Poetry

Kvasar
PROFILE About me Friends (1) Poetry (55) Prose (6)


Kvasar

Kvasar, 9 august 2013

Kiedy patrzysz

Oczy patrzą
Umysł widzi dostrzega lub pomija
Uszy słuchają
Umysł słyszy wzmacnia lub zabija

To nie tobie jest zimno
To on karze cię zimnem
Ono jest w tobie

Ogień nie jest gorący
Ten żar płonie w tobie
I nigdzie indziej

A jednak mówię

Jak zimno
Jak gorąco
Jak to słońce świeci
Jakże ciemna ta noc
jakże jasna ta gwiazda
Jak pięknie wygląda świat
Jaki on jest szpetny
Jakie to dobre
jakie to złe i głupie
Jakie to smutne
lub jakie wesołe
...
Wiecznie nietrwałe
prawdziwe kłamstwa
Kłamstwem wypaczone prawdy


Kiedy patrzysz czy pamiętasz co widziałeś kiedy mrugając zamknąłeś oczy, czy jest to czas bezpowrotnie stracony?


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 22 july 2013

Minęła północ - kosmorfologia

Minęła już północ
spóźnione początki
poszarpane końce

W ciemności w ciemność
przelewam aiua 

przeplatam

Z ciemności w ciemność
spływają lśniące wiązki
sploty

ornamenty zaginionych znaków
umarłych dawno światów
pełnych
nienarodzonych nigdy istot

To zwyczajne tutaj gdzie czas tylko się zdarza

wstęgi wtapiają się bezgłośnie
w koncentryczne kręgi
wirują wkoło siebie
unosząc się w pustce 
kamiennymi blokami
cięższymi od największego ze słońc

oto nowa skala krwi bytu
jej pierwsza komórka 

reszta to wynik kilku
naprędce wymyślonych stałych

ƛ


ƞ
ƥ
ɮ
ʯ


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Kvasar

Kvasar, 21 july 2013

Wybieg

Nie czytaj mnie
Proszę

Nie przychodź tu
Błagam

Ciągle cierpię
Czuję jeszcze
Zbyt wiele rozumiem
Z samym sobą zmagam

O wolność tylko walczę
Tylko ona wystarczy

Wilk co wyje w nocy
Dla siebie dla stada
lecz nie dla pochwały
Nie dla dokarmiania

Czyn twój tobie lepszy nastrój daje
Jak źle się czuć mógłbyś kiedy czynisz dobro
lecz ja skamlę w poniżeniu i skarby zatracam
biegnąc do twej dłoni po pieszczoty echo 
zanim odejdziesz pyszny i zadowolony
w setnej nawet części nie nasycę głodu
i gniew znów rozedrze trzewia
krwią oczy zaleje
wstrząśnie posadami

aż wzdrygnę się cały i skoczę pod chmury
A ty ręce zatrzesz tylko z uciechy zabawy 
Zaklaskasz zaśmiejesz stwierdzisz
jaki slodki

I powrócisz do siebie
za sobą zostawiając kraty
Przecież
Nie poświęciwszy im najmniejszej myśli
Najdrobniejszej refleksji
nawet skrawka uwagi


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 21 july 2013

Imię

Popatrzę kiedyś na ląd zaginiony
Ten co moim miał stać się domem i ojczyzną
Spłuczę krew i popiół narodziny zgony
Stanę Onemu naprzeciw gotowy na wszystko

I nie będzie lęku i żalu i straty
Myśl moja choć dzisiaj jeszcze niczym z waty
Rozbłyśnie i wiecznie świecić nie przestanie
Gdy łodzie serca odnajdą już swoje przystanie 
Powrócę do domu

Bezpieczny
Spokojny

A wszystkie odgłosy wojny staną się mirażem
niewartym wspomnienia i tak nieistotnym
Jak imię sprzed wieków zatarte w historii
Którego nikt nosił lub może ja czasem

Kto żyje czy większego może pragnąć szczęścia
niż w cierpieniu ulga
niż nóż zapomnienia


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Kvasar

Kvasar, 21 july 2013

Minuta z życia

Oczy zawieszone w pustce
tworzą wizje

Tkaniny w kadziach
Barwniki pożądań

Płoty i ściany awersji

Odrzucone prawdy
na ścieżkach śmierci

Ukochane kłamstwa
na traktach życia

Rozstania i powitania
w jednym nurcie
zbitym z wielu
gwoździami pamięci

pięciocalowymi

Stoję i patrzę
tak bije mi serce

Oczy bolą lecz zdaje się
jeszcze widzę światło

ach oddzielam ciemność 

kiedy mam dłonie
wznosze je do błękitu
Wielki i bezlitosny

cicho płonie

...

nie
nie ono
ja


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Kvasar

Kvasar, 10 july 2013

szczera rozmowa w porannym autobusie

Oto wstałem o czwartej 
Jak co dzień
Jak co dzień

Powitał mnie przyjaciel
dobrodziej
dobrodziej

I choć tak się starałem
zaspałem
zaspałem

Z poduszeczek mej lapy
pazury
pazury

Nie chciałem go zranić
i zabić
i zabić

Lecz czułem się silny
on słaby
on słaby

Teraz już nie ma przyjaciół
jak kiedyś 
jak kiedyś

tak szybko odchodzą
do ziemi
do ziemi


number of comments: 3 | rating: 0 | detail

Kvasar

Kvasar, 23 june 2013

Eros i Tanatos

Prawo śmierci prawo życia
Ulubione zasady niezachwiane schematy
Jesteś tylko sennym marzeniem rodziców
Nazywasz indziej rzeczy których nie nazwali

Definiujesz świat na nowo stary
na potrzeby boga który nie ma potrzeb
Myślisz że o ile masz większe szansę na nieba laury
Obracasz w palcach niecierpliwie niebiańską muzykę

A on jest najważniejszy
wymagający stworzyciel 
pomachaj proszę wgłąb nieskończoności
raz jeszcze

A ja cierpię a ja się staję
jakie mam prawo i co z tego jest moje 

Owszem zgadzam się że to
lecz nie dlatego i nie tak
nie chcę rękami rozbijać barykad
i stąd moja prośba - spójrz na Boga
Spójrz ponad zgorszenie 
sobą zamym


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 21 june 2013

Prabunt

Słowa zaplatane w kosze
Meble
Mniej lub bardziej zręcznie
poustawiane po kątach salonu

Piszesz
płynie

Piszesz
lepiej

Wbijasz palce w zagłębienie
i ciągniesz

Takie jest tutaj prawo
lecz co rządzi tym prawem

i kto je sporządził
Czy ten system
jest dość płynny
dość dobry 
i kto go ocenia

Super-Platon płonący w cieniu Pra-Idei
a może cicha śmierć i matka ziemia?


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 17 june 2013

Wiosna w Andach

"... oddal wszelkie przeszkody,
wewnęrzne, zewnętrzne i ukryte w drodze do celu"  (z modlitwy buddyjskiej)


Chciałbym opowiedzieć o pięciorgu
co stało się trojgiem
ale jak wyrazić swoją szczerą rozpacz?

Chciałbym opowiedzieć o zgubie
o smutku i stracie żalu i odpłacie
lecz to tony zbyt płytkie
żałosne trywialne
wobec wciąż Nienazwanego
nie ośmielę się wyśpiewać tego

Banał dni które spędzam
prostota rzeczy które nazywam
jest najlepszym lekarstwem
Na wszystkie wielkie uczucia

Leczy na równi miłość i nienawiść
wielką radość i bezdenny smutek

Utarty schemat dnia każdego
Wskazuje wyraźnie
konstrukt wewnętrznego szkieletu

Możesz nadal spokojnie przeżuwać
swój dawno czerstwy kawałek
i tak
Nikt i nic co żyje 
na pewno nie wyjdzie
z tego pokoju


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Kvasar

Kvasar, 17 june 2013

Nibbana

Zabierzcie mi ręce
niech nie trwają w trudzie
Zabierzcie mi nogi
Gdzie mi iść i po co
Zabierzcie rozum wreszcie
co wiecznie mnie łudzi
nareszcie
Odbierzcie mi wolę
Przecież wiecie
ludzie

Jestem tu aby mnie nie było

Przecież

być cały i przestać się stawać
znaczy nie istnieć
nic nie mieć być niczym
Wobec wielkości co największą wielkość
o nieskończoność przerasta i krztynę
każdy rozmiar zbyt mały by dostrzec drobinę
każdy byt zbyt niebyły
a trwałość nietrwała

Czy wobec tej myśli
wciąż masz śmiałość bracie
ponad wszystko co znane
pożądać spokoju? 

a więc dobrze...


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 15 june 2013

Nie wiersz

Ten wiersz to nie wiersz
ponieważ chcę napisać prawdę
Tysiąc jest ich tysięcy
każdy stanowi wyzwanie
zagadkę

Nie powiesz że boli rozstanie
piszesz 
ptaki czarne sfrunęły z świetlistego gniazda  
zanim oznajmisz jak tańczyć wspaniale
stwierdzasz że w ruchu jest piekło i niebo 
jedno drugiemu obce i jakże niedalekie
dlatego nim miłość wyrazisz najtrafniej

jakże to niejasne jakie pogmatwane
Twoje myśli wrażliwość otwartość sumienie
gust słów smakowanie w beztroskim zapamiętaniu
rozumienie i czucie materii i źródeł
tworzenie intencjii
ta oddziela
tamta szaty rozdziera
ta przystanęła
ta pędzi
ta zabiera 
ta daje
ta tłumaczy 
ta na nowo wciąż stawia pytanie

Zanim wszystko co żyje 
bezczelnie przeminie
Najwznioslejsze najpierwsze
zacznie trącić banałem

opiszę że jestem
poznaję to po tym
że wątpię we wszystko
o czym napisałem


number of comments: 6 | rating: 5 | detail

Kvasar

Kvasar, 26 may 2013

Powitanie

O przezabawne towarzystwo Bogów i Bogiń
jakże prześwięt(n)e są dziś wasze prześmiewcze głosy

Zaprawdę godni jesteście czci i uwielbienia
tymczasem w liczbie waszej wśród prawdziwych Ludzi
Człowieka spotkać jakże rzadki to zaszczyt i choćbym
niczym Sokrates zadał tysiąc pytań
aby milionom się przyjrzeć różnych odpowiedzi
nie zdołam chyba jednoznacznie stwierdzić
kto wrogiem moim a kto przyjacielem

Czasem ten przecież który nienawiścią zieje
lepszy jest u celu niż inni i dalej zawiedzie
a taki co poklepie złagodzi doradzi
Podobieństwem wszelkim pracowicie różnice zatrze
aż to co sobie obce słusznie zda się znaczyć to samo
i sobie być równe zgładzone tak dalece że nic już nie znaczy

Ideałem moim jest byt niezależny
wyrwanie z klatki więzienia kołchozu
obozu bez murów w którym tkwimy wszyscy
najżałośniej ci co nie widzą drutów 
w obłędzie pogoni i swobodnym spadku
lecąc wgłąb przepaści podziwiać widoki 
pośrodku obłędu cieszyć oczy uszy ręce dusze

słowa

słowa

słowa
 
reszta jest milczeniem


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 3 may 2013

Na murze

Wpadam tu jak pies dopada drzewa
Tyle że
Pies z pełnym pęcherzem jest pełen
a ja jestem pusty
gonię bo resztki życia wiedzy myśli uczuć
wołają czasem z mocą o kolejne dawki
zanim mną rzucą na własne kolana
zanim z wiary miłości nadziei zacznę płakać

wydalić
wylać
wyrzygać
wyrzucić 

ja
Apostoł śmierci
Ujrzałem byt własny we śnie
wyrok wydany wciąż leży przede mną
nieustannie - widzę je za twoją twarzą kiedy na mnie patrzysz
kiedy do mnie mówisz
kiedy mnie pragniesz
Jaskrawo płoną na nim czerwone litery
niespokojny będę nim się nie dopełni
pełnia mego czasu
wyrok z dawna wydany

To jedno wiem jedynie i pewnie

Nie dla mnie nie dla mnie
Jęczą w udręczeniu myśli gdy życie zobaczą
za duże zbyt złożone formy
każda za wiele zabiera wolności

Świat w którym tak klniecie na przemoc
w głównej mierze przecież składa się z przemocy
Świat zbyt zimnym jest zbyt ciemnym  
za bardzo kupczącym jak na moje wpół-umarłe oczy

I tak często miłością nazwiecie interes
Nienawiścią tak samo ekonomię grozy
zaprawdę zbyt marnym bytem jestem
za słabym w  swoim człowieczeństwie

by jeszcze się czymkolwiek gorszyć 

ja tylko patrzę próbując nie widzieć
Czasem nie upilnuje jedynie wstydu i żalu
Że poza kilkoma wizjami szalonych poetów
Nie ma nie ma tu ducha nie ma jego skarbów

Szaleństwo się staje chłodną kalkulacją
Tu będąc grób więc odwiedzacie
grób poniekąd pusty lecz wciąż pełen przeczuć
Niech więc dobrym uczynkiem nazwą to prostaczkowie

pokój jego duszy

Tak pociąga wieczność


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 2 may 2013

Ja jako szczyt egocentryzmu - rozprawka

Widzę
widzę kamienie atomów i piasek kwarków
zdumiewa mnie że materia postrzega materię
odwzorowuje i uświadamia samej sobie
pamiętając o sobie choćby w symbolach
choćby przez ulotną chwilę odciskając piętno interaktywnego bytu

Słyszę
słyszę parazwierzęce dźwięki zagubionego gatunku
czyżby człowiek stanowić miał największe najśmielsze
najobrzydliwsze wynaturzenie w dziele Boga/Natury?
(Karawan trumna i jej wnętrze z tej samej są przecież materii)

Myślę
myślę że formaty zdarzeń słów myśli uczuć dźwięków i obrazów
pozwalają nam przetrwać w złudzeń pełnym przedpokoju szaleństwa
o nazwie Poczucie Bezpieczeństwa
dla niego wiele jestećmy w stanie nie czuć nie słyszeć nie widzieć nie myśleć i nie pamiętać

Czuję
czuję gniew kiedy myślę im więcej tym większy
moja nienawiść obejmowałaby Boga/Naturę lecz jestem małej wiary
i dlatego obejmuje tylko mnie

Pragnę
pragnę zniknąć wiecznie jeździć taksówką nie musieć jeść
nie czuć przymusu śmiania się płakania potrzeby bliskości i akceptacji innej tak samo żałosnej istoty
(Co pięknego jest w zniewoleniu albo przemocy tkwiącej w przymusie choćby nazwano go instynktem?)

Chciałbym wiedzieć to co będę wiedział za dwa lata
Pragnę obalenia mego własnego panowania

Pragnę końca pieśni więziennego ptaka

ostatecznego obalenia murów 

Niewiedzy

Lęku

Pożądań

Pamięci (upadku Mary)


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

Kvasar

Kvasar, 30 april 2013

Ogami w świątyni spokoju

Milczę patrząc na kamienną twarz
kamiennego posągu
Tutaj
na skalnej półce
na północnej ścianie

Możesz mnie wyśmiać
lecz ja kocham te śniegowe łzy
na zimnych kamiennych wypukłościach oczu
moje dłonie błądzą po szorstkościach
kamiennej twarzy

Milczenie więcej powie niż słów galaktyki
światami znaczeń nie wespniesz się wyżej
to musi być silna ręka pewne oko lina i czekan
nawet jeśli tylko śmierć tam czeka

jestem

walczę

milczę

i

nie ma nic więcej


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Kvasar

Kvasar, 29 april 2013

Auto-Graf

Piszę
Lez to nie ja piszę (nie daj się okłamać)
ja jestem pisany

W słodkim cieniu złudzenia - mojej wolnej woli
nie zbierałem dość skarbów aby dobrze czynić
więc niewłaściwe było moje życie
od samych narodzin

Czynię lecz nie ja czynię
ja jestem czyniony
bezsilnie patrzę na pętle węzłów 
sznury ciągną się w górę
wzdłuż i wszerz ludzkiej historii kultury i wiary
znikają w odmętach społecznej umowy 
wirują splątują i wznoszą do góry
...
(Jeden jedynie prawo ma o sobie mówić
Jestem który jestem)

Kiedy rozkrwawiony stanę na brzegu skarpy
za którą naga przepaść szczerzy próchna zębów 
bez pieśni w sercu i gniewnej naiwnej odwagi 
kiedy gotów już będę przyznać się do błędów 

obudzę się na moment na tą krótką  chwilę
kiedy zachłanność za daleko i śmierć zbyt bliska i nieuchronna
otworzę w końcu oczy by widzieć swój własny upadek
drogę do świata który piekłem nazwą nieświadomi

Podniosę dłoń umysłu ponad otchłań nocy
Rozświetlę krótkim błyskiem gdzie nie sięgną oczy 
Otworze nowe drogi by iść wzdłuż i w poprzek
(Gdzie spojrzę tam spojrzenie nową tworzy drogę)

Stanę wokół i w środku wpełni świadomy obłędu
który absurd stawia ponad wszelki rozum
I czyniąc że stają prawdziwsze i lepsze
zanim naraz rozpadną się na części pierwsze 
uśmiechnę


Wzniosę kielich pełen niespełnienia
wino przednie nietknięte ludzkimi ustami
zanim się rozpuści z nim wszelkie cierpienia
strząsnę z ramion płaszcz zbrudzony krwawy 
i uśmiechnę

patrząc na wgórze na którym wzrastałem 
odejdę spokojny by nigdy nie wrócić 

I dopóki jestem nie piszę
lecz jestem pisany


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 29 april 2013

Rodzicielstwo

Celebruję dzień
w którym poprosiłeś o twarz
I każdego kolejnego dnia 
Udowadniasz że jesteś jej godzien

Otrzymałeś formę
Będzie wspierać cię w drodze na szczyt
Potem zacznie ciążyć
i zepchnie w otchłań

Przyjąłeś więzienie
To twoje złudne marzenie o kluczu
który cię uwolni
Milczenie nie zbuduje mostu ani drogi

Wybrałeś nędzny półmrok
(bo co mogłeś wybrać)
zamiast wiecznego chłodu
bezkresnej nocy

(przeczuwasz ją zaraz za swymi oknami)

Jesteś niewidomym kiedy się stawałeś
reszta będzie płaczem walką o nic mimo wszystko
nadzieją człowieka bez żadnej nadziei
wiarą niedowiarka który rozpaczliwie wierzy pomimo niewiary
siłą i słabością człowieka w smudze sztucznego jaskrawego światła oslonionego doraźnie obskurną materią życia
brudnymi rękami ku nieskalanym wyciągniętymi błękitom
w wiecznym trwaniem pokoleń krzyku
ciszą


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 7 april 2013

Tytuł -słowo

słowo

SŁOWO

Słowo

Słowo słowo słowo
słowo słowo?

Słowo! 

ja 



PS. Inspirowane twórczością Jana P.II ("Strumień")


number of comments: 4 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 27 january 2013

Co dzisiaj czuje...

Gniew wydrzeć z niemocy
Gniew z gardła i serca
Gniew krwistoczerwony
Gniew płonący ogniem
co duszę spopiela

Ręce w górę wznosi 
z mieczem

Nie chcę poprawności
Mam gdzieś co pomyślisz
W ciszę szpony myśli wbijam
z nadzieją na jutro
Zanim mnie zabijesz
krzyknę 
uwolniony

wyrażę swój Gniew

Wy co nie rozumiecie
Co stoicie wkoło kręcicie głowami
Szepczenie Oszalał
I zażenowanie osób tak prawych godnych
poważnych

jak jedynie Wy sami


powiecie

Po co gniew lepiej zjedz kanapkę
Wypij alkohol i połóż z kobietą
Zjedz coś jeśliś głodny
za bardzo przeżywasz walczysz jakby było o co
Walczysz o złudzenie

lecz ja nie chcę chleba
Nie chcę niewoli myśli
A tylko te mi zostały

Walcząc z nimi siebie nienawidzę
Stąd gniew wobec tego co tylko marnością
(A cóż nią nie jest?)
jeśli wbija pal pomiędzy mnie a miecz
w mojej ręce ( to ostrze śni sen o wolności) 

Nie dla kresu
Dla prawdziwych narodzin


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 10 november 2012

Zaklęci

Zagubione byty już tak nie potrafią
Nie widzą od dawna serca swego a ich wiedza
Najgorszą trucizną się stała i dla nich
I źródłem kangurzego sądu o wszystkich i wszystkim
 
Naprędce sklecają z plew, nieczystości i wszelkich odpadków
Nieforemne wehikuły myśli
Mkną za prędko albo ciężko toczą
się po nędznych koleinach Kłamstwa
tanich zastępnikach Prawdy
Ku rozkoszy i grozie kolejnej śmierci
Następnej agonii
Tak bez początku i końca
Bez spoczynku
 
Bez celu, sensu, wiary
Pozory, ułudy i puste majaki
Lecz wierzą doraźnie, święcie przekonani
chcą wierzyć i wiarą niepewność obalić
że przed chwilą wierzyli w coś wprost przeciwnego
 
Na niewiarę nie stać ich już od dawna
I gniewnie wypełniają złowrogie nakazy
boleśnie świadomi własnej słabości
Wygląd żywych mają dla siebie i innych
mówią jak żywi
krzyczą machają rękami
Usta ich wołają nieustannie o więcej
 
Umarli choć tego pojąć jeszcze nie zdołali
gdy zamordowali świadomość a prawdę porzucili zaprzedali
Jeśli się przebudzą och jak gorzkie będzie to przebudzenie
Kiedy ujrzą jak wiszą w adwiecznej zawieszeni pustce?
 
Co Kłamstwo z nami zrobi zanim przeminiemy?
Jak walczyć możemy zagubieni w sobie?
 
Kto raz złej rozkoszy smakował zaginie
Męczarnie przedkładając ponad własne życie
Niepodobna bowiem, by wyznawca śmierci
Przetrwał w tej przestrzeni przed-życia
Bez straty
 
Krnąbrni kłamcy
Zdeptane padalce bez jadu i siły
Nie słuchali rad mądrych którzy im mówili
Nie kosztuj zatrutego wina z tego kielicha
Nie kochaj trucizny i tego naczynia które ją zawiera
 
Co z twoimi dziećmi stanie się gdy zginiesz
Co z mądrością całą Twego prawdziwego bytu
który Tobie właśnie został powierzony
o którą dbasz mało jeżeli nie wcale
 
Zechciej spojrzeć
Zobacz
On znów wyciąga rękę
Dzień przecież wstaje
 
Dla jednych słoneczny łagodny i żywy
Dla drugich zimny okrutny i martwy jak ścierwo
Jak skrawiona szmata kiedy czas obmyć muł z oczodołów
narzędzie zepsute
Jest dokładnie taki jak ten który patrzy
 
Patrz dobrze
Tu Piłat zamknął oczy
Płacze?


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 10 november 2012

Otwarty

Imię jego
Przedwieczne
Zanim trzepotanie myśli
Zatoczy swój okrąg
On widzi
 
Nie rozpacza
Skrajem uśmiechniętych warg
Myślą, słowem gestem
 
Żyjesz otwarty
Jeśli nie ma niczego
Co by rozdzielało
myśl twoją i czyn
prawdę i kochanie
światło i serce
 
Natchniony spokojem, radością i zaufaniem
W samym środku sztormu, gotowy do walki
Pogodnie i szczerze szczodrze i spokojnie wita każdą fale
Również tą ostatnią


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Kvasar

Kvasar, 10 november 2012

Pocztówka znad morza

Rozpromieniły się słońcem
I rozdyszały żarem
te myśli nieskładne
tak piękne tym latem
 
Oparty o liny
Na żaglowce patrzę
Piękne białe kwiaty
Wysłane wprost z marzeń
 
Dajcie mi siłę wiatru pokonam przestworza
I dajcie fali siłę pustynię przemierzę
Jestem ogniem i lodem siłą niemoc zmierzę
I w dal się wpatrzę zanim nagle cicho skonam


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 24 october 2012

Invitation

"How are u doing handsome! (:
My name is Indira. I make friends around the entire planet and I would like to learn more about u ;)
So, let's see what will happen :)" Indira Carron

Hello :) :* :)
:|
(My english is weak - so sorry)

My name is Unknown
My name is Everybody
My hand are Blue Sky
My thoughts are Invincible

I going through the forest
To see a Secret
And Secrets will see me

And now it goes to far
already


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 21 october 2012

prośba

Popiersia szare bytów nieudanych
Wyparte myśli zapomniane treści
Ja sam w przeszłości powijakach szarych
Jęki boleści

Dudnią i dzwonią łańcuchy i bramy
Znów otwierane zawarte od wieków
w czarnym czarnym kraju tym za kurhanami 
pamiątki dziejów

I słońce grozi boleśnie i cicho
zagraża porankiem i że dzień napełni
Jakże żyć szczęściem kiedy już cierpienie
rolę duszy pełni

Otarłem pot z czoła szarości szalikiem
Otarłem łzy i krew szara w szarą wsiąkła ziemię
ta rozdygotana rozdarta i wątła
Milczy życzeniem


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 2 october 2012

Dychotomia prawdy

Co mogę ci powiedzieć drogi przyjacielu
byś nie umarł ze strachu jak przed tobą wielu 
Urodziłeś się przecież już wiesz co to znaczy 
z głębiny czerpać szczęścia a czasem rozpaczy
  
Mówisz sen miałeś kiedyś i że ten się spełnił
otworzył drzwi przed tobą i wszystko wypełnił
Tak jak wypełnić może zazwyczaj jedynie
tylko to co wprost z serca i wprost z duszy płynie

Znak prawdy śmierć niesie a czasami życie 
Użyźni twoją ziemię czy uderzy skrycie
i złamać może lemiesz co miał być narzędziem
utworzonym ku próżnej chwale i potędze 

I nie odnajdziesz prawdy w księgach wszechwiedzących
bo samotna i dzika pośród ludzi chodzi
więc wiedz i zrozum dobrze usłysz i spamiętaj
wciąż czeka na zarosłych ścieżkach twego serca
 
Na jedno słowo ciche i twój znak pokoju
Zbudzi nową potęgę i ruszysz do boju


number of comments: 6 | rating: 4 | detail

Kvasar

Kvasar, 1 october 2012

Na murze

Teraz słowa płyną
Jak płynną modlitwą

I są rzeki wzburzone
Są szalone wichry
Jest chaos zagłady
Ruchome ściany
komórki i dachy
piwnice i strychy
pamięci 
które nieustannie
odchodzą w niepamięć

Powracam do źródeł
Do pierwszego bólu
Cierpienia któremu znaczenie
Sam nadawałem
W cichości otępiałej duszy

O jakże samotny
Jest człowiek w nadawaniu (nowych) znaczeń
I tak jest
Jak być musi
Jednak jemu wciąż to nie wystarczy
On musi rozumieć

Więc jestem i szukam
Z latarką na brzegu odwiecznego morza
Tysiącletniej plaży
Dopóki prądu tylko starczy
Dopóki widzieć jeszcze tylko będę
Cokolwiek

I to co się zdarzy
Znów zaklnie mnie w sobie
A ja w tym się zamknę
Siłą czasu

Wiem przecież

Nie zaznam litości


number of comments: 1 | rating: 0 | detail

Kvasar

Kvasar, 30 september 2012

Trzy przystanki nocnym

Siadłem 
oparłszy przedramię o miniparapet 
spojrzałem przez szybę na zewnątrz 
Milczeniem jestem kiedy autobusem 
przemierzam przystanki dawno zapomniane 

Weszła kobieta ta co milczeniu wroga 
i wstałem by dusz naszych godnie bitwę przyjąć  

Ciszą jestem o głos błagającą tak samo 
jak wy co stoicie w mroźnej otchłani a przecież płoniecie nieustannie 
Milczenia pełną płomienną modlitwą 
Ojcze nasz mówioną ustami oprawcy 

Dotykam powietrza  
i unoszę ponownie
Do tego błękitu 
i płonę 
płonę 

Płonę 

Palcami przemierzam przestrzeń 
strach nagle zaciąży każe dłoni uchwycić się czegoś 
co spada wraz ze mną i wraz ze mną płonie 
Spadanie w tym świecie nieuchronne 
a przecież wciąż jeszcze jadę  
Przed siebie 
przed Siebie 

W kolejnej daremnej próbie by siebie ogarnąć 
i w sposób skończony zawrzeć siebie w sobie 
wraz z nim i tak go pokonać (pokochać?) zanim sam istnieć zaprzestanę 
... 

Muzyka sfer w moich uszach 
Muzyka sfer - posłuchaj 
Kto raz tej harmonii zaznał ten na zawsze 
pragnie zanurzony zostać w jej toni przeczystej 
Świętości mrocznej rozjaścionej tylko wzruszeń kolumnami 
prawdy słów szelestem 

Niczym ogniste słupy na pustyni nabrzmiałej ciemnością 
tam gdzie namioty narodu o ucieczce marzą 
W owej chwili o nieznany Bycie 
chciałbym cię zaprosić 
ukazać ci wnętrze 
(tej świątyni Pańskiej od wszystkich najświętszej 
W które arcykapłan raz jedyny w roku ma szansę 
wstąpić w czystości przebogatych szatach 
aby błogosławić swój naród 
aby spojrzeć Bogu  
Miłości 
prosto w twarz) 

I naraz rytm już wystukują palce nieświadome 
Usta moje w melodię same się ułożą 
i zanim pieśni zarodek dojrzeje 
umysł niecierpliwy myśl znajduje nową 

i nową zabawkę  

Jestem bliski celu 
już widzę przystanek 


number of comments: 8 | rating: 6 | detail

Kvasar

Kvasar, 24 september 2012

W rozpaczy

Kolejny raz napiszę o niczym
To wszystko co dziś mnie spotyka
Nic nie znaczące słowa
Nic nie znaczące zdania ze świata znaczeń
Nawet uczucia co błyszczą
I gasną po chwili
Bez śladu
Bez sensu
Wśród ciszy nocy

Jestem 

Jestem wart
Wartę pełnię
Jak księżyc

A oto mój grób
Anioł go strzeże
(Upadł jak ja
na ziemię) 

Za drzwiami
Niewiadoma
Matka nicości
Zagłady


number of comments: 4 | rating: 7 | detail

Kvasar

Kvasar, 23 september 2012

"Oni"

Oni milczą zza zasuniętych płyt
Najliczniejsza grupa
Potwierdza słuszność swoich racji
Grobowym milczeniem

Ich ciała odeszły w niebyt
Nikt nie wie czy dusze czy umysły
Czy wiara i miłość
Trwają

Trwają?


Gdzie i jak realizują swoje marzenia
Pragnienia i żądze które były ich
drogowskazami
Kiedy rozbijali się na
autostradach życia
Czy jeszcze nie wiesz


Oni mają ostateczną rację
Powiedz co możesz póki jeszcze jesteś
Zrób cokolwiek bo za chwilę
Nic zrobić nie będziesz mógł
Szepczą

Szepczą?


Pokochaj
Bo za chwilę
Za późno będzie na wszelkie uczucia

Żyj bo za chwilę za późno będzie
Na jakiekolwiek życie

Myśl bo za chwilę zgaśnie
wszelka myśl świadoma 

Alarm
Alarm
Alarm !


number of comments: 2 | rating: 5 | detail

Kvasar

Kvasar, 23 september 2012

Szepty z zaciśniętego gardła

Nie wiń mnie o chłód
Nie żal że nie chcę cię przytulać

Spójrz
Widzisz?
Tak

Od dawna już nie mam skóry
Którą ma każdy człowiek

Boję się umrzeć z bólu
kiedy będziesz w moich ramionach

Wiedz że czasem i tak parzy mnie twoja bliskość
Twoje słodkie ciepło
Staję tak sparaliżowany póki nie zemdleję
Z rozkoszy czy bólu – sam nie wiem
Nie chcę wiedzieć

Nie oskarżaj o dziwne słowa, czyny, gesty
Tak dawno nie widziałem drugiego człowieka

Nie znienawidź mojego milczenia
Obce są mi słowa ptasiego trelu
Jakim raczysz moją zastygłą
skamieniałą w ostatecznej trwodze postać

Nie dziw się że uciekam na twój widok
Znaki kolorowe na skrzydłach motyli
Pędzą wtedy wprost do moich oczu
Nie mogę ich odgonić
Są zbyt szybkie
Oślepiają i ranią
Żądłami tęsknoty

Nie obwiniaj mnie że nie chcę nic mówić
Że melodia twego głosu to jedyne upragnione dźwięki
Pragnę ich jak dziecko
chce znów usłyszeć głos matki
Dawno zabitej

Nie uciekaj przecież ja pragnę cię widzieć
Jak dawno zaginiony na środku pustyni
Pragnie widoku innego człowieka

Nie dziw i nie obrażaj gdy uciekam
Kiedy mówisz o ciele
Tyle lat już żyję jak poza swoim ciałem
I zapomniałem tak wiele

Nigdy cię nie okłamię
Lecz twoje kłamstwo pierwsze
Zabije mą miłość i spali
A tylko popiół zostanie
Iskry nie wskrzesi huragan

Nie próbuj zrozumieć

(Czy widzisz jak bezgłośnie błagam?)

Ofiaruj mi bieg po nieskoszonej trawie
Zanim świt nastanie

Ofiaruj twoją cierpliwą obecność
Cichą świadomość gwiazd

Nie zbliżaj za bardzo
I nie uśmiechaj
Bym się nie uzależnił
Kiedy odejdziesz
Musiałbym umrzeć

... o tyle chcę cię dziś prosić

...

Lecz Ty... och!
Uśmiechasz się tylko złośliwie
Cóż dziś wystarczyć mi musi
Twoja szczera niemawiść

Opuszczasz już moją celę 
Ale zostawiasz łańcuchy
Będę niecierpliwie oczekiwał aż wrócisz
W bezgranicznym przerażeniu


number of comments: 6 | rating: 7 | detail

Kvasar

Kvasar, 22 september 2012

"Miejsce urodzenia" Z:"Homo homini lupus"


Liścia szczery szelest
Szum bezgłośnie cichy
Opaczna strona znaczeń
W cichym rozróżnieniu
Patrzą w stronę wzgórza
Niczym szary wilk
W ostatnim oddechu
 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 15 june 2012

Wycieczka

Nie napiszę pięknego sonetu
Nie ubiorę w słowa myśli tak subtelnej
że cisza krzyczy o nią
niczym doprowadzona do ostatniej granicy
kobieta 
Niczym - słowami kopię dołek
Próbuję zakopać się w piasku
Schować przed nadchodzącą zagładą
Albo chociaż usypać wał przeciwogniowy
Nakryje się kocem z nadziei i wiary
Za mały wiem wciąż za mały
Może jednak nie spłonę
Może wiatr rozgoni duszącą chmurę
Zanim się uduszę
Teraz już wiem
Wieśniacy wypalają pola
Płoną trawy i lasy
Nie dla mnie przetrwanie
Zbyt późno by uciec
Za wcześnie by żegnać z życiem 
Czekam
Piszę


number of comments: 3 | rating: 5 | detail

Kvasar

Kvasar, 15 june 2012

Północ

Piszę
Tak
Piszę
Gdybym chciał wypowiedzieć
Cząstkę tego co czuję
Umarłbym od krzyku 
Rozdarłbym gardło i serce
Wypluł płuca i zęby

Jest takie cierpienie
Które wcale nie boli
Oto ból który bólem nie jest
Zatrówa myśli słowa czyny

I nie zrozumiesz tego
I nie odpowiesz nigdy
Na pytanie nigdy
nigdy  
nie zadane 

Czy znasz to pytanie


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 9 june 2012

Niagara

O jakże mierzi mnie
Kiedy cię zadowalam
Jakże nienawidzę szacunku
Który wciąż żywię
do Ciebie 
Kiedy i Ty do mnie żywisz...

Każdego kłamstwa...

Ja wciąż żyję - krzyczę w usta wichru
Lecz objęcia życia jakie ja poznałem
Słodką są trucizną
Szepczą w moje uszy
Zakazane strofy
Nie chcesz nie chcesz ich usłyszeć
Nie chcę nie chcę mówić

Pomimo wszystko co boli kaleczy

Wsłuchaj się teraz w mój głos nabrzmiały uczuciem
Wsłuchaj się w niski tembr mojego głosu
Zapomnij o bólu przez tą krótką chwilę

Na skraju przepaści stoję
Na skraj wodospadu przybiegłem
aby z Tobą pomówić

Nie ma nie ma jutra
Teraz już mamy wszystko co zdołamy unieść 
Nic wiecej ani serce ani umysł  nie zmieści
Życie w martwych pustkach własnych klatek-tkanek
słów nie na uwięzi 
Brakuje tak bardzo
Bardzo
Jakbym w całym życiu nie powiedział słowa
Jakbym się jeszcze nigdy nie narodził
Nie żyję jeszcze
To dlatego wciąż nie mogę umrzeć 
Lecz to się nie liczy
Lecz to już nie ważne
Biegnę włosy rozwiane wodna piana łaskocze wyciągnięte palce i tak widzę widzę
tak tak
już dostrzegam
Rozpacz
rozpacz w skalnych kipi trzewiach
Krzyczy
Przenika szczeliny aby z głośnym jękiem
W dół spaść tam gdzie głębia i ciemność jeszcze większa
dzika i potężna

To kuźnia
Kiedy to zrozumiesz - powiem Tobie
Twórca
Stając się na Jego podobieństwo
Wolny od ja
W tym ginącym kwiecie
Odnajdując piekno


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 9 june 2012

Prawdziwa droga (z: Od wczoraj do dziś)

Opaczny mistrz
Sztuka zapomnianych wierzeń
Ostatni kapłan
Szaman niegodziwej żądzy
Światłu wyrwane trzewia
Na kamiennej szachownicy światów
Odrealnione dźwięki dochodzące zewsząd 
Żygowiny znaczeń
Cierpień dożywocie
Lodowate sople kolumn Wszechwięzienia

Pustka
Pustka
pustka
...
Z zaciśniętej dłoni
Ulatuje motyl
Jesteś wiarą
Nadzieją
Miłością
Sądem który niczego na ślepo nie waży 
Nie osądza
Prowadzony samą Prawdą
Nie skazuje lecz obdarza szczęściem
Czystą Radością 
Prawdziwą drogą


number of comments: 0 | rating: 0 | detail

Kvasar

Kvasar, 16 may 2012

Czyste gadulstwo

Oto rozgadany
Jestem jak niedokończony
Pieniek wycięty ze stu różnych twarzy
Gdzie o jednej tożsamej możesz sobie marzyć

Wrzuć to do rzeki z mostku
I uciekaj przecież
Ten kto się potknie i upadnie
Umrze jeszcze tego roku?

Albo puść jak wianek na wodę
Przepłynie do morza albo zderzy z brzegiem
Może to i ciekawe ale cóż oznacza
I czy to znaczenie ma sens samo w sobie?

Ach tak wyrwać się z siebie
Tak wprost z korzeniami
Otoczyć światłem w miejsce burej ziemi
Otoczyć zrozumieniem w miejsce cichej grozy

zasnąć na jej brzegu
Zawarłwszy ją w sobie

Smakować milczenie?


number of comments: 12 | rating: 5 | detail

Kvasar

Kvasar, 15 may 2012

Plastik - materia slowa

Po raz kolejny pisać będę nieprawdę
Wstyd
Wstyd mi bardzo
I proszę
Wybaczcie

Nie dlatego ją piszę że kłamię
Lecz dlatego że pragnę mocno mówić tylko prawdę
Jednak słowo każde jest niczym miganie

Jak masz zrozumieć skoro inaczej jak ja je poznałeś
Nagrody zbierać będą co najbliżsi sobie
Reprezentowani najliczniej
Czytaj
Nieprzeciętnie przeciętni

Ja nie wiem jak mam mówić prawdę
Ja już nie potrafię
Każde najprostrze słowo a tysiące znaczeń
Jeśli nie rozumiesz - ja nie wytłumaczę
Pragniesz lecz ja pragnienia tego zgasić nie potrafię
Czym jest czuć się niemową w kraju w którym dorastałem
Czerwienić się gdy mówię kocham
Wątpić mówiąc oczywiście
Jakie mam jedyne wyjście
I mówię to co pragniesz słyszeć
I wstyd mi że tak Cię potraktowałem
(Wstyd mi kiedy widzę Twoją pozytywną reakcję)
Nie da się inaczej
nie da się inaczej?

Jeżeli więc piszę o miłości wolnośi i wierze
Czytasz w moich słowach nie mnie lecz przeze mnie - siebie
Jeśli będzie o grozie i pięknie
O potęgach i chwałach
O trawniku i gatunkach rodzinach i szczepach
Malutkich i wielkich
Głośnych cichutkich szczupłuch
Grubych
Owadach i liściach
Michałkach i kwiatach

Ten cichy dysonans
Ten uparty refren
Inne nastrojenie
Już zmienia to wszystko co pragnę powiedzieć
Nie żyjemy wiecznie abym mógł pół godziny opowiadać przecież 
prostą myśl
Nie wszystko co proste jest biedne
Jak trudno przełożyć znaczenie na słowa
Jeśli jednak masz umysł wypełniony spokojem
wolny od zamętu 

Zapraszam
Choć świat nie dzieli się jak chcą symbole na czarne i białe
jakże piękne czasem rosną drzewa znaczeń
Jeśliby je w języku swym uporządkować
Pielęgnować w swych ogrodach pamięci i myśli i zdarzeń

Można je podziwiać
Zachwycić się czasem
Rozkochać w ich smaku
I z czasem
Odłożyć w najsłodszą niepamięć

Niech na lepsze poczekają czasy
A my nowych głodni a my wciąż zachłanni

Lub zrealizować
I - dobrze jeśli - zdziwić się że w życiu jest całkiem inaczej

Mężczyzna uśmiechnięty z reklamy
Napis - Muzyka której nikt nie słyszy nic nie znaczy
Cóż ża prawdziwe kłamstwo
-Albo krzyk rozpaczy


number of comments: 8 | rating: 4 | detail

Kvasar

Kvasar, 14 may 2012

próba

Puk
puk
Puka o szybę
szybę
szybę
Stuknięte jego framugi
Ciągle i naprzemian
Szumi
Szumi
Drzwi poza zawiasani
Zatarte?
Wyrwane
Rozwarte
Rozdarte
Rozparte
Podparte
E viva
L'arte 

Nieznośne
Wyparte
Dość 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 11 may 2012

Zanim

O aniele zagłady
O najmijszy którego czarne szpony
Pachną ponad kwiaty różanego krzewu
Twoje puste oczodoły dziś wskazują mi cel
I drży we mnie serce
Jak skrzydła motyla na wietrze od morza
Jak mam wstać z ławki na której usiadłem
Jak zdjąć melonik i złożyć parasol
Jak w tą mgłę dłonie wcielić
Pochwycić rozpostarte i ponad
i poza
Ukłonić żółtemu poblaskowi żeliwnej latarni
Sięgając po bagaż

Nic nie wiem o głoskach
Taktach melodii starej pozytywki 
Jednak odejść muszę
Kiedy czas się skończy
Zanim jeszcze na dobre się zaczął 

Chciałbym posłuchać baśni
Takiej pięknej o prawdziwej miłości
I wiernej przyjaźni
Ojcze
Dlaczego już muszę odchodzić

Więc chwyć mnie za ręce
Moje serce blisko
Krwinki przez tętnice przetaczane z hukiem
Och jakże znużone
Jak bardzo chcą spocząć

Ostatnie spojrzenie na światło ostatnie
Zachodzące słońce którego dziś nikt tutaj nie chce
Ja jeden go szukam duszą i spojrzeniem

Zanim całkiem
Umilknę


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 5 april 2012

Archanioł G.

Otwórz pięści i oczy
Potężny jesteś i  piękny
Wielki jak najwyższa góra
Jaki znak twój i imię
Kim jest ten król potęgi
Jakie jest jego imię

Oto wzniósł skały swoich rąk
A ruchowi jego huk towarzyszył głośniejszy od gromu
Głazy toczone ramion spojonych traw i drzew korzeniami
Poruszone
Oto deszcz gwałtowny przebiegł po jego lewym ramieniu 
Zza pleców wyszło nowonarodzone słońce
I uniósł miecz a złote jego ostrze  
Przeniknęło mgłę i przebiło chmurę
Światło nieba wniknęło w żywy rozdarty kamień
I rozpadł się miecz na dwoje a złote ostrze
Zastępiono żelaznym 
Próbowanym w ogniu
I nastał dzień pierwszy 
A po nim noc pełna spadających wprost na kolana
Gwiazd


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 14 march 2012

Ostatni Dzień życia (Z: "Wyrazić Niewyrażalne")

patrz proza


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 3 march 2012

Dzisiaj - wizyta u Weterynarza

O czci właściciela chciałbym pisać
O chwale władcy do którego należę
Do mocy niepoznanej żadną mocą
Żadnym ludzkim rozumem 
O mojej najszczerszej nienawiści
Patrzcie z jakim zapałem macham ogonem
Brzuch odsłaniam przed wami

O gniewie swoim pragnę krzyczeć niebu
O cichej rozpaczy wyroku mej formy 
Och gdybym mógł tylko drżącą ręką tą decyzję ostateczną podjąć
By zakończyć wszelkie inne obmierzłe wybory 

Powiedzcie gdy zgrzeszę
Lub nim spadnę strzelcie
Zanim z ziemią się zderzę
Zakończcie niech uchowam w pamięci
Te nędzne resztki godności
Które niesmiało szepczą - on nie wiedział

bez gniewu lecz też bez litości
strzaskajcie byt marny szary niepozorny
podobny milionom

Niech żal wam wyższego celu nie zasłoni
Nie zwlekajcie za długo
Nie każcie mi cierpieć

Przeczysta ofiara 
Nareszcie sen nadchodzi
Wieczny


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 24 december 2011

Akatyst ku czci Nienazwanego

Z ciemności
strach wyszedł
I
ciemność wszelka ze strachu się rodzi 

Nie rozpoznała  bowiem czym jest światłość
Dlatego po dwakroć została przeklęta 
 
Ze światła
miłość wyszła
Ponieważ
wszelka jasność w miłości się rodzi 

Rozświetla serca umysły i dusze
Jako jedyna prowadzi do życia

...
 
O
Bezimienny
 
Kiedy
wybierzesz dobro
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz pokój
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz szczęście i powodzenie
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz godność
Pamietaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz wolność i wolną wolę
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz miłosierdzie
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz przyjaźń
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz gościnność
Pamiętaj
o mnie
 
Kiedy
wybierzesz prawdę
Pamiętaj
o mnie
 ...
Abym
i ja pamiętał o Twoim Imieniu
 
O
Alfo i Omego 
O
cała niepoznana Reszto
Niezbadany
i Nierozpoznany
Wzgardzony
i Odepchnięty
Wyśmiewany
poprzez i wewnątrz ciemności i strachu
 
Ucieleśnienie
jedynego wiecznego światła
Które
nigdy nie przeminie
Jedyny
który przetrwa zagładę wszelkich słów i myśli
 
Kiedy
wybierzesz dobro
Pamiętaj
o nas
 
Kiedy wybierzesz pokój
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz szczęście i powodzenie
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz godność
pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz wolność i wolną wolę
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz miłosierdzie
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz przyjaźń
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz gościnność
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz wytrwałość
Pamiętaj o nas
 
Kiedy wybierzesz prawdę i zrozumienie
Pamiętaj o nas 
...

Pamiętaj o nas i wszelkich innych bytach

Abyśmy i my nauczyli się je wybierać 

Ponieważ jak niematerialnymi umysłami
Stwierdzamy że istnieje materia
 
Tak w swojej własnej skończoności
Odkrywamy Głębię i Prawdę
Konieczność i Oczywistość 
Twojej Nieskończoności

Amen


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 25 november 2011

Siła z zewnątrz

Stroszy piórka
Na skraju zagina małe drobne pazurki
ku wnętrzu
Mandala świateł i dziwnych cieni
Szepczą z oddali
Lecz ten cichy pomruk wkrada się do serca
Unosi
Kołysze
Pociaga
Coraz mocniej i mocniej
Coraz więcej i więcej
Ukłoń się tylko
A wzniesie się w tobie
Nieokiełznanym ogniem
Purpurowe płomienie liżą
Przeczystą rozkoszą nawet jeśli unurzaną w błocie
Nie mów mi że nie pragniesz więcej
Rozbłysków co chwilę z siłą niepojętą
Które odkrywasz wciąż na nowo
i znowu
Gaszą wszelkie myśli
Rozpadają się w niebyt ich puste nienamacalne formy
Zostaje dzikie zwierzę
Wolę przemieniają w najprostrze zadanie
Jedyne
Najważniejsze
Najsilniejsze
Najbliższe
Największą
Potrzebę
Wypiera ona wszelkie  inne
Na sam skraj zagłady
Powstała za sprawą życia
I jest jego siłą
Obym
Nie kalał jej śmiercią 
Nie poniżał cierpieniem
Nie zawstydzał pogardą 
Nie odrzucał
Nie lgnął


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 6 october 2011

Unforgiven

Szybko biegła przez ulicę
Potknęła się o ciało starca który biegł tędy tuż przed nią
Może poślizgnęła na jego krwi 
Nagle strzały ucichły
Wtedy ogień płonących ruin kościoła oświetlił moją twarz
Spokojną jak zawsze

nachyliła się i zapytała szybko
Kim jesteś?

Ja jestem tym który  
Nie pokazuje niczego
Łamie wszystkie obietnice
Najświętsze 
Te złożone sobie

Tej wojny nie można wygrać
Teraz to wiem
Skażony przez cierpienie
Zarażony jestem smutkiem
Uciekaj
Zapomnij 

Ratuj siebie

Choć wiem ponieważ cię tu widzę
że dla ciebie także jest za późno
Za daleko znalazłaś się od domu
W miejscu o którym bóg dawno zapomniał
Być może nie miał dośc sił by pamietać
Być może jest ranny krzyżowany
nagi

Nawet przetrwanie jest tutaj wartością zbyt ulotną
Jednak nie wachaj się ją wybrać
Umarli nie mają żadnej racji
Spójrz ich truchła puste
zanieczyszczają ulice

To magowie mędrcy artyści wszelkiej maści
alchemicy słowa obrazu i dźwięku formy i wartości
Królowie i władcy co sen śnią nieprzespany
Ich głodne duchy błąkają się wszędzie wkoło
Sami jałowi i zimni śmierci teraz zaprzedani
Nami pragną się nasycić

Tutaj przemoc jest królem
Nienawiść królową
Zło jedynym błaznem
Rozweseli raz twoje serce
I przyłączysz się do upiornej obławy
Po drugiej jej stronie
I polować zaczniesz na nas
jak na wściekłe wilki 

Nie ma wyjścia z tej ponurej twierdzy
Dopóki płonie w twym wnętrzu
Morze goryczy gniewu i żalu

Spójrz
Już cię zobaczyli
Już biegną po ciebie...


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Kvasar

Kvasar, 27 september 2011

Smutek

Nie wiem czym jest ten smutek w moim sercu
Nie wiem co oznacza ten smutek w moim umysle
Nie wiem dlaczego podszewką mojej skóry jest płacz
Kiedy utraciłem Jerozolimę
Czy kiedykolwiek ją miałem

Dlaczego stroję smutkiem moje struny
Obce umysły mówią mi śpiewaj pieśni radosne
Ja marny ptaszek urodzony w klatce
Nie dla mnie pieśni wolności i szczęścia

Ukradziono mi skarb i goryczą napełniły się moje dni i noce
I nie wiem czym on jest ani jak wygląda
Płacz suchy i rozpacz bez słowa skargi targają mną bezustannie
Opromieniają każdy dzień zimnym trupim światłem 
Jak długo 
Ile jeszcze

Czy jest jakaś siła 
Kto odpowie na moje skomlenie

cichą skargę

Gniew

Czy jeszcze kiedykolwiek skarb swój odzyskam
Czy umrę zanim się dowiem co straciłem
Kto jest mordercą mojego serca
Gwałcicielem duszy 

Wściekłość 

duszna atmosfera pełna fałszywej radości
atak lub ucieczka
co wybierasz

co jutro wybierzesz


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Kvasar

Kvasar, 21 september 2011

Apokalipsa vol. II (ucieczka 0calonych)

Dodaj odejmij
Burza nad nami
Podziel i pomnóż
Piorun blisko bliżej
A teraz weź w nawias nie zapomnij co przez co
Skótek spotkał przyczynę
Zapłonął ogień

Wszystko stanęło w płomieniach
Ptaki spadały z drzew na ziemię dymiąc

Teraz leżę i myślę
Czy jestem człowiekiem
Czy są jacyś ludzie
Jeśli tak ja nie chcę
Już nie chcę być z nich
I być z nimi

Wybór w stronę życia
Wybór w stronę prawdy

Tak jakbym zdołał uciec od tej formy
Bezbożnej


number of comments: 5 | rating: 2 | detail

Kvasar

Kvasar, 9 september 2011

Komunia (akt fidei bono)

Sztuka konwersacji
Ta krótka chwila pomiędzy usłyszeniem słów przyjaciela
A odpowiedzią

Jeśli nie jest zaślepiony gniewem strachem lub pragnieniem
Jego odpowiedź to znak pokoju
To znak miłości

Usiadłem na skraju wielkiego pokoju
Tylko on mieścił się w tym wielkim domu
Nie było mebli
Z uszkodzeń na lakierowanych deskach podłogi
Czytałem minione życie
W obcym kraju
W obcym domu
Nikt mnie nie przegonił

Tutaj stała kiedyś miseczka
Musiała być gorąca
A tutaj wytarta podłoga wskazuje
że ktoś często siadywał
Ciekawe co robił

Jak to dobrze
że zdjąłem buty nim wszedłem

Siadłem zasłuchany
...


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 8 september 2011

Dziękuję.

Niebo zbyt wysoko by dłonią dosięgnąć
Ciche nietoperze myśli dzieci światła
przemierzają dzisiaj mroczne korytarze
Spójrz jak ponad drzew koronami
Świecą światła zdarzeń

Dziękuję za Twój kolor
Dziękuję za Twoją życiodajną barwę

Dotykam czerwieni i purpury
Błękit próbuję wplatać w dywan
Spleciony z nici barwy dymu
Bez słowa

Powróćmy do domu
do nieba
Nauczmy się marzyć
Raz jeszcze
Odkryjmy że piękno jedyne

Skrywane jest w prawdzie


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Kvasar

Kvasar, 31 august 2011

Anioły upadłe

Aniołom ręce same
Wzlatują ku niebu
Wiatr kołysze nimi
W podniebnym wiecznym tańcu
W podmuchach wieczności
Cisza zaległa wkoło
Kiedy anioł tańczy
Owinięty w światło
Nie śmie się poruszyć
Ziemia ani niebo

Czy jestem aniołem
Czy jestem upadły
Sprzeczność sama w sobie
Łączyć z sobą te nazwy

Spleść się pragnie w uścisku
Dobro ze Złem odwiecznym
Strach i Nieświadomość
Jego drugie imie

Dwuznaczne się zdaje co odwiecznie
Wrogie
Nie czekaj aż miecz wytrąci ci z ręki
Moc nieubłagana

Nieustanne uciski
Niepojętego umysłu
Niewidzialne klatki
Bariery bez granic
Nieistniejące brzemie co tak samo ciąży

Posłuchaj
I zgadnij

Szydzą z nas i drwią sobie
Nie nie aniołami
I nie Upadłymi
Ale ludźmi jesteśmy
Tak samo samotnie


number of comments: 0 | rating: 5 | detail

Kvasar

Kvasar, 18 august 2011

List do przyjaciela (grafy)

Biała plama
Tym jest kartka

Sięgam po pisanie

Twierdzisz że jestem zbyt

wyuczony
moralizatorski
dydaktyczny
zepsuty
smutny i

Upadły

Jestem
zbyt
zbyt

zbyt znaczy że za bardzo

Analizuję
Przekręcam
Przeinaczam
Wydziwiam
Rozcapierzam i rozszczepiam znaczenia i rzeczy
sprzeniewierzam
Nie spełniam
Odrzucam
Nie przyjmuję
Igram niepoważnie
Nie doprecyzowuję
Zbyt poważnie
podchodzę i
traktuję i
zero luzu i
bez luzu człowiek jest niczym

sprzedany w niewolę

I choć częściowo przeczą sobie te idee
Słowa w tym tekście zawarte
W tych pseudozdaniach
Te przykre frazesy
Grubiańskie
Niezręczne

Myślę sobie że masz rację
I zakłopotany w mrok odchodzę przecież
Nadzieja tam świeci
Niewidzialna w świetle
(Tanich świetlówek jakimi nas raczą)

Dobro prawdziwe dumne niesprzedane
Bezgniewne
Bezsłowne bo niewyrażalne

Więc wybrałem upadek
Choć go nienawidzę
Lub właśnie dlatego
Sam to oceń proszę
Jeśli tylko wyrokiem
musi być słowo Twe ostatnie


number of comments: 0 | rating: 6 | detail

Kvasar

Kvasar, 18 august 2011

Tracheotomia myśli (piekła krąg I - quo vadis?)

Słowa rozparte i pyszne

Rozpłatane (niedbałym ciosem komiwojażera)

Niepoznane magiczne ogrody zmysłowych wrażeń

Udawane (nikt na nie nie czeka)

Paroksyzmy rozkoszy

W cichej klęsce toną

W jednej chwili

Na dźwięk przemocy i siły

Wieszcząc upadek (ogrodu zapomnianych bogów)

Słodkich czarów i złudzeń dzieciectwa pieknych kwiatow
Tajemnych mandal pełnych światła wszechradości klombów


Przedwcześnie zerwane

Śmiertelnie zawstydzone

Obskurnie
nagie

To co powinno być piękne
ciepłe i dojrzałe

Zimne się stało i wyrachowane

To co powinno być spełnieniem żarem

Wyśmiane pogardliwie i wykorzystane

Poranione serca

Kwiaty połamane
zmarnowane
uschłe
...

W ciszy żal się rozpłynął

Nienawiścią przebarwił

Przebrzmiał gniewem i płaczem

Na pustyni spoczął

Zasiał nowe ziarno

Na złe czeka żniwo

Owoce serca niedobre niechciane

trujące na poboczach gniją

Pęd szuka cierpienia aby ból swój zadławić
I trwogę
Własnego wynaturzonego bytu
jakże pragną nie czuć

Ogrody pełne pustki niespełnionych marzeń

Kwiaty na pożarcie rzucane w szare paszcze kominów

(Kramatoria światła)

Im także czasami śni się trwanie


Byt przed byciem istota za istotą idzie
lezie pełza gaworzy od ziarna po ogień

Zło wisi niezmiennie nad ich małym światem
Nie wchodź tutaj uciekaj czym prędzej czym dalej
Zanim zranią cię pożrą w nieświadomym szale

Istoty niegodne litości
I wzgardy niewarte

Oto zagłada człowieka chociaż ręce nogi
Tors biodra piersi i twarze piękne nieskalane
niewidzialne rany krwawią nieustannie
ropieje dusza

(Czy obojętność to jedyna droga
Nie mów że szarość jest jedyną barwą
Śmierci i Złudzenia jedyną możliwością Życia)

Pierwszy krok

Z domu na klatkę schodową

jezu

Jezu?!

Przystanął
(za nim słońce czerwone i Golgoty w cieniach skryte krzyże)

Quo vadis Domine?


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Kvasar

Kvasar, 16 august 2011

Pustynia (powitanie)

O jakże dobrze jest jechać, lecieć frunąć lub biec
Ponad czasem

Jakże dobrze odczytać sen list myśl książkę werset
niecodzienną prasę

Wprost z serca

(codzienna zbyt ponura dla mnie)

Dowiedzieć się że wszyscy i każdy z osobna
Szczęśliwi jesteśmy, żyjemy beztrosko

...

Tylko

Skąd te chmury na Twoim kochanym obliczu
Ukochana moja
jest dziś tak roztargniona i smutek uwięził jej serce

I usta uwięzione drżą płaczem

Dlaczego

Gniew zaciągnął chmur tabun i cień pokrył nasz ogród
Czy będzie jeszcze kiedyś mi dane skosztować miłości
owoców

Zanim moja dusza skona z głodu
I uschnie moje ciało

Spójrz na ptaki i drzewa jeśli ludzkie losy cię trapią
Spójrz na gwiazdy i nieba jeśli wciąż Ci dokucza
Samotność

...

Zwyczajnie spójrz w serce

Tam twoi rodzice są wiecznie i wciąż wierzą w Ciebie
Tam cicho i niezłomnie trwa ich miłość trwalsza niż kamienie
Najtwardsze
Nieskończenie jaśniejsza niż diament

Łaskocze syna
Dumny miłością rozświetlony ojciec
Patrz z jaką czułością jakże delikatnie
Za miesiąc odejdzie choć nic o tym nie wie
Wiedzieć nie chce nie może że się z nim rozstanie
Zauroczony nieznajomym światłem

Świętość wielka wielkie przyciąga zgorszenie
Tam gdzie wielki smutek wielką dobrocią obrodzi
Tam przyjmij ode mnie skromne zaproszenie
Mimo mojego kalectwa mimo słów powodzi

Mimo że Cię nie znam i nie poznam przecież
Przyjmij ukochana
To dobro
To dziecie czystej dobrej woli
Nową ewangelię
Pozwól wypełnić się światłu nie czekaj nie marudź
Biegnij na jego spotkanie
I niechaj nagie będą stopy Twe i dłonie
Tak być musi

Po prostu
Chociaż słowa brzmią pysznie to co najpiękniejsze najsłodsze
Pozornie wygląda zwyczajnie i szaro
Porzuć wszelkie złudzenia by prawdę odgadnąć
Tylko w niej żyć warto

Tylko nią jest piękne


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Kvasar

Kvasar, 15 august 2011

Opowieść starca (słodkogorzki)

Moja głowa nie twoja
A Twoja nie boli
Powiedz i skłam
Rozpal ogień w sobie

(I mnie daj iskrę jak zdołasz)

Siądź siądź wygodnie
Posłuchaj
I stań się Słuchaniem
Niech Oczekiwanie Twoje będzie Nieoczekiwaniem

Wyrzuć ręce oczy uszy dłonie serce
Rozum poplącz z szaleństwem
Jasność świtu zgrzytem
Noc satyrą marną na ciemności
Przecież

Będę teraz przemawiał
Będę mówił do ciebie

Oto go zawezwę

O okaż się Taki
Przybądź Jednooki
Całkiem inny
Nieoczekiwany

Rozpal moją kuźnię
Pustkę i ciszę lodowej komnaty
Mojego więzienia
Stop stalowe kraty

Jak rozum umiłował myśli
Jak dłonie miękkości
Jak oczy pragną światła
Uszy dźwięku
A serce uczuć prawdę

Tak w gwoździach Twoich tkwi oczekiwanie
W narzędziach kaźni pragnienie
W cichym smutnym starcu
Upadek
I cisza
To nieme pytanie
pali
pali
Pali

Czy sen ten się skończy
Czy skończył się właśnie
Kto mu wyśnił koniec
I czyje omamy
tak nas karzą wielce

Chociaż ukarani
Wciąż zrywamy więzy
Rzucamy się w przepaść
W przód w przód i do góry
Pod nieboskłonami

I wciąż chcemy więcej
I skrzydła swoje rzucamy na wiatr
Ponad światem całym
Wicher je podrze i słońce wypali

Nasze serce
Moje
Chce lepiej więcej i bardziej
Choćby ten raz jeden
Choćby był ostatnim

Tutaj skłonił głowę
zasnął
I odszedł w niepamięć


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Kvasar

Kvasar, 15 august 2011

Potok vol. I (Apokalipsa pierwszego słowa)

Zdanie
Nie wartkie
Drobne i zimne
Rozognione

Wciąż unoszę nad głowę
(Puchar mój pełen jest po brzegi)
O wieczny świecie
O cicha rozpaczy
która tak skrycie szemrzesz między ust
stopami

Chcę oczy pełne szarości dziś wypełnić tobą
I do domu donieść
Niełatwo to sprawić

Przepływają bez skargi
I giną
bez śladu

W tym lesie staję i pytam

Czy mogę zawrzeć się w tobie
Pytam się Ciebie dzisiaj bo wyrok wydany
Tylko odroczeniem jest dla mnie ta chwila
Kto nas uniewinni
Kto zawrze nas w sobie

Która wieża obroni

Kto słowom da ciało
a myślom znaczenie
My nieskończenie prości
I puści bez miary
Na wieczność dybiemy
I na nieskończoność wciąż się zamierzamy
na cóż

na cóż plany

Patrzymy jak umyka
Stacza się ze skały
I jak spływa w dół
W kipiel chaos niepoznany
Nic nie wiemy sami
I nie rozumiemy
Nie dane nam pojąć

Zdanie Światem całym

Janie

Cóżeś uczynił
Czy trony i panowania
Czy Hymny i gwiazdy
Aniołowie i starcy
To duszne omamy?


number of comments: 1 | rating: 5 | detail


10 - 30 - 100




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1