Argo, 11 july 2017
Wierszyk nie dla malkontentów , cierpiących na
chwilowy brak humoru i obrońców praw zwierząt .
Markotnie po izbie gospodarz się krząta,
coś podniesie, zgarnie, przełoży i posprząta.
Spogląda po kątach, czegoś poszukuje.
Sam już chłop nie wie, czego mu brakuje.
Myśli sobie; jak żyć może chłop bez baby,
z tym kłopotem dłużej nie dam sobie rady.
Chyba iść do swata by mi było trzeba,
lub o zmiłowanie zwrócić się do nieba.
Swat mieszkał za rogiem, nawet całkiem blisko,
więc ładnie ubrane, poszło doń chłopisko.
Sprawę mu wyłożył jak kawę na ławę,
postawił też flachę, dołożył roladę.
Tuż po wypaleniu suszonego skręta
dowiedział się gazda, że baba nie mięta.
Mimo, iż o bufet oparły się sprawy,
wyszło, że nic z tego, że jest już starawy.
Na koniec, swat bacy w zaufaniu gada,
słuchajcie sąsiedzie, taka moja rada.
Jeżeli z tą sprawą rady nie dajecie,
tajemnicę pewną, zdradzę jeśli chcecie.
Najlepsza na świecie, najwierniejsza baba,
to mój drogi kumie, rąsia czyli graba.
Ona się nie skłóci, nie rzuci i nie zdradzi,
a zawsze w takich sprawach dobrze sobie radzi.
Wraca chłop do domu, nad słowami duma,
rozmyśla, roztrząsa co słyszał od kuma.
Cóż się porobiło, toż to nie wypada,
aby zamiast baby, spała ze mną graba.
Szedł uliczką myśląc, przyjdzie skończyć marnie,
aż niespodziewanie, zobaczył owczarnię.
Rozejrzał się chyżo, płot pokonał skokiem,
przez wrota do środka, wszedł niepewnym krokiem.
Pominę milczeniem, co się wtedy stało.
Chłop do domu wraca, śpiewa na wieś całą:
Łowiecko, łowiecko, tyś mi radość dała.
Łoj co ty byś jesce, gotować umiała.
Argo.
Argo, 12 july 2017
Gorąca noc
leje się pot
odrzucam koc
i nagle stop
przepadł gdzieś sen
coś wzbudza lęk
już słyszę ten
natrętny dźwięk
brzęczy w ucho
przeklęty los
w ustach sucho
lata tu coś
owadzi lot
wybudził mnie
won leć już stąd
nie chcę tu cię
precz znikaj mi
natręcie zły
nie dam ja ci
pić mojej krwi
wciąż narasta
natrętny bzyk
koniec basta
klapkiem myk
trup megiera
błogie spanie
nie czas teraz
na bzykanie
Argo.
Argo, 22 february 2018
1.
Rozpoczął pan słowik przedstawienie, trelem złocistym
wieczorną swą śpiewa arię w miłosnym uniesieniu.
Siedząc sobie wśród liści, na jaśminowcu kwiecistym,
nadaje swój koncert dla wybranki ukrytej w cieniu.
Nieopodal rośliny, wypasiony kocur czarny,
swoją dróżką cichaczem, szedł na nocne polowanie.
Mimo, że szary śpiewak kąskiem maleńkim, wręcz marnym,
wybrało go kocisko jako swoje pierwsze danie.
Skoczył drań, ciemny niczym cień, w pysk schwytał zalotnika.
Zamarła wnet w pół przerwana , miłosna pieśń śpiewaka.
W dziobku więźnie melodia, trel raptownie gdzieś zanika.
Ot, smutna to; szarego artysty, historia taka.
Pozostaną po nim, wspominane niczym złe licho,
szare pióra poszarpane, pokryte ziemią i pąsem.
Kot czyści pyszczek oraz futro pomrukując cicho,
dookoła się rozgląda, czujnie porusza wąsem.
2.
W jaśminowcu kwiecistym
o delikatnych gałązkach,
słowik głosem złocistym,
rzewną melodię kląska.
W miłosnym uniesieniu.
dla wybranej ptaszyny,
siedzącej cicho w cieniu.
Liczy na zaręczyny.
Wypasiony kot czarny,
cichaczem szedł na łowy.
Choć śpiewak kąsek marny,
wszak daniem jest gotowym.
Skok - schwytał zalotnika.
Zamarła pieśń śpiewaka,
w dziobku aria zanika.
Smutna historia taka.
Zostały jak złe licho,
pióra pokryte pąsem.
Kot pomrukuje cicho,
i czyści brudne wąsy.
Argo.
Argo, 2 july 2018
zjawiła się późną nocą
nawet nie wiem skąd i po co
zapragnęła mego ciała
a ja spałem jak ofiara
więc gwałt na mnie uczyniła
nawet przy tym nie zbudziła
we śnie mocno pogrążony
nawet się nie mogłem bronić
gdy się ostro zabawiła
i krwi mojej utoczyła
zostawiła bąbel wielki
po niej zniknął zaś ślad wszelki
swędzi gula no i piecze
a cholera ma uciechę
odleciała w świat spełniona
komarzyca pi... tolona
Argo.
Argo, 8 august 2017
Chociaż dorosłe jest moje ciało,
w umyśle wiele z dziecka zostało.
I nie myślę wcale zmieniać tego,
nie chcę w sobie mola poważnego.
To, że narażam się na kłopoty,
a moje wiersze biorą za gnioty,
po mnie jak woda po kaczce spływa.
W psotach czuję się jak w wodzie ryba
Że do bani bywa życie całe,
lepiej nie przejmować się tym wcale.
I tak będzie po mnie kopczyk ziemi,
szarpanie się z życiem nic nie zmieni
Argo.
Argo, 14 august 2017
Gdy cię ujrzałam, mój jedyny panie
pierzchły gdzieś myśli, skromniutkiej dziewczyny
bo nie wiedziałam, co to jest kochanie.
Diabeł zawinił.
Widziałam ciebie, twoje cudne ciało
gdy brałeś kąpiel, ukryty w komorze
jestestwo moje, warem się oblało.
O mój ty Boże.
Myśli ku tobie, biegną w każdym czasie
śni mi się co noc, twoje lico panie
lecz do szczęścia klucz, przy ojcowym pasie.
Niedoczekanie.
Zniknę ze świata i zmorą zostanę.
W obrazie prześlę, duszę mą zaklętą
nie chcę innego, tyś moim wybranym.
Jam jest przeklętą.
Tak cię mój miły, kocham całą mocą,
że żyć bez ciebie, już bym nie umiała
będę lubego, każdej ciemnej nocy.
Wciąż nawiedzała.
*
W izbie na ścianie, wisi portret damy,
malowała go, nieziemska istota.
Ktoś go oprawił, w barokowe ramy.
Czarcia robota.
Gdy północ dzwoni, ostatnim kurantem,
dziwna postać z ram na świat wypływa.
Jak mgła przenika, przez drzwi zawarte.
Upiorna strzyga.
W bezgłośnym locie, mknie tam gdzie alkowa,
już się pochyla, nad uśpionym ciałem.
Wyciąga dłonie, szuka tam gdzie głowa.
Panie zaspałeś.
To była niegdyś, młodziutka panienka.
Z wielkiej miłości ze złym zawarła pakt
Dziś straszna stwora, we śnie człeka nęka.
Straszny jest mar świat.
Chciała miłości, dostała udrękę.
Czyn nierozważny, przekreślił jej życie,
skazała siebie na piekielną mękę.
Z żalu chce krzyczeć.
**
Spoczywa w łożu, młodzieniec blady,
żre go choroba, duch chce odejść z ciała.
Sił mu brakuje, wstać nie daje rady.
Zjawa krew ssała.
Gaśnie jak świeca, żywota ubywa.
Sił nie odzyskał, zbyt wiele wyciekło,
medyk bezradny, zmartwiona rodzina.
Niebo i piekło.
Odszedł więc chłopak, zgnębiony przez marę.
Nawet nie wiedział; zabiła go miłość.
Żył nieświadomie, opleciony czarem.
Gdzie sprawiedliwość.
Wyssała duszę, choć kochała szczerze.
Za to ją ogień, piekielny wnet spali,
diabli ją wzięli; jego duszy strzeże.
Anioł gwardianin.
Za grzech żałuje, lecz nie przebacza bies,
w otchłani ona; on między gwiazdami,
tam znalazł miejsce, aż po wszystkich dni kres.
Śpią pochowani.
Argo.
Argo, 7 december 2017
Coś się wynurza zgrzyta oraz piszczy
z dusznego mroku okropnej czeluści
skrzypliwy odgłos słuch rani i niszczy
w głębi coś świeci błąd się tam zapuścić
migocą cienie w tej ciemnej przestrzeni
jest coraz bliżej lecz czas strach porzucić
właśnie się toczy królowa podziemi
przed sobą już pcha wagony z urobkiem
po sztolni krętej wykutej w praziemi
węgiel jest skarbem górniczym zarobkiem
za nim gwarkowie przekopują góry
chociaż ta praca czasem wyjdzie bokiem
czwarty dzień grudnia rozprasza im chmury
obchodzą święto patronki Barbary
Argo.
Argo, 26 august 2018
wraca późno chłop do domu
już prawie dwunasta
w dłoni zwiędły wiecheć trzyma
czeka nań niewiasta
zabalował trochę dłużej
gdzieś w przydrożnych barach
a że sroga z niej matrona
wałkiem będzie karać
wszedł do domu po cichutku
wyciąga wiązankę
no a żona rozeźlona
wałek ma za pałkę
już podnosi go do góry
zaraz będzie biła
mąż bukietem się zasłonił
ona się zdziwiła
bardzo mocno zaskoczona
zobaczywszy kwiatka
uniosły się cycki w górę
w dół opadła łapka
awantura zażegnana
przynajmniej na razie
małżeństwo pojednane
do łoża się kładzie
już głęboko gdzieś schowany
tekst o bólu głowy
chłopu po gorzałce korzeń
płonie już gotowy
tak rozeszła się po kościach
cała awantura
on po ciężkim dzionku zasnął
ona się przytula
gdy na dworze noc gwiaździsta
a życie nudą tryska
wtedy łoże jest rozrywką
pięćset premią czystą
Argo.
Argo, 20 february 2018
Przezorne lepieje
lepiej zakochać się z wzajemnością
niż się udławić odrzucenia ością
lepiej nie chodzić tam gdzie nas nie chcą
niż się obawiać że nas rozdepczą
lepiej zachować dumne milczenie
niż się narażać na plotek tworzenie
lepiej jest z boku bójki obserwować
niż potem zęby własne rachować
lepiej nie mówić o nikim źle
niż potem prostować słowa swe
lepiej się wybrać gdzieś samotnie na ryby
niż podejrzane jeść u teściowej grzyby
lepiej nie stracić dobrej teściowej
niż się dorobić złej chociaż nowej
---------------
lepieje lekko frywolne
lepiej ścinać drzewo w lesie
niźli spędzić noc w klozecie
lepiej ptaszkiem się pobawić
niż go w byle dziuplę wsadzić
lepiej gryźć orzech co w zębach chrupie
niż mieć owsiki co swędzą w dupie
lepiej spędzić urlop na Hawajach
niż tu w Polsce z komarem na jajach
lepiej zjadać przesoloną zupę
niż całować urzędasa w dupę
lepiej pisać frywolne lepieje
niźli na sex z jeżem mieć nadzieję
---------------
lepieje szkolne
lepiej się biedzić nad lekcjami
niż wagarować z matołkami
lepiej jest pobić z kolegą
niż samolubną być lebiegą
lepiej mieć kleksy w zeszycie
niż pełen uwag dzienniczek
lepiej dostać czasem uwagę
niż klasową stracić powagę
lepiej dłubać sobie w nosie palcem
niż donosicielskim być padalcem
Lepiej siedzieć w piaskownicy
niż grać w piłkę na ulicy
-----------------
koktajl lepiejowy
lepiej uprawiać seks z panienką w ciąży
niż spędzić noc z żonatym podchorążym
lepiej się opić zimnej wody
niż być z kobietą marnej urody
lepiej bajki łowić uchem
niż w kontakcie grzebać drutem
lepiej jest łowić śledzie w morzu
niż z teściową spać w jednym łożu
lepiej z Pimpkiem iść na spacer
niż dziadkowi mieszać zacier
lepiej czasem stroić fochy
niż znieść cmoki cioci Zochy
------------------
Lepiej teściowej...
Lepiej o teściowej ,przy niej źle nie mówić
by jej cięty jęzor, kiedyś cię nie zgubił
Lepiej, że się wstrzymać, po co sobie grabić
wszak jej wredne słowo, jadem może zabić
Lepiej cicho pomyśl, bez głośnych opinii
to będziesz wygranym, na calutkiej linii
Lepiej gdyby w studni, ona utonęła
ale by się woda, od jej kwasów ścięła
Lepiej więc nie gadać, lepsze jest milczenie
charakteru jędzy, nijak wszak nie zmienię
Argo.
Argo, 20 july 2017
Wracam ja sobie spokojnie drogą do domu.
Jezdnia jest szeroka, więc nie wadzę nikomu,
a że w radio muzyka grała mi przyjemnie,
dodałem nieco gazu, ot durak jest ze mnie.
Wokół mkną pobocza zielenią przystrojone,
uciekają coraz szybciej w przeciwną stronę.
Zieleń jak to zieleń, nic w niej wszak ciekawego.
Wtem kątem oka zauważam gościa dziwnego,
jak szybciutko wyskakuje z pomiędzy liści
i lizakiem macha; niech go cholera sczyści.
Niebieski "gumiś" w mundurku i białej czapie,
już w stronę samochodu pewnym krokiem człapie.
Teraz dojrzałem, że wśród tej zieleni złudnej,
ukrył się "krzakowóz" w swej misji paskudnej.
No i złowił "jelenia" podstępny myśliwy,
oczka raźnie mu błyszczą spod opadłej grzywy.
Cóż to kierowco? Dokąd zmierza pan tak bystro?
My takim pośpiesznym, mierzymy prędkość "Iskrą".
"Iskrą"? Spytałem z najbardziej niewinną miną.
Czy pan wie, że z fałszowanych wyników słyną?
Oj tam, nie ważne czy zawodna to maszyna,
gdy to auto sprawdzę to zrzednie panu mina.
No i spełniły się jego "prorocze" słowa.
Bowiem w jednej z opon, co już nie była nowa,
ledwo norm w bieżniku nie spełniła głębokość.
Cierpliwie szukał aż znalazł, a niech go psia kość.
Zatrzymał dowód, mandat spory też wystawił.
Ot tak to "smerf" paskuda ze mną się zabawił.
I odszedł spełniony w swojej władzy i chwale,
mnie zaś to jakoś nie cieszy, wcale oj wcale.
Argo.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Koza na wypasieJaga
10 may 2024
10.05wiesiek
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek
6 may 2024
Taking RevengeSatish Verma