Yaro, 11 june 2018
zadaję pytanie
działam mimowolnie
czy ptaki są wolne
nieskrępowane płatem nieba
drzewa podnoszą dumnie korony
wznosi w podziękowaniu duszpasterz ramiona
dokąd wodzi droga w lesie
życie wielką niewiadomą
miesza mi się całość
co się chytrzy
w duszy tli się iskra
w głowie refleksje
każdy ma wewnętrzne pięć minut
w kole wszelkie dobro się zamyka
jak drzwi przed tajemnicą
przed złodziejem
czasem przed niegodziwością
mam na krańcu języka parę autentycznych zdań
coś umyka
coś ginie
wiesza się na klamce
ktoś łyka jaki jest sens
wyczerpany nasz wiek
dobijamy do brzegu nie ma potwornych fal
ptaki są nie opodal usłysz poszum piór
Yaro, 6 june 2018
nie dam rady by brodzić
rozdzierać szaty o każdy krok
taszczyć się z zamiarem o innowację jutra
sensacją zbudzę porę dnia
odmienię linię życia
twarzy nie zmienię
pokryję na zielono pokój
wyprostuję rozważania
prostolinijny wytoczę się na ulicę
będę wrzeszczał by uwierzył na słowo tłum
w słowa które niosę na jutro
Yaro, 2 june 2018
Pomiędzy nami zamknięty już rozdział,
zamknięty niczym brama, z której niczego
nie można wyczytać poza wyborem wielu dróg
tuż za nią.
Chwile, które nadejdą następnego dnia,
będą zwiastunem mojego sam na sam,
gdy w głowie kręci się kołem grunt tak słaby
jak ja.
Nawet ten sam chodnik pozostał ułożony niewygodnie,
nie wie, co go czeka po a było tak dobrze.
Więc udaję, że nie szukam ciebie,
udaję, że tylko zimno tęskni
do zgonu w objęciach mamy.
Yaro, 7 may 2018
sznur wokół szyi
w dłoniach dwie czerwone cegły
z pieca Martynowskiego
burzą świat niedoskonały
burzą prawdę i kłamstwo
mam dość
patrzenia przez małe okna
pokryte bezczelnie szarością
w głowie szum myśli niedoskonałych obrazów
w sercu migotanie szarpanie
pytam za co
widzę świat czarno-biało
blady księżyc smutne pejzaże
kiedyś wyśni się życie
prawdziwe bez obaw
jutra nienawidzę boję się
dziś nęka wysokimi progami
idę ze strachem pod ramię
uśmiech przygaszony nieśmiałym spojrzeniem
wszystko minie pory roku
burza i cisza przed nią
młodość starość
smutek radość
widzę
myślę
boję się
ucieczka od samego siebie
Yaro, 19 april 2018
jest dobrze
nie jest dobrze
tutaj na dole
w niewoli trwam
w strachu usypiam
świt wyrywa ze snu
w poniżeniu na potępienie ludzi
wydają matki dzieci światu
przetrwają najsilniejsi
brzmi hasło
wiara chwyta dusze
niewolnicy czyli my
by jeść mieć na chleb
niewolnikiem potrzeba być
kopać sobie dół
jeśli połkniesz przynętę
by stać się jak oni
chwytać dzień sałatę mieć
nie dzielić się z nikim
być twardym
serce mieć z kamienia lub skały
nie widzieć zła
być nim
bawić się
spalić Rzym
zająć Krym
zamykam oczy by śnić
uciekam stąd w mały świat
wypielęgnowany w niewoli
pamiętam śmiech dziecka
byłem nim
nikt nie pamięta
nikt mnie nie zna
jest dobrze
nie jest dobrze
tutaj na dole
w niewoli trwam
w strachu usypiam
świt wyrywa ze snu
Yaro, 18 april 2018
krzyczysz z daleka
zamknij drzwi bo muchy błota naniosą
siedzi skulony w kącie na taborecie
trzeszczy radio piszczy bieda
w łachmanach starych
idzie polem życie
zawiane wioski płonie zorza
kominy dymią szaro dookoła
stare płoty stare szopy
niezła wiocha
ryk krowy budzi psy
słychać ujadanie
uśpiony przy piecu
suszysz kalesony
twój dom miejsce schadzek szarych myszy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
22 september 2025
wiesiek
21 september 2025
wiesiek
21 september 2025
absynt
20 september 2025
wiesiek
19 september 2025
wiesiek
19 september 2025
absynt
19 september 2025
ajw
17 september 2025
wiesiek
14 september 2025
wiesiek
13 september 2025
wiesiek