Ferdynand Głodzik, 6 june 2010
Wymaiło się słońce z wilgoci i pluchy,
idą w taniec magowie, wróżbici, szeptuchy;
w noc majową, jaśminową,
z nimi obraz, dźwięk i słowo;
zostawiają za sobą świat szary i głuchy.
Kto tych nocy doświadczył, ten ich nie przesypia;
karzeł mruży uparcie niespokojne ślipia,
w smukłych cieniach tańczą ściany,
pędzle, farby i blejtramy,
w dali odgłos fujarki lipowej zaskrzypiał.
Para bardów steranych przez długie półwiecze,
w pojedynku się zwarła jak nagie dwa miecze;
kto najlepszy z trubadurów,
który godzien pieśni chóru;
komu ciepła kucharka pierożek upiecze?
Po dniu pracy zasypia w ulu pszczoła miodna,
rybki całe z akwarium opróżniły do dna;
wzięły oddech po namyśle,
bo te ryby są dwudyszne;
jaśminowo się snuje jutrzenka pogodna.
Odpływają w zaświaty wieczorne mamidła;
ciężkie rosą poranną pegazowe skrzydła;
po majakach krótkiej nocy,
karzeł budzi się z niemocy
i powstaje z posłania jako brzmiący cymbał.
Ferdynand Głodzik, 29 april 2010
Żadna fala nie marszczy gładkiej tafli strumyka,
tylko listkiem strachliwym w febrze trzęsie osika;
pełnokrwistym rumakom grzywien wiatr nie rozwiewa,
od zbóż ziaren złocistych nie oddziela się plewa.
Żagle lotnych okrętów wiszą luźno jak flaki,
ani zboża nie mielą utrudzone wiatraki.
Falbaniasta sukienka frywolnością nie tańczy,
traci wigor zupełnie nawet człowiek z La Manczy.
Nie łopocą sztandary bohaterów dla glorii,
wolnym tempem się toczą stare koła historii.
Kiedy wiatry wstrzymane, w talii rosną napięcia;
doskwierają boleści, niestrawności i wzdęcia.
Ferdynand Głodzik, 26 april 2010
Wpisane w wieczny kalendarz
chronicznych niedomagań
zapamiętale strzegą
należnego miejsca w szyku
Godziny wyczekiwań
do upragnionych drzwi
wypełniają im ponure licytacje
Pani to jeszcze nic
ale ja to dopiero miałam
żeby nie mój doktor
już bym dawno ziemię gryzła
Ferdynand Głodzik, 26 april 2010
Gdzie gładkością cery pyszni się sałata,
pod altanką można spotkać Deodata;
tam pergole i rabatki, ścieżki, klomby;
twardogłowi wytężają swoje głąby.
Bób obleśny obłym strąkiem gąszcz rozpiera;
mocniej, głębiej ciągle pragnie skorzonera,
krągłym biodrem się rozpycha krzepka rzepa
prenatalny brzuch wypina kalarepa.
Pyszne dynie w słońcu marzą o laktacji,
a Deodat chłonie każdy dzień wakacji;
wszystko jawnie, widać teraz taka moda;
pod sumiastym wąsem śmieje się Deodat.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek
21 november 2024
Światełka listopadaJaga
20 november 2024
2011wiesiek
19 november 2024
Niech deszcz śpiewa ci kołysankę.Eva T.
19 november 2024
1911wiesiek
19 november 2024
Jeden mostJaga
19 november 2024
0011.