Czerwony Mag, 11 june 2011
Z ludzkich bankruckich sumień
wypełzły
demony wojny
przesuwające
zeschłymi wargami
po ciemnych trupach dzieci
zlizujące
gęstą krew ze ścian
i wtedy
nadszedł dzień
upiorny wybryk
ich własnej nienawiści
zgubionej podczas
rozsypywania
ziaren zniszczenia
wszystkim i niczym
stanie się wkrótce
przygasła
zmęczona
śmierć
zbyt dużo
dano jej nadprogramowej
pracy
w ogłupiałym chaosie
znudzonej rechotliwej wyższości
pustego
człowieczeństwa
Czerwony Mag, 8 june 2011
Noc pośpiechem rozwarła nam oczy
aż do gorejących źrenic
rozlały się w nich w palącą jasność
ciche i głodne płomienie
Z zaciśniętymi palcami
na dłoniach włosach ramionach
rozszczepialiśmy przestrzeń dzikością
w pryzmacie ognia i cienia
Odłamki krzyku zgasłego na ustach
pokryły bruzdami ściany
ciała się splotły myśli rozpadły
ziemia zachwiała pod nami
Aż w wargach spierzchniętych
oczach rozwartych
zastygła miłość w drżenie
i czas spokojnie poczekał na progu
aż stało się kością
milczenie
Czerwony Mag, 7 june 2011
Nadszedł już czas
czas samotnych ludzi
żyjących z sobą i obok siebie
czas
by nauczyć się
twojej twarzy na pamięć
wrótce
weźmiemy przyszłość w swojej ręce
zakurzone popiołem marzeń
zanurzymy je w oceanie realności
widzisz
czas jest krótki
trzeba się spieszyć
biec do źródła istnienia
zachłystując miłością
jeszcze nas wyprzedzą
szybciej nauczą się kochać
czuć mocniej
trzeba nam
utopić w szczęściu wątpliwości
niech zginą i przepadną
wieczyste duchu
przeszłości
demony pokoleń
demony czasu
Czerwony Mag, 7 june 2011
Wszyscy mnie proszą o ciszę
a kimże ja jestem
by odejść
i próśb ich nie słyszeć?
Wspomnienia łoskotem
szklanych pociągów
przetaczają się po myśli torach
Jakże ich nie wołać?
Kiedy próbujesz poukładać myśli w słowa
by wyzwolić je z kręgu ciszy
czy wiesz
cóż będzie gdy nikt nie usłyszy?
Popłyną ścieżkami nieprawdy
prosto w objęcia nicości
jakby ich nigdy nie było
jakby były tu gośćmi
I nie wiesz
co stanie się z marzeniami
których nie będzie gdzie złożyć
których nikt nie wyśni
których nikt nie stworzy
A ludzie twoi ukochani
chodzić będą jak mary
w bezmyślności zamknięci
w beznamiętność ubrani
Słowo za słowem płynie
jak koło za kołem się toczy
zamknij słowa w księgach
a krew ścieżki zbroczy
Zamknij je w sercu i w ciszy
zapomnisz kim jesteś naprawdę
porzuć je na bezdrożach
a zgubisz i stracisz pamięć
Jesteśmy ludźmi języka
a niewypowiedziane
zmienia genezę cienia
i kruszy naszą pamięć
Czerwony Mag, 30 may 2011
Czy to ten sam wiatr
Co poruszał nagimi ramionami drzew
I kazał nam spojrzeć na szare niebo?
Płynęły po nim stada
Krzykliwe i dzikie
Długimi kluczami siekając horyzont
Ich pióra wplątywał we włosy
Ich śmiech sprowadzał na ziemię
Ten sam?
Ten sam...
Patrzyliśmy rozmarzeni
Na przytłumione złoto słońca
Odczytując w nim znaki nadchodzących zmian
Las pochylał się zasypiając
Powoli i cicho
Przemieniał krew pod korą
Zamykał ptakom usta
Wiatr wiał
Ten sam.
Czerwony Mag, 30 may 2011
Było szaro.
Z bladego nieba sączyły się krople,
Stukając powoli o okna wilgotne.
W półmrokach ulic siedziała pustka,
Wpatrzona w bure kałuży lustra,
A oczy jej szkliste błyskały ponuro.
Jak cienie ludzie krążyli. Przed którąś
Latarnią stał złodziej i puste ręce
Wyciągał po srebro. Nie dostał nic więcej.
Świat zginał kolana przed godzinami,
Czas bił się z deszczem,
Człowiek z myślami...
I było cicho.
Po śliskich chodnikach pełzały drwiąco
Cienie milczenia. Tak deszcz padał, mącąc
Ich ciemne oblicza wykute ze skały.
Dzieci skulone za ścianą z kar spały...
Wiatr się przemykał pod murem. Oddechy
Istot jak dźwięk zamierały w pośpiechu
I pochylone nad ciszy płaszczem,
Bez słowa czekały, aż światła zgasną.
Dzień spuszczał powoli martwe powieki,
Krzyk w szept się zamieniał,
A chwile w wieki...
I było ciepło.
Ostatnie kroki zgasłego słońca
Stukotem maszyn po niebie krążące
Wżynały się w drżącą codzienność
Z wysiłkiem zmieniając chwile na wieczność
Chmurami przykryte, zamglone parą
Zamarłe miasto w mroku błyszczało
Potem tysięcy spragnionych cegieł
Pijących chciwie wodę wprost z piekieł
Na srebrnych szybach deszcz cicho bębnił
I wszyscy spali snem sprawiedliwych
Gdyż dzień się spętlił...
Było kamiennie.
Z mrokiem alejek nie mogły wygrać
Zamglone latarnie. Ich blade skrzydła
Głowic ze szkła zaszły kamieniem.
Każdego z ludzi martwym spojrzeniem
Odprowadzały na drogę pustki i ciszy.
Oblicza domów zastygły w pysze
Nieśmiertelności. Wargi błyszczały granitem.
Mnisi o twarzach ciemnych przed świtem
Na rogach ulic w chłodny różaniec
Wsączali resztki bezsilnej wiary
Że dzień powstanie...
Czerwony Mag, 28 may 2011
Podziękować za życie
Podziękować za przeszłość i teraźniejszość
Za przyszłość
Rozciągnąć myślenie
Na czas rozważań o miłości
Jedynej siły łączącej nas
Z nią pokonamy milczenie
Zgnieciemy gniew
Tak nauczyłaś
Tak kazałaś kochać
Aby nasza codzienność
Przesiąkła na wskroś
Przebaczeniem
Czerwony Mag, 28 may 2011
Kochaliśmy długo
czule i namiętnie
Nauczeni latami
doświadczeń nie naszych
Kryształy serc
obracając w palcach
Wciąż z innej strony
szukając w nich czasu
Dusze uwiązane
na sznurkach
podnosiły niebo
barkami
Ludzie patrzyli na nas w milczeniu
tak bardzo zasłuchani
To co się mogło skończyć
mogło też zacząć na nowo
lecz oni nie chcieli wierzyć
Nie chcieli ufać słowom
Miłość
unosiła się obok
miłością oddychaliśmy
wciągając w czyste płuca
jasność i zapach wiśni
Młodzi i piękni
jesteśmy
Nim życie przeminie
zgromadzimy pod progiem
skarbiec ludzkich imion
pokochanych
Czerwony Mag, 24 may 2011
Są kwiaty jak ogień i kwiaty jak lód
oszronione
Są słowa jak krzyk i słowa jak ból
utajone
Są oczy jak kamień i oczy jak szkło
przezroczyste
Są dni jak wczoraj i dni jak dzisiaj
dżdżyste
Są ludzie jak dzień i ludzie jak noc
ciemni
Są serca jak światło i serca jak zło
w pełni
Są sny - koszmary i sny - marzenia
na jawie
Są myśli jak życie i myśli jak śmierć
nagie
Są lata, w których zima nie chce odejść
Są kraje, w których ciemność spada na ludzi
jak orzeł
Niespodziewanie
Nieodwracalna
Czerwony Mag, 24 may 2011
Boimy się dzieci
Są lustrem naszych potknięć
i odbiciem błędów
Nieoczekiwanie
słyszymy z ich ust swoje własne słowa
Mają doskonałą pamięć
Żyją w świecie marzeń
na granicy iluzji
nieskrępowane w myślach
nieznających próżni
Kroczą ścieżkami prawdy
a nam do prawdy daleko
Są przyszłością świata
a są pod naszą opieką
Co gorsza
mówią nam, że się mylimy
a tego przecież
najbardziej na świecie
nienawidzimy
Ich logika jest prosta
a uczucia czyste
intencje jasne
czyny przejrzyste
Zastanawiam się stale
gdzie tkwi błąd?
Jakim cudem dorosłym się stając
duchy światłości odchodzą stąd?
W jaki sposób żar serca
stygnie jak lawa w odmętach wód
a płomień spojrzenia
zamiera w źrenicach zimnych jak lód?
Czyje to dzieci?
Czyje to sny
i kto je zmienił?
Co jeśli my?
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
15 april 2025
ajw
15 april 2025
Marian Banaszak
14 april 2025
wiesiek
13 april 2025
ajw
12 april 2025
ajw
11 april 2025
wiesiek
11 april 2025
ajw
10 april 2025
Eva T.
10 april 2025
ajw
9 april 2025
ajw