Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 17 november 2012

Wieża i goniec


Pewnego razu potężna wieża,
co swoim szczytem dosięga słońca,
po szachownicy idąc obrzeżach,
postanowiła zaczepić gońca.
 
- Ja idę prosto w bok lub do przodu,
czasem się cofam by złemu radzić,
a ty po prostu jesteś lekkoduch
i się na szagę lekko prowadzisz.
 
Dobrze, że sporo zażywasz ruchu,
unikniesz tuszy i nadciśnienia,
lecz bądź stateczny ty uparciuchu
i tak pozycji często nie zmieniaj.
 
Wnet go skusiła swymi wdziękami
i była dumna z takiej zdobyczy,
jej czar i powab wręcz go omamił,
zatem jak jamnik chodził na smyczy.
 
Stał się potulny, wiernie jej słuchał,
chociaż z niej dęta była figura,
aż się nareszcie zerwał z łańcucha,
by w dzikie pola migiem dać nura.
 
Niechaj ten morał będzie nauką
latem, jesienią, zimą i wiosną:
kto całe życie chodził na ukos,
nigdy nie zechce już chodzić prosto.


number of comments: 15 | rating: 16 | detail

Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 13 november 2012

Wracajcie

Dni wiosenne są coraz to dłuższe,
słońce żwawiej gna mgły o poranku,
czas najwyższy pomyśleć o jutrze,
pora wracać do kraju, bocianku!

Dzień się coraz to wcześniej zaczyna,
zatem pakuj już kufry, walizy,
kraj ojczysty, a także rodzina,
ciągle czeka na twoje dewizy.

Bo to my, wędrownicy podniebni,
zwiastujemy im wiosnę i ciepło,
dziś jesteśmy tam bardzo potrzebni,
bo w Ojczyźnie za mała jest dzietność.

Ciągle wieszczą nam to ocieplenie,
nie będziemy za morza już latać,
lecz spokojnej starości pragnienie,
wydłużyło się znów o dwa lata.

Rozwijajmy szeroko swe skrzydła,
choć prognozy giełdowe są słabe,
powracajmy, niech mrok się rozwidnia,
bo musimy zjeść jakoś tę żabę.


number of comments: 9 | rating: 15 | detail

Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 18 november 2012

Cud dieta


Stała w uczuciach, przykładna żona,
smukła i całkiem niebrzydka lama,
małżeńskim życiem wielce znudzona,
mówi do męża hipopotama.
 
Wiecznie pracujesz na nocnej zmianie,
choć przyzwoitą przynosisz kasę,
och mam ja z tobą boskie skaranie!
Wstyd się pokazać z takim grubasem.
 
Nasza codzienność nudna szalenie,
wielkie brzuszysko już mnie nie kręci,
a twoi bliscy krewni „walenie”
są rzeczywiście strasznie walnięci!
 
Gdyśmy ostatnio byli na wczasach,
cały dzień bykiem leżałeś w wodzie,
a ja bym chciała jeszcze pohasać,
używać życia i czuć się młodziej.
 
Wczoraj swym cielskiem złamałeś ławę,
tyjesz przez święta i w dni powszednie;
mówisz, że jadasz wyłącznie trawę.
Kto się nabierze na takie brednie?
 
Mąż odpowiada: każesz mi pościć,
ilość zjadanych kalorii zmniejszyć;
gdybyś ty miała więcej krągłości,
pewnie przy tobie byłbym szczuplejszy.


number of comments: 10 | rating: 13 | detail

Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 11 november 2012

Walka

Wieczór zapada, miasto zasypia,  
puste ulice,
a ja przed sobą mam przeciwnika
i szachownicę.
 
Siedzi i milczy jakby na przekór
zwierał szeregi;
patrzę na jego twarz bez uśmiechu,
liczę mu piegi.
 
Rzadko przesuwa ruchem figurę
na szachownicy,
a mnie koszmary dręczą ponure,
myślę o niczym.
 
W jego postaci moc się ukryła
nieodgadniona,
taki, co walczy i nie przegrywa,
jak go pokonać?
 
Przeliczam w myślach wariantów krocie
Szukam sposobu
Płyną godziny jak dożywocie,
z klęską dla obu.
 
Krażą w umyśle kłębiaste chmury,
przebrałem miarę,
mylą się czarne, białe figury,
wszystko jest szare.


number of comments: 18 | rating: 13 | detail

Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 10 november 2012

Cucurbita pepo

Jesienne słońce leniwie płynie
po nieboskłonie,
trzymam w objęciach dwie duże dynie,
patrzę łakomie.
 
W kulistych kształtach słońce maluje 
wstydu rumieniec;
pyszni się blaskiem i  zatrzymuje
głodne spojrzenie.
 
W miąższu soczystym  bomba witamin
drzemie ukryta;
smakiem, kolorem, zapachem mami,
ach cucurbita!
 
Chłonę dyniowe słoneczne blaski,
zdobywam szczyty,
już mi niestraszne żadne zarazki
ni pasożyty.
 
Obdarzy ciepłem w jesienną słotę
cud botaniki,
Pomoże zwalczyć beta-karoten
wolne rodniki.
 
Sycę się miąższem, zatracam głowę
i cały płonę, 
wysysam z pestek kwasy tłuszczowe
nienasycone!


number of comments: 10 | rating: 12 | detail

Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 12 november 2012

Nielot z polotem


Mówi orzeł do strusia: jestem panem przestrzeni,
na sztandarach panoszę się dumnie;
ty niestety jedynie możesz dreptać po ziemi,
jesteś nielot i fruwać nie umiesz.
 
Struś powiada: nie umiem i się tego nie wstydzę;
któż cię dojrzy jak chmury przebijasz?
Prawie każdy wyborca dzisiaj jest krótkowidzem,
to dlatego ja lepszy mam pijar.
 
Pewnie czasem widziałeś jak stroszyłem swe pióra,
i dla hecy biegałem dość żwawo,
Lud uwielbia igrzyska, zatem wołał mi hura!
A bywało, że nawet bił brawo.
 
Na dodatek wiadomo, żem największym jest ptakiem,
wokół mnie zwykle sporo jest szumu,
nasze szanse wyborcze nie są zatem jednakie;
bo mam większe poparcie wśród tłumów.
 
Nie wiadomo czy orzeł coś się z tego nauczył,
poszybował z wichrami w zawody.
Na fruwaniu w przestworzach raczej się nie utuczy.
Dziś jest ważne by dobre mieć chody!


number of comments: 9 | rating: 11 | detail

Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 16 november 2012

Pionek i skoczek

Przypatrywał się pionek kiedyś konikowi:
pokonuje tor przeszkód, chociaż droga śliska,
jednym susem na przełaj, to ci karierowicz!
Przeskakuje figury oraz stanowiska.
 
A ja mogę iść tylko jeden krok do przodu,
gdy dowódca rozkaże – zwykły szeregowiec,
oj miewałem tęsknoty do skoków za młodu;
jak do pola przemiany bez zadyszki dobiec.
 
Kiedy pionek bystrego skoczka obserwował,
jak skacze przez poletka wyki i łubinu,
on już kilka poważnych figur zbajerował,
To jest ten, co potrafi być człowiekiem czynu!
 
Dumnej wieży wyniosłej zaplątał warkocze,
spłoszył gońca szybkiego z połaci rajgrasu,
dwa poletka do przodu, jeden krok na boczek,
po czym migiem zawrócił i czmychnął do lasu.
 
Pionek marzy, by wkrótce być ciężką figurą,
kiedy dobrnie nareszcie do pola przemiany,
skoki rączych koników podobne kangurom,
co przeważnie wracają z pustymi torbami.


number of comments: 12 | rating: 11 | detail

Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 6 june 2010

Karzeł

Wymaiło się słońce z wilgoci i pluchy,
idą w taniec magowie, wróżbici, szeptuchy;
w noc majową, jaśminową,
z nimi obraz, dźwięk i słowo;
zostawiają za sobą świat szary i głuchy.

Kto tych nocy doświadczył, ten ich nie przesypia;
karzeł mruży uparcie niespokojne ślipia,
w smukłych cieniach tańczą ściany,
pędzle, farby i blejtramy,
w dali odgłos fujarki lipowej zaskrzypiał.

Para bardów steranych przez długie półwiecze,
w pojedynku się zwarła jak nagie dwa miecze;
kto najlepszy z trubadurów,
który godzien pieśni chóru;
komu ciepła kucharka pierożek upiecze?

Po dniu pracy zasypia w ulu pszczoła miodna,
rybki całe z akwarium opróżniły do dna;
wzięły oddech po namyśle,
bo te ryby są dwudyszne;
jaśminowo się snuje jutrzenka pogodna.

Odpływają w zaświaty wieczorne mamidła;
ciężkie rosą poranną pegazowe skrzydła;
po majakach krótkiej nocy,
karzeł budzi się z niemocy
i powstaje z posłania jako brzmiący cymbał.


number of comments: 4 | rating: 11 | detail

Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 10 november 2012

Bezkrólewie

Wyszły figury z pudełka nocą,
po szachownicy zaczęły hulać;
tłuką się, tańczą, harcują, grzmocą,
prawie w komplecie, ale bez króla.

Król cicho drzemie w złotej komnacie,
odgłosów ludu swego nie słyszy,
marszałek dworu śpi na etacie,
gdy kota nie ma harcują myszy!

Zakosztowały lepszego świata,
ugięły karku ciężkie figury,
hetman z pionkami zaczął się bratać,
goniec przegonił burzowe chmury.

Skoczki, co dotąd jak ślepe konie,
wielkie połacie musiały orać,
objęły wzrokiem rozległe błonie,
bo wyzwolenia nadeszła pora.

Precz poszły bójki i krwawe jatki,
nie było wojen ni upokorzeń,
nastały dużo niższe podatki,
pola szachowe obsiano zbożem.

Nagle zechciały zagrać w warcaby,
zebrały głosy w chóralnym śpiewie,
już żadna przemoc nie da nam rady,
ach jakie piękne jest bezkrólewie!


number of comments: 5 | rating: 10 | detail

Ferdynand Głodzik

Ferdynand Głodzik, 11 november 2012

Żółwim krokiem


 
Stary żółw ojciec mówi do syna:
już się dość dawno wyklułeś z jaja,
dorosłe życie pora zaczynać;
powoli będę cię przyzwyczajał.
 
Na drodze trzymaj się pasa ruchu,
niech linia ciągła będzie jak miedza.
Żadnych słuchawek nie trzymaj w uchu,
jeśli nie musisz, to nie wyprzedzaj.
 
By długim zdrowym życiem się cieszyć,
kiedy wypijesz, w auto nie wsiadaj!
Przestrzegaj znaków, przepuszczaj pieszych,
a nie namierzy cię nigdy radar.
 
Gdy wolniej jedziesz, zajedziesz dalej,
czy furę starą masz, czy też nową;
nie łam przepisów ani nie szalej,
trudne manewry wykonuj z głową.
 
Jedź równym tempem, jakby na spacer,
przepuszczaj przodem tych, co się spieszą;
niech sobie jadą, miej ich w kloace,
ja całe życie chodziłem pieszo.
 
Po wielu śmiałkach - żółwiowa zupa,
bo poszarżować chcieli dla hecy,
na nic się zdała twarda skorupa,
nerwy ze stali i mocne plecy!


number of comments: 10 | rating: 10 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1