Leszek Czerwosz, 3 november 2015
Czasem piszę wiersze i zaraz do niszczarki.
Głuchym mlaskiem rozmieniam
szczęście na papierowe wstążki.
Po egzekucji siadam rozbity przy biurku.
Szarość w blasku halogenowej lampy.
Chcę zapłakać jak dziecko.
Zraniłem dłoń, krucha szklanka. Potem krew,
odłamki. Błyszczą w świetle, prowokują.
Znak, że jestem, że czuję.
Wyjąć szkło, ból przeczekać.
Rana zagoi się. O wszystkim zapomnę.
Ale czy warto upodabniać się do roślin?
Leszek Czerwosz, 8 january 2012
sieć raz rwie się to naprawia
byle do przodu
próbuję oddalić myśli
o przemijaniu
przychodzi chwila
gdy najważniejsze są sufity
gruzełki jak węzły tele
połączone smugami
poświaty wieczorne
z sąsiedniego pokoju
wizja
cichej rodzinnej rozmowy
tylko
Leszek Czerwosz, 10 july 2014
jak niektóre rzeczy
raz nabierają
raz tracą sens
to podobno służy
do porozumienia
na odległość
Leszek Czerwosz, 27 november 2015
między nami rodzi się przestrzeń
wypełniona nietrwałością kolorów
każde niedopowiedziane słowo
oznaczać może obietnicę
ale brzmienie wyobraźni zanika
na granicy białego szumu
więc i ten wieczór zakończy się
o dwudziestej trzeciej trzydzieści
zwyczajnie
Leszek Czerwosz, 13 september 2012
wykrzyczane słowa brzmią stokrotnie
akustyka wyostrza brzmienie
każdej niewypowiedzianej
odbijają się od wnętrza ścian
ciasnych ale
nie odpowiem na zaczepne
gdy uderzy w twarz
gotuję się
podpalę lont
i czaszka wybuchnie
w uszach stale szumi krew
z perspektywy
krople wyznaczają czas
i to źródło się skończy
doczekać tak do ostatniej
i amen
Leszek Czerwosz, 30 may 2014
Poczułem specjalny rodzaj drżenia
połączony
z mobilizacją jeża.
Gdy nosem zdmuchuję
niewidzialny pył z jej ramion,
na niebie unosi się rój
świateł świętojańskich
- to już tak blisko.
Zatęsknić można każdym porem skóry
w bezdotykowym świecie
plastikowych kart. Fałszywych.
Nigdy niewypłacalnych
kredytów odnawialnych,
zaciąganych po kolei, do znudzenia.
Bo ją stale boli głowa.
A ja nie mam czasu.
Obwarzanki zaplatane są
z dwudziestu palców obojga.
Stają się lektyką dla nastroju,
co tak sprzyja pozytywnemu tworzeniu
tysięcy bąbelków.
Dla gromadzenia humoru
dziś i na zapas
w potrzebie.
No proszę;
obserwowanie spraw drobnych
- sensem życia.
A już myślałem,
że nic nieoczekiwanego
się w moim nie wydarzy.
Żartowałem. Ten dotyk
- taki nieobecny.
Leszek Czerwosz, 31 march 2014
daleko poza horyzontem wirtualnego podziemia
globalnej sieci WWW
w galeriach balkonów i rozświetlonych witryn
Alladyn wyguglał okno z ciemnymi firanami
jedno ze stu tysięcy bezimiennych
niezaindeksowane więc niewidoczne
gdyby nie hakerska pomoc dżina
przy teleportacji i teletransmisji
zalogowany z prawami tylko do odczytu
Alladyn widział jak w upiornym korowodzie
gniewna burza kręciła lokatorami
potem miłość na stole i światło co gasło
cienie napędzane płomieniem lampy
dostarczały danych dla wyrafinowanych aplikacji
ale przed świtem stały się niewidoczne
dalsza analiza informacji niemożliwa
niechybnie nastąpiło
przepalenie się procesora zazdrości
Leszek Czerwosz, 3 october 2017
dziś dała ciastko
w nagrodę
pewnie za wywiązywanie się
a dawniej brałem sam
bez wywiązywania
wystarczało póki nie zabrakło
już nie biorę
za drogo
Leszek Czerwosz, 25 october 2013
po każdym naruszeniu nietykalności
pełna obdukcja organów
ze szczególnym uwzględnieniem
tembru blasku akcentacji
armia musi rozpoznać swojego wodza
po każdym weekendzie
że jej nie przewodzi marionetka
jak żywa nabita na dzidę
mimika w sieci jest zamaskowana
trudno poznać dla kogo królowa żyje
czy to robot wydaje rozkazy
szeptem niepowtarzalnym
pozazmysłowym?
Leszek Czerwosz, 14 december 2013
Pustynia, może wydmy.
Drobne pagórki, czółenkowe doliny.
Regularnie, bez przerwy.
Tak było zawsze, póki nie napotkałem
odciśniętej stopy w tej nudzie.
Jestem jej artefaktem, rozrywką.
Od tej pory
każde ziarenko piasku
znakiem. Niesie informację.
Zbyteczną.
Jeśli nie znam języka,
umrę pośród miliona słów.
Piaskowe fale są nieruchome.
Podobno trzeba naśladować pływanie,
by się nie dać zasypać.
Przy pogodzie bezwietrznej
odcisk stopy utrzyma się kilka dni.
Tyle będzie trwać szczęście.
Leszek Czerwosz, 12 september 2013
Wieczorem Dżin zagląda w okno.
Z lampy wychodzi bezszelestnie,
jak kot się kładzie, grzeje i kusi.
Powtarza kliknij, kliknij, kliknij.
Wszystko wypełnię co do joty
zlecone szepty, pocałunki.
Potem opowiem, obiecuję
Jedno jest tylko niemożliwe.
Musisz sam przybyć, spojrzeć w oczy.
A czy zaboli? - Dżin nie powie.
Powiew wieczoru budzi drżenie.
Sprawy nabrzmiały, nie wytrzymasz.
Znikaj mi zmoro, gonię Dżina
Oczy błyszczące w blasku plazmy.
Niech nie wystawia mnie na durnia
Na śmiech całego Internetu
Leszek Czerwosz, 28 november 2013
jesteś?
wiedział że pod zmatowiałą
od patrzenia cienką skórką ekranu
była
czekała na randkę w ciemną noc
sam na sam z technologią wieku
zasłonięta nieodgadnionymi hasłami dostępu
z kamerą perwersyjnie odwróconą w gwiazdy
tylko przytłumiony
odgłos jazzu dobiegał
z sąsiedniego mieszkania
jakby klimat uwiedzenia rozpościerał się
po całym osiedlowym wieczorze
przenikał przez skórę
niby dym słodkiego tytoniu
irytował niepokojem oczekiwania
pojawiły się w końcu zielone znaki
obecności
radosne plumkanie przebudziło
z tymczasowej drzemki
rozochocony miał już rozpocząć
akcję palcami
nie przeszkadzaj usłyszał
trzask drzwi
przeistoczył roztańczoną przestrzeń
w cztery ściany
nachylone nad niemym bezdechem
Leszek Czerwosz, 14 march 2014
To koniec balu. Nieoczekiwany.
Wiedziałem.
Potrzymaj mnie jeszcze za rękę.
Pomóż przejść.
Do zobaczenia niedługo.
Sakramentalne tak
sam powiedziałeś. Zaufaj,
przecież nie masz wyjścia.
Obiegówka, protokół zdawczo-odbiorczy
w szeregowym porcie na e-Styksie.
W karnecie następni,
jak będzie po wszystkim.
Piękny ten bal,
lecz dziś wyjątkowo
nie poproszę nikogo do tańca,
teraz pa, teraz się wynoście.
Leszek Czerwosz, 5 january 2012
leżymy w gaju
muska wiatr
zlizuje słońce
jesteśmy w chmurach
palcem pokazuję kształty
poprowadź moją dłoń według woli
dobrze wiesz
dokąd zmierzam wskazującym
a nocą
wypiję z tobą wino
w tawernie znalezionej
w pofałdowanej wyobraźni
ja tylko śniłem
że jesteśmy
Leszek Czerwosz, 28 august 2013
w niebyt toczą się kolejne
zdejmowane maski
z pochyłości ześlizgują kopyta
rycerze tracą głowę
a twarz stale
nie do zdobycia
współczesny teatr cieni
czy jeździec znajdzie windę
wciśnie guzik i wszystko
wydarzy się jak w bajce
znanej sztuce
granej po tysiące razy
Leszek Czerwosz, 8 january 2018
nadchodzi
z uderzeniem
aż po same uszy
zawsze zdążę
warknąć tych kilka
i trzasnąć
wtedy nie ma już
z kim
ani dokąd
Leszek Czerwosz, 16 january 2019
przychodzi czas
że najważniejsze są sufity
smugi farby niechlujnie pomalowanej
i gruzełki na których
zatrzymuje się wzrok
odpoczynek dla myśli
co depczą się w tłumie
cały dzień i następny
mija
spokojnie
kolejność pór roku
nie gra już roli
Leszek Czerwosz, 4 august 2013
niezatarte pragnienia
raz po raz wzburzają się przeciw
chronicznemu nosicielowi
słowa niepotrzebne
wycieram o brudną gębę
pełną frazesów
jak głęboko zapaść się można
w ciszy niepoliczalnych win
skąd nie ma powrotu
Leszek Czerwosz, 9 august 2014
już wiem że nie wrócę
pomimo zaklinania gwiazd
choć plany na wypadek
koincydencji ciał
bo dzielą nas miliardy
nocnych wspomnień
policzyłem nieprzeliczalne
kamienie polne
zatrzymane w biegu
dla zastanowienia
ucieknę myślami
gdy lawina
rozbłyski zbledną
codzienność zastępuje
przecież w każdym porcie
czeka nieodwzajemniona
w relacji N do N
Leszek Czerwosz, 19 october 2013
rozkładowe mieszkanie
z wszystkimi wygodami posiadam
w centrum duszy
bardzo nudzi sprzątanie
pustych pokoi
dalekie widoki z okna
zamienię bezpośrednio
na blask oczu
niech zaskrzypi podłoga
zajęczą sprężyny łóżka
wprowadź się do mnie
w zakurzonej wyobraźni
powieś ubrania
Leszek Czerwosz, 20 december 2017
a jednak mamy lato które rozpuszcza igły lodu
pod powiekami
i co z tego
ta gra toczy się niezmiennie od pogody
i nie obowiązuje że raz ty a raz ja
przecież mógłbym nic robić
i tak samo przegrać
Leszek Czerwosz, 2 november 2014
wiem wiem
ten połysk jest szklistością rogówki
co pewien czas zwilżany łzą
nie mówiliśmy
nie było trzeba
przez chwilę
mrugnąłem
znikły
Leszek Czerwosz, 27 november 2017
modlę się do słów
już teraz bez znaczenia
choć to pewnie brylanty
rozsypane na podłodze
myśl jednej nocy
blaskiem bije po oczach
nocna piękność po prostu
zwyczajnie zwiędnie o świcie
Leszek Czerwosz, 31 january 2020
mam zgłoszenie na telefon
nagły zdecydowany pisk
chce zostać moją znajomą
muszę sam do grona poprosić
bo chce mieć dużo znajomych
ale się przecież nie znamy
pytam o wiele za dużo
odpowiedzią będą gotowe awatary
dobieram je według woli odblasku
zachłannie
Leszek Czerwosz, 4 july 2017
zostawiłem nieład
nieposprzątane
specjalnie
aby zaznaczyć
nieobecność przez chwilę
i tak wyszło
podpis na ławce w parku
zamalują zieloną farbą
a teraz
nie śpieszy się nikomu
i tak wiecznie spóźniam się
na szczęście
Leszek Czerwosz, 26 december 2017
W niewyschniętej kałuży
znalazłem fragmenty odbicia.
Sprawdzam numer uśmiechu
i czy garnitur w porządku.
Chociaż już wcale nie muszę;
najwyżej dla dodania gazu.
Woda pryska pod butem,
jak zawsze,
za wysoko.
Leszek Czerwosz, 29 january 2020
niedawno napisałem do znajomej rutynowe życzenia;
nie odpisała;
zapytałem więc, czy jeszcze żyjesz;
a ona zdziwiona
Leszek Czerwosz, 5 february 2014
Przyszedłem, by tylko odsłonić firany
i sprawdzić, czy rano
nie zaprzecza nocy.
(Jeszcze przez chwilę
jestem pewny siebie;
niedojedzone truskawki
i wysokie kieliszki wynoszę do kuchni,
czarnych koronkowych
lepiej dziś nie dotykać.)
[10:49:25] XY: Witaj, jest dobrze.
[10:49:52] XX: Ale?
[10:50:03] XY: Nic,
przecież wiesz.
Dziś tyle pracy, na samą myśl głowa boli.
Telekonferencja, już się pewnie skończyła.
Samolot. Dwie godziny straty.
Marzeń więcej niż czasu.
Ale.
Jest ale,
choć ukryte w dołku policzkowym.
Zdążę wyjść,
zanim opadną kąciki ust.
[12:01:25] XY: Ale muszę.
[12:01:44] XX: Mówisz, musisz.
[12:01:49] XY: Mówię, ale.
[12:02:12] XX: Wiem, leć już, ja zaczekam,
ale...
Leszek Czerwosz, 7 april 2014
Są takie, jak nam się widzi.
W tak Ważnej Chwili
błękitny jest niebem,
czerwony żarem,
a żółty płomieniem.
Nawet szary się srebrzy,
gdy wchodzisz.
Dawno przed tobą przybyła tu
moja Nadzieja. To ona rządzi
odcieniem policzków,
brokatem spojrzeń.
Dziś przecież tutaj się odbędzie
ważna sprawa o ciepło życia,
o tęczę, promienie.
Już Dzika Horda Wątpliwości
rozwija transparenty.
Zaczyna do Rozumu uderzać.
Harcownicy czynią zamęt,
zbijają wszystkie argumenty,
przemyślne plany psują.
Będzie sprawa rozwojowa.
Jak zwykle spóźniony Zdrowy Rozsądek
siada w tylnym rzędzie.
Wziął ze sobą na wszelki wypadek
mgły i deszcze szkliste,
do chłodzenia emocji.
By nie sczezły marzenia,
nie połamały się słowa.
Lękam się by nie zobaczyć
Czarnej Rozpaczy.
Wnet pogasi wszystkie światła,
pobrudzi obrazy.
Sprawa będzie przegrana,
trzeba będzie zaczynać
od nowa, starać się dwa razy.
Na szczęście wchodzi
O Niczym Rozmowa.
Pozwoli na trwonienie czasu
i ostatecznie ułatwi
stronnikom Światła i Cienia
w pastele rozmyć barwy,
zwaśnione wygładzić kontrasty.
Najlepiej jeszcze przed wieczorem
trzeba dać się wygadać.
Wszystkim po kolei
Kolorom życia, Odcieniom.
Niech Blaski się wybłyszczą.
Ostre rysy przytępią,
kolory wyblakną, wypłowieją.
Rozprawa z wolna się zakończy.
Teraz chodź, usiądź ze mną.
Zaplećmy dłonie
i w Świętym Spokoju
będziemy z Zadumą milczeć.
Na ile farb nam wystarczy,
razem odliczać lata.
Leszek Czerwosz, 30 october 2014
umowa na kredyt
odnawialna
co dzień picie
w nocy nie biję cię
przecież
rata w naturze
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma
5 may 2024
Poetic JusticeSatish Verma
4 may 2024
Izerska rzekakalik
4 may 2024
Suffering Was RightSatish Verma
3 may 2024
0305wiesiek
3 may 2024
I Was LostSatish Verma
1 may 2024
DogmaticallySatish Verma