Patrycja | |
PROFILE About me Friends (34) Poetry (68) Prose (2) Photography (138) Graphics (1) Postcards (27) Diary (7) |
Patrycja, 3 april 2012
zapach
jak płatek śniegu
rozpływa się w powietrzu
dotyka
przypomina
za rzeką w dolinie
dwa rozmyte cienie
pod rozmiałczoną wierzbą
i sen co się śni w pojedynkę
Patrycja, 1 november 2012
Śniła mi się cisza,
mogłam ją wykrzyczeć
a potem usłyszeć.
Dziwne, prawda?
Była wytrawna
a po chwili słodka,
bolała i wilgotniała pod rzęsą.
Sfastrygowała kawałek koca,
ukrywając te rzeczy, które płoną.
Potem cicho wślizgnęła się pod poduszkę,
gdzie na wróżkę wciąż czeka,
pierwszy wyrwany ząb.
Patrycja, 29 march 2012
w ciszy
rozkołysane krzesło
spadająca na piersi
biała lilia
kiedyś kwitnąca
słychać skrzypnięcie
i szepty kochanków że
świat się nie zatrzymał
na pergaminowych dłoniach
Patrycja, 8 march 2012
jego głos jak suche drzewa
wydzierał wspomnienie
na tkaninie tęsknoty
jak sakiewka złodziejskiego łupu
brzęczał w sercu
aż do najgłębszego zakątka
odszedł zgrzytliwymi krokami
a wiatr smutku
zasznurował mi usta
nie tęsknię już
to tylko głód drąży
Patrycja, 27 march 2012
morfeusz cię ubrał w snu białą sukienkę
i teraz kołysze w przytulnych ramionach
wiatr brzozom ugina długie białe szyje
już ostatnie liście błyszczą w koronach
chyba zapomniałaś o kwiatach w ogrodzie
co w okno stukały każdego poranka
by móc cię zapachem najpiękniej obudzić
czemuż taka smutna wisi dziś firanka
czas stracił przez lata wybite godziny
a kot już ostatni wąs z nosa wyrywa
wciąż myślę o tobie lecz wiem że niebawem
mocno cię uściskam bo mnie też ubywa
Patrycja, 5 april 2012
namalowałam ci obraz
chyba autoportret
stoi na lichych sztalugach
do połowy przykryty firanką
twarz jest zwyczajna
ten sam nos usta
oczy jakby inne
chyba już się w nich nie tli
dusza za to ubrana na zielono
wychyla się przed pierś
i na niej rozsypuje
w otwarte okno wpada wiatr
nie łagodzi lecz muska boleśnie
dotyka ust na których
smak zupy mlecznej
jeszcze radośnie tańczy z językiem
dopada uszu
i huśta się jak najpiękniejsze kolczyki
trącając tęsknie o szeptane niedawno
"kocham cię córeczko"
Patrycja, 28 march 2012
żył we mnie kiedyś
krajobraz wyrzeźbiony
z domów i dziecięcych buzi
szczęściem umorusanych
zawieszone
na kruchej gałęzi
szkarłatne słońce
kołysało się w rytm
miętowego wiatru
mówiłeś że to sen
marzenie szczelnie zamknięte
a ja wciąż stałam
wśród pasmowych widm
usilnie wlewając
czerwień na otwarte serce
teraz
siedzisz przy stole sam
licząc ślady na obrusie
brunatne półksiężyce
raz dwa
raz dwa
raz
Patrycja, 7 march 2012
otarłam się
o milczenie boga
przykucnięta nisko
wbijałam korzenie
w zimne podłogi kościoła
nieskazitelną pustkę
wypełniał w piersiach
udawany błysk krzyża
zamknęłam drzwi
Patrycja, 13 march 2012
gdzie będę wtedy
gdy dłonią rozsypiesz
biel na jeziorze zmarzniętym
a drugą wysokie niebo
przetrzesz pędzlem przeklętym
jak pół człowiek
a pół wspomnienie
z guzikiem w jednym rzędzie
w płaszczu przyjdę wypłowiałym
gdzie wtedy będziesz
kwiaty rozkwitną
w pachnące tęsknoty
tuż ponad głowami
gdzie czekać uparcie nie trzeba
gdzie noce kochają się z dniami
Patrycja, 9 april 2012
mówiłeś że zwyczajność
obwieszcza rozłam
ludzi co się kiedyś kochali
ryzykując ruiny
nie rozliczam życia
z dobrodziejstw i plag
zmieniam księgowego
Patrycja, 28 december 2012
"Koralik niebieszczył się w szczelinie podłogi",
zanim przyszła noc, machając halką,
pokryła cieniem przestrzeń
i wszystkie koraliki pociemniały.
- potrzyj go w swojej dłoni,
śpiewała każda partia partytury,
roztop kolory na spłoszonych ustach,
zwilż i spójrz jak na szybach,
mróz spisuje ostatni testament.
Patrycja, 18 april 2012
chciała mieć jakieś trzy kilo cudu
runęłyby strugi deszczu
chwiałyby się drzewa
zwierzęta chichotały
rozstąpiłyby się jej ramiona
i tak zostały bez końca
cisza przestałaby się sypać na głowę
i niepokoić
czekanie zabliźniłoby się na niebiesko
jak oczy cudu
co się śnią jeszcze
pod zamkniętymi powiekami
Patrycja, 21 march 2012
w zakamarkach
wiśniowego sadu
zapach unosi myśl
a potem srebrną ciszą opada
ramieniem strącam
kwiat jabłoni
mgła kaleczy stopy
brakuje cię
na każdym kroku
Patrycja, 2 april 2012
jest miłość
co łzą się sączy
przelewa jak rzeka
po pęknięciach serca
jest miłość
co trzyma w dłoniach
resztki kochania
samotnie wyrywając
kartkę z kalendarza
jest taka co w piersiach
wibruje bez słów
a potem z wiatrem
idzie na odpoczynek
by ptakom dać chwilę
swobody
jest też moja miłość
która podpowiada
że życie trudniejsze
niż śmierć
Patrycja, 6 march 2012
w majestacie drzew
radość wiosennego poranka
tańczy w twoich oczach
mieni się najdroższym klejnotem
biegnę na zielone łąki
gdzie kołyszą się topole
a sosny igły rozsypują
powiedz mi tato
czemu niebo takie błękitne
gdy kwiaty więdną w dolinie
Patrycja, 27 february 2012
niemniej seksapil
to pojęcie względne
tłumaczy mi babcia
wyrazistość oczu
i szerokość bioder
w stosunku do talii
pojęcie względne
powtarza głośno
zerkając na dziadka
wpatrzonego w pośladki
małpy człekokształtnej
Patrycja, 23 october 2012
wydeptać tysiąc ścieżek
a potem odpocząć i trwać
jeszcze chwilę
w spokoju co przybiera
bezlitosny kolor
gdy nie dzielisz z kimś ciszy
modląc się o deszcz
rozchylam ramiona jak parasol
dotykam każdej z kropel
one żyją na moich ustach
jeszcze moment
zanim spadną
niech bolą
chcę poczuć że istniałam naprawdę
Patrycja, 2 march 2012
para oczu jak wymarłe wyspy
gdzieś na wzburzonym oceanie
twarze bez wyrazu
słowo niczym pluśnięcie fali
w głębinie słów jeszcze niewypowiedzianych
srebrzystością skroni zwiastuję
tysiące twoich powrotów
bez dzień dobry i bez do widzenia
jak gołębica wzbijam się w wolność
gubiąc trzepot skrzydeł
pomiędzy origami
Patrycja, 24 february 2012
byłam drewnianą ławką
furtką na wpół otwartą
pochyloną głową topoli
kieszenią w spodniach wydartą
byłam wspomnieniem poranka
kawą na obrus rozlaną
rękawem białej koszuli
książką dedykowaną
nie byłam tylko naprawdę
w piżamę twoją ubrana
i dłonią w dłoni zamkniętą
i tą co była kochana
Patrycja, 12 march 2012
samotne noce
tylko wiatr tłucze
bezlitośnie w okna
zamiast łóżka
gniazdo skorup
nieśmiało pytam
kto mi pozostawił
noce takie w pamięci
gdzie pod powieką
węże jadowite
obraz Boga malują
Patrycja, 21 march 2012
starożytną pieśnią
cichutko nuconą
co uzdrawia serce
pierwotną melodią
może trelem ptaków
barwnych i niewinnych
tańczących beztrosko
a może mgłą jesteś
co ziemię rozbiela
i wznosi się lekko
pod oknem otwartym
krawędzią chmury
gdy niebo odsłania
w rozdartym uśmiechu
jakąkolwiek formą
zamkniętą we wszystkim
możesz do mnie podejść
i w szeleście wiatru
usiąść tuż przy stole
w pokoju pół pustym
odpocząć nareszcie
Patrycja, 4 march 2012
Jak te lata pobiegły,
wyłuskane z całej szarości,
mansardowe okno naprzeciw,
ciągle puszcza ten sam stożek światła.
Długo jeszcze po twoim wyjściu
wydobywałam się z kreciej egzystencji,
by pożyć trochę w rytmie normalności,
żniwa nie były urodzajne.
Pomiędzy nitkami deszczu,
zegar piekli się na ścianie,
z dwunastoma czarnymi kreskami,
czterdziestoma ośmioma punktami.
To już nie jest odliczanie,
czas się nikczemnie zatrzymał.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
1905wiesiek
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma