somebody man

somebody man, 9 march 2014

którejś niedzieli po prostu odejdę wstecz odpocznę mosiężnie (zamysł pierwszy jazda bez siodełka wyboistą trasą czyli codzienność)

miałam wiosnę w bieliźnie dziś mam późną jesień
 śmierć mi się czai w przedsionku
 
 
 
jakiś czas temu kiedy jeszcze byłam roztańczoną zaledwie kobietą
kwiaty same ochoczo wplatały się w moje włosy pachnące ogniskiem
w drobnych dłoniach rósł ogród mojej płci skłóconej jak zwykle 
z metalicznie zgrzytliwym bogiem sąsiada spod trójki
 
teraz gdy uroda stoi w jawnej sprzeczności z definicją dobrego smaku
jest mi znacznie bliżej do geometrii przewróconego na bok kiosku
tamto ciało już nie zmaga się z jednokierunkową windą ciążenia
a kończyny te niegdyś czarodziejskie zbyt rozdygotane i wiotkie 
 
każdego dnia piszę nimi wiersz zmywam podłogę pielęgnuję schemat 
dotykam czule naszego poety i nie odczuwam tamtego tąpnięcia
kiedy upuszczając mnie na chodnik zaciekle powtarzałeś klęczeć
dziś sama zamek rozporka wszyłam sobie w miejsce na uśmiech


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

somebody man

somebody man, 9 march 2014

rozsuń mi bo chcę umyć (zamysł siódmy wykazując brak konsekwencji das sprachlabor)

stoję za firanką naga na zewnątrz deszcz pod stopami świat jeszcze
ten wigotny kwiat lśnił w jego ustach kiedy mi mówił nienawiść
wtedy wiedzieliśmy ale nikt głośno... żydzi powinni pachnieć piecem  
przeczytałam ukradkiem z obfitych warg wielogębnej suki odzianej w elegie rilke'go
 
patrzę na niebo jestem niebieska a włosy mi kładą na splecionych dłoniach
nocą to co innego gdy we mnie wszedłeś drewnianym członkiem
byłeś wersją porno lorenziniego na żylastych stopach odcisnął się rzemień
to spostrzegłszy mówisz tak byłem kościołem a od niej czuć było świątynią
 
pluszowe ramię mi wsuniesz do barku będę istotnie rozpieszczać się sama
by w końcu gdy już we mnie zostawisz tę żałosną namiastkę pobytu 
sam o tym wiedząc i to porzeczuwając już nie ołtarzem rzekniesz stoję 
a w to zamiast powiesz tak jestem cmentarzem a ty jesteś mogiłą


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 30 march 2013

na niebie widać brązową smugę (zamysł piąty flying brainbar + buziak w czoło od proboszcza)

 
 
 
poproszony do tańca zataczam  piruety
przede mną sam kierownik sekcji kryminalnej
w osobie jego boga lub bogów jego oczu
a tych jest kilku (w jednej z oficjalnych wersji).
 
wpatrzony w Nią do świtu nie kojarzę modlitw 
ja (echo jego czynów i tamtego słowa) 
a przede mną nikt kto na tym krześle siedział
zanim albo wcześniej 
 
skuteczność jego pism  i Jej szlochów powód
z agnostycznym zapałem opisując przedmiot
gdy naraz treść rozchwiana zadaje pytanie:
czy chłop w sukience może być... a może ty już jesteś?
 
 
*jeśli będąc człowiekiem (płeć nieistotna) nigdy nie miałeś sprośnych myśli o NMP to istnieje uzasadnione ryzyko że jesteś ciotą i powinieneś niezwłocznie skonsultować się z lekarzem prowadzącym!


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 29 march 2013

druga kawa w połączeniu z "what a fuck" fatboy slim i jakimś wierszem (zamysł czwarty siódmego nie będzie)

milczeniem można odeprzeć ostatni argument
poprzedniego tekstu 
tylko który z tekstów jest poprzedni?
no i co z argumentem pierwszym teksu następnego?
 
On też a zwłaszcza jego odstające uszy wieczorami słyszą jak w sąsiednim pokoju 
dyskutują zawzięcie dwa błekitne koty o szeleszczących imionach
przykłada ucho do drzwi nastawiając z miejsca redukcję szumów
Jego oczy ciemnieją 
 
ale ich mowa
ich język
ich języki są zbyt szorstkie 
 
On wciąż stoi z prowizoryczną szlanką będącą w rzeczywistości pojemnikiem po nutelli
gdy koty zlizują resztki pokruszonych zdań z błękitnych futerek
i spokojnym spacerowym krokiem drepczą
w kierunku kuwety
 
*milczenie nie oznacza ciszy i odwrotnie.  

monolog milczenia i stenogram z ciszy (mój ci on i jego zapach)


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

somebody man

somebody man, 27 march 2013

w jego jej kartonowym pudle (zamysł szósty skopane EGO)

i tak pierdolą całymi tygodniami bez opamiętania
Ona jest z gumy On najpewniej z drewna
organizm kontra orgazm na widok jej wiersza
czytanego ukradkiem gdyż bóg widzi wszystko
 
do tego anioł z kiepskiego przydziału 
z ciągiem zaburzeń spowodowanych problemami z tożsamością 
nie tylko płciową rasową ideologiczną
bo wszystko co nie facet to musi być pedał
 
kupiony wczoraj kwartalnik powinien wysłużyć do lata 
a oni tak siedzą z debatą na ustach
On już nie słucha Ona pragnie pojąć sedno
dlaczego wata z apteki tamuje krew z pochwy?


number of comments: 2 | rating: 1 | detail

somebody man

somebody man, 19 february 2013

miłość

jej wysokość ściana
ściana co milczy
ściana bez okien

jego jej wysokość fundament
beton z krwi 
bez podłóg

ich wysokość dach
dach co runął kiedyś
jej i deszcz nie przeszkadza

ich ciału 


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 19 february 2013

miasto już nie walczy upada

moje miasto jest martwe
śmiercią jego mieszkańców
reszta jest tylko
historią
kolejną historią drgań pośmiertnych
miejskim lasem
ratuszem
rzeką
kobietą 
setkami kobiet uśmiercających we mnie mężczyznę
niezłomnego
miasto jest martwym mężczyzną
                                                      15.2.13


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

somebody man

somebody man, 16 september 2012

trzepot

bo chociaż znamy sie od kilku godzin 
pod spodem bije źródło nieskończonej mocy

że rękę stale pcham w twoje majtki
to mi sie pręży hak co o kolana wadzi 

do ciebie mówię lecz mówić nie muszę
drę się więc zapomniawszy ojczystej mowy

prawie cię nie ma jesteś nieustannie 
sączysz mi się od wtedy Obśliń mnie

jądra wędrują tam i spowrotem krążąc
nienawykłe dotyku od potrzeby duszy

wynikłej tak nagle jak nagle wiadomej
jeśli nie ty to kto ma prawo dzielić

ze mną los spółgłoski jeśli nie
głoska A jak joanna z tych

co znają punkty nie z zemsty
raczej z pasji i wie że też jest ona

pustka choć nie ma próżni różnie 
może być lecz rzadziej niż zwykle

idziesz którędy zasłoniłaś oczy 
kawałek skóry nie chcąc oglądać

a i tak spojrzałaś i co bolało
oczy wypaliło już wiem pociekło

zatoczyłaś mi się koliście wokół palca 
może to tylko zwid ale trzepoczesz

pył ci leci ze skrzydeł 
nie szkoda ci


number of comments: 7 | rating: 5 | detail

somebody man

somebody man, 14 june 2012

***

 
hamburg południe poeta moknie na deszczu
nie chcąc dać się ucywilizować wciąż oddaje mocz w pozycji stojącej
nie urządza mieszkania wg. katalogu Ikei
czeka
nigdy nie zapomni
 
z trudem powstrzymywany smutek pęczniał
wypełniając powieki
jej oczy świeciły w ciemnościach
myśleli że mają to już za sobą
mylili się
 
piekło nieustannnych rozstań szło krok w krok 
każąc się dostosować
powinni wpaść już w rutynę 
przeciwnie
 
zapomniał słów jak się zapomina czapki kluczy
chciał po nie wrócić 
poszedł przed siebie
cały świat zachowywał się jak pies w porze spaceru
wymagał i patrzył
 
zawzięcie sprzeciwiał się jakimkolwiek formom nakazu
cenił sobie swobodę
nadawał imiona kipiącym pretensjom
popisywał się
 
docierali się latami a teraz nie mogą się zetrzeć
choćby na pył
nie czują obaw
 
nie pomagało słońce muzyka zbliżające się lato
w jego wnętrzu padał deszcz wiał wiatr
młodość stawała się przekleństwem
potem było tylko gorzej
 
uśmiech zastąpił na stałe miną "co tu robię?"
nie zdejmował jej nawet do snu
mógłby być mistrzem kamuflażu
rozmyślił się sięgając do kieszeni
milczał uparcie
 
kiedy zadawała pytania szukał odpowiedzi w pochmurnym niebie
kałuży ubłoconych butach
zgubił coś ważnego
zapomniał czym jest
 
hamburg południe poeta topi się w słońcu
temu naiwnemu chłopcu się wydaje że posiadł
jakąś tajemną wiedzę
zadaje pytania nieoczekując odpowiedzi
jest zadowolony
dzieciaki z podwórka wymyśliły mu jakieś imię 
autor
 
zamiast pisać do siebie listy powinni byli się gnieść
gryźć drapać
powinni byli się nie urodzić
zrobili światu na przekór
postawili się
 
panie, jak tam panu, Romanik
panie Romanik,
dam panu dobrą radę
zabierz pan swoje wiersze 
i zniknij-usłyszał
 
słyszał już nie raz legendy o ptakach nielotach i wielkich gadach
nie znaczy że był łatwowierny 
ufał po prostu
 
opiekowała się nim od ich-zawsze
innego nie było
joanna
 
nie otworzył oczu czując wilgoć na uchu
gdy usłyszał szept "je m'appelle est nostalgie"
było już za późno
zniknęła
 
gdziekolwiek kiedykolwiek poeta zapomina słów imienia
numerów tablic swojego auta telefonu do żony pinu do konta
otwiera notes w skórzanej oprawie pisze
pisze dużo gęsto czasem kreśli
 
gdzie indziej kiedy indziej poeta chodzi tam i z powrotem
nie zna języka wstyd mu zapytać obcego 
jednak przyjaźnie wyglądającego człowieka
gestami i mimiką
czy może zna kogoś kto mógłby znać kogoś kto wiedziałby
jak brzmi jego prawdziwe nazwisko
 
podejrzany zapytany o imię i nazwisko robi głupie miny
wydaje nieokreślone dźwięki
uchyla się od odpowiedzi
 
zgłaszałem nieprzygotowanie do lekcji na samym początku 
roku szkolnego
teraz możecie mi naskoczyć
uwaga 
 
wszędzie o nieodpowiedniej porze poeta rzuca zapałkę
płonie stos notatek kilka książek
jakieś esy floresy bohomazy
klarysa pyta "Why did you become a fireman?" "Are you happy?"
coś w nim drgnęło
 
często odgrywał rolę do której nie napisano jeszcze tekstu
owe kwestie powtarzał zawzięcie
teatr którego nie było stał się jego obsesją
 
nie wszystkie gwiazdy spadaja na ziemię
on chodził i zbierał potem układał starannie na półkach
między kamieniami ze wszystkich światów
 
hamburg południe poeta płonie z tęsknoty
jest winstonem piszącym poza czujnym wzrokiem teleekranu
tylko julii brak
pewnie jak zwykle
spotkają się tam gdzie nie ma mroku
 
hamburg południe poeta wywleka kieszenie
stać go na noc w podrzędnym hotelu
poeta nie śpi i jak w przeszłości noc w noc kmini
co tak naprawdę gryzło gilberta g.
nie potrafi być herosem
 
hamburg południe poeta jest gotów sprawdza więzy 
jeszcze trochę-mówi
stanie się psem na smyczy nieistnienia
czule dotyka niewinnie wyglądającą szyję
goli się ustawia lustro tak by nie przegapić...
 
hamburg południe poeta śmierdzi andrzejek biskupski się nie mylił
teraz i on wie 
poeta nawet gdy oddycha jest trupem
 
 
 
 


number of comments: 7 | rating: 11 | detail

somebody man

somebody man, 3 june 2012

erotyczne eskapady lekkiego obyczaju

motto: " Gdzie patrzę prawym  okiem życie moje marne
             Jak zwykle z przyjściem zmroku idzie pod latarnię".                                        
                                                               R.Wojaczek    '69      
                                                                                                                                           idę
-kurw
pełen park
ja sam 
czerwono mi
zgrzyt 
krzyk
jedną mam 
są dwie 
trzecia czeka
dam 
radę dam
brutalny akt
moralny wrak
upadek 
wygnanie 
skrzydeł brak
-zjazd


number of comments: 5 | rating: 10 | detail

somebody man

somebody man, 3 june 2012

Halinie Poświatowskiej 9.07.1935-11.10.1967

jestem romeo
mam lat 26
tak jak i ty 
miłości gorzkiej
dotykając
myślałem że będzie 
wieczna 
 
myliłem się
 
jestem romeo
pod twym stoję 
balkonem
skacz
ja cię złapię
 
jestem romeo
ty masz lat 75
od 43 lat
śpisz
 
przedwcześnie 
jesteś...
owdowiała
zmarła
 
tam masz 
lat tysiąc 
żyjesz




                               9.10.2010


number of comments: 8 | rating: 14 | detail

somebody man

somebody man, 3 june 2012

ciało obce

tkwi pomiędzy oczami
wyżej nieco
wbite gdzieś
pod kloszem fryzury
coś 
co nie powinno było zaistnieć
to coś
obce
jak komornik 
w twoim domu 
ciało
 
w prosektorium istnienia
dzielimy swoje ciała 
na narządy
tniemy skórę na paski
na których 
można by kiedyś zawisnąć
nim nastąpi paraliż
wszystkich układów
chcieć jeszcze 
powrócić
 
ale odwrotu nie ma
jest tylko
bezużyteczna 
szara gąbka
przyjdź poezjo
weź
 
i weź
i przyjdź
i wypierdalaj
 
nie zapomnij
mnie 
o mnie
zapomnij
nie
 


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 2 june 2012

kryształowe anioły

pod wieczór 
słyszałem jak się tłuką
kryształowe anioły
kaleczyłem stopy
o rozsypane
tu i ówdzie
pióra 
aureole 
tuniki
bezpłciowe postaci
nagie 
zakrwawione
poszarpane
teraz
zieją ogniem
a skórę 
jak zbroja 
twardą 
w łuskę

nad ranem 
słyszałem jak łoskoczą
potem
rozbite butelki
przewrócona drabina
identyfikator z nie moim
imieniem 
pod moim zdjęciem
ból w biodrze
ECHO
"jak kuba bogu..."
gdzie ja jestem
gdzie jestem 
kim jest ten
WRÓĆ

nim 
księżyc w pełni


number of comments: 7 | rating: 8 | detail

somebody man

somebody man, 1 june 2012

podpatrywani

rozkosz 
co mi jądra 
usta pieszczą
sprawiła
śmi
jaśminowa damo
spęcznienie
o krok
rozkołysz 
embrion 
tej miłości
i zawieś
zawieś wreszcie 
firanki
 


number of comments: 7 | rating: 5 | detail

somebody man

somebody man, 31 may 2012

nagość

nagość
i jej następstwa
potem
następstwa następstwnagość 
 
ewidencjonowanie wydatków
unikanie przejaśnień
święconej wody 
czosnku
funkcjonowanie braków
wymiana podłóg
przeprowadzka wanny
rejestr połączeń
rozpalone na stolikach lampki
lusterka wsteczne
spojrzenia 
oględziny
wejrzenia
wyznania
olśnienia
obajawienia
setki kilometrów
dziesiątki przykazań
hektolitry potu
dwoje piersi
sześcioro warg
i inne kończyny
 
wszystko ma swoje potrzeby
choćby taka
NAGOŚĆ NA PŁYCIE RZEŹBIARZA
autorstwa pewnego pawła
potrzebuje oczu patrzących
smugi światła 
kiedy indziej kłamstwa
tylko następstwa 
wciąż takie same
NA-ST-ĘP-ST-WA
tych nigdy nadmiar
skaleczenie
dusza cieknie po udach
pochylony piłem
 
nagość 
 nigdy obojętna 
konkretna
Aśki
jakoś żyć bez niej już nie potrafię
 


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

somebody man

somebody man, 29 may 2012

jestem łabędziem

jestem łabędziem z obrazu hulewicza
masz kształtne kolana
wyglądam twoich ust chętnie
nagle świat staje się trójkątny
zamyślam się w poszukiwaniu znaczeń
czemu akurat 
cyfry trzy naraz
twoje dłonie tworzą gmach uczucia
twoje piersi sterczą jakby wołały: Ust
powieki w dół
masz piękne stopy
skrzydła się łamią tęskniąc w palce
geometria odbiera mi resztki rozumu
tak wysoko kocham 
wyżej 
spomiędzy ud


number of comments: 12 | rating: 10 | detail

somebody man

somebody man, 28 may 2012

białe kartki

miejsce którego szukam 
istnieje naprawdę
posiada jakąś nazwę 
wymiar 
znaczenie
być może nawet pachnie
i mieni się
lecz nie rozmienia
odpowiednio chłodne 
odpowiednio ciepłe
a i wilgotność na zamówienie
 
to miejsce 
to miejsce
i te sny mieszające się z jawą
ostre promienie 
sierpniowego słońca 
wtedy noce krótkie 
niekończące się
sny
widok opustoszałych ulic
 
"to jest martwe miasto"
 
głosi tabliczka na drzwiach kostnicy
głosi tabliczka 
pęknięty hipokamp
czyli zapomnisz
 
kiedy indziej wrócę
w to miejsce 
to miejsce
znów mi ogrzeje wnętrze
i chłód przyniesie
poszukaj odsłoń
nadaj znaczeń
 
ustal 
początek
oddaj 
słuszność
włóż odrobinę rozpaczy
natknij się
na niedosłowność
oceń wartość szuflady
oblicz
ile dłoni
ile ust
ile słów
 
ile deszczu spłynie
odmierz
czasu żer
niech żre
ponadgryza nadgarstki
krzyk
w miejscu
z miejsca
o miejsce walcz
inaczej spadniesz
popiół cię gęsty pogrzebie
jak mnie
 
to miejsce
jest jak pomnik
tam stoi mnemozyne
w koszulce z napisem
"can i fuck you tonight?"


number of comments: 14 | rating: 12 | detail

somebody man

somebody man, 28 may 2012

proszę wstawać panie romanik poniedziałek

sny
nieposłuszne ptaki nocy
potem Ty
ogłoszenie w gazecie
tanio sprzedam
kupię
zamienię "franię"
rysunek anioł na marginesie
pulsowanie żył
mnożenie tętna
dzielenie krwi
nad nami 
BÓG
 
szybki prysznic 
muśnięcie pośladków
żelazkiem
prośba
zaproszenie
młodość i taniec
i śpiew
 
i klaskanie
żaden aplauz
nie postulat ciszy
uciszanie
upadek
pod nami
sąsiedzi
 
lista uczynków na dziś:
nakarmić kota
uchylić okno
wywiesić pranie
długo długo nic
mam pomysł 
może dziś dla odmiany 
zostaniemy w domu?
 


number of comments: 8 | rating: 6 | detail

somebody man

somebody man, 22 may 2012

do odbicia

wiem że  mnie nienawidzisz
dlatego się krzywisz 
a twoja mina nabiera tych mało przychylnych mi cech
pionowa zmarszczka u zbiegu brwi mi to mówi
stukanie palców
irytacja w głosie kiedy mi zdajesz relacje
a ja skowyczę żeby zwrócić twoją uwagę
ciebie jednak boli tylko TY
i nie ma innego bardziej pierwszego zmartwienia
i mnie martwią twoje kompulsje
bo komplikują mi życie
ty jesteś silniejszy
dlatego nie stawiam oporu
nie bywam kłótliwy
a nawet długo skrywany żal chowam jak najgłębiej
by ci nie dać powodu
chociaż wiem że kiedyś po prostu pękniesz 
i nie będzie już między nami żadnego lustra
 


number of comments: 12 | rating: 10 | detail

somebody man

somebody man, 19 may 2012

domyślam się

domyślam się dokąd zmierza świat
kilka kroków dalej
stoisz przy mnie
sięgasz nosa oczu prawie
czoło zwilżam śliną
księżyc tłucze w okno
jeśli go wpuszczę
to wypije wszystko
wczoraj
jeszcze się nie rozpoczęło
i inne strony słońca
jak ta że na przykład  
z plamą słów 
kocham
też sięgam ust
ustąp bielizno
zostawiasz pył
to jest ślad 
to popiół


number of comments: 1 | rating: 7 | detail

somebody man

somebody man, 19 may 2012

cieniu mój

mój wierny psie
który jest mną który zdechnie z tobą 
sypiając z wrogim mi przeświadczeniem
pełzają po mnie jaszczurki rozkoszy
jaką sprawia mi nasza nigdy samotna
twoja obecność
tylko wiesz
towarzyszu moich upadków 
kurewsko mocno bolisz


number of comments: 2 | rating: 6 | detail

somebody man

somebody man, 19 may 2012

lincz

on tam jest
sprawdź kuchenkę
skurwiel zna sztuczki
roznieć żarem z popielniczki
patrz firanki
i jak tańczy w przedpokoju
wlazł na dach
nim sobie pozwoli
chodź 
wykończmy go 
starym kocem


number of comments: 3 | rating: 7 | detail

somebody man

somebody man, 29 april 2012

NIKT

rzadko o tym rozmawiamy
ale boli mnie bunt 
gnieżdżący się w okolicy ust i 
trzewiach
wybrakowane żebra mogą w końcu
stać się słabą klatką dla kiełkującego w nich NIKT
chyba każdy ma jakieś granice
nie każdy może śnić w kolorze
a co dopiero w 3D
to mieszka we mnie  nie od dziś
z zaciśniętych ust wydobywa się ni to pisk 
ni artykułowany dźwięk
zbyt rzadko o tym mówimy by móc w pełni wyczerpać temat
zbyt słabo chcemy 
to rośnie we mnie jak ja rosnę w tobie
zbyt mało piszemy wczorajszych historyjek o dzisiejszych bzdurach
jutro i tak nas skarci bólem w okolicach biodra i łopatki
 
On ją goni Ona nie ucieka ani chybi zwieje mu
w zeszłym tygodniu zabili mu psa odeszła dziewczyna 
pozbierał się przecież musi wrócić na stację 
żeby noc  nie udawała nieprzystępnej
musiałby oswoić dzień  nie potrafi
już płakać zresztą nigdy nie potrafił tak bez okazji 
uśmiechać się do obcych kobiet
zamiast tańczyć pielęgnował ból rozstania 
pazerny jakiejkolwiek rozpaczy czując rozrywający wnętrzności akt
zrozumiał nie ma miłości bez bólu radość należy się śmierci a narodziny  
zawsze powinny być obficie opłakiwane nawet jeśli rodzi się kolejny 
NIKT czyli bohater 
i ktoś napisze  nim  choć wiersz
lub wytrze zarzyganą  podłogę
 
"Sein oder Nichtsein, das ist hier die Frage"- powtórzył za postacią z jakiejś książki napisanej w zupełnie obcym mu języku
po czym sięgnął z apteczki
"Jarmark odmieńców" który dostał od aśki
w chwili zwątpienia potrafił zapomnieć jak sie tu znalazł
ale jej imię miał wyryte na każdym skrawku ciała 
jej pazurami zębami i językiem 
mógł obebrać sobie życie kiedy było jeszcze jego
teraz nie mógł zniszczyć czegoś czego dotknęła
umiał okazać wdzięczność swojej Pani 
merdał ogonem i patrzył błagalnie gdy chciał jeść pić 
być pieszczonym
 
we śnie znów ożyją syreny nimfy wiejskie kobiety piorące bieliznę na brzegu rzeki 
zielonkawa topielica wśród nenufarów wskaże mu dłonią miejsce obok
kiedy wróci z wakacji będzie miał co opowiadać kolegom z pracy 
a gdy zamilknie znów usłyszy zgrzyt starych metalowych drzwi 
swojego niedoskonalego słuchu
zawoła STOP
ja chcę wrócić ale ona popłynie daleko 
i nie będzie już dla nich powrotu
 
rzadko o tym rozmawiamy ale rodzący się we mnie bunt
twierdzi że ma imię


number of comments: 19 | rating: 6 | detail

somebody man

somebody man, 26 april 2012

lustro

wiem 
przyjdzie dzień twojego świtania
będziesz krzyczeć głośno
zaraz potem zaczniesz długo umierać
będą życzyć sto Odmawiaj
każda z chwil będzie pieklem ofiar i modlitw
 
wiem
TY
moje słońce
mój autoportret gwoździem lędźwi rysowany
przychodzisz cicho
poeto krwi
 
wiem
odkąd ciebie mam ślepnę
zbyt jasne emitujesz światło
szkoda że o tym nie wiesz Raczej
a po zmroku nocny motyl
matce na trzewiach siadasz
 
Ciiiii...


number of comments: 23 | rating: 6 | detail

somebody man

somebody man, 22 april 2012

!

ONA
falliczny w ustach
czuje kształt
owoc dębu
chcąc na pniu przysiąść
rozsnuwa mgieł kosmicznych
koronkę

ON
tkaninę skóry
na niej przemieścił
dreszczem wymyślnym
lepki trop
zostawiając
sunie nieostrożnie
pomiędzy wzniesień dwu
język korytarze
drąży

ONA
ud korzenie rozsunąwszy
blaskiem krzykliwego
znaku woła
O
ten cyklon szaleństwa

ON
zapada się na to
czym ona pokusza
kolizją
pędzących mgławic
uruchamia
migotanie gwiazd i galaktyk
boskim pchnięciem
nowe zapala życie


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 9 april 2012

i nienawidzę

i nienawidzę za ciemnych łazienek
w których człowiekowi tylko się wydaje
że się ogolił


number of comments: 12 | rating: 6 | detail

somebody man

somebody man, 27 february 2012

przenikanie

pewnie że piłbym
nektar z twojego kielicha
trzeba przechylić
aczkolwiek pijakiem
ja nie  

jestem

pejzaż dwu wzniesień
negliż wyuzdany
transoceaniczny ślizg
ach uszczknę
jak najchętniej

rozkołysania 

perwersyjny styl
negocjacji przekornych
trochę jakby
a capella
jazgot przenikliwy

dzwonka

pełnia nowiu 
negatyw świetlny
tryb m
achiny
jakiejkolwiek

cyfry-0 

pergaminowy zwój
nemezis zemsta
trojańska helena
achillesowa pięta-
jazon i argonauci-

wieczności

petycja pisana
neurastenii piętnem
traktat niemoralny r
acjonalny bełkot
jadowity kęs

ust

perigeum cyklu
nerwoból nagły
trajektorią przyszłych
acji-aberr
jasno sformułowanych

twierdzeń

perfidnie i
nercyjny bezruch
trywialna dewi
acja nie-dewiac
ja bezczynności 

pośpiechu

perły macica
nekrologiem małży
tragicznie końcowym
a certyfikaty myśli
jażnią rosną

nieba

peryskop metafizyczny
neoonanizm egocen
tryczną emancyp
acją wlasnego
ja  

siebie

pesymistyczne wskazania
neutralnych kon
troli rytmu i pr
acy narządów
jakkolwiek ważnych w tym

pochwy

periodyczny odruch
nestorki kurestwa kopniakiem 
traktowanej w brzuch
a często buntem
jawnogrzesznego

odbytu

pełnoprawna zasadność
newtonowskich teorii
trudno czytelnych dywag
acyj racyj
jakoś dobrnęliśmy

końca


number of comments: 4 | rating: 9 | detail

somebody man

somebody man, 24 february 2012

poezja

nawołujesz
knebel w mordę
i milcz

zmuszony jestem
założyć ci kaganiec
wielogębna suko
niejednego wykończyłaś
za mnie się bierzesz
podchody robisz

nie pozostawiasz mi wyboru
związać ci dłonie muszę
wyrwanym z trzewi
jelitem 
byś mi kurwo
nie zrobila większej
krzywdy 
ja pewnie to przeżyję
odchoruję
ty wątpię
uduszę
nie odciętą jeszcze pępowiną
snu

budzisz nas
w nas
skowyt
i brzęczenie komara

i dziura w skroni
co się nie zagoi

nas też
spragnionych 
boli
a pieszczotą jest
i źrodłem niedośnionej nigdy
nocy


number of comments: 28 | rating: 6 | detail

somebody man

somebody man, 24 february 2012

do siebie

prawdopodobnie tego dnia usłyszysz głos
zobaczysz światło
poczujesz swąd spalenizny(prochu?)
lub fekalii
po nogach cieknących strużką
prawdopodobnie tego dnia
będziesz myśleć jaśniej niż kiedykolwiek
pełniej oddychać itd.
prawdopodobnie tego dnia ułożysz się wygodnie
obudzisz w sobie noc
albo dzień dwa
prawdopodobnie tego dnia nie wydarzy się nic
wyjdziesz na spacer
i nie wrocisz


number of comments: 3 | rating: 4 | detail

somebody man

somebody man, 24 february 2012

|||

ja typowy wariat
rodzaju męskiego 
ja niżej podpisany
nazwiskiem i w imieniu wszystkich
mniejszych tego
świata
ja jedząc kanapkę
podczas drugiego śniadania 
zanam smak powszedniego chleba
ja trzynastego kroku
alkoholik piję życia
zamęt 
ja jakbym się zsunął z włosów
w dół a potem w głąb
w czeluść kipiącej złowieszczo szarej
a jakże
substancji


number of comments: 0 | rating: 5 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1