Robert Hiena, 11 december 2015
Stukam zębami nerwowo wzdychając
na wszechobecną zgagę weltschmerzu
Której sam Werter by pozazdrościł.
Spoglądam w tłumy z nadzieją na iskierkę
w oku kogokolwiek - pozbawionego w sercu
Praw ludzkich i boskich.
Bo w końcu, nic co ludzkie, nie jest mi znane
na kołach historii - gdy sami pod nie wpadamy
miażdżeni co obrót przez te same błędy
spoglądamy z nadzieją przed siebie.
Czy słowa opiszą coś, czego nigdy nie było?
Robert Hiena, 8 december 2015
Zaszumiała wśród ściętych głów
wiatrem drzew płonącego Edenu.
Gładkością noża rysowanego dłonią
po granicy między szaleństwem
a zrozumieniem tego
czego nikt nie pojmie.
Wymalowane znaki pośród traw
krzewów ciernistych twardych stóp
naznaczają na skroniach zrozumienie
wbijające się subtelnością kawałka stali
wypalonego w węglach żali wszystkich tych
którzy nie potrafili odwrócić głowy
Robert Hiena, 17 november 2015
Postawmy sobie epitafium na kościach
gnijących zwłokach
"Było warto - nie róbmy tego więcej".
Wybite łuskami i kolbą, zalane
czerwienią tętniczą.
Bo co nam pozostaje, jak tylko
siąść, podziwiać swe dzieci
wykrwawiając się powoli
w imię -każdy sobie- zasad.
Spisanych mową
i spluwanych w twarz aktem
uświadamiającego miłosierdzia.
Robert Hiena, 17 november 2015
Wszyscy kolektywnie wysmarowani
czernią - bielą - czerwienią - błękitem
spoglądamy na produkt jakościowy
- Bo statystyka to działka Stalina.
Binarna moralnośc lemingów - serc
pozbawiona
znikomej choćby nuty logiki.
Gloria victis - tylko kto będzie
po nas sprzątać?
Robert Hiena, 23 october 2015
Wygnane wspomnienia miejsc
tętniących krwią natchnioną.
Pryśnięty czar w postrzale
zbitej szyby dawnych spraw
-niby przebija-
a jednak - odbicie.
Wspomnień miejsc, które
z osocza opadłe
popadą w niepamięć.
Robert Hiena, 19 october 2015
Wypuszczone w odmęty
fal i sztormów pustkowia
usychają samotnie
palone zimnym słońcem.
Podarte na strzępy niesione
przez wiatr martwy - leżą
i patrzą przed siebie w pustkę
Słuchają z nadzieją tykania
zegara, który nigdy nie wybił
godziny, w której się zmieni
Cokolwiek.
Robert Hiena, 12 october 2015
Wydęły się lica trupie
napchane chomiczo
niewypowiedzianymi prawdami
Inną stroną przemówił -
bo lżej, stac nie trzeba
i schudnąć można.
Zaś inni łapią i biorą
i jedzą z tego wszyscy
Bo taka juz jest natura ludzka
Robert Hiena, 8 july 2015
Wypisane na twarzy słowa
zuchwałości - palcem,
- żeś se oka nie wybił!
Zatępiona wizja wynika raczej
z zapchanego umysłu.
Tym, co każdy winien wydalić
i filtrować na przyszłość
Ale czego wymagać od ludu
nie znającego sensu życia?
Robert Hiena, 1 july 2015
Potępione wybryki oscylatorium
neuronowego.
Kto czyta instrukcje? Naprawdę?
Na świecie jest tylu ludzi sukcesu.
A żaden nie przeszedł
okresu gwarancyjnych
darmowych serwisów.
Domowe strojenie tranzystorków
zalewaniem ich płynami
(i półstałami) jest wcale dobre.
Czas wymienić baterie.
Robert Hiena, 30 june 2015
Bug-Chonor-ojczysna!
Kosa w żebra i trzy kilo ołowiu.
prosto w serce.
Jak dobrze, że Bug nie był
żydem-czarnym niemcem
i gejem. W turbanie.
Prawie.
Bo każdy myśli za siebie.
Lub tworzy. Powinien.
Gdy mózg odpowiada za coś więcej
niż trzymanie moczu i śliny
w miejscu publicznym.
Robert Hiena, 23 june 2015
Obyście wszyscy złamali karki
od patrzenia w waszą przyszłość
i łeb zwiesili - bo tam jest ostatecznie
wasze miejsce.
Naiwnie tworzycie iluzje celu
czegoś co celem było same w sobie
- myślicie że Bogowie Was wybrali.
To wy Ich wybraliście. I mordujecie-
Siebie i Ich.
W imię podniesionych głów
odsłaniając gardła
Już nie zębom. To bezcelowe,
stal jest w modzie od dawna.
Bardziej ludzka.
Robert Hiena, 23 june 2015
Cobyśmy żyli w ciekawych czasach
jak nieśmierletni - widzimy
jak góry padają
w pył sunąc
daleko przed nami.
gdzie nuta ostatnia blednie
a echo cichnie-
-bo Gór już nie ma
i pozostanie pustka pamięci.
Która zniknie. Jak zawsze.
Robert Hiena, 22 june 2015
Zastukały obcasy nerwowo
na dudniącej posadzce
nic-mi-do-tego.
Wykolejone myśli kurz
i pył w rowie marazmu chłoną
licząc na cud.
Czasem zapominam o lustrach.
A potem przerażenie -
gdzie odbicie sprzed lat.
Carpe Mortem i do przodu
bo co nam pozostało?
Robert Hiena, 15 june 2015
Piszemy kością i karmazynem
powleczeni plastikiem i łojem.
Oczu mamy więcej - żadne nasze,
myśli krzemowe prostują złoje.
A wszystko w imieniu
Ewolucyjnej Chęci Poznania.
Szkoda, że im więcej wiemy-
-tym mniej rozumiemy.
Czasem zazdroszczę amebom.
Robert Hiena, 12 june 2015
Wydęły się lica oblicza parszywego
kapiąc złowrogo jadem o kosę -
pordzewiałą - ale hej!
Łbów nacięła w ambicji proroczej-
że nic co ludzkie, nie jest mi cenne.
Wyskrobali swe cechy, im Cechom
podali kwiat róży pod nogi.
Uwaga na stopy!
Wprawdzie nie kłoda rzucona, a kolce
co skryte pod płaszczem prawdziwości.
Łakną wyjaśnień i wtrąceń
skrubiąc pod nosem trawę
z ziemi-tej ziemi, co karmi
By inni pozdychali z głodu.
Dzień dobry, smacznego.
Następny.
I tak do usranej śmierci.
Robert Hiena, 11 june 2015
Powtykali szpilki w oczy
jak w poduszki - jak ci pościelili
tak się męcz.
Perpetuum Mortem -
napisali na ścianie krwią,
sztuczną - bo taniej.
Zatknęli czarną flagę na maszt
swojej falującej ignorancji
zapominając jak zawyć.
Homo Homini Deus Est -
bo nic co ludzkie, nie jest wolne.
Robert Hiena, 10 june 2015
Wystrugał uśmiech z cierni
nie raniąc nikogo, lecz
nie jego tu miejsce-
-
Wysmyknął się czasowi
i śmierci- rękę uścisnął
więcej, niż jest Nas.
Zaplata sznury odległe
wiążąc losy losów
zapomniany i pominięty.
Mały Misjonarz -
wszechobecny
choć w duszy ludzkiej
- Wyklęty.
Robert Hiena, 2 june 2015
Zastukali w okna i drzwi
palcami tłustymi, mokrymi od potu
wysapanego w wysiłku prób
zrozumienia jak bardzo są ludzcy
nie stojąc nawet w tej linii
co reszta.
Wyszarpnęli klamki, w zamysle-
-umyslnie kryjąc swą drogę
bo nie każdy lubi być łatwo
poznanym.
Robert Hiena, 29 january 2015
Pozwano ich mniej ludzkimi
albowiem krew im zlizano z łap.
Z finezją artysty - w białych rękawiczkach
niczym mistrz kukiełek
szastali laleczkami bez sznurków
zaciskając garoty linek na szyjach sług.
...
Homo homini deus est-
a całe przedstawienie poszło z dymem
Miliony razy.
Robert Hiena, 19 january 2015
Nowa dziedzina matematyki -
Hipokryzja, gdzie 2000 < 12.
Ugniotłeś z mózgu papkę
(ciągnie jak gąbka)
- i dobrze. Chłonie jak trzeba.
(co trzeba?)-Cicho. Nie komentuj
Dzisiaj wszyscy jesteśmy pismakami.
Robert Hiena, 6 december 2014
Czasem dobrze rzucić cegłą
w szybę - w imię równości
podkreślając swoje zdanie
nowiutkim telewizorem.
Można zostać milionerem
produkując ubrania dla zabawek
sprzedawanych potem w sklepach
z dewocjonaliami.
Można wpisać w słownik Orwella
parę słów, jak "bezbiała"
żeby kawa nie była powodem
dla którego stracisz rozum.
...
Ludzie są bardziej wrażliwi
niż alarmy w sklepach -
oraz bardziej absurdalni
od idei dadaizmu.
Bo to społeczeństwo
jest objawem klinicznym
choroby psychicznej
której jeszcze nie nadano
imienia.
Robert Hiena, 5 october 2014
Jaki to trzeba mieć tupet
by wierzyć - ulepieni z błota
a stawiać sobie pomniki z brązu?
Być na równi bogom - których to sami
w swoich głowach stworzyli, aby jedynie
karmić się pokarmem, jaki ludzie im dawali.
Zachciało im się, cholera jasna ewolucji.
Kreacjoniści od siedmiu pożal-się-boże boleści.
Ósmego dnia odpoczywali polewając sobie wino utoczone
z naiwności wszystkich którzy woleli klęczeć, niż unieść czoło.
Robert Hiena, 20 september 2014
Czasem boję się szelestu kartek.
Chorobę wykryto za późno, przykro mi.
Boję się patrzeć w okno, nie wiedząc
czy pogoda będzie taka, jaką lubię.
Zostało Panu miesiąc, może więcej.
Albo mniej.
Niech Pan ułoży swoje sprawy.
Nie pisałem się na to. Nie głosowałem.
Nie dali mi wyboru. Bilet w jedną stronę.
W ostatniej fazie może Pan stracić
kontakt z rzeczywistością.
To dzięki lekom.
Zmniejszą ból.
Szkoda, że nie mają nic na strach.
Cholernie się boję.
Boję się szelestu kartek,
że to będą ostatnie dźwięki tego świata.
Na tym etapie choroba jest nieprzewidywalna.
Liczycie na finał? Ja swój już widziałem.
I nie dziękuję.
Robert Hiena, 8 september 2014
Papa mi zawsze mówił
"żeby brnąć dalej".
Wytrzeć krew ze schodów,
posprzątać mięso.
Bo droga do celu
musi być pewna.
Raz na jakiś czas
zaostrzyć topór
By dobrze łamał
ludzki opór.
Potem już łatwo.
Odstawić mop,
poprawić krawat.
Wytrzeć buty
na półpiętrze
I w garniturze,
po ludzku -
Dobić tych na szczycie.
Robert Hiena, 8 september 2014
Osada marazmu i kruczych wrzasków
Zatopione w ropie przeszłości
ociekającej po ranach współczesnych -
Palących oczy gruzach.
Zatknięte flagi w barwach innych
niż te, które ściany znały za dni
kiedy pocztówki były bliższe światu.
Miasto parkingów i lokali do wynajęcia.
Żyjące tętnem wspomnień i rytmem
idei z imigracji, ludzi nie stąd.
Zakonserwowane sentymentem.
Czasem wspomnisz je we śnie.
Żyjąc lepszym życiem.
Robert Hiena, 3 september 2014
Wojenko - cóż z Ciebie za Pani?
Z arogancją mlaskasz przed twarzą
Palcami po mapach krwią mażesz.
Nielubiana a szarpana.
Pazurami wbijasz się w kochanka
i jak modliszka, pieścisz czule.
Przybranaś w szkarłat spoglądasz ropą,
świecąc łuskami zębów.
Głosem eksplozji wrzeszczysz:
"I tak do mnie wrócisz!"
I wrócę.
Z sentymentem.
Robert Hiena, 12 august 2014
Aż dziw, że nie wyłamałaś palców!
Kręcąc różańcem niczym łańcuchem
w motorpile.
Wycina chwasty lepiej od Stihl'a.
Nic tak nie smaruje ducha
jak zdrowa porcja świeżego jadu.
Jeszcze ciepły.
Mózg chodzi wtedy jak silnik.
Czasem się dławi - no ale.
Ma swoje lata.
Czasem zadymi, zafurkocze głośno
Ma swoje małe grzeszki.
Wymaga serwisu, co tydzień.
Ale wtedy czujesz, że żyjesz.
I możesz dalej, za przyzwoleniem -
furczeć i warczeć na innych.
Dla osłodzenia życia wartego tyle,
ile listonosz przynosi w kopercie.
Bez końcówki.
Robert Hiena, 30 july 2014
Kto by pomyślał, że posiadasz
naturę prawdziwego grzybiarza.
To tu, to tam - miast zbierać,
siejesz - trujące, jadowite
tak bardzo ludzkie.
Kiedyś wytrujesz cały świat
dasz im posmakować swych specjałów
Na odległość. Z zacisza betonowego schronu.
Robert Hiena, 23 may 2014
ZACHROBOTAŁY ściany
zębami - cegłami
za smakiem twej
KRWI
LIZAĆ by chciały
twe knykcie -
by pokazać
jak nisko UPADŁEŚ.
Robert Hiena, 14 may 2014
Apsik!- i w pizdu, z tym tynkiem.
Kurz, syf, duszno - co za warunki!
jeszcze związki zawodowe się buntują,
cegły kruszą bezczelnie.
Tyle lat spokoju, i za niemca i za czecha -
nawet szwed z pochodnią nie ruszył -
A polak lenistwem zlasował.
Jeszcze zobaczycie! - trzaśnie mi w łukach
i będzie, ha! Zabawa!
Przypomnicie sobie o mnie - wtedy już będzie
o wiele za późno.
A szwed mógł zejść po schodach.
Oszczędziłby nerwów.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma