| Adam Pietras (Barry Kant) |
PROFILE About me Friends (6) Forums (2) Poetry (112) Prose (94) Graphics (1) Postcards (4) Diary (17) |
Adam Pietras (Barry Kant), 3 july 2024
Some say we are rather in Heaven
And only the song reminds that it is endless
Then it looks like to live is to tempt
It is a letter or a book somehow
For someone it reminds of a wound
Not by the matter of disdain towards what there is
For it is just fallen and hurt
There is a wound inside the existence itself
For someone it reminds of the worlds seen
As they travel the more they tempt
As they get crazy they wish to live so long
Just to intensify the longing
Adam Pietras (Barry Kant), 3 july 2024
Some say we are rather in Heaven
And only the song reminds that it is endless
Then it looks like to live is to tempt
It is a letter or a book somehow
For someone it reminds of a wound
Not by the matter of disdain towards what there is
For it is just fallen and hurt
There is a wound inside the existence itself
For someone it reminds of the worlds seen
As they travel the more they tempt
As they get crazy they wish to live so long
Just to intensify the longing
Adam Pietras (Barry Kant), 27 june 2024
1. Carnal Dream
(Music arrangement on souncloud.com / A.pietras982 - VII - F 4 - Carnal Dream)
I: I've came to the lowest of grounds
Just to tempt
Although words should be sharp
Athough I wondered how to express
There is but an emptyness inside
A body that is dwelled by a thought
Challengeing all that is to challenge
With no sence of deeper reason
In this formula I mean
I've seen many worlds and became empty
II: A letter has got a shape
Perhaps some meaning I have forgotten
But so far as I can't recognize my voice
And see only the easiest way to satisfy
To focus on something that is not the pain inside
But perhaps it is good - how can I know
Some say that there is only light
Though it blinds
There is sky benath and it is so low
There is an outer space but just desolated
I look among the people around
I wonder what they are
As far as I can understand a stone or a tree or a bug
But not a human
I can reach them but with my senses and confabulation
And I think that there is no one inside
The self is multiversal as I expirienced
It is a story enslaved in time - somehow
I have been a human for a time
Then I've became my moors
I've been a view
Once I thought that there is something to build
That there is something to conquer
That there is something to explore
But now I think that there is just an existence
The eternal crossroads unable to escape
The dreams that has gone blank and so untrue
A spark of consciousnes that travels from fingers to mouth
And some kind of wordless meaning on the edge of all perceptions
I can't say if it is not a hallucination
I try not to think too much about that
For it tortures me and baths me both in despair and disdain
For a lie
III: Is all I know a lie
Shouldn't everything be completely different
Or at least it could be so
I don't know why the world exists
2. The Heaviest of Wonderlands
(I shall also arrange something as I get more time for artistic stuff)
Couldn't say this Tomb has no charm
A craft of fine engineery and manpower
And that my cage is not made of materia
The sublte cold in touch and stories
Of prisoners - philosophers and murderers
I don't believe in ghosts but I can try to affirm
The holograms in my imagination
Songs about quark transition under what is seen
I can try to think that it is fine
I can try to think that I am a part of the race
That nobody knows where it ends and where it begins
I don't believe in fate but I can wonder if it is individual
Though I am just a kind of my own selve's priest
So useless as all the depths
I can wonder as the world is a Diamond
Through the works devided and roles
Someone is now old and dead
Perhaps I don't know something about him
Perhaps this consciousness now dead buries remembrance of Love
Perhaps he is an engineer
Perhaps he built my cage in this Dream
As I hear voices on the bazaar I can think of the race
That no one knows where it begins and where it ends
Perhaps I walk among saints
That's the trick I can make with my imagination
For it is so nice to affirm
As I can't do anything else
In this Tomb
A girl ashamed of her mortality
Adam Pietras (Barry Kant), 23 april 2024
---Living inside a Master-Piece
Nothing to say living inside a Master-Piece.
As I've been younger - I searched for existential police.
All is left to overlook and to smile
Some challenge zen for a while.
Angelic women believe in something - that's so far from my mind
Although I've become an indifferent kind.
For me? Precisely everything - can be so very nice
As I get my whiskey with ice.
I don't mean there is something too bad
It just looks as I am - of rather ironic clad.
---Regret
There is a little bit of hate in my wound.
Nobody knows how those muddy things
Come inside;
A spark from far away dives into the World
Though it's hard to love one's own dirt.
---With no Craft
Empty sadness as I laid
Though someone - needed me to stay;
And I used to comtemplate this subject:
With no Craft - I found myself an object.
So deeply pleased - as the Other enjoyed my fruits
So I stood up and worn my boots -
Let's take a mile or seven
Follow me - we'll go to Heaven...
Adam Pietras (Barry Kant), 23 april 2024
Empty sadness as I laid
Though someone - needed me to stay;
And I used to comtemplate this subject:
With no Craft - I found myself an object.
So deeply pleased - as the Other enjoyed my fruits
So I stood up and worn my boots -
Let's take a mile or seven
Follow me - we'll go to Heaven...
Adam Pietras (Barry Kant), 12 april 2024
There is a little bit of hate in my wound.
Nobody knows how those muddy things
Come inside;
A spark from far away dives into the World
Though it's hard to love one's own dirt.
Adam Pietras (Barry Kant), 12 april 2024
Nothing to say living inside a Master-Piece.
As I've been younger - I searched for existential police.
All is left to overlook and to smile
Some challenge zen for a while.
Angelic women believe in something - that's so far from my mind
Although I've become an indifferent kind.
For me? Precisely everything - can be so very nice
As I get my whiskey with ice.
I don't mean there is something too bad
It just looks as I am - of rather ironic clad.
Adam Pietras (Barry Kant), 30 march 2024
A. Hollow Songs
VII. L.
Umysł faluje a ciało spada. Życie jest dobre. Trawa, zie-
Mia, błoto i światło. Umysł faluje a ciało spada. Koło do-
Mów, na ławeczce, wśród wróbli i gołębi. Życie jest dob-
Re. I pustka, odblask światła w oknie. Ziemska, nasłone-
Czniona pustka. I dymiące kominy. Pustka i trawnik ko-
Loru khaki. Umysł faluje a ciało spada. Życie jest dobre;
Niekiedy spada podczas spaceru.
XII. Barwa
Na przedmieściach słowiki. Duża ilość zieleni. I wspa-
Niałe, barwne Le Corbusiery. Popielne paprocie, żela-
Zne kraty, ziemskie sklepienia. Popielne dziewczęta i
Łagodne wierzby. Szkoła wśród wierzb z żelazną kra-
Tą. Popiół, popielne paprocie. Popielne dziewczęta. Ma-
My piękne osiedle z dużą ilością zieleni i wspaniałe,
Barwne Le Corbusiery. I śpiew słowików, głęboka zie-
Mia, ziemskie sklepienia.
XIV. D.
Przychodnia i spacer. Tam, koło poczty, spacer na rauszu.
Myślałem, że się przewrócę. Takie było kuszenie. Tam, na
Bruk, gdzie świeci słońce. Za ustępem. Gdybyście widzie-
Li nasz gmach szkoły. Cieszą wszystkie korytarze. I okna
W żółtej ścianie. Tam, koło poczty. Człowiek szaleje z bez-
Czynności, i kto ma zdrowe ręce, ciągnie na budowę. A na
Poczcie? Jakie tam siedzą dziewuchy! Ale wcześniej trzeba
Się dobrze upić. Takie jest kuszenie. I tam, na bruk, gdzie
Świeci słońce. Przy cokole.
B. Ustawienia Hellingerowskie (Chropawe pieśni).
Aklamacja
Lęgnie się w mózgu piękna i krwawa motylica.
II. Sportowy
Aż do tego cienia kołysze się w miejscu basen
Za schodami kołysze się w rytm spacerującego
Który kołysze się być może nie wie o własnym
Za poręczami stokrotki za zbiornikami do cienia
W budynku w sukience za schodami kołysze się
W sukience teraz pije w miejscu za schodami
Który kołysze się za zbiornikami w budynku
Za schodami kołysze się w miejscu do cienia
Teraz pije w budynku w sukience za poręczami
W budynku kołysze się w rytm spacerującego
W sukience o własnym między drzewami
III. Tubal-Kain
Aż do tego cienia który kołysze się w rytm Za
Podwójnymi drzwiami Są tu okna i baseny,
Nenufary, stokrotki i kaczeńce Za poręczami
Za zbiornikami wodnymi kołyszą się w rytm
Spacerującego ciała Są w nim okna i baseny,
Nenufary, stokrotki i kaczeńce Za podwójnymi
Drzwiami, za poręczami, za zbiornikami wodnymi
Są w ciele okna i baseny, nenufary, stokrotki i
Kaczeńce
IV. Mysz
W ciszy odkrywa się pustkę. Życie, ktoś pyta.
To prawie boli, bo w ciszy odkrywa się pustkę.
To boli, a życie upływa. Nic się nie zaczyna. Nic
W ciszy. Ktoś mówi, to prawie boli gdy mówi
Zbyt cicho. Bo w ciszy odkrywa się pustkę. Ży-
Cie, ktoś pyta. To boli i pogrąża. To boli, gdy ktoś
Mówi zbyt cicho. Tak to się dzieje. W ciszy odkry-
Wa się pustkę. Tak to się stało. Życie, ktoś pyta. To
Boli, a życie upływa, bo tylko tu jest życie, żywioł,
Kochanie. To prawie boli, gdy mówię zbyt cicho,
Bo w ciszy odkrywa się pustkę. Życie, ktoś pyta.
Tylko w ciszy, tylko w pustce.
Adam Pietras (Barry Kant), 30 march 2024
TEATR DLA ANIOŁÓW*
MOTTO: Pitagorejczysy są w ptaszarni
MOTTO: Właściwym podmiotem wiersza jest styl. (P.P. Pazzolini)
------------------WIERSZE MELANCHOLIJNE CHOĆ JASNE
***
Grają grają grają w piłkę na boisku
Słychać okrzyki i hasła z murawy
To nawet piękne.
II
Pustka w zwierciadle istnienia
Jeśli spojrzeć z ukosa widzi się zieleń
Głębokie jest lustro jak u Kawafisa.
III
Mogę przez chwilę posłuchać ptaków
I ludzi smutnych oraz zezłoszczonych
Gdyż o niczym nie mówią.
QUA
Będziesz kochać kamień. Bo bardzo będzie boleć
Że to tylko ty, choćbyś słowa magiczne układał.
Florencja będzie daleko jak nigdy i nie będziesz
Mieć innego losu, tylko kochać kamień. Gdzieś
Wypluśnie łabądź i jezioro w parku stanie się
Czystym, atramentowym rysunkiem. A jednak
Nie będziesz mieć innego losu, tylko kochać ka-
Mień. Boś tyle się nacieszył i teraz wiesz - że Bóg
Nie może być radością.
PŁASZCZYZNA XXI
Uczucie świata, bez którego może obyć się samotnik.
Śmieszne słowa, gdy człowiek jest w potrzebie świata
Jak ślepe ciało, jak gardło. Czy kiedykolwiek opisałem
Nicość wśród stoisk, gołębie i wrony? Światło żarówki
Pada na ściany. Jakbyś kochał, a przecież Miłość nie jest
Światłem i tylko wysiłek może prowadzić ból. Błąkaj się
W sczepieniu po tym łagodnym piekle osowiałych, bo
Ulice opustoszały już dawno.
------------------PRZEJŚCIÓWKI 1
gradient
nie jestem uczniem Kanta
zawsze miałem wrażenie że etyka
zmierza do metafizyki
a więc że jest jakaś satysfakcja
w przestrzeganiu prawa odwiecznego
choć jakże kruchego
w byciu sprawiedliwym
albo chociaż refleksyjnym
że sam fakt partycypacji w istnieniu
jest przyjemnością
choć można obrócić to i na stronę
nikczemników istnienie bowiem
jest nad zwyczaj pojemne
a skoro już i tak wszystko jest jawne
dla wszelakich inżynierów traumy
możnaby uznać iż istnienie
to znaczy brzozy i wróble
niedostatecznie akcentują wymiar ostateczny
naszego tutaj bytowania i skoro one zawodzą
pozostaje nam tylko rozumna wiara
w poczciwość statystyczną
***
Świat -
Ptaki.
Na tle bieli
I gałęzi.
Dźwięk daleki.
Świat -
Koszula.
Tkliwość.
Ona jest tą
Nitką absolutną.
To rozbłysk
I cisza
I bezbronność.
---------TWÓRCZOŚĆ CIEMNA (UWAGA, HEAVY)
REFLEKSJA NA TEMAT UPADKU DIABOLICH I LUDZKIEJ NĘDZY
Szatan pamięta swoją chwałę i dlatego nienawidzi nas - ukochanych przez Boga właściwie śmieci. Lucyfer z resztą niekiedy zdaje się daleko doskonalszy niż Chrystus, może dlatego, że nie zna litości. Wyobraźnia, która wzrastała w czasach, które w żaden sposób nie potrafią świadczyć o Najwyższym - wybierze tego pierwszego w naturalny i zrozumiały sposób. Trudno byłoby mi to potępiać. Cóż dziś właściwie przemawia za jasnością, prócz chwil, które przecież są tak nierealne? Głównie tandeta. Tymczasem ludzie dawnych epok, bliżsi może niebu, są nam zupełnie obcy, tak samo, jak ich filozofia i sztuka.
Można by mieć Bogu za złe, że nas stworzył. Może tylko święci i kilku geniuszy jest w stanie patrzeć na człowieka z życzliwością - widzieć w nim coś więcej niż planetarny śmieć. Cóż, gdy droga do świętości prowadzi ponoć przez uświadomienie sobie własnej śmieciowości, czego z resztą nikt nie jest w stanie dokonać - może prócz świętych, jak mówię. Jedyne, co jest zdolne uratować kilku tchórzy takich jak ja, którzy wzbraniają się przed skokiem w ramiona dzikiej Otchłani - to tajemnica Trójcy, która niekiedy dochodzi do świadomości w kształcie niewysławialnego, jakby ponadkosmicznego piękna. I pamięci Marii z Magdali rozbijającej flakon u stóp Mistrza w przeddzień Męki.
Prócz tych dwu faktów jest to zupełnie niezrozumiałe. Nie możemy ponoć pytać własnego serca, a tylko Boga. Jak to pojąć? Przecież to moje serce od zawsze krwawi moją najgłębszą jaźniową treść - którą jest tępe, niemożliwe do przemyślenia pytanie: po co? Nie ma po co żyć, ale i nie ma po co umierać. Nie ma po co pisać tego tekstu, ale też nie ma po co wzbraniać się przed jego napisaniem. Nie ma po co tego i tamtego. Na dnie czeka tylko zwierzęce upodlenie, które spogląda w górę - i widzi tam nie Boga, lecz potężnego Nerona upadłych aniołów. Zbyt długo się kundliłem, jak sądzę, bym miał mieć u niego jeszcze jakieś względy. Dlatego zgrywam świętoszka, mówiąc oględnie.
Czasem zdaje się, że pod spodem wszystkich ludzkich warstw jest tylko nienawiść i pustka. Człowiek jest automatem - nie musi znać żadnej prawdy, wystarczy mu zaspokajać potrzeby jedzenia, wypróżnienia, snu i sexu. Nie jest nawet zwierzęciem, jest rośliną - zwierzęta przynajmniej eksplorują terytorium albo wybierają się na polowanie. Człowiekowi potrzebne jest zarobić - potrzebna jest mu więc prawda chwalebnego rzemiosła i mniej chwalebnej biurokracji. Ale kiedy myśleć, iż każda zdolność jest czymś wyższym, aniżeli jej brak - kiedy wyobrazić sobie namysł matematyków, spryt złodziei, albo jeszcze do niedawna żywy świat, w którym wszystko było dziełem ludzkich rąk, nie zaś maszyn - począwszy od fajek i butów, przez wiejskie domostwa aż po gmachy muzeów albo ratusz... istotnie, budzi się śpiew, zadawniona, zapomniana lira wydaje cichy dźwięk autentycznego niegdyś mitu o ludzkiej godności.
III
Ten ból, te kudły, ta krew, ta nicosć - to ja.
LE CORBUSIER M-PATHETICO!
I
Wśród Le Corbusierów z ogrodami barwna nicość - a z litery
Tryska dziki sok! Jest otulina życzliwej, barwnej, pięknej - próżni
Bez dna. Pisze się bo się pisze a kabel na podwórku zwisa.
II
Dzwoni do mnie Hitler i pyta jak się czuję. A potem się rozłącza.
Poza tym nie mam z nim kontaktu. Zły duch zagląda głęboko
W rozpadlinę i się śmieje! W otulinie życzliwej, barwnej, pięknej -
Próżni bez dna.
III
Pisze się bo się pisze a kabel na podwórku zwisa. Mucha chodzi
Po monitorze. A ta ściana tańczy przed tobą i zamienia się w boga...
I tryska dziki sok! Tli się jeszcze gdzieś kierunek i ład. Barwna jest ta
Nicość a mój piec w niej hula.
IV
W ślicznej banieczce forma i leżą smarki na chodniku. I tryska dzi-
Ki sok. Dlaczegóż by miało nie narodzić się z tego światło? W otu-
Linie życzliwej, barwnej, pięknej - próżni bez dna... mucha chodzi
Po monitorze!
V
Barwna jest ta nicość a mój piec w niej hula! Pisze się bo się pisze
A kabel na podwórku zwisa. Dzwoni do mnie Hitler i pyta jak się
Czuję - poza tym nie mam z nim kontaktu. Ale dlaczegóż miałoby
Nie narodzić się z tego światło!
VI
(Z zupą jestem za pan brat - a do zupy telewizor! Lubię rytm i to
Wzruszenie - tekst, kaskada, kontrapunkty - lubię rytm jajeczny!
W kadrze detal w głowie robak - refluks myjąc zęby!)
MOTTO
Jako fan stawania się staję przed lustrem i szczerzę zęby. I'm so fucking bored. Właśnie wtedy kiedy wszystkie klasy oglądają sport.
PRZEJŚCIÓWKI
I
Teraz
jest pustka wielka jak ściana
dlatego się spieszę
przez palce sączy się hymn Możliwego
może Mars może Alfa Centauri
dlatego kocham szczerbate gałęzie
powyginane krzaki szukające słońca szczególnie zimą
modelowane przez tysiące oddziaływań
wilgotność wiatr bezdroża
meteorologia to złożona nauka
przypatrz się liniii
jak tańczy
jak głoduje
badaj gwiazdy
przyjmij wygnanie
miażdżenie
nicość w miejsce miłości
połamane piszczele
bezsilne ręce
nadzieję
Teraz
jest głęboki zawód
świadkami
którzy w nic nie wierzą
i uginają się w głębokim bólu
sztuka im nie pomogła ani niebo
ani historia Abrahama
rozpaczą nie różnią się od pozostałych
ani ode mnie
wszystkich nas łączy rozpacz
łączy nas nadzieja
one ściśle współistnieją
może nawet są jednym i tym samym
pragnienie większe od Boga
ból większy od Boga
wrogowie więksi od Boga
rozum większy od Boga
łączą nas mimo wszystko bardzo ściśle
oto głoszę religię bezsilnego człowieka
bezsilnego myślenia
ciemnego serca
ubrudzonego kryształu
II
Przeciętność jest bronią nicości
czasem pytałem
czemu to takie przeciętne
ja
próbowałem czarować
czy po to by Prometeusz
przyjął pokutę
ponoć trzeba kochać
to co jest i jakim jest
czy po to by szukać głębiej
tylko czy to głębiej
jest
choć jawi się czasem nawet często
niespodziewanie
w niespodziewanych miejscach
w niespodziewanych spojrzeniach
a może by wzbudzić tęsknotę
za doskonałością
nieosiągalną na tym świecie
uwodził
radością
symfonią
i cisnął w błoto
w szlam
III
nic nie zostało nazwane
panuje wielki chaos
by dotrzeć do znaczenia gestu
trzeba studiować biologię molekularną
tam są bardzo ścisłe rozróżnienia
uniemożliwiające porozumienie z laikami
oni mówią innym językiem
ponoć każdy mózg jest inny
co znaczy że używa innego kodu
jesteśmy zdolni do rozmów o pogodzie
prócz tego jesteśmy samotni
nie poznani
i nikt nie wie co w nas jest
nie spada na mnie żadne światło które pozwalałoby
uwierzyć we własne istnienie
zamieniłem się więc w kubeł
na wiązkę doznań
kierującą się podstawowymi instynktami
papieros kawa wódka
marzącą o staniu się człowiekiem
póki co zabijam czas
bo odczłowieczenie jest zwyczajnie nudne
przeżywa się ból jak zwierzę
z racji mechanizmu przeniesienia odkrytego przez psychologię głębi
podejrzewa się
że wszyscy
że człowiek to zwierzę
choć nawet na poziomie neurobiologii
z racji skomplikowania naszej kory mózgowej
wielkiej elastyczności która przez wieki
począwszy od ludów pierwotnych
przez scholastykę aż do Camusa
wskazywało na jakiś ściśle ludzki pierwiastek
po prawdzie nawet zwierzęta są bardziej ludzkie
niż to o czym myślę
------------------EPILOG
JESIENNY
Na sen który rozmyśla na ławce w mchu; w świetle.
Ulica spływa literą delikatną i trzeba się tu zagubić.
Przyjaźń rowerzysty gdy w świetle pali papierosa
A na schodach jest złość - i nie dotyczy.
Adam Pietras (Barry Kant), 29 march 2024
***
Straciłem odrobinę czasu na miłość.
Pamiętam, że wtedy niczego bardziej nie pragnąłem
Niż tego, by spalić za sobą wszystkie mosty
I nie móc już czerpać innej inspiracji.
Pieśń południa
W mojej ciężkiej podróży
Gnany irracjonalnym instynktem życia
Wbrew wszystkiemu
Przystanąłem by spojrzeć w niebo
I powiedziałem:
"Już nikt nie wierzy w twoją duszę!
Czy więc ktokolwiek powiedział ci,
Że ty też przeminiesz?"
Przez chwilę wydawało mi się:
Dobiegł mnie płacz zachodzącego Słońca.
Położyłem się
Pusty
By bez świadomości przeczekać kolejną noc.
Zapadając się w ciemność
Usłyszałem dziecięcy głos z wielkiej oddali:
"Tak bardzo boję się śmierci".
Poczułem głęboko czerwony smutek,
Smutek koloru tętniącej krwi serdecznej
I nadchodzący sen zaklął we mnie kolejną myśl.
"Zobacz. Jutro znów będziesz walczyć o życie
Choć wokół ciebie jest tyle agonii
Której jeszcze nie rozumiesz ani nie dostrzegasz."
"Takie jest starodawne prawo życia.
Odpoczywaj więc i nie myśl o wieczności,
Bo na końcu świata tylko ty sam będziesz pamiętał
O swoich błędach.
A w końcu nawet i to przeminie."
Nazajutrz zaś zaśpiewałem:
"Kiedyś jeszcze nosiłem w sobie bolesne światło
Głębiej żyłem i więcej rozumiałem
A w muzyce słyszałem wieczny skowyt Prometeusza"
"Prawda jednak jest jak suche gałęzie
Bez grzechu i błędu, i nie z tęsknoty
Umarła moja wzniosła niegdyś Dusza."
***
Twej źrenicy już nie kocham
Choć lśni w niej piękna iskra
Lecz ja raczej przywykłem
By z życia sobie drwić
A przecież moje niebo nie jest błękitne
A moje piosenki są smutne
I czas mi nic nie sprzyja
Teraz sypiam pod gwiazdami i szukam nowej przygody
Adieu!
Adieu!
Zamknięto przede mną odrzwia ambasad
Bo przecież nie ma odpowiedzi na błękitne pytania
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
27 july 2024
Satish Verma
26 july 2024
wiesiek
26 july 2024
Eva T.
25 july 2024
wiesiek
25 july 2024
Satish Verma
24 july 2024
wiesiek
24 july 2024
Eva T.
24 july 2024
Satish Verma
23 july 2024
wiesiek
23 july 2024
wiesiek