Rebeka Sowa, 21 july 2013
Bóg nie lubi czasu powiedziała mi stara kobieta
a jeszcze bardziej czekania na koniec
z prostej przyczyny nieba
możliwe
w dzisiejszych czasach nikt nie lubi czekania
co da jutro po co było wczoraj
życie jest dla zasady by nie było kropek
możliwe
wchodzimy do biura
ktoś miły uśmiecha się by się uśmiechać
plastyka wyniesiona z podstawówki
możliwe
nie jestem ze szkła
co byś przeze mnie przechodził
oddychał moimi ustami tudzież obrazami
wycinam sie z teraźniejszości
Rebeka Sowa, 21 july 2013
szmatką wskrzesiłam starą lalkę
teraz patrzymy na siebie przeszłością
ile razem przespanych nocy
nie zliczę nitek którymi cerowałam nasze załamania
Rebeka Sowa, 19 july 2013
ostatnie słowa matki mojej matki brzmiały
wreszcie nie będę musiała malować ust
zawsze podziwiałam jej podejście do codzienności
wynikały chyba z nigdy nie zamykanych drzwi
i to że uśmiechem pokrywała przestrzeń
nawet w deszczowe lato wiedzieliśmy że żniwa przyjdą o czasie
który traktowała jak kolory
prędzej czy później wyschną
Rebeka Sowa, 18 july 2013
od piątku do niedzieli mam alergię
na spacery po mieście wśród krawatów
nie mieści się oddychanie
rozciągam cięciwę wieczoru do granic poranka
wśród pościeli i wczesnej kawy
mogę zpominać o poniedziałku
Rebeka Sowa, 17 july 2013
wszystkie uśmiechy córki zamieniłeś na zachody
dni uciekały jak autobusy
małej tłumaczyłam że to nic takiego
być we dwie przy stole też jest pięknie
dzięki rozmowom nie boisz się zasypiania
kiedy palę spokojne papierosy
Rebeka Sowa, 16 july 2013
już nie mówisz że ukrywam się za lustrem
popychana dezercją w środek szafy
malujemy od jakiś klikunastu lat ten sam księżyc
nigdy w pełni zawsze pod zasłoną pretensji
strzela mi do głowy ciągle ten sam horyzont
już nie będę wieszakiem na ubrania
Rebeka Sowa, 4 july 2013
byłeś spóźnionym tramwajem
jak mało kto
na świecie
ogólnikiem
charakter masz
tenisisty
odbijasz od siebie mechanikę
miłości
Rebeka Sowa, 2 july 2013
na raz na raz na ukłon
rozciąć ujednolicić zagiąć rogi
łączmy się klejem
słów i palców
nigdy więcej niźli pan bóg naruchał
na dwa na trzy wychodzimy z B-loków
patrzy nam źle z okiem
rzuconym na przestrzał dotykamy listwy dna
tam gdzie przypaliła mi się pomidorówka
Rebeka Sowa, 1 july 2013
moja młodsza siostra ma na imię Niedziela
zaczyna dzień od przedśniadaniowej modlitwy
z tego co wiem prosi o wyprawę na księżyc
błagalne warkocze palców i już przynoszę jej świeżą kromkę
rozmawiamy o grzechu i soku wiśniowym
według niej niewielka jest miedza między wyciskaniem łez
jutro będzie poniedziałek
mojemu pierwszemu bratu matka dała imię Poniedziałek
mam nadzieję że zdechnie przed południem
Rebeka Sowa, 26 june 2013
mamo, Mania nie chce iść!
Mania chodź, słyszysz, szybko,
bo cię pani zabierze
i nie kupię ci czipsów.
Mania powolutku podnosi wzrok na palącą papierosa matkę.
Waha się czy zaufać, kalkuluje.
Stópka za stópką idzie za głosem kubeczków smakowych.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
24 november 2024
0018absynt
24 november 2024
0017absynt
24 november 2024
0016absynt
24 november 2024
0015absynt
24 november 2024
2411wiesiek
23 november 2024
0012absynt
22 november 2024
22.11wiesiek
22 november 2024
Pod miękkim śniegiemJaga
22 november 2024
Liście drzew w czerwonychEva T.
21 november 2024
21.11wiesiek