Poetry

Kvasar
PROFILE About me Friends (1) Poetry (55) Prose (6)


Kvasar

Kvasar, 10 november 2012

Pocztówka znad morza

Rozpromieniły się słońcem
I rozdyszały żarem
te myśli nieskładne
tak piękne tym latem
 
Oparty o liny
Na żaglowce patrzę
Piękne białe kwiaty
Wysłane wprost z marzeń
 
Dajcie mi siłę wiatru pokonam przestworza
I dajcie fali siłę pustynię przemierzę
Jestem ogniem i lodem siłą niemoc zmierzę
I w dal się wpatrzę zanim nagle cicho skonam


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 27 january 2013

Co dzisiaj czuje...

Gniew wydrzeć z niemocy
Gniew z gardła i serca
Gniew krwistoczerwony
Gniew płonący ogniem
co duszę spopiela

Ręce w górę wznosi 
z mieczem

Nie chcę poprawności
Mam gdzieś co pomyślisz
W ciszę szpony myśli wbijam
z nadzieją na jutro
Zanim mnie zabijesz
krzyknę 
uwolniony

wyrażę swój Gniew

Wy co nie rozumiecie
Co stoicie wkoło kręcicie głowami
Szepczenie Oszalał
I zażenowanie osób tak prawych godnych
poważnych

jak jedynie Wy sami


powiecie

Po co gniew lepiej zjedz kanapkę
Wypij alkohol i połóż z kobietą
Zjedz coś jeśliś głodny
za bardzo przeżywasz walczysz jakby było o co
Walczysz o złudzenie

lecz ja nie chcę chleba
Nie chcę niewoli myśli
A tylko te mi zostały

Walcząc z nimi siebie nienawidzę
Stąd gniew wobec tego co tylko marnością
(A cóż nią nie jest?)
jeśli wbija pal pomiędzy mnie a miecz
w mojej ręce ( to ostrze śni sen o wolności) 

Nie dla kresu
Dla prawdziwych narodzin


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 14 may 2012

próba

Puk
puk
Puka o szybę
szybę
szybę
Stuknięte jego framugi
Ciągle i naprzemian
Szumi
Szumi
Drzwi poza zawiasani
Zatarte?
Wyrwane
Rozwarte
Rozdarte
Rozparte
Podparte
E viva
L'arte 

Nieznośne
Wyparte
Dość 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 16 august 2011

Pustynia (powitanie)

O jakże dobrze jest jechać, lecieć frunąć lub biec
Ponad czasem

Jakże dobrze odczytać sen list myśl książkę werset
niecodzienną prasę

Wprost z serca

(codzienna zbyt ponura dla mnie)

Dowiedzieć się że wszyscy i każdy z osobna
Szczęśliwi jesteśmy, żyjemy beztrosko

...

Tylko

Skąd te chmury na Twoim kochanym obliczu
Ukochana moja
jest dziś tak roztargniona i smutek uwięził jej serce

I usta uwięzione drżą płaczem

Dlaczego

Gniew zaciągnął chmur tabun i cień pokrył nasz ogród
Czy będzie jeszcze kiedyś mi dane skosztować miłości
owoców

Zanim moja dusza skona z głodu
I uschnie moje ciało

Spójrz na ptaki i drzewa jeśli ludzkie losy cię trapią
Spójrz na gwiazdy i nieba jeśli wciąż Ci dokucza
Samotność

...

Zwyczajnie spójrz w serce

Tam twoi rodzice są wiecznie i wciąż wierzą w Ciebie
Tam cicho i niezłomnie trwa ich miłość trwalsza niż kamienie
Najtwardsze
Nieskończenie jaśniejsza niż diament

Łaskocze syna
Dumny miłością rozświetlony ojciec
Patrz z jaką czułością jakże delikatnie
Za miesiąc odejdzie choć nic o tym nie wie
Wiedzieć nie chce nie może że się z nim rozstanie
Zauroczony nieznajomym światłem

Świętość wielka wielkie przyciąga zgorszenie
Tam gdzie wielki smutek wielką dobrocią obrodzi
Tam przyjmij ode mnie skromne zaproszenie
Mimo mojego kalectwa mimo słów powodzi

Mimo że Cię nie znam i nie poznam przecież
Przyjmij ukochana
To dobro
To dziecie czystej dobrej woli
Nową ewangelię
Pozwól wypełnić się światłu nie czekaj nie marudź
Biegnij na jego spotkanie
I niechaj nagie będą stopy Twe i dłonie
Tak być musi

Po prostu
Chociaż słowa brzmią pysznie to co najpiękniejsze najsłodsze
Pozornie wygląda zwyczajnie i szaro
Porzuć wszelkie złudzenia by prawdę odgadnąć
Tylko w niej żyć warto

Tylko nią jest piękne


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 9 september 2011

Komunia (akt fidei bono)

Sztuka konwersacji
Ta krótka chwila pomiędzy usłyszeniem słów przyjaciela
A odpowiedzią

Jeśli nie jest zaślepiony gniewem strachem lub pragnieniem
Jego odpowiedź to znak pokoju
To znak miłości

Usiadłem na skraju wielkiego pokoju
Tylko on mieścił się w tym wielkim domu
Nie było mebli
Z uszkodzeń na lakierowanych deskach podłogi
Czytałem minione życie
W obcym kraju
W obcym domu
Nikt mnie nie przegonił

Tutaj stała kiedyś miseczka
Musiała być gorąca
A tutaj wytarta podłoga wskazuje
że ktoś często siadywał
Ciekawe co robił

Jak to dobrze
że zdjąłem buty nim wszedłem

Siadłem zasłuchany
...


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 24 december 2011

Akatyst ku czci Nienazwanego

Z ciemności
strach wyszedł
I
ciemność wszelka ze strachu się rodzi 

Nie rozpoznała  bowiem czym jest światłość
Dlatego po dwakroć została przeklęta 
 
Ze światła
miłość wyszła
Ponieważ
wszelka jasność w miłości się rodzi 

Rozświetla serca umysły i dusze
Jako jedyna prowadzi do życia

...
 
O
Bezimienny
 
Kiedy
wybierzesz dobro
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz pokój
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz szczęście i powodzenie
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz godność
Pamietaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz wolność i wolną wolę
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz miłosierdzie
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz przyjaźń
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz gościnność
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz prawdę
Pamiętaj
o mnie
 ...
Abym
i ja pamiętał o Twoim Imieniu
 
O
Alfo i Omego 
O
cała niepoznana Reszto
Niezbadany
i Nierozpoznany
Wzgardzony
i Odepchnięty
Wyśmiewany
poprzez i wewnątrz ciemności i strachu
 
Ucieleśnienie
jedynego wiecznego światła
Które
nigdy nie przeminie
Jedyny
który przetrwa zagładę wszelkich słów i myśli
 
Kiedy
wybierzesz dobro
Pamiętaj
o nas
 
Kiedy wybierzesz pokój
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz szczęście i powodzenie
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz godność
pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz wolność i wolną wolę
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz miłosierdzie
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz przyjaźń
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz gościnność
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz wytrwałość
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz prawdę i zrozumienie
Pamiętaj o nas 
...

Pamiętaj o nas i wszelkich innych bytach

Abyśmy i my nauczyli się je wybierać 

Ponieważ jak niematerialnymi umysłami
Stwierdzamy że istnieje materia
 
Tak w swojej własnej skończoności
Odkrywamy Głębię i Prawdę
Konieczność i Oczywistość 
Twojej Nieskończoności

Amen


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 3 march 2012

Dzisiaj - wizyta u Weterynarza

O czci właściciela chciałbym pisać
O chwale władcy do którego należę
Do mocy niepoznanej żadną mocą
Żadnym ludzkim rozumem 
O mojej najszczerszej nienawiści
Patrzcie z jakim zapałem macham ogonem
Brzuch odsłaniam przed wami

O gniewie swoim pragnę krzyczeć niebu
O cichej rozpaczy wyroku mej formy 
Och gdybym mógł tylko drżącą ręką tą decyzję ostateczną podjąć
By zakończyć wszelkie inne obmierzłe wybory 

Powiedzcie gdy zgrzeszę
Lub nim spadnę strzelcie
Zanim z ziemią się zderzę
Zakończcie niech uchowam w pamięci
Te nędzne resztki godności
Które niesmiało szepczą - on nie wiedział

bez gniewu lecz też bez litości
strzaskajcie byt marny szary niepozorny
podobny milionom

Niech żal wam wyższego celu nie zasłoni
Nie zwlekajcie za długo
Nie każcie mi cierpieć

Przeczysta ofiara 
Nareszcie sen nadchodzi
Wieczny


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 11 may 2012

Zanim

O aniele zagłady
O najmijszy którego czarne szpony
Pachną ponad kwiaty różanego krzewu
Twoje puste oczodoły dziś wskazują mi cel
I drży we mnie serce
Jak skrzydła motyla na wietrze od morza
Jak mam wstać z ławki na której usiadłem
Jak zdjąć melonik i złożyć parasol
Jak w tą mgłę dłonie wcielić
Pochwycić rozpostarte i ponad
i poza
Ukłonić żółtemu poblaskowi żeliwnej latarni
Sięgając po bagaż

Nic nie wiem o głoskach
Taktach melodii starej pozytywki 
Jednak odejść muszę
Kiedy czas się skończy
Zanim jeszcze na dobre się zaczął 

Chciałbym posłuchać baśni
Takiej pięknej o prawdziwej miłości
I wiernej przyjaźni
Ojcze
Dlaczego już muszę odchodzić

Więc chwyć mnie za ręce
Moje serce blisko
Krwinki przez tętnice przetaczane z hukiem
Och jakże znużone
Jak bardzo chcą spocząć

Ostatnie spojrzenie na światło ostatnie
Zachodzące słońce którego dziś nikt tutaj nie chce
Ja jeden go szukam duszą i spojrzeniem

Zanim całkiem
Umilknę


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 3 may 2013

Na murze

Wpadam tu jak pies dopada drzewa
Tyle że
Pies z pełnym pęcherzem jest pełen
a ja jestem pusty
gonię bo resztki życia wiedzy myśli uczuć
wołają czasem z mocą o kolejne dawki
zanim mną rzucą na własne kolana
zanim z wiary miłości nadziei zacznę płakać

wydalić
wylać
wyrzygać
wyrzucić 

ja
Apostoł śmierci
Ujrzałem byt własny we śnie
wyrok wydany wciąż leży przede mną
nieustannie - widzę je za twoją twarzą kiedy na mnie patrzysz
kiedy do mnie mówisz
kiedy mnie pragniesz
Jaskrawo płoną na nim czerwone litery
niespokojny będę nim się nie dopełni
pełnia mego czasu
wyrok z dawna wydany

To jedno wiem jedynie i pewnie

Nie dla mnie nie dla mnie
Jęczą w udręczeniu myśli gdy życie zobaczą
za duże zbyt złożone formy
każda za wiele zabiera wolności

Świat w którym tak klniecie na przemoc
w głównej mierze przecież składa się z przemocy
Świat zbyt zimnym jest zbyt ciemnym  
za bardzo kupczącym jak na moje wpół-umarłe oczy

I tak często miłością nazwiecie interes
Nienawiścią tak samo ekonomię grozy
zaprawdę zbyt marnym bytem jestem
za słabym w  swoim człowieczeństwie

by jeszcze się czymkolwiek gorszyć 

ja tylko patrzę próbując nie widzieć
Czasem nie upilnuje jedynie wstydu i żalu
Że poza kilkoma wizjami szalonych poetów
Nie ma nie ma tu ducha nie ma jego skarbów

Szaleństwo się staje chłodną kalkulacją
Tu będąc grób więc odwiedzacie
grób poniekąd pusty lecz wciąż pełen przeczuć
Niech więc dobrym uczynkiem nazwą to prostaczkowie

pokój jego duszy

Tak pociąga wieczność


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 26 may 2013

Powitanie

O przezabawne towarzystwo Bogów i Bogiń
jakże prześwięt(n)e są dziś wasze prześmiewcze głosy

Zaprawdę godni jesteście czci i uwielbienia
tymczasem w liczbie waszej wśród prawdziwych Ludzi
Człowieka spotkać jakże rzadki to zaszczyt i choćbym
niczym Sokrates zadał tysiąc pytań
aby milionom się przyjrzeć różnych odpowiedzi
nie zdołam chyba jednoznacznie stwierdzić
kto wrogiem moim a kto przyjacielem

Czasem ten przecież który nienawiścią zieje
lepszy jest u celu niż inni i dalej zawiedzie
a taki co poklepie złagodzi doradzi
Podobieństwem wszelkim pracowicie różnice zatrze
aż to co sobie obce słusznie zda się znaczyć to samo
i sobie być równe zgładzone tak dalece że nic już nie znaczy

Ideałem moim jest byt niezależny
wyrwanie z klatki więzienia kołchozu
obozu bez murów w którym tkwimy wszyscy
najżałośniej ci co nie widzą drutów 
w obłędzie pogoni i swobodnym spadku
lecąc wgłąb przepaści podziwiać widoki 
pośrodku obłędu cieszyć oczy uszy ręce dusze

słowa

słowa

słowa
 
reszta jest milczeniem


number of comments: 0 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1