Yaro, 11 august 2018
słońce nie daje o sobie znać w mojej głowie
wschodzi zawsze orzeźwiającym rankiem
po przejściach budzisz się sam
parzona kawa w samotności smakuje inaczej
odeszła bo taka była kwestia
zostałem sam bez perspektyw
czas posunął się zbyt daleko
starość na skroniach gościem
idę gdzieś w szeroki świat
w myślach tonę jak w rzece
nie nadużywam wszystko jasne dziwne stany
nie pasuję do społeczeństwa
jestem inny dziwny i prawdziwy
kocham prawdę kocham Boga
wszystkim wam których znam
mimo że was nie widziałem
życzę zdrowia przed długą drogą
która nie ma początku ni końca
upływam będę nie w oddali
zawsze po drugiej stronie ekranu
Yaro, 12 july 2018
siema ziom
pamiętasz ten stary dom
tam pierwszy raz poznaliśmy smak
wielu używek
dziewczyny pachniały latem
teraz zburzony
wywożą gruz dach przeciekał
wspomnienia
po to są by czuć dym tamtych lat
policzyć dziury naprawić dach
przybić sztachety
by przez żadną z dziur
nie przeszła obojętnie
cnota młodej dziewczyny
żegnaj ziom
uciekam
daleko mój dom
Yaro, 12 july 2018
pomiędzy framugami
przestrzeń
w otoczeniu drzwi
zamknięte
wytrychem otwieramy
komory czerwieni
nie pamiętać o sobie
nie tak jak trzeba
dni przerzucają leniwie życie
na niezamieszkałych barkach
Yaro, 12 july 2018
obrać drogę w dobrym kierunku
na widnokręgu powiek ukołyszemy
w tej perspektywie wszystko kończy się zbyt wcześnie
noce takie krótkie wino zbyt mocne
życie nas pogrzebie jeśli nie będziemy w ruchu
widzę dwa nagie miecze
po co nam one
w nas płynie siła nie odparta wiara
napędza serca młode
mkniemy przed siebie
wiatr we włosach
kilka słów w ustach
napijmy się wina
ze świeżych owoców pachnących latem
połóż sny na młodym sianie
obok się ułożę na miękkim posłaniu
życie potrafi być takie proste
Yaro, 29 june 2018
istniejesz
bo potrafisz się uczyć
życie to dżungla
jeśli walczysz ze sobą
powinieneś triumfować
jeśli nie
upłyną twój czas
zakopią cię okryją wiekiem
jeśli tak
nikt nie zastąpi ci drogi żadna kłoda
wszelka spróchnieje nim ugodzisz jej
przekręć kota ogonem
przesiej ziarna od kłamstw
uczciwie żyć należy się
nie wszystkim w smak
luksus jak dla mnie to szeroko pojęta wolność
zgodna z prawem Boga z prawem natury
Yaro, 26 june 2018
każdego ranka budząc się
czuję lęk kto stworzył go
kto kierować chce mną
wyrwany ze snu umieram znów
dokąd wiedzie droga
te fałszywe twarze
wciąż wskazują nam
dokąd iść
mam dość chcę do domu
mamo wołam cię
dlaczego wydałaś mnie na świat
ja nie jestem stąd
tutaj nie jest mój dom
każdego ranka jem chleb z biedronki
parówki o smaku gąbki do mycia aut
okradają nas z życia cały czas
wychodzę mam gdzieś to miasto kłamstw
dokąd wiedzie droga
te fałszywe twarze
wciąż wskazują nam
dokąd iść
mam dość chcę do domu
mamo wołam cię
dlaczego wydałaś mnie na świat
ja nie jestem stąd
tutaj nie jest mój dom
Yaro, 21 june 2018
tak jak na lekarstwo mam
wszystko chcą pozabierać
gdy nie będę istnieć
nie obdarujesz mnie
niejasnym uśmiechem
jedynie w pamięci zarys
krzywego wspomnienia
zablokowany w garści mały świat
zanurzam pod powiekami
utonąć dziś we łzach
okryty przygnębieniem szarego dnia
upływam zużyty
zblazowany miarą człowieka
wiosna nie nadciąga
nie zakwitnę latem
Yaro, 21 june 2018
upłynęło wiele lat
wiatr wiał w Wiśle masa wody
kłody gałęzie czarne liście na brzegu
czułem chłód strachu jakby był wieczny
bałem się przez szarość dni
nie opuszczałem czterech ścian
muzyka na uszach w centrum ja
kilku dźwięków na pięciolinii których się nie boję
doświadczałem dyskomfortu
jakby inny sort
walczyłem z demonami przegrywałem
nieśmiały wstydziłem się siebie
a inni wstydzili się mnie
zaniedbany opuszczony przez świat
oprócz żony nikt nie podał
szczerze ciepła dłoni
śmiech był ze mnie
myślałem żeby odejść
skończyć pewien rozdział
by spisał ktoś to był on
chłopa szkoda
przyszedł do mnie On
ścisną mą dłoń
powiedział idź i nie grzesz
upadek człowieka zabija ducha
gdy uwierzysz
nic nie powstrzyma cię przed życia snem
najważniejsza rodzina
podnieść człowieka gdy upada
są rzeczy o których nikt nie wspomina
ważne by iść do przodu mimo niepogody
wytrwale biec w bólu
w pocie na czole wzbić się
ponad fale na głębiny
kochać Boga gdy w nas mniej
w małości tu na dole
Yaro, 18 june 2018
tułam się w ich świecie
ślizgam się ulicami zatłoczonych miast
zasypiam z odrobiną szczęścia między zębami
przytulam twarz do ciepłych kartonów
idę przed siebie ze spuszczoną głową
jak świnia co nie widzi nieba
lustruję też w kierunku gwiazd
podkarmiam gołębie resztkami westchnień
ulice niebezpieczne oschłe
przykre bez uczuć
latarnie uśmiechem w oczy
samochody mówią do mnie
strugam miny grymasem czasem
idę zmarznięty ulicą złotą
układa się bruk z kilku wspomnień
brukowany do lasu wjazd
szlaban znak byś wiedział
że las jest zielony
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
23 may 2025
wiesiek
22 may 2025
wiesiek
22 may 2025
ajw
21 may 2025
wiesiek
20 may 2025
wiesiek
19 may 2025
wiesiek
13 may 2025
marka
13 may 2025
marka
13 may 2025
wiesiek
12 may 2025
wiesiek