięte, od głowy
jak liście w chorobie -
nienaturalnie szybko,
przedwcześnie
----- zanikają.
XXXXXXXXXXXXXXX
Komu, komu słowo, skoro
głów chętnych słyszeć
brakuje?
W lustrze pękniętym, krzywym
obraz słów pustych łopocze
jak flaga biała
Sącząc jad niezrozumienia
na żyzną glebę nadziei.
Robert Hiena, 31 august 2023
Sparciałe balony wypchane
marzeniami głów ściętych
zatopionych głęboko, daleko.
Unoszą się mdląco nad
szkarłatną powierzchnią
zgagi wspomnień
wypartych.
Robert Hiena, 21 january 2022
Zatęchły szum - mdły zapach pustki
Przewleczony pod kilem,
plecy zdarte o własne myśli
wzburzone brakiem kierunku.
Zmęczenie materiału - trzeszczy
jak drewno w czarnej kopalni
w naturalnym procesie samozniszczenia.
Natura nie lubi pustki.
...
Zmęczenie materiału - pęka
jak struna, skatowana szarpaniem
Jeszcze tylko trochę.
Robert Hiena, 19 october 2021
Pustostany wieją chłodem
zza zamkniętych oczu,
pociągasz nosem -
Dzisiaj łez nie będzie.
Wdech - pauza -
drżącymi dłońmi
przebierasz palcami
liczysz dni, noce
i scenariusze.
Wydech.
Jeszcze trochę cierpliwości.
Jeszcze trochę.
Robert Hiena, 15 october 2021
Pustka
.
.
.
Upchane watą-pakułami,
Starymi gazetami
których nikt nie czytał.
Zalane żółcią spękaną
kurzem spowite
"wiadomość dnia".
Dudniący szum ciszy,
mdły ucisk pustki
.
.
.
Dlaczego?
Robert Hiena, 23 october 2020
W ciepłym zapachu
światła księżyca.
Cichym szelestem
zimowych liści
fantomowych
przysiadłem na skraju drogi.
To wszystko wydaje się
znacznie lepsze, w głowie
wepchnięte
gdzieś w komfort
...
Błoto z butów nigdy nie zejdzie,
zniesione z lasu, do którego
boję się wyruszyć.
Robert Hiena, 12 october 2020
Przymknął oczy i parsknął
pod nosem licząc na palcach
raz, dwa, trzy.
I się skończyły.
.
Długie cienie zalęgły
na półkach, głowie
w duchu, logice
Czy to wszystko
ma jakiś koniec?
Przymknął oczy i westchnął
pod nosem, licząc na siebie.
Robert Hiena, 16 may 2018
Jak się czujesz, idąc
kiedy kroki stoją w miejscu
zabetonowane własnymi błędami
Zapchane rury swoich myśli
myślami cudzych myśli
zatęchłe i łatwopalne
Masz ognia?
Stawiam krok przed siebie
beton nie pęka - dobra robota
wytrzyma do śmierci.
Trzeba o tym pamiętać.
I iść dalej.
Robert Hiena, 10 october 2016
Podano na tacy
(ze złota i ropy)
przerzuto i wypluto
(kiedyś się nauczy...)
by wytrzeć Konstytucją
(zna ją każdy!)
i zetrzeć ją w proch
(a media milczą?)
W alternatywie zdarzeń
(jak z lustra)
zakreślono krzyżem
(przydatny wynalazek,)
plany stawienia
(niech żyje rewolucja!)
Ściany - zbudowanej
(z fałszu i uśmiechów)
Przed którą wszyscy
(ja też?)
Staną rzędem
(...)
I wyszepczą swe słowa
(...)
Których nikt nie chce słyszeć.
(koniec?)
...
Robert Hiena, 10 october 2016
Spaleni w słońcu własnej hipokryzji
przyjmują baty z ludzkiej głupoty
człapiąc przez rozległe pola
marzeń o byciu ślepym.
W szeleście kajdan swoich ograniczeń
wbijają kule w mięso swych braci
krzycząc do lustra czyja to wina
winiąc świat za bycie ślepym.
Ciągnąc za sobą słowo zwątpienia
w uśmiechu patrząc na płonące ściany
zbudowane z nadziei i marzeń tych
którzy nie chcieli oślepnąć.
Robert Hiena, 10 october 2016
Spod złotych kopuł
prosto pod rynnę.
Sparzeni marzeniami
świata idealnego -
pozbawionego elementu
niespisanego Słowami.
Rozdarci w chaosie
spoglądają za mury
łamiąc swe karki
i stygnąc w lepiankach
Własnej - Naszej - Wszystkich
Ja-Wiem-Lepiej.
Robert Hiena, 9 october 2016
Gniewnie spogląda w obicie
w krwi w lustrze za ścianą
spowite nićmi fałszu istnienia.
A pomyśleć że na początku
to wszystko miało JAKIŚ sens.
Polizał palce w nadziei wyczucia
czy koszmar mija, czy się zaczyna
Zatracając się w spazmach codzienności
radząc sobie z nią nie lepiej niż
rybak walczący z suszą.
...
fin?
Robert Hiena, 9 october 2016
Przesunął palcami po ostrzu
negocjując z Szatenem
ile warte jest pole puste
między żebrami-
Namalować chciał swój portret
łzami wydrapanymi z twarzy innych
Tych, co naiwnie wyciągali rękę
do studni zamulonej po brzegi.
Oblizał palce po ostrzu
wynegocjowany, z Szatenem
że to, co puste nie jest warte
więcej niż muł między żebrami
Robert Hiena, 26 september 2016
RADYKALIZACJA!
W zapachu zmurszałych świan-
w wilgotnym powietrzu swojego
podgniłego oddechu.
KOLEKTYW.
Szaleństwo wymaga poparcia-
diagnoza umysłu światłego
nie daje satysfakcji
INSTANCJA?
Chociaż gdyby trochę inaczej-
wyjść nieco przed szereg
zadąć w trąby wojenne?
NONGRATA!
Świat zalśniłby kolorami
jakich człowiek nie widział.
I nigdy by nie pojął.
.
Robert Hiena, 24 march 2016
Uciekasz myślą od słów powszechnych
złocąc swe wizje, kując je spiżem
Natchnienia w perfumie i sensu,
ładu szukasz daleko
gdzieś, pomiędzy wersami.
A słowa dziś, jak dawniej
złudne toczą koło
skrzypiąc na drodze mulistej
tonąc w odmętach bezmyśli.
Robert Hiena, 23 march 2016
Załkała "Sprawiedliwość"
spoglądając na zwiotczałe
niedokarmione ręce.
Przybite do ściany na wzór
podobny do krzyża - szuka
licząc na zrozumienie świata
Z uśmiechem - od ucha do ucha
jak eksponat w Muzeum Udziwnień
w dziale wiedzy zakazanej.
Śpieszcie się, spójrzcie póki czas.
Niedługo wystawa się kończy.
Nowa Fala już na zapleczu.
Robert Hiena, 31 january 2016
Świat wykuty w strachu
naciągnięty strunami
*wbijającymi się całkiem
przyjemnie w tchawicę.*
grającymi nutami gejów
żydów, feministek i zdrajców
maści każdej, jakiej można
sobie tylko wymarzyć.
*urojonych w głowach tych
co zdmuchują pył z młotów*
i obracają kluczami,
naiwnie myśląć
że to oni obracają globem.
...
A co, jeśli?..
Robert Hiena, 23 january 2016
Skryba spokojnie umoczył pióro
w inkauście ze złudzeń, nadzei
i pychy.
Wytoczył słowa ciężkie,
rwąc pergamin słowami
"Życie jest piękne".
.
Skryty w Archiwum Idei-
w gablocie ze złota spogląda
na wszystkich z wyższością
Snując nieme nadzieje
w sercach nieuleczalnych
jątrząc rany zadane
Inkaustem ze złudzeń, nadziei
i pychy.
Robert Hiena, 23 january 2016
Kto by pomyślał
żeby zapach palonego mięsa
i zmurszałych cegieł
oznajmiały
Nowy Najlepszy Świat?
W dźwiękach jęku stali
i szumu wody umierających rur
Wszystko powoli odżywa
wracając do normy
Po długiej Chorobie.
Kto by pomyślał
żeby zapach świeżego powietrza
i mchu na korzeniach
oznajmiały
Że jednak nic się nie zmieniło?
W dźwiękach jęku drzew
i szumu wody górskich potoków
Wszystko żyje jak dawniej
niezmiennie
Jakby nigdy nie było inaczej.
Robert Hiena, 21 january 2016
Potykając się o własne kroki
piszemy swe księgi krwią
wszystkiego co niegdyś żyło
I będzie.
Stawiamy pomniki z mięsa
i robaków, trawiących wszystko
co stało nam na drodze
I nas samych.
Liczymy na wieczność istnienia
zapominając że ten gatunek
zaczął płonąć wraz z ogniem
Który wziął w posiadanie.
Robert Hiena, 24 december 2015
Cudowny Nowy Świat
Tabula Rasa - bo można.
Chore Ambicje na eksport
na wagę, rozchwytywane,
W zależności od kierunku wiatru.
Gdzie zamiast paliwa - na księżycu
skapnęła krew tysięcy.
Którym wcale tak szybko
nie było do gwiazd.
Dobra robota, Wolny Panie.
Robert Hiena, 14 december 2015
Zaplata nić wątłą na igłę pordzewiałą
od zwiątpień, zniechęceń i braku nadziei.
Zaszyte usta i tak milczą, bez motywacji
wielkich manifestacji tych, którzy są słowem.
A słowo się rzekło i pozamiatało pomiędzy wierszami.
Ryjąc bruzdę tępym narzędziem, powoli
licząc na spamiętanie dawnych spraw.
Umysł nie raz płatał figle - po co udawać
że homo sapiens jest czymś więcej
niż tylko nazwą systemową?
Robert Hiena, 11 december 2015
Stukam zębami nerwowo wzdychając
na wszechobecną zgagę weltschmerzu
Której sam Werter by pozazdrościł.
Spoglądam w tłumy z nadzieją na iskierkę
w oku kogokolwiek - pozbawionego w sercu
Praw ludzkich i boskich.
Bo w końcu, nic co ludzkie, nie jest mi znane
na kołach historii - gdy sami pod nie wpadamy
miażdżeni co obrót przez te same błędy
spoglądamy z nadzieją przed siebie.
Czy słowa opiszą coś, czego nigdy nie było?
Robert Hiena, 8 december 2015
Zaszumiała wśród ściętych głów
wiatrem drzew płonącego Edenu.
Gładkością noża rysowanego dłonią
po granicy między szaleństwem
a zrozumieniem tego
czego nikt nie pojmie.
Wymalowane znaki pośród traw
krzewów ciernistych twardych stóp
naznaczają na skroniach zrozumienie
wbijające się subtelnością kawałka stali
wypalonego w węglach żali wszystkich tych
którzy nie potrafili odwrócić głowy
Robert Hiena, 17 november 2015
Postawmy sobie epitafium na kościach
gnijących zwłokach
"Było warto - nie róbmy tego więcej".
Wybite łuskami i kolbą, zalane
czerwienią tętniczą.
Bo co nam pozostaje, jak tylko
siąść, podziwiać swe dzieci
wykrwawiając się powoli
w imię -każdy sobie- zasad.
Spisanych mową
i spluwanych w twarz aktem
uświadamiającego miłosierdzia.
Robert Hiena, 17 november 2015
Wszyscy kolektywnie wysmarowani
czernią - bielą - czerwienią - błękitem
spoglądamy na produkt jakościowy
- Bo statystyka to działka Stalina.
Binarna moralnośc lemingów - serc
pozbawiona
znikomej choćby nuty logiki.
Gloria victis - tylko kto będzie
po nas sprzątać?
Robert Hiena, 23 october 2015
Wygnane wspomnienia miejsc
tętniących krwią natchnioną.
Pryśnięty czar w postrzale
zbitej szyby dawnych spraw
-niby przebija-
a jednak - odbicie.
Wspomnień miejsc, które
z osocza opadłe
popadą w niepamięć.
Robert Hiena, 19 october 2015
Wypuszczone w odmęty
fal i sztormów pustkowia
usychają samotnie
palone zimnym słońcem.
Podarte na strzępy niesione
przez wiatr martwy - leżą
i patrzą przed siebie w pustkę
Słuchają z nadzieją tykania
zegara, który nigdy nie wybił
godziny, w której się zmieni
Cokolwiek.
Robert Hiena, 12 october 2015
Wydęły się lica trupie
napchane chomiczo
niewypowiedzianymi prawdami
Inną stroną przemówił -
bo lżej, stac nie trzeba
i schudnąć można.
Zaś inni łapią i biorą
i jedzą z tego wszyscy
Bo taka juz jest natura ludzka
Robert Hiena, 8 july 2015
Wypisane na twarzy słowa
zuchwałości - palcem,
- żeś se oka nie wybił!
Zatępiona wizja wynika raczej
z zapchanego umysłu.
Tym, co każdy winien wydalić
i filtrować na przyszłość
Ale czego wymagać od ludu
nie znającego sensu życia?
Robert Hiena, 1 july 2015
Potępione wybryki oscylatorium
neuronowego.
Kto czyta instrukcje? Naprawdę?
Na świecie jest tylu ludzi sukcesu.
A żaden nie przeszedł
okresu gwarancyjnych
darmowych serwisów.
Domowe strojenie tranzystorków
zalewaniem ich płynami
(i półstałami) jest wcale dobre.
Czas wymienić baterie.
Robert Hiena, 30 june 2015
Bug-Chonor-ojczysna!
Kosa w żebra i trzy kilo ołowiu.
prosto w serce.
Jak dobrze, że Bug nie był
żydem-czarnym niemcem
i gejem. W turbanie.
Prawie.
Bo każdy myśli za siebie.
Lub tworzy. Powinien.
Gdy mózg odpowiada za coś więcej
niż trzymanie moczu i śliny
w miejscu publicznym.
Robert Hiena, 23 june 2015
Obyście wszyscy złamali karki
od patrzenia w waszą przyszłość
i łeb zwiesili - bo tam jest ostatecznie
wasze miejsce.
Naiwnie tworzycie iluzje celu
czegoś co celem było same w sobie
- myślicie że Bogowie Was wybrali.
To wy Ich wybraliście. I mordujecie-
Siebie i Ich.
W imię podniesionych głów
odsłaniając gardła
Już nie zębom. To bezcelowe,
stal jest w modzie od dawna.
Bardziej ludzka.
Robert Hiena, 23 june 2015
Cobyśmy żyli w ciekawych czasach
jak nieśmierletni - widzimy
jak góry padają
w pył sunąc
daleko przed nami.
gdzie nuta ostatnia blednie
a echo cichnie-
-bo Gór już nie ma
i pozostanie pustka pamięci.
Która zniknie. Jak zawsze.
Robert Hiena, 22 june 2015
Zastukały obcasy nerwowo
na dudniącej posadzce
nic-mi-do-tego.
Wykolejone myśli kurz
i pył w rowie marazmu chłoną
licząc na cud.
Czasem zapominam o lustrach.
A potem przerażenie -
gdzie odbicie sprzed lat.
Carpe Mortem i do przodu
bo co nam pozostało?
Robert Hiena, 15 june 2015
Piszemy kością i karmazynem
powleczeni plastikiem i łojem.
Oczu mamy więcej - żadne nasze,
myśli krzemowe prostują złoje.
A wszystko w imieniu
Ewolucyjnej Chęci Poznania.
Szkoda, że im więcej wiemy-
-tym mniej rozumiemy.
Czasem zazdroszczę amebom.
Robert Hiena, 12 june 2015
Wydęły się lica oblicza parszywego
kapiąc złowrogo jadem o kosę -
pordzewiałą - ale hej!
Łbów nacięła w ambicji proroczej-
że nic co ludzkie, nie jest mi cenne.
Wyskrobali swe cechy, im Cechom
podali kwiat róży pod nogi.
Uwaga na stopy!
Wprawdzie nie kłoda rzucona, a kolce
co skryte pod płaszczem prawdziwości.
Łakną wyjaśnień i wtrąceń
skrubiąc pod nosem trawę
z ziemi-tej ziemi, co karmi
By inni pozdychali z głodu.
Dzień dobry, smacznego.
Następny.
I tak do usranej śmierci.
Robert Hiena, 11 june 2015
Powtykali szpilki w oczy
jak w poduszki - jak ci pościelili
tak się męcz.
Perpetuum Mortem -
napisali na ścianie krwią,
sztuczną - bo taniej.
Zatknęli czarną flagę na maszt
swojej falującej ignorancji
zapominając jak zawyć.
Homo Homini Deus Est -
bo nic co ludzkie, nie jest wolne.
Robert Hiena, 10 june 2015
Wystrugał uśmiech z cierni
nie raniąc nikogo, lecz
nie jego tu miejsce-
-
Wysmyknął się czasowi
i śmierci- rękę uścisnął
więcej, niż jest Nas.
Zaplata sznury odległe
wiążąc losy losów
zapomniany i pominięty.
Mały Misjonarz -
wszechobecny
choć w duszy ludzkiej
- Wyklęty.
Robert Hiena, 2 june 2015
Zastukali w okna i drzwi
palcami tłustymi, mokrymi od potu
wysapanego w wysiłku prób
zrozumienia jak bardzo są ludzcy
nie stojąc nawet w tej linii
co reszta.
Wyszarpnęli klamki, w zamysle-
-umyslnie kryjąc swą drogę
bo nie każdy lubi być łatwo
poznanym.
Robert Hiena, 29 january 2015
Pozwano ich mniej ludzkimi
albowiem krew im zlizano z łap.
Z finezją artysty - w białych rękawiczkach
niczym mistrz kukiełek
szastali laleczkami bez sznurków
zaciskając garoty linek na szyjach sług.
...
Homo homini deus est-
a całe przedstawienie poszło z dymem
Miliony razy.
Robert Hiena, 19 january 2015
Nowa dziedzina matematyki -
Hipokryzja, gdzie 2000 < 12.
Ugniotłeś z mózgu papkę
(ciągnie jak gąbka)
- i dobrze. Chłonie jak trzeba.
(co trzeba?)-Cicho. Nie komentuj
Dzisiaj wszyscy jesteśmy pismakami.
Robert Hiena, 6 december 2014
Czasem dobrze rzucić cegłą
w szybę - w imię równości
podkreślając swoje zdanie
nowiutkim telewizorem.
Można zostać milionerem
produkując ubrania dla zabawek
sprzedawanych potem w sklepach
z dewocjonaliami.
Można wpisać w słownik Orwella
parę słów, jak "bezbiała"
żeby kawa nie była powodem
dla którego stracisz rozum.
...
Ludzie są bardziej wrażliwi
niż alarmy w sklepach -
oraz bardziej absurdalni
od idei dadaizmu.
Bo to społeczeństwo
jest objawem klinicznym
choroby psychicznej
której jeszcze nie nadano
imienia.
Robert Hiena, 5 october 2014
Jaki to trzeba mieć tupet
by wierzyć - ulepieni z błota
a stawiać sobie pomniki z brązu?
Być na równi bogom - których to sami
w swoich głowach stworzyli, aby jedynie
karmić się pokarmem, jaki ludzie im dawali.
Zachciało im się, cholera jasna ewolucji.
Kreacjoniści od siedmiu pożal-się-boże boleści.
Ósmego dnia odpoczywali polewając sobie wino utoczone
z naiwności wszystkich którzy woleli klęczeć, niż unieść czoło.
Robert Hiena, 20 september 2014
Czasem boję się szelestu kartek.
Chorobę wykryto za późno, przykro mi.
Boję się patrzeć w okno, nie wiedząc
czy pogoda będzie taka, jaką lubię.
Zostało Panu miesiąc, może więcej.
Albo mniej.
Niech Pan ułoży swoje sprawy.
Nie pisałem się na to. Nie głosowałem.
Nie dali mi wyboru. Bilet w jedną stronę.
W ostatniej fazie może Pan stracić
kontakt z rzeczywistością.
To dzięki lekom.
Zmniejszą ból.
Szkoda, że nie mają nic na strach.
Cholernie się boję.
Boję się szelestu kartek,
że to będą ostatnie dźwięki tego świata.
Na tym etapie choroba jest nieprzewidywalna.
Liczycie na finał? Ja swój już widziałem.
I nie dziękuję.
Robert Hiena, 8 september 2014
Papa mi zawsze mówił
"żeby brnąć dalej".
Wytrzeć krew ze schodów,
posprzątać mięso.
Bo droga do celu
musi być pewna.
Raz na jakiś czas
zaostrzyć topór
By dobrze łamał
ludzki opór.
Potem już łatwo.
Odstawić mop,
poprawić krawat.
Wytrzeć buty
na półpiętrze
I w garniturze,
po ludzku -
Dobić tych na szczycie.
Robert Hiena, 8 september 2014
Osada marazmu i kruczych wrzasków
Zatopione w ropie przeszłości
ociekającej po ranach współczesnych -
Palących oczy gruzach.
Zatknięte flagi w barwach innych
niż te, które ściany znały za dni
kiedy pocztówki były bliższe światu.
Miasto parkingów i lokali do wynajęcia.
Żyjące tętnem wspomnień i rytmem
idei z imigracji, ludzi nie stąd.
Zakonserwowane sentymentem.
Czasem wspomnisz je we śnie.
Żyjąc lepszym życiem.
Robert Hiena, 3 september 2014
Wojenko - cóż z Ciebie za Pani?
Z arogancją mlaskasz przed twarzą
Palcami po mapach krwią mażesz.
Nielubiana a szarpana.
Pazurami wbijasz się w kochanka
i jak modliszka, pieścisz czule.
Przybranaś w szkarłat spoglądasz ropą,
świecąc łuskami zębów.
Głosem eksplozji wrzeszczysz:
"I tak do mnie wrócisz!"
I wrócę.
Z sentymentem.
Robert Hiena, 12 august 2014
Aż dziw, że nie wyłamałaś palców!
Kręcąc różańcem niczym łańcuchem
w motorpile.
Wycina chwasty lepiej od Stihl'a.
Nic tak nie smaruje ducha
jak zdrowa porcja świeżego jadu.
Jeszcze ciepły.
Mózg chodzi wtedy jak silnik.
Czasem się dławi - no ale.
Ma swoje lata.
Czasem zadymi, zafurkocze głośno
Ma swoje małe grzeszki.
Wymaga serwisu, co tydzień.
Ale wtedy czujesz, że żyjesz.
I możesz dalej, za przyzwoleniem -
furczeć i warczeć na innych.
Dla osłodzenia życia wartego tyle,
ile listonosz przynosi w kopercie.
Bez końcówki.
Robert Hiena, 30 july 2014
Kto by pomyślał, że posiadasz
naturę prawdziwego grzybiarza.
To tu, to tam - miast zbierać,
siejesz - trujące, jadowite
tak bardzo ludzkie.
Kiedyś wytrujesz cały świat
dasz im posmakować swych specjałów
Na odległość. Z zacisza betonowego schronu.
Robert Hiena, 23 may 2014
ZACHROBOTAŁY ściany
zębami - cegłami
za smakiem twej
KRWI
LIZAĆ by chciały
twe knykcie -
by pokazać
jak nisko UPADŁEŚ.
Robert Hiena, 14 may 2014
Apsik!- i w pizdu, z tym tynkiem.
Kurz, syf, duszno - co za warunki!
jeszcze związki zawodowe się buntują,
cegły kruszą bezczelnie.
Tyle lat spokoju, i za niemca i za czecha -
nawet szwed z pochodnią nie ruszył -
A polak lenistwem zlasował.
Jeszcze zobaczycie! - trzaśnie mi w łukach
i będzie, ha! Zabawa!
Przypomnicie sobie o mnie - wtedy już będzie
o wiele za późno.
A szwed mógł zejść po schodach.
Oszczędziłby nerwów.
Robert Hiena, 11 march 2014
Trach, trach, trach!
Da, było warto.
Szumowina oddychać nie będzie
moim ODZYSKANYM powietrzem.
Nein, Nein, Nein!
Już to kiedyś słyszałem,
ale w SWOIM języku.
MY nadamy im nowe imiona.
NN, NN, NN...
A po Rentschen pozostanie krwawa plama
na kolorowej pocztówce.
Meta czeka!
Robert Hiena, 17 october 2013
zatkali im usta watą
by chłonęła ich brudne myśli
zapchali uszy ziemią
by choć na chwilę wrócili z powrotem
wcisnęli w ręce kamienie
by pokazać, że nie mają władzy
zamknęli ich razem
żeby pokazać jak bardzo są inni.
Wymazali ich z pamięci
Paląc wszystkie mosty
zapomnieli jednak o łodzi
i że potrafią pływać.
...
Robert Hiena, 9 october 2013
Jak okrutnym trzeba być by udzielić
istotom pochodnym od bakterii
wolę i rozum?
Kalecząc jednocześnie brakiem odpowiedzi
na pytanie: Dlaczego my?
Patrząc w lustro, widać jedynie Cień.
Cień tego, co winno istnieć, Cień który nie rozumie.
Cień, co nie widzi wszystkiego,
który tonie we własnych słabościach i nadziejach.
Pragnący zrozumienia, samemu przed sobą
Pędzącego w duchu ku nieznanemu-
Stoi w letargu spoglądając.
--
Jak daleki naprawdę mamy krok
i jak daleko musimy upaść
by złapać równowagę,
By przeskoczyć Cień?
....
Robert Hiena, 25 july 2013
Nie pukał do drzwi i okien -
wszedł nieproszony, w butach,
zostawiając ślady wszędzie.
Gdzie wzrok nie widzi.
Zaczął mazać po ścianach
po ciałach i duszy -
Malunkami Śmierci, których
nie zmyje żadna siła.
Pożera od środka, powoli,
uwolniony głupotą swych Panów
przeciw Panom stając i Panem
ich wszystkich zostając.
Skryty w Sarkofagu milczy
- drżąc z rozbawienia
Bo Oni Wszyscy są dawno martwi.
Robert Hiena, 12 july 2013
Przelewasz wirtualną krew w pojednaniu
Z tymi, których krew pochłonęła gleba.
[Użytkownik się zalogował]
Skryjesz swą twarz za maską Anonima-
-nie znając nawet jego prawidziwego imienia.
Ogłaszam Rewolucję!
Łapcie karabiny, piszcie, piszcie nim amunicja
okaże się ślepa. Spluń w monitor - nie odda pałką.
Podczas zamieszek w Egipcie śmierć poniosło (…)
[Użytkownik się wylogował.]
..
[*]
Robert Hiena, 20 may 2013
Czymże jestem - pytanie naiwne,
spoglądam w lustro - rysy, swoiste, własne.
Co mi mówią - nic.
W czymże lepszym od innych,
tym samym pytanie zadając
odpowiedzi szukam - milczenie zastając
Bo kto odpowie? Martwe oczy pragnące
chwili ukojenia od bólu spoglądania
na wszystek kłamstwa umysłem otoczony
Fałszywą otoczką "rzeczywistości" zwaną?
- milczę. Bo tak lepiej.
Bo tak spokoju w swem sercu dokonam.
Robert Hiena, 18 march 2013
Zamknąłem swe serce w puszce
pełnej wyniosłych słów - kto czyta?
dawnym marzeniem spisanych myśli
samopragnące znaczenia lgną
do świata żywych - milczą.
Ja zaś stoję na brzegu brzemienny
w swe nadzieje - martwy
na wasze słowa - wolny
od waszych prawd,
odchodzę.
Robert Hiena, 14 january 2013
- Małe jest piękne!
Krzyknął Otto i dał ludziom
Słońce Na Ziemi.
Pójdź, pokaż, niech widzą
niech uklękną w podzięce
kryjąc twarz ulotną.
I zalśniła Posłańczyni,
niosąc wieść ciepłym porankiem
tym Nieskazitelnym.
..
Jesteś dumna ze swego Malca?
Robert Hiena, 3 january 2013
Jeszcze jedna, może dwie
Czerwona, zielona.. Nie.
Zielony to on miał kolor.
Strasznie irytujący gość,
szeleścił płaszczem wciąż
starając się upomnieć,
Że jednak istnieje.
A gdyby tak go pożreć.
Miałbym względny spokój
bez tego gadatliwego warzywa.
Szkoda że pasy są zbyt mocne.
Robert Hiena, 2 january 2013
Zaiskrzą neurony
w rytm palpitacji
skażonej strachem
pompy centralnej;
25 lat długości taśmy
cofnie się i zerwie
pozostawiając umysł pusty
i cichy - w swej ciemności.
Zaś Sprawiedliwym Ruchem
pozbawiony trosk zasnąć może
mając pewność, że nie było warto
.
Choć teraz mu wszystko jedno.
Robert Hiena, 15 december 2012
I wszystkie nasze osiągnięcia
ułożone na stos, na pieńku
znaczą tyle, co wartości
jakie im sami nadajemy.
Spoglądamy w odbicie z dumą
ewolucyjnie stojąc, duchowo gnijąc
a z dnia na dzień będąc jakościowo
jeden poziom wyżej
Gdy zaś na nas egzekucja się dokona
wyleje się ni krew, ni smoła
lecz powietrze ujdzie jak z balonu
napompowanego własnym egoizmem.
Bo czym różnimy się od małpy
poza zdolnością argumentowania
Cudzej śmierci?
(...)
Robert Hiena, 15 december 2012
Zatknąłeś w ich mózgach
swój sztandar idei i wiary
ruchem lobotomicznym
upewniając się - że rozumieją.
Przelali krew zbyt czerwoną,
by być Bliźnim.
a Oni niosą pieśń na ustach
chwaląc zaplute odbicia
w Twoim krzywym zwierciadle.
Robert Hiena, 24 october 2012
Spod tynku wyrywają się cienie
przeszłości tych, których krew
umazała scenariusze współczesnych.
W zapachu prochu i odłamków szkła
zapisali oni swoje dziedzictwo naszym
wszystkim codziennym pragnieniom
Unikając - w poczuciu dumy
Wezwania poza szereg Krwawej Dumnej
spisanej na straty w dniu poczęcia
w łonie Uniesionego Podbródka Wyżej - matki.
Zegary zaś zabiją po raz milionowy ze stukotem
kasy i sejfu tym co jest pępowiną dla prawdziwych
Braci Poczucia Najwyższego Obowiązku
Unikaniem - w poczuciu dumy.
Robert Hiena, 18 october 2012
Płótnem mym kartka -
zatęchła, splamiona;
pędzlem i farbą -
słowo, kłamliwe i butne.
Inspiracją mą piekło
odmętów duszy własnej -
fałszywej, bez litości;
tak bardzo ludzkiej.
Widownią mą duchy -
zapomniane, błagające
pragnące jedynie moich
żałosnych pokłonów.
A wszystko w imię Idei
błyszczącej wysoko
poza zasięgiem ręki
w zasięgu serca.
Robert Hiena, 15 october 2012
Kiedyś okna zamilkną
i nawet wiatr nie zapuka.
Nie pozostanie po nich
odcisk buta w kurzu
ani zapach powietrza.
Drzwi nie zaskrzypią
rdzewiejąc w samotności
Wspomnieniem zostawiając
to, co uznałeś za prawdę
dopominając się o swoje.
Robert Hiena, 11 october 2012
Zadrżały ściany
otoczki szklanej
pancernie wzmacnianej
Wybijając jedynie
rozumy rozumnych
i raniąc odłamkami
ich serca
A sufit runie
na głowy świadomych
pragnących zrozumieć -
...
Robert Hiena, 7 october 2012
Słodka posypka
polewa niezła.
W środku zaś
zakalec - do tego
opleciony szczyptą
drutu kolczastego.
Dla chcącego -
nic trudnego.
Głębiej w końcu
nadzienie słodkie.
Wystarczy jedynie
pół szklanki cierpliwości
i kilogram lub dwa
dużej-ilości-czasu.
Taka kuchnia
trwa całe życie.
Robert Hiena, 7 october 2012
Zapukał wiatr w okno
OJOM zapełniając
potencjalnymi
ZAWAŁOWCAMI.
A pomyśleć, że kiedyś
patrzyłem w lustro
z uśmiechem
bez skrępowania
Przestańcie się śmiać!
Nie znoszę tej ciszy
w której muszę zmyślać
wszystkie problemy.
Robert Hiena, 30 september 2012
W obawie przed wpływami
zamykam oczy.
Jedynym moim wydawcą
będzie moja ręka
A poezja leży i kwiczy
Bo orze ją chłopek bez wiedzy.
Odrobina żyznego gruntu
i nasienie światłych idei
Wtedy nawet ślepiec może
zostać Wielkim Twórcą.
Robert Hiena, 28 september 2012
Zasadziłem drzewo
własnej samo-nienawiści
Może byłoby łatwiej,
gdybym go nie podlewał?
Na jednej z gałęzi
rośnie czarny stryczek
Brakuje mi już drabiny
by móc ją ściąć.
Robert Hiena, 26 september 2012
Natchnione słowa
szukają ujścia z cienia
łkając bezgłośnie
nad nie politowanym losem
Wzdrygnęli się jedynie
na słowo "czuwaj"
beznamiętnie rzucone
nie posłuchali przykazania
Robert Hiena, 24 september 2012
Otępiałe umysły
błagają o litość
DOŚĆ
dratycznie zgrzytają
pozbawione wdzięku-
-nabite na pal własnych
wyuzdanych poczynań
A ty po ILU się uśmiechniesz?
Robert Hiena, 23 september 2012
Spod wzroku Chrystusa dążę
krokiem powolnym ku grobowi
Eberharda Hilschera.
- Ciekawe, co teraz byś powiedział.
Sądząc po sentymencie - nic złego.
Chciałbym mówić tak samo
odwracając wzrok od przemian
kaleczących pamięć.
- Stare pocztówki pamiętają więcej,
niż człowiek chciałby pamiętać.
A wszystko to we wspólnym gnieździe
usłanym przez słowiański ród,
wykarmiony germańską piersią, zabitą
adoptowanym na syna i córkę
narodu, który go buduje na nowo.
Tylko napisy szyldów spod farby
upominają się o odrobinę uwagi.
Robert Hiena, 22 august 2012
Czy kiedykolwiek pojmę
co w mym duchu rysę
głębszą od bólu i żalu -
do pokładów zezwierzęcenia
wydarło?
Pozbawiając Ostatniego -
...
- Ściany milczą.
A życie po raz kolejny
założyło mi stryczek.
Robert Hiena, 16 july 2012
Ściany piją krew.
Chłoną niczym wodę ziemia
wdychają dym jak wisielec
któremu zerwał się sznur.
Pragną pamięci i krzyczą
wyją jękiem pękającego tynku
i opadającej farby
lękając się zapomnienia
Stoją dumnie - gnijąc samotnie
dusząc w sobie historie
jakich nie powinno się słyszeć
by móc pojąć słowa "Spokojny sen".
Robert Hiena, 22 may 2012
Jeślibyś patrzył w dal ciemną
nie licząc się słowem z nikim
zamknąłbyś oczy i odwrócił
by móc biec bezszelestnie
w gnijącym bagnie ich umysłów
pojąłbyś jasność swych kroków
pozbawionych blasku głupoty
ciemniejącej z każdym bezszelestem
miarowo oddalających się obaw
Robert Hiena, 21 may 2012
Gdy człowiek nieznany
spluwa Ci w twarz za to
kim jesteś a nie byłeś
Nie klękaj
Gdy jak pies zaszczeka
wróg twój obelgą
płonąc nienawiścią
Nie klękaj.
Gdy Ojciec twój i Matka
z nadzieją chcą posłać
ku planom swoim w świat
Nie klękaj
Choćby sam Bóg
w twarz Ciebie
bezwstydnie uderzył
Nie klękaj.
Gdy z głodu zapłaczą
nieznane ci usta
odwracając wzrok
Uklęknij
Jak z deszczem upadną
Istoty słabsze niż ty
drżąc w słabościach
Uklęknij
Gdy człowiek odejdzie
z tej ziemi w nadziei
że coś zmieni
Uklęknij
i zapłacz, że jesteś
jednym z nich.
Robert Hiena, 21 april 2012
Spoglądasz zza pleców
oceniając czyny.
Czy nie boisz się prawdy?
..
Jedynie ICH wrzask
daje ci otuchy.
zaszywając usta
Czy nie bolą cię blizny?
Robert Hiena, 18 april 2012
Wykułeś na swej dumie
tryptyk
z pychy-zuchwalstwa i chamstwa.
Ozdobiłeś złotem i klejnotami
(wykształceniem i tytułami)
po czym postawiłeś w swym
Osobistym Prezbiterium
(pokój 23: gabinet D.)
by ciebie czczono.
Osobiście uważam,
że są lepsze metody
na tworzenie miejsc KULTU.
Robert Hiena, 17 april 2012
Hiperaktywność antyneuronowa
dopada tylko tych, co (...)
Ostatecznie winę można zwalić
na wojnę w Jugosławii.
Lub na śnieg.
Zazgrzyta, podrapie, nadepnie
i wtedy - wręcz olśnienie!
A wystarczyło nadać sygnał
do ośrodka dowodzenia
By uczynił COKOLWIEK.
...
Bo człowiek uważa na zużycie
(drogocennego) materiału.
Robert Hiena, 17 april 2012
Bezmyślność - o ironio!
Stan owocujący emocjami
gorętszymi niż te,
co daje stu tomowa powieść.
...
Robert Hiena, 15 april 2012
Antypojmujące szepty
.
Stąpają po włosach ciszy nad wąwozem
Schizofrenicznej radości
//Dzikiej furii// -- Ładne opakowanie.
Następuje przełom, gdy w połowie
Słońce świeci księżycem
a ptaki mówią ludzkim głosem
Dając nam możliwość złowrogich pomruków
pohukiwania i skrzeczenia ku sobie
jak wymarzyła to nasza mentalność.
Robert Hiena, 13 april 2012
Dekonstrukcja Opty-mali-zacji
...
Pogłębiające doznania swojej
NIE-Samorealizacji
konstrukcja nadinterpretatywnej--
wymiarowości tego, co nie-za-jasne.
Zadawanie pytań, nie pragnących (XxX).
Rysowanie krzywych własnego nastroju
kredkami wykutymi z doświadczeń
NAD NICH.
ulgowanie tematami wysączonymi
--Razem,wspólnie,raźniej.
Absurdyzacja słowotoczności
igrająca z nićmi logika-nie-za-bardzo.
Czysta zachęta neuro-bolączki.
.
Robert Hiena, 13 april 2012
Mamy czas
By umrzeć milion razy.
Przeglądając zdjęcia
Na których poza żółcią
Nie pozostał ślad przeszłości.
Zaś w głowie, wyblakły, proszący
Unika zapomnienia, zakleszczony
Na zawsze, by zniknąć gdy oczy
Zamkniemy milionowym razem
Wzdychając bez odwrotu.
Robert Hiena, 10 april 2012
Fotonizacja globalizacji
nastręcza pewne zamyślunki
o interpretacji hipersamochwalizacji
której nikt nie potrafi wyleczyć.
Nadegoizacja będąca skutkiem
samozadowolizacji
gwarantuje cywilizacji* (*trudne słowo)
Odrobinę samozagładyzacji.
Robert Hiena, 10 april 2012
Zaskrobały oczodoły spoglądając
na otwartą pustkę zamkniętej --
Naoglądali się, byle co, byle czego
słuchając chichotu ciszy niesionej
warkotem uśmiechu Diabła, poczętego.
I nakłaniali dalej, i dalej, i dalej, i dalej
i dalej
i dalej
i dalej
...
Za głośno, za cicho, za daleko
//
A Fryderyk podparł się dłonią i pojął,
w czym rzecz.
Robert Hiena, 4 april 2012
Krzyk ich zamarzł w locie
nim oni zdążyli wyzionąć ducha
Nikt nie widział, a wszyscy patrzyli
nikt nie słyszał, a wszyscy słuchali
- Serenady zgrzytu stali i trzasku
ospałej zmrożonej wody
zakleszczonej w umysłach
na setek lat
Robert Hiena, 23 march 2012
Miasto żyje na pocztówkach
I w zapachu spalonej cegły.
W udeptanym węglu podłogi
Słychać kroki tych, co płakali
Za marzeniem tego, by wszystko
Co widzieli okazało się koszmarem
Z którego można się wybudzić
Bez blasku orła i gwiazdy.
Robert Hiena, 21 march 2012
Słowo się rzekło, gdy jak podeszwa
buta uwalonego łajnem udeptała
to, co rosło latami.
Chciałoby się powiedzieć, że półsłowa
mogły mieć zamiennik - półprawdy
zaś półprawdy - kłamsta,
bo nic tak nie osusza gruntu,
jak płomienne prawie-rzeczywistość.
Gdy ziemia jałowa wyje z rozpaczy,
dodać należy, że Refleksja uświęciła swój
osobisty triumf
(lepiej późno, niż wcale.)
Szkoda tylko, że prostowanie kwiata
metodą - na patyk i sznurek
nie sprawi, że wszystko będzie jak dawniej.
Urośnie, owszem acz krzywo - zaś płatków część
uschnie i opadnie.
Robert Hiena, 7 march 2012
Gdy kota nie ma
diabeł spogląda
przez ramię
piszcząc do ucha
i ruszając nosem
tak głośno, jak zwykle
pozwala mu fantazja.
Jedynie Popiel miał
spokój po wszystkim.
Aczkolwiek skakanie
nie rozwiązuje problemów
do końca, jakbyś chciał.
Ostatecznie te białe potwory
pogonić może wychył głowy
lub słodkie syczenie aspiryny.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma