Colett, 3 august 2011
błękit nastraja mnie do tęsknot
szczególnie w takie puste ranki
gdy chwile tulą się niespieszno
nim tkliwość zdławi
z łąki nadpływa nie zapomnij
ukołysane sennym wiatrem
by wśród kamieni księżycowych
zdobić rozwiane
nadal nie tracą na kolorze
migdały cukrem otulone
nawet jeżeli je odłożę
nie znika problem
w błękit otulam sny przed świtem
precz odsyłając szare chmury
gdy w szklanej kuli ognik błyśnie
otaczasz czułym
Colett, 3 august 2011
to nie do wiary - po tak wiele
sięgasz jak gdyby było twoje
a przecież młoda jeszcze zieleń
i zniknął gdzieś młodzieńczy pośpiech
nie umiem sobie wyobrazić
że zagarnięte jest w całości
co najwyraźniej ciebie bawi
a mnie zaczyna właśnie złościć
bo nie nadążam - wiek już nie ten
i puls przyspiesza jakby wolniej
pozwól że również trochę wezmę
niech raz mam czegoś pełne dłonie
lecz jeśli nadal i z uporem
listki akacji zrywać będziesz
zrozumiem - ślepe i przekorne
bywa czasami małe szczęście
Colett, 29 may 2011
z deszczu pod rynnę bo tak wyszło
zapachem róża wdzięcznie schlebia
i z kart cygance znikła przyszłość
w kałuży głębia
czwórka wypadła z koniczyny
nieszczęść do pary było trzeba
ofiarą jedno gdy brak winnych
w płaczących wierzbach
marsz kominiarzy ciemną nocą
guzik z pętelką też gdzieś przepadł
zmrok macierzanką kusi wonną
by złudne wzniecać
pląs czarnych kotów pod latarnią
w szmaragdach oczu północ czeka
by bieg zakończył się u ramion
i spłoszył pecha
Colett, 23 may 2011
zabrakło czasu dla spraw kilku
zostały listy nie wysłane
wplecione słowem w ramy blichtru
stworzyły zamęt
nikt już nie złoży roztrzaskanej
na siedemdziesiąt siedem części
duszy gdy przeszłość parawanem
mogliśmy pierwsi
wymknął się dłoniom czuły dotyk
myśl nie zdążyła przybrać kształtu
by się odnaleźć w chwilach płochych
proszę nie żartuj
zabrakło czasu by się przyznać
do ostatniego snu bez treści
przybyła jeszcze jedna blizna
nie mógł się spełnić
Colett, 23 may 2011
mówią że nie ma w tym nic złego
gdy wiosną głowa błądzi w chmurach
na przekór sobie dobrze wiedząc
kim jest don juan
że mieć nie może przecież wpływu
to słowo które dziś przeżytkiem
gdy adresatką jedna z brzydul
z listy zdobyte
że nie przeszkadza gdy migdały
wciąż błękitnieją pośród spojrzeń
czasem jesiennych i dojrzałych
nie zawsze mądrze
mówią że nie ma w tym nic złego
lecz tak ci myśleć nie pozwolę
chociaż nie jestem pierwszą ewą
odegram rolę
Colett, 3 may 2011
ostatni z wierszy dla P.
naprawdę nie myślałam że można w ten sposób
zapomnieć kiedy słowo zatraca sens znaczeń
choć trudno uratować splecioną z tych odczuć
kołyskę dla skłonności bo prościej jest zawieść
i z braku wiedzy w stronę gdzie łuki tęczowe
lub garniec złota z trollem na straży schowany
w bucikach tak czerwonych jak maki za płotem
zostaje błądzić nadal gdy źródłem jest zachwyt
czasami trudno pojąć tę dziwną zależność
przestaje działać rozum gdy celem pragnienie
nim szanse znów oplotą codzienność niepewną
niedosyt raz zaznany niezmiennie istnieje
naprawdę nie myślałam że można jak kiedyś
otulić chwilą słowo dziś brzmiące tak samo
jak wtedy gdy fiołkami z wiosennych rozlewisk
zmieniałeś stare prawdy treść nowym nadając
Colett, 21 april 2011
Anguis in herba- Wergiliusz
I wyszedł. Kiedy, nie wiem.
Zupełnie niespodzianie,
nieśmiało, kartki brzegiem.
Ty również go widziałeś.
Zostawił ślad, choć nie chciał
bo zawarł pakt z kimś jeszcze.
Lecz z ciekawością nie walcz
bo w inkaust wszystko wdepcze.
Wybredny i przekorny.
Niejednej z rzędu kropce
zdarzają się humory
a jemu w głowie wzorce.
Nie wrócił i do dzisiaj
przecinkiem zdania kończę,
tak jakby się przywidział
gdy z wiersza cień zaskrońcem.
Colett, 2 april 2011
gdy zbieram wiersze tam gdzie cienie
postanowiły snuć się stale
budzą się nadal niepowszednie
wspomnienia wątłe jak kaganek
w miejscach o których nie pamiętać
wolno jedynie w pełnych zwątpień
szarych godzinach czas przyklęka
i w zapomnienie schodzi pośpiech
gdy wiersze nikną tam gdzie cienie
znalazły miejsce by nie wracać
zbliża się chwila pełna zwierzeń
kradnąc minuty ręką gracza
zapada w pierwszy wolny antrakt
choć mogła wzbudzić niespodziane
uczucia które prawem czarta
chcą sympatyczny pić atrament
zostawiam wiersze nim się zbudzisz
wszak swoją rolę odegrały
by jednym słowem świat przewrócić
choć tak przekorne snułam plany
Colett, 14 march 2011
znów nie pomogły schody do nieba
szydzi z obrazu garniec ze złotem
czerwień bucików runęła w przepaść
kiedyś zapomnę
zbladły kolory na słonecznikach
krople na szybie też dziś nie tańczą
wiatr na gałęziach świat ukołysał
senną romancą
mantra (za grekiem) wiem że nic nie wiem
zdobi wygasły w kieliszku toast
w lustro spojrzenie ciągle niepewne
choć czas mu sprosta
zegar obudzić nie chce kurantem
dzień postanowił zniknąć za rogiem
kosmate myśli grosza nie warte
na twardej sofie
cień się za własnym ogląda cieniem
do odegrania kolejna rola
chociaż iskierki lśnią w oczach szelmie
gdy spada woal
Colett, 20 february 2011
za oknem wkrótce wiosna a dusza wciąż moknie
jak gdyby ktoś ją w deszczu do pieszczot namawiał
malując strugą wody gdzie ślady niedotknięć
gdy bujna wyobraźnia do źródeł przywabia
na drzewach wkrótce pąki a myśl wciąż zamknięta
jak gdyby cień bez światła nie wstawał do życia
promieniem rozbudzany gdy pada na blejtram
ciekawość zaspokaja na chwilę przed dzisiaj
dla wczoraj nie ma jutra gdy słowa wciąż echem
jak gdyby wielki kanion ktoś okrył atłasem
wśród nocy rozszalałych spętaniem nim wzeszedł
na niebo starzec lśniący północą z majaczeń
za chwilę przedświt życia gdy celem partenon
bez szansy dla odmieńców tych samych od zawsze
z bilansem który znowu wyjść nie chce na zero
wbrew zmianie pory roku i woli płci słabszej
.
Colett, 19 february 2011
W.Sz. z podziękowaniem za inspirację
http://postscriptum.net.pl/viewtopic.php?t=13852&highlight=zapomniane+kapliczki
Kłaniają się polanom kikuty drzew starych,
kapliczkom przycupniętym na zboczach wśród świerków.
Kołyszą gałęziami gdy stają zegary
bo pragną czas zatrzymać nim zdążysz coś przeczuć.
Ciemnieją od lat strasząc już nagą koroną.
Skruszone czas omija - śpiew ptaków nie dla nich.
Sąsiednie stoki co rok bieszczadzki* czar chłoną
nie skąpiąc cienia z palet, gdy człowiek znów zranił.
Piosenka znad ogniska nie wzniesie się ku nim
choć przecież, o ironio, stos suchych gałęzi
zalega dawne ścieżki, gdzie młody las kusił
z plecakiem, w którym serce umiało zatęsknić.
Kłaniają się pokornie kikuty drzew starych
gdy halny je odwiedza, o zmianach donosi.
Kołyszą gałęziami jak gdyby wiedziały,
że cieniem już nadzieja, nie warta trzech groszy.
*licentia poetica - faktycznie Karkonosze
Colett, 30 january 2011
i pokazałam - cóż się stało
mówią że takie mają wzięcie
nie można ciągle na wytrwałość
od tego skrzydeł nie przybędzie
chociaż chwilami wiało mocno
postanowiłam dość i basta
czas zmienić garb na linę prostą
by grą na nerwach już nie szastać
nim czara w końcu się przeleje
i nie pomogą słodko brzmiące
słowa zepchnięte w zapomnienie
do zawiązania końca z końcem
że są sposoby na rogate
uwierzę pewnie koło jutra
dziś na szatana pora zatem
nim żartem stanie się wymówka
Colett, 28 january 2011
mówisz że można jeszcze wierszem
choć postawiło kropkę życie
że horyzonty skrywa szersze
choć w zwrotkach tłoczno od przemyśleń
porozmawiajmy zatem proszę
popełnić zechciej kilka wersów
twoją powagę zmienić w psotę
potrafię tak jak tęczę w deszczu
że chciałeś miękko jeszcze wczoraj
zaakcentować koniec zdania
nie zrozumiałam biedna głowa
musisz wybaczyć bo sprzątałam
kurze strzepnęłam z najwcześniejszych
tych w których warkocz lśnił od jaskrów
i z tych wśród których grały świerszcze
gdy pióro nocą po omacku
mówisz że można jeszcze wierszem
że się wśród zwrotek rozuśmiecham
więc nie obiecuj budząc dreszcze
żądam rewanżu nie każ czekać
Colett, 1 january 2011
to nie ona wprowadzała
mnie w świat kobiet
czas przepływał
między kolejnymi wizytami
w sali pełnej śpiewu bez melodii
za drzwiami w których
nie było klamek
więcej
o wzlotach i upadkach
wiedziała poduszka
i miś z naderwanym uchem
pamiętający poranek
bez matki w szesnaste
urodziny
przywracana zdrowiu
wieczorami otulała kołdrą
w rytmie kołysanki
przy której zasypiały
później i moje dzieci
***
park za oknem
w fontannie słońca
matka rozmawia
z ptakami
Colett, 30 december 2010
w piekarni u Heńka
nigdy nie było tak cicho
codziennie nad pieczywem
unosił się zapach poranka
biel czapki od progu
witała przechodniów
bywały dni gdy szyby
traciły blask
milczeniem otulając
powszedni
jak dziś
gdy puste półki
nucą
pieśń na wyjście
Colett, 30 december 2010
błyszczą świąteczne latarnie
konie parskają w zaprzęgu
wiekowy stangret tubalnie
wzywa kolęduj
tam brukowane uliczki
w śniegu podają kopytom
rytm starych pieśni by wyśnić
następną cichą
i uśmiechają się oczy
ktoś kapelusza uchyla
gdy się wśród kramów panoszy
skrzydlata zima
***
gasną świąteczne latarnie
ogniem rozgrzani zziębnięci
zaśnij znużony kloszardzie
twój sen się prześnił
Colett, 27 december 2010
pół prawdy to całe kłamstwo
przysłowie żydowskie
wystarczyło słowo aby stanąć poza
pośród trzaśnięć drzwiami bez wiary co prosta
gdy za ścianą rajem śnienie w bezgłos dzieci
istotniejsze bardziej niż rzeczowy sprzeciw
przecież tak najprościej choć się trudnym zdaje
utracić przez pośpiech cienie spoufaleń
gdy dla głodnych uczuć stać ma za okrasę
rozterka nim gesty zdążą objąć fałszem
w korytarzu echem spływa suche łkanie
bezowocnych myśli o spełnieniu pragnień
trudno o prawdziwiej pokazane kłamstwo
kiedy toast za nas pustą wznosisz szklanką
Colett, 9 october 2010
niepewność towarzyszy jej do drewnianych krat
chociaż co rano błogosławieństwem smaruje chleb
Pobłogosław mnie Ojcze bo zgrzeszyłam
w półmroku nie widać sinych warg
rozciętej brwi dłoni zaciśniętych na kawałku sznura
z przygarbionych ramion spływa czas
przepełniony goryczą
żarliwa prośba o rozgrzeszenie
zawisa między ustami a konfesjonałem
Idź w pokoju
kolejnym z piątków
zaczniesz wszystko od nowa
Colett, 31 august 2010
gdy już nie snują się tramwaje
nie płoszą dzwonkiem sennych kotów
noc zamówioną nocnym grajkiem
przygrywa do snu
deszcz nuci rynnom starą prawdę
na powitanie godne słońca
nim wzejdzie noc by gwiazdy nawlec
i znowu sprostać
w ciemnościach mgła zasypia w drzewach
aż po korony w ptasich gniazdach
niejeden czeka by zaśpiewać
hymn dla poranka
***
jedynie w chwili tuż przez zmierzchem
z czasem o jutro tocząc walkę
spełnia mą prośbę drozd gdy szepnę
o kołysance
Colett, 11 august 2010
z listu do P.
gdybyś zechciał tak jak nie chcesz
spojrzeć kiedyś za horyzont
by odnaleźć znów to pierwsze
chociaż przecież raz już przyszło
może wtedy tak jak nigdy
z wiarą której cień pozostał
dasz nadziejom by zakwitły
znak że to już koniec rozstań
gdy już z wątpliwości pewność
(choć godziny w dni i lata)
być zaczyna wszystko jedną
prawdą która z trudem wraca
gdybyś zechciał tak jak nie chcesz
odkryć znowu barwy wiosny
zabłądź ze mną między wiersze
zanim chmurny w nową wkroczysz
Colett, 18 june 2010
przestawała z tym walczyć
nawet stare zwierciadło
korzystało z okazji
gdy pragnął
***
odkrywając sens karmy
pośród wonnych kadzideł
zmieniał myśli z bezwładnych
w bezwstydne
zanim zenit z nadirem
żar odkryły w jej skardze
odbierała przybyłem
jak mantrę
dłonie w ciszy błądziły
utrwalając w pamięci
zakazane rewiry
by zwieńczyć
***
wieczór witał poranek
senną chwilą po burzy
blaskiem świec kołysanej
odurzył
Colett, 12 june 2010
na własne życzenie
świt miał przynieść nadzieję
za milczeniem się chowam
w takich chwilach istnieję
od nowa
***
myśl dociera najgłębiej
rozwiązując zbyt trudne
cisza spływa westchnieniem
w poduszkę
jeszcze wczoraj wśród bieli
żywioł władał pierwotnym
by na trwałe odmienić
przez dotyk
własnych praw dochodziło
pierwszej z żebra wcielenie
kusząc ziemię niczyją
spełnieniem
***
noc nie wniosła rozwiązań
do rachunku sumienia
dzisiaj tylko pożądam
w marzeniach
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek