Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 5 april 2011

Soczystość ciepła

Pragnienia barwą
unieść przekornie,
zmysłów poświatą;
promieniem pierwszym,
czułość ofiarną,
cud by rozszalał
siłą otwartą.
 
Uczuciem zrosił
pustkę spierzchniętą,
doznań dostarczył,
przemówił ciepło,
kalait wyłonił
wdzięku uroczy,
z uśmiechu szczęścia
finezji mocy.
 


number of comments: 4 | rating: 5 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 13 march 2011

Słabość wybitna

Słabość twoich słów, to młodość umarła,
wymowność sprawiedliwa jak sen subiektywny,
pisany zmysłami taniej etykiety; gdzie, kto, kiedy, po co;
tym grobu nie ozłocą,
siwe włosy pieszczą lustro, śmierci głową staro-smutną.

To nie cud, ani morskie fale,
to rzeczywistość świata broczy kłamstwem stale,
idzie twoim śladem; swoją starą drogą;
stan i utarg myśli, zgoda samobójstwa.

Pragniesz być portretem życia wiary godnym,
słowa Lotem ogłady swobodnym,
kwiecistą purpurą bez motywu zdrady,
a trzymasz w ręku tylko czas widma koślawy,
bicie bladego serca niezgodności,
z tym co jest w wieczności i nie z mocy kości.

Czas biegnie w przód przeświadczeń o słuszności sławy,
prawości nieskalanej z szali Boskiej nadwagi,
rozlicz mnie i powiedz szach; obmyj siebie z szarych dat,
czuj, że jesteś już stworzona; zmartwychwstała, a zło kona.
 
tylko czemu cień twój dobra w tył zaczyna kroczyć żywiej,
pragnąc głosu oskarżenia, byś je miała i skonała?.

- W tym zabawa przecież cała, masz co wyszło z twego ciała
i nie tłumacz się z czystości; gron w twych żyłach nieba krwistych,
chcesz mnie karmić bielą chleba; żartów suchych jak pień drzewa,
córo nocy, czarny kwiecie idź do diabła obcy świecie.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 17 march 2011

Poezja

Wspaniałością słowa, czar poezji powab,
czasem radosna w rozumie ożywa,
który kocha piękno, wielki talent skrywa,
bywa też ze smutku, patosem okryta,
stworzona przez pamięć, rozum czernią wita.

Paletą barw życia, mnogość sytuacji,
oryginalność sztuki to sedno kreacji.
Utwór ktoś zabawny niekiedy napisze,
finezję pokaże, swej twórczości niszę.

Pisanie powinno dostarczać radości,
wiedzieć to powinien, ten kto sztuką żyje.
Natchnienie jak gejzer ludzkiej duchowości,
poezja jak potok bystrości ma siłę. 


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 12 march 2011

Naga mądrość

Święty rozum, ucieka od śmierci,
w nagiej mądrości, byłby pragnieniem
wstydu.


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 5 february 2011

Paw

Podczas godów w leśnej głuszy,
paw swój ogon dumnie puszy,
ukazuje swoją grację,
oczekując na owacje.

paw

Spójrzcie na mnie drogie panie,
oddam serce każdej damie,
chciałbym wasze posiąść względy
i pokochać was w te pędy,
dla was wszystkie me starania,
od was tylko chcę uznania.

pani paw

Po tych słowach jedna z samic
chciała mu przyjemność sprawić
i powiada bez ogródek,
ładny masz na głowie czubek,
piękne oka na wachlarzu,
jesteś cudny, pośród drzew pejzażu.

wrona

słysząc to na drzewie wrona,
kracze głośno rozbawiona
i do pawia tak powiada,
te zaloty to żenada,
ptasim móżdżkom robisz pranie,
niebywałe to spotkanie,
wprawdzie ogon masz pstrokaty,
lecz najmniej są ważne szaty.

paw

Nie ma wina żeś jest czarna,
brzydka niczym noc koszmarna,
nie dostrzegasz mego piękna,
ty pyskata wrono wstrętna.
Dobrych manier mam bez liku,
jak wirtuoz doskonały
i nie lubię wronich krzyków,
i nie znoszę ptaszków małych.
Lepiej odleć stąd kłótnico,
nie potrzebna twoja mowa,
porozmawiaj dziś z nornicą
i się w dziurę jakąś schowaj.

wrona

Nie wart jesteś małej liszki,
koń by uśmiał się kolego,
więcej klasy mają myszki,
ty wyglądasz na głupiego,
dużo w tobie zwykłej pychy,
jak krogulec jesteś butny
i choć ja kłótnicą jestem,
widzę dobrze żeś obłudny.

pantera

A wszystko to z kniei pantera widziała
i myśli okazja dla mnie to nie mała,
kąsek to wspaniały, paw co nie pojmuje,
że będzie żyć krócej, gdyż się nie pilnuje.
Jestem lasu tego królem,
nie pogardził bym i szczurem,
lecz dziś muszę zjeść ze smakiem,
zaraz zajmę się tym ptakiem.
Po czym wybiegł z leśnych chaszczy,
bo był wrogiem zwierząt strasznym
i pochwycił w swoje szpony,
zdobycz wielce ucieszony.

wrona

Wrona zaś szyderczo kracze
co za strata paw biedaczek,
zaraz go nie będzie wcale,
jakże cudny dzień, wspaniale.

pantera

Czego wrono chwalisz dzionek,
piękniej robi to skowronek,
gdybyś tu na dole była,
może też byś tak skończyła.

wrona

Co pantery wiedzieć mogą,
lepiej chadzaj swoją drogą,
dania z siebie nie dam zrobić,
kot nie może mi zaszkodzić,
czujna jestem niebywale,
swoje życie bardzo chwalę,
masz dziś bujną wyobraźnię,
mówisz dosyć niepoważnie,
po czym w górę odleciała,
bo utarczek dosyć miała.


number of comments: 16 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 19 march 2011

Czas

Łaskaw był dla ludzi,
którzy słynąc z czynów,
chcieli dowód postępu wielką pracą zostawić,
hołdem dla przyszłości wcześniej zostając pragnieniem,
w uwielbieniu wznosząc, życia katedrę wyżynną.
Czas  z codzienności możliwej jest złożony
i przez tych obliczony, co naprzód za planem idą swoim,
do celu, który dobrem zostanie.
Doświadczenia mocą, dla pojętnych będzie,
lecz dla wielu złem uczynków, w których chwile zatracą.
Jakże pozorem codzienności wkracza,
koło zatacza epizodów życia,
niekiedy prostotą oświeca.
My przecież  czasu królami jesteśmy,
gdy w nas prawda przemówi;
Jestem to wieczność,
by być życiem przyszłości zrodzonej,
z Duchem czasów podążać.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 29 december 2012

Dzień zimowej łaski Życia.

Dzień rozświetlił słów poranek,
odsłaniając pragnień przestrzeń,
przegnał mroku nocy zamęt,
rozpromienił pokój pięknem,
uwidocznił czystość bieli,
co się szatą śniegu ścieli,
łagodnością nieba siły,
co opadło cudem żywym,
wirującym płatków tańcem
Poświęconym Bożym światłem
gdzie mleczne niebo zabawnie mgłą wiszącą,
nieco zawstydzone poczęło opadać
powoli, jedwabiu niby pragnąc
spoglądania sercem
na drzew korony, na których osiadł spokój
sentymentalnie szumu pragnąc wiatru,
zbudzonej zimy szalonego świata,
która nastała subtelnie lekko,
tempem czasu czystości dla wolności pokoju
tańca poranka świeżości,
wschodzącego rubinowym dobrem,
natchnieniem umysłów szkarłatnych,
Dzieci Sprawiedliwości co chcą uciec od pustki
pojone Wodą Boskiej Wzniosłości
i Próby zakwitłej niby pąki kwiatów,
rozłożystej Bieli
podobnej do szczytów gór ośnieżonych.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 7 march 2011

Demagogia

Hasła powszechnie chwytliwe;
cieniem czasu nieistotnym,
pozornej prawdy podstępem.


number of comments: 1 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 10 march 2011

Nadzieja w sensie rozumu


To morze, które życie woła,
liryką, sercem wzburzonym,
sens rozumu w nadziei zatapia,
i chce czasu płodnego,
nie pustyni, burzą piaskową wichrzonej,
w pragnieniach gasnących.

Nie zbuduję zwycięstwa,
z zapomnianych nicości,
śladów wielkiego odrodzenia,
ani wątłych przekonań,
skupionych pragnieniem skreślonym,
które prawie istnieje,
niby szukając samotności.

Kto usłyszy powstań, ten powstanie,
cisza mówi wspomnieniem,
wskrzesza prawdę;
nieśmiertelnej przeszłości,
więc się uczę pamiętać,
żeby wyrażać słowem postać;
wracającej tęsknoty.

Nadzieja szybuje przed wizją;
żywym czasem przestrzeni.
Sensem jest umysł prawdziwy,
a ja; dostrzegam nowy świt
dla mądrości, która rozbłysła po nocy
zaślepienia.


number of comments: 0 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 3 april 2011

Koniec

Prawd wspomnę twoje słowa,
nim zamknę swoje oczy, snem otulony wiecznym.

Modlitwę resztką sił utoczę,
niech szybuje w górę ku tobie jak ptactwo.

Trwajcie moje chwile, kiedy czas, póki żyję,
nie karzcie batożyć mojej duszy,
niech wiara wypełni mi serce, co niebem i ziemią poruszy.

Dnia nie znając, końca nie dostrzegam
i gdy przyjdzie, to w śmierci objęciach z początkiem.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 10 april 2011

Żądza

Jak lokaj służyć potrzebie raczy,
pragnienie silne, co się żądzą nazywa.
Na horyzontach wielu dalekowzroczna,
cel zamierzeń widzi,
bo przecież wiele można
i po trupach nawet jak niejeden,
priorytetu dopełnić zadania, u ambicji podstaw.
Morze jej wzburzone, które zwę chciwością,
ona w nim jak Neptun rozgniewany,
co na śmiałków czeka sukcesów spragnionych,
by pogrążyć wielu w bezkresie porażki,
być może do hieny podobna,
gdyż się najeść nie może do syta
i człowieka by pożreć też mogła,
wygłodniała jak zawsze i wściekła.
Zda się zatem dla nas, z tej przyczyny właśnie,
spamiętać regułę,
że zniewolić zechce, jak grzechu alkowa
i perłę darować pokusy, co w niej zwykle bywa.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 3 april 2011

Kielich Snów

Kochany Bóg, Patrzy na kościół i Płacze;
na Kielich Snów, bez Znaczeń;
dla płatków róży pancernej… 


number of comments: 8 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 11 april 2011

Szalone wizje

Dotknij kłamco dumy, a dotkniesz człowieka.
Mirosław Butrym

Sny kłamcy są jego ślepotą,
obrazy zmysłów toną w morzu znaczeń,
kto jest ich sprawcą?, rozum, czy wolna tyrania?.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 3 april 2013

Soczystość ciepła.

Pragnienia barwą
unieść przekornie,
zmysłów poświatą;
promieniem pierwszym,
czułość ofiarną,
cud by rozszalał
siłą otwartą.
 
Uczuciem zrosił
pustkę spierzchniętą,
doznań dostarczył,
przemówił ciepło,
kalait wyłonił
wdzięku uroczy,
z uśmiechu szczęścia
finezji mocy.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 27 february 2011

Fałszywa prawda

Kłamstwo, to tylko podstępność
postrzegania prawdy,
próba panowania nad rozsądkiem rozumu,
rzucanie cienia na niejasność,
tworzącego znamię tajemnicy;
upadku istoty otwartej na pogrom,
ofiary pogrążonej w prawach ludzkiej natury;
sile ducha zniszczenia.

Wielka śmierć, szuka wielkich mocarzy,
mierzy postać, by objąć;
chwycić wolą wyboru,
która odrzuca porządek,
więc nie zazna spokoju.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 14 december 2011

Dzień słońca mocy blasku.


Tonąca biel, chmur w błękicie 
powiewem wiatru prowadzona lekkim
i rozświetlona mocą dnia radości;
rosnącej promieniami słońca,
grzejącego atmosferę oddechów,
energią szczęścia pragnącego życia;
mknącego drogami uśmiechu
myśli złaknionej pozytywnych barw
świadomej świata znaczącego czas,
układanym ciepłem spokojnej obserwacji,
pobranym z pogody ducha błękitu,
sklepienia życia widzianego pięknem 
stworzenia przestrzeni wolności
patrzącej oczyma pejzażu.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 13 march 2012

- Biel pamięci czystej.

- Rozpościera skrzydła, biel różanej sile
otwiera pąki sercu, serdecznie młodości
tej co wzleci wyżej, na wzgórze miłości,
w krainie zatracenia, dla pamięci czystej.

- Tam świtania promyk rozjaśnia źrenice,
zmniejszone dnia ogromem, co oczyszcza zmysły
i otwiera bramy, granicy umysłu
prześwietlając rozum tylko pięknem wyższym,
grzejącym Łaską pole, dla Boskiego Chleba,
słońcem promienistym, nad Krajem Ojczystym,
żeby świeży Bochen leżący na stole,
Polskim Pachniał Cudem, Złocistego Świata,
Niebem Śpiewu Lata.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 20 may 2011

Wolne tłumaczenie

Niedomówienia
to głębina;
dla wniosków
niebywałych
wynikających
z uosobienia,
które
rozlało słowa
przekładem
niedosłownym,
tego co było
pierwotnie
doskonałe. 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 18 may 2011

Świat dramatów

Świat ma wiele wad,
lecz o Dobro Wyższe
trzeba zawsze dbać.

Życie Jest Wiecznością
Blasku Doskonałości,
zaś cienie świata
chcą być powstaniem upadku
i tym co upada, więc trzeba uważać
na śmierć, na tym świecie Dramatów. 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 14 april 2011

Nie umieraj, tylko odejdź Prawdziwie

Kto wierzy we mnie, choćby i umarł żyć będzie.

Nie umieraj dla Boga,
gdy przyjdzie czas;
złóż Mu ofiarę, ze swojego życia;
opuść ciało i świat; Dobrem Świętym.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 6 may 2011

Witalności słowo; bez kości

Walka Kocha
Zwycięstwo,
strach to
chwila nie pewności
ludzkiej Wiary,
wszystko
istnieje dla przyszłości;
gdy Sens
Jest Prawdą
i będzie Potężnie
Emanował Życiem.
 
Można
zbłądzić w Pojęciu Prawdy
nie widzieć
od razu Miłości
tego co małe
jak słówka żebraczki,
co pragnie
Bożego Domu
ale nie w
brudnych szmatach… 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 7 may 2011

Zabawa w teatr

Sztuką jest
partia; w liczbie entej,
jakość jest
zawsze
jakkolwiek,
by ją rozumieć… 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 14 may 2011

(Kimy ? Myki) ?

Kim są kimy ?
ki macie ?
kim jesteś "mój" fałszywy bracie ?


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 16 may 2011

Święty spokój jak błękitny kwiat

 
Kwiat
błękitny, gładko muska słońce,
wyrazisty
charakter spłynął
wodospadem spokoju
światłości
płatki
piękna sklepienia
spadają unosząc
spojrzenia
skromnie jak
myśli przyjaźni
szeptane w
rozumach na przekór powadze;
kwiat lekko
muska dobra ciepłem
świętego
spokoju 


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 8 march 2011

Pośród planów

Los jest czasem w opozycji,
pośród planów i ambicji.

Aspiracja jest chwalona,
sedna sięgnie gdy krzewiona.

Raz pod wozem, raz na wozie;
normy życia każdy godzien.

Na cóż gniew jest i frustracja,
to porażki bytu racja.

Dzieło marzeń priorytetem,
optymizmu pragnie nuty
i zazwyczaj jest obrazem,
wielu sławnych świata ludzi. 


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 9 march 2011

Pragnienie

Pragnienie jakby skrzypkiem grającym w tęsknocie,
biedakiem pokornym marzącym o złocie,
uporu pstrągiem pod prąd przeciwności,
płynącym w imię wolności.

Chęcią zdobycia z raf uczuć korala,
ich piękno jak fala, znosząca niby tratwę miłości
przypadkiem na brzeg namiętności.

Gepardem rozumu biegnącym myślami,
w oczach jest głodem, w dłoniach zaś sztuką;
płynącą wodami rozkosznej fantazji,
niby szkuner doznań, kocha rejs przyjaźni. 


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 11 march 2011

Zło zabija zmysłowo

Chciwość ma rozum zazdrosny,     
błądzący słowami w językach czerwieni,
dla bogactwa prawdziwego ich istnienie,   
jest szkieletem ze śmierci,
który spala się życiem.       

Podłością walczył podstępnie, 
niejeden mocą zwodzenia i siłą,
by odczuwać korzyści pozorne,
by się łudzić, że jest się zwycięzcą.

Wolna interpretacja zmysłów,
lubi błędy określeń;
trzeba uważać na słów cudzych chłód, 
dobrych jak nurt niebezpieczny pogardy.    

W cieniu pospolitej wrogości
przestrzeń pożera formy destrukcji,
ich wizerunek niczego więcej nie powie,    
poza świadomym wyrazem określonej prawdy.   

Myśli znowu kwitną odkryciem;
rzeczywistości ewolucją potrzebną;
nauką nową z prawdy zrodzonej,
dobrem doświadczeń by dostrzegać jutro. 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 7 july 2013

Okruchy białego czasu...

Rozedrgany szumem lasu, dzień pogodny w liściach czasu,
wiatrem cicho dmącym lata, schładzającym toń zieleni,
drzewnych koron przód przydrożny, tuż przed leśnej kuny miedzą,
obok, której złoceń ziemia, przyodziana szatą z kłosów,
pól cedzących ciepło słońca, pieszczącego ziarna zboża,
by chłonęły łaskę dobra, którą dźwiga gleba płodna,
jakby czując lekkość nową, chwil sezonem zmartwychwstania,
pragnącego żniw udanych, pod błękitem nieba czystym,
które bieli chleba pragnie, dla okruchów siły prostej,
dostrzeganych przez człowieka, widzącego coraz żywiej,
światem troski głodnej prawdy, żeby umysł zyskać jasny...


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 3 october 2013

Przestrzeń świeżej wolności, w myślach Dnia jaśniejących.

Czy można poczuć błękit morza,
na zmysłów falach szarych dni,
i spojrzeć w lazur, szczęścia przestrzeń,
wolności świeżej żeby być;
czystym jak statek spienionych wód,
co obrał czasu biały kurs,
by się odnaleźć, u brzegów burzowych,
w centrum chaosu szkwału mentalności,
cichnącego powoli spokojem, który nadszedł,
nową mocą cudu 
przelanego Duchem Szkarłatu do złota,
w którym Ofiarna Jest Prawda i Cnota
w Pucharze Wodnej Wolności,
Kryształu Czystości Dłoni,
Trzymającej Pewność,
Duchowej Sztuki Płomień Rozedrgany,
Lekko ciepło niosący jak zefir poranka,
mierzący witraże uniesień jedwabiem,
co spływa przez oczu spojrzenia na lica,
dziewic widzących obrazy w grze światła,
które rozjaśnia spokoju Dnia Twarze,
w Prawości Słowa Boskiego Wymiarze,
Gdzie Dobro Dojrzałe Jest Życia Hejnałem,
co cień przegania niknący przez wiarę,
niosącym Blask dalej w spichlerze radości,
leżącej w swych skarbcach na łożach świętości,
tam gdzie Dzień się rozpromienia Piękna
Czasu Dobrym Słowem, Bielą pieszcząc Myśli Życia,
Usówając Mrok Zwątpienia...
 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 18 february 2011

Otchłań czasu

Czas uchwycić chce czaszę, zapomnienia świętości;
ukrywając minuty w rękaw bestii skrytości,
marznie słowo w języku, spękanego szafiru,
w rzeźbie; lodzie zaprzeczeń, obraz martwej natury
gra na nerwach symetrii; taktu godzin skradaniem,
śmierć pogonią i trwaniem, w duchu ruchu czarnego.

Czas magiczny chce niszczyć
w cieniu; pustki promieniach,
puchu potrzeb rozwianym, czucia siły człowieka;
piękna prawdy i cnoty.


number of comments: 4 | rating: 4 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 20 february 2011

Pokład rozumu

Przyjemnie gdy zabłysły, niby kryształ w świetle,
lub aleksandryt szlachetnie, myśli blaskiem zorzy,
wartko w lot flamingów wzbiły się nad wody,
różowiąc horyzont wschodu purpurowy,
za którym, mądrość kwitnie niby kwiat liliowy.

Rozlewiska odkryć, mienią się bez końca,
srebrzą się w promieniach natchnień ludzkich słońca,
pieśni tam zwycięstwa usłyszą natury,
wszyscy których wiedza większa jest niż góry,
na których, życia przędzie czarne chmury nędza
i biedy wypuszcza łabędzia. 


number of comments: 6 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 22 february 2011

Armia nienawiści

Zawładnąć się kwapi umysłem,
jak w duszy pasożyt,
nienawiści armia,
co przekraczać lubi rozsądku granice.
Jej lica zabójców, jak wije plugawe,
w złych ludziach się kryją od dawna,
jak piracka armada, pod nocy osłoną.
Niezgodę chce posiać jak ziarno
i bezsensu wojny, plon obfity zebrać.
Przez zawiść bratnią karmiona do syta,
istnieć zawsze będzie,
w uczynkach wielu, codziennością odziana,
z planem swoich zniszczeń,
dzieła swojego okrutnie dopełni,
gdy sumienie do końca ludzkie stłumi,
bo jest złem co się z piekła wywodzi
i z marności człowieczeństwa wypływa. 


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 25 february 2011

Świnia i pies



Spojrzał pies na świnię, która ziemię orze,
ryjkiem swoim brzydkim uparcie na dworze, 
szukając w niej czegoś uwagi godnego, 
pomiędzy posiłkiem na ząb wykwintnego,
zaszczekał więc głośno z wielką odrazą;
głodny, bo w trzewiach już mu burczało,
o czym zwykle marzysz co dzień, Świno tłusta;
może, że o świcie czujesz się zbyt pusta,
pragniesz żeby mądrość wlał ci ktoś do głowy,
wraz z cholesterolem przez żołądek zdrowy
i czy dadzą proso plus jakieś ziemniaki,
potrawę potrzebną do budowy masy,
by ciepły posiłek przekąsić ze smakiem,
jak senator z brzuszkiem z klasą i we fraku,
byś mogła się poczuć niby baronową,
co spogląda w chmury uniesioną głową.

Nic by się tobie chyba nie stało, jak byś mniej jadła
i mniej masywne miała ciało,
nie można jeść przecież tyle co krowa,
co mieli ozorem, lecz nie wie czym jest poprawna wymowa,
i musi się udać do logopedy, a jak coś powie to plecie od rzeczy,
i przeczy wciąż prawdzie, bo krzewi poglądy,
że pies uczepiony nawet do budy
jest w stanie czuć się prawdziwie wolny,
znosiła w życiu już większe udręki
niż przymus jedzenia z niemytej ręki;
ludzi pastwienie się ciągłe nad bydłem
jest w jej mniemaniu zła bandytyzmem,
bo gdy na pastwisku jest spragniona,
usycha na słońcu jak morwy korona,
muchy kąsają ją wszędzie natrętnie,
aż myśl w rozumie od nerwów jej blednie,
lecz nie dostrzega ta krowa ślepa, że wiejski mieszaniec,
cierpi zazwyczaj zapchlony cały,
czasem ma brudną i pustą miskę, cuchnącą parszywie
jak by dostawał w niej stale zgniliznę,
choć bardziej śmierdzi na polskiej miedzy,
na której diabeł z miarką zawsze siedzi.
ale wracając do psiego tematu, każdy kundel podwórkowy
uwielbia dostawać kości z obiadu, najlepiej kurze,
albo z królika, bo lubi z nich bardzo szpik dobry wysysać.

zaraza zwykle kocha potwory,
jak od niej zdechniesz,
to tylko dlatego,
że tryb życia co dzień prowadzisz chory,
a cień życia złego
pragnie schematu istnienia nieładu,
by niszczyć harmonię, byś mogła spisać siebie
na straty.
Tylko byś w błocie się ciągle tarzała
i pysk w łajno własne śmierdzące wpychała,
rodzice wychować cię pewnie nie chcieli,
bo również w swym smrodzie zapewne siedzieli,
poza tym cuchniesz lenistwem cała,
kwiczysz nieznośnie i hałasujesz
jak byś szacunku do innych nie miała.
 
Może już nie jedz więcej jedzenia
zaraz pod płotem zabraknie ci cienia,
dostaniesz udaru tam albo zawału,
serce nie znosi przekąsek nadmiaru
i zdechniesz tam marnie, jak stara kwoka,
co kiedyś gdakała na naszych płotach,
i chociaż jajka rzadko znosiła,
to była chociaż zabawna jak żyła;
wpadała w amok czasem niezwykły,
twierdziła, że orle ma zwykle pomysły,
i kiedyś jak Bielik się wzniesie do nieba,
bo jej ambicji uniesień potrzeba,
poza tym inne kury nie wiedzą,
że tylko dziobią ziarno i ślepną,
nie mają pojęcia co sensem jest życia,
bo brak im na co dzień twórczego odkrycia
więc niech cicho siedzą i dzioby umyją,
bo tylko kłótniami drobnymi się żywią,
a na przystawkę pszenicznym ziarnem,
które pazerność w nich trawi koszmarnie,
mogły by przestać się kłócić o grzędy,
bo polityczne mają zapędy,
myślą, że dom ich kurnik jest sejmem,
niech zaczną traktować siebie uprzejmiej,

a z ciebie nie długo zrobią schabowe,
albo mielone kotlety niezdrowe,
poza tym biedna twoja wątroba
otłuszcza się chyba byś mogła chorować,
więc po co z obżarstwem chcesz się afiszować,
nie spalasz przecież żadnych kalorii,
nie biegasz po lesie jak dzik, zwierz odporny
który na swoim terenie jest wolny.
 
Tylko nie zachwalaj zaraz dobrobytu;
gospodarki dobrej pana, pełnego koryta,
zawsze przecież mogą zrobić świniobicie,
dać obuchem w głowę, pchnąć nożem o świcie.

a Świnia, łypie okiem zagniewana i 
odpowiada; to chyba mania
szczekać jak kundel, wyliczać dania
komuś i kęsy bez wychowania,
przecież mam dietę i się odchudzam,
tracę na masie, już jestem chudsza,
jem nieustannie ale z umiarem,
posiłki małe niezbędne stale 
i wiem czym jest skromność, bo pościć umiem,
przecież nic nie mam wspólnego ze szczurem,
i chociaż ktoś powie, że brak mi kultury,
to nie wie, że pięknem się czuję natury,
poza tym charcie ćwiczysz bez przerwy,
a ja nie mam takiej kondycji i chęci,
by ciągle biegać i wszędzie węszyć,
narzucać się stale i robić kabaret,
kłótniami zadręczać zwierzęta wytrwale.

Pies słysząc te słowa, uszy nastroszył,
i rzekł; ta przemowa jest dość szablonowa,
wszystkie żarłoki mówią podobnie,
bo lubią życie prowadzić wygodne,
żadne grubasy nie lubią się męczyć,
na wiatr rzucają słowa bez przerwy,
że ciągle muszą pracować dla zdrowia,
w tym świecie wyrzeczeń, by w nim funkcjonować, 
by życie płynęło jak biel w cudów postać,
nie tworząc zaprzeczeń dla własnego dobra, 
ale to tylko świńskie są słowa,
których obżartuch nie będzie szanował,
i będzie pożerał codziennie potrawy,
aż będzie otyły i trochę niemrawy,
jak wielki Wieloryb, lub stary Słoń morski,
co dziwnym jest ssakiem i trochę powolnym.

I będzie jak gryzoń zła Kapibara,
dziw tego świata i losu ofiara,
pękata, podobna do zwykłej baryłki
co lubi pożerać darmowe posiłki, 
z chciwości kradnie i szkodzi plantacją,
by stać się w końcu człowieka kolacją.

albo jak zwinny łakomy Pelikan,
który w nadmiarze ryby połyka,
nie rozdrabniając tego co zjada,
aż ma niestrawność i męczy go zgaga.

a ty świnio wracaj natychmiast do chlewu,
bo dajesz mi tylko powody do gniewu,
podwórko zaczyna mi śmierdzieć jak pole,
nawozisz tu ciągle i orzesz z mozołem,
i tak dziczyzną nie będziesz na stole,
przez ciebie tylko głodny się staję,
aż myślę o dobrym wieprzowym rosole,
i resztkach z golonki i dobrych kopytek,
które jak bestia bym pożarł z zachwytem.


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 27 february 2011

Dzieci geniuszu

Geniuszu są dzieci, to im słońce świeci,
zabłysły jak gwiazdy na niebie,
wciąż tworzą teorie i nową historię
potomnym by żyć mogli lepiej.
Bariery przekroczą i tym w przyszłość wkroczą,
bo chlubą i solą są ziemi,
przez wieki żyć będą, gdy sławę zdobędą,
bo wryją się w naszej pamięci. 
Ich  myśl zawsze złota, a w czynach tkwi cnota,
bo umysł nie stawia im granic,
w ich rękach nadzieje i nasze są dzieje,
Idei nie oprą się za nic. 


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 8 june 2012

Szybowanie nad brukiem świadomości.

 
Przeminął czas wcześniejszych szans,
wszystko jest kwestią udanych prób,
to czego nie ma odleci w dal,
w marzenia lekkie spełnienia snów
i nie ma tego co już umarło,
choć wskrzesić można płomienną gorycz,
albo odrzucić truciznę świata
i znowu wierzyć, że można być wolnym,
jak powiew ciepły letniego zefiru,
chłodzący przestrzenie wznoszące motyle,
które lekkością są tylko do jutra,
na świecie chwili czasu przyozdobionej,
niosącej łaskę małą ponad prochem,
która dla oczu budzi zachwyt życiem,
i błyska blaskiem świecy ozłoconej,
świątynnej mocy serca prawdy falą,
we wnętrzu jego szumem dla nadziei,
przyświecającej słowem zrodzonym z miłości bezmiaru,
aż za horyzont ostatni siłą woli wiary.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 31 march 2011

Świat

Widzę świat, Jego dzieło,
On za nas w mękach swego ducha wyzionął,
„Wybacz im, bo niewiedzą co czynią,”
Echo przeszłości niesie, jej duch zapomniany,
piękne gwiazdy płaczą swoim światłem, ciesząc nasze oczy.
A czas umyka stale, biegnąc ku wieczności,
sumuje mnogość chwil dobrych i smutku,
których losy świata nam obraz malują;
wielkich ludzkich odkryć i zła, wojen skutków. 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 18 march 2011

Przestrzeń

Przestrzeń zawiera życie,
kusi, by zaistnieć faktem,
nowych materii i zmian,
w symbolach bycia.

Cykliczny schemat kryje barwy.
Nieład układa kolejne wzorce,
tworząc nowy ład.

Rzeczy niemożliwe stawiają zadania,
dla ludzkiego geniuszu.
Czas ucieka w przeszłość.

Przemijające chwile,
odchodzą z czynami,
tworząc znaki czasu.


number of comments: 5 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 19 march 2011

Idealista

Oczyma nieufności spoglądał 
wciśnięty w sceptycyzm,
nie poił się cudzym osądem,
zachłannie chłonął idee.

Miał cele wzniosłe,
piękne jak muzyka Mozarta,
bogactwo mądrości posiadał,
jakby matką dlań była nauka.

Z lwią siłą budował
szczęście na dumie,
nie powielał schematów;
twierdził, że trzeba być sobą.

Była w nim siła,
to ona kazała mu walczyć;
Hart ducha jest cechą zwycięzców,
dzięki niej zdobył sukces i radość. 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 31 january 2011

Młodość

Wolna jest młodość, swawolna,
nie dekadencka, zgorzkniała,
zaś pełna wyrazu namiętna,
czasem do góry unieść by chciała.

Do góry jak skrzydła ptaka,
w werwie jej duch, cielesnej sile,
jakby płynęła przez marzeń jezioro,
kazała nie myśleć, że kiedyś minie.

Pięknie jest, kiedy słońce w błękicie,
jakby chwaliło radość i życie,
świeci dla ciebie,

a czas jakby nie istniał,
chociaż tuż obok biegnie jak piechur,
zanim nie minie młodość i czar,
i starość przyjdzie na przekór.

Lecz póki co, niech chłonie,
barwy zmysłów i tryska świeżością,
niech chodzi w dumy koronie,
i niechaj się karmi mądrością.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 19 march 2011

Styl wolny

Nie szukam umiaru,
regularnych reguł,
kształtów, form kanonów,
snobizmu maniery,
ani wzniosłych celów,
ideału niszy.

Niech popłyną z rozumu,
myśli niby ruczaj,
porwą swą harmonią,
cichym tchnieniem sztuki,
musną słodkim pląsem,
zmysłową rozkoszą… 


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 25 december 2013

Czystość źródlana wskrzeszenia.

Świata powiew cud żywy przynosi,
świeżość cichą białości Dniem czystym,
myśli zbożnych świtaniem nadzieii,
o Poranku mgławiącym subtelnie,
czasem lekkim bezlistowia radosnym,
pośród chłodu zieleni trawowej,
ciemnej barwy w zeszronionej wilgoci,
co okryła ją jasnym zmrożeniem,
zimy płaszczem delikatnej pieszczoty.
 
Spokuj rześki dla oczu niosącej,
optymizmem, natchnieniem cieszącym
które w sercu przemawiać chce mocą,
dobrem słodkim, pragmatyzmem wzniosłości,
patrzącemu duchowo prawdziwie,
żeby widzieć w potędze stworzenia,
dobrych myśli uwolnieniem od cienia
dla czystości źródlanej wskrzeszenia,
uczuć Prawdy, w Sercu Światłości 
Spełnieniem szczęścia Miłości.
 
Pięknem płynącym do góry,
niby dziecka niebem,
patrzącego spragnieniem,
Boga żywo prawdziwie
marząc chlebem modlitwy,
pożywieniem co wzmacnia,
zmysłów nuty poprawia,
harmonijnie proroczo 
rajską łaską powszednią,
pozytywną jej mocą,
 
Naprzeciwko natury
świata tego pejzarzu, 
surowego zmysłowo
krzewów drzew wyłysiałych,
przyodzianych nagością,
oraz pustką z nostalgii.
 
Pośród pozornej monotoni szczęśliwości,
przy sielance chłoniętej zbłękitnieniem cichym,
na powrót odzyskanym spokojem z równowagi,
stale podważanej, gorączką dni drapieżną,
wlepioną w asfalt ulic, szarówką zwyczajności,
wciąż poganianą ładem,  pięknego słońca blaskiem.
 
Gwiazdy prażącej już nieco słabiej,
jak gdyby w relaksacyjnym letargu 
oczekiwania na mannę ze świeżych śnieżynek
przyjaźnie lecących ze sklepienia niebios,
zapruszających subtelnie ślady niewidzialności
Istot Boga Zbawienia,  Jego Zimowych Żołnieży
Uzbrojonych w Rozum Świętej i Czystej Cudotwórczej Logiki.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 21 october 2012

Jasny jedwab miłości

Pragnąc kochania jak jasny kwiat,
szukasz znaczenia lirycznych barw,
tonąc w tonacji zmysłowych prawd,
gdy cicho myślisz o szumie wód,
morskiej czułości, by ziścił się cud,
ze skrytych pragnień co płyną z serca,
więc szukasz słów wytwornego jedwabiu,
żeby przyrządzić z nich deser wyborny,
naprzeciw Miłości, prawa życia wolności,
przez, którą lekkim wdziękiem marzysz
błękit okrywać, co muska spokojem gładkości
twojej usta, by nie drżały od lęku,
wyrazistego na nagości twarzy,
kryjącej uczucie co nie pragnie zdrady,
do której prowadzi droga,
wzdłuż brzegów nizin cielesności
pędu czasu tajemnicy, gorącej pokusy dzikiej,
która jak czarny lew ryczy,
leżący na atłasie odwagi,
dobra bladego spragniony,
kości szarości czystości
znudzonej trwaniem.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 9 august 2013

Żywioł patrzący spokoju...

Spoglądasz jak żywioł gaszący płomienie,
wodą duchową, oceanem życia,
przemawiasz chłodem toni falującej
zmysłowo spokojem w echu wczesnego świtania,
gdy oczy blaskiem otworzysz skromności,
przebudzeniem jasnym pragnącym radości
w której dzień przemawia równowagą siły,
wznoszącej cię porywem piękna szlachetności,
jesteś wtedy brzmieniem pulsującym światła,
rozlanym na twym licu intencji szczerości,
okraszonym dobrem odartym z ciemności,
jak papirus złoty spisanego tańca,
z serca ust i dłoni...


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 27 february 2013

Szaty nocy

Czas cedzony przez przestrzeń,
czułość spijana przez zmysły,
cień aniołów złocisty,
w nocy szatach ukryty,
pragnie srebra ust czystych,
ciepła kruszcu miłości,
zniewolonej na krzewach
obopólnej śmiałości,
winnych swego spragnienia;
smaku grona szkarłatu,
w słodkim kształcie splecenia,
tam gdzie giną znaczenia,
co spoczęły na głazie,
ciężkich pokus spełnienia,
w miejscu róży rozkwitu,
dla czerwieni płonącej,
płatków woni pachnącej,
pożądaniem dwóch spojrzeń,
co dostrzegły marzenia,
kwiat w zwierciadle zniszczenia.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 12 march 2013

Jeżyny dzikiej miłości

 
Pragnienie to za mało, by stwierdzić świadomie;
wiedzieć to na pewno, że miłość prawdy domem,
- może słowa czystej mądrości soczyste,
sprawią, że przeniknę uczuciem zmysłowym,
przyjaźni życiem czystym, do piękna istoty.
 
Wzlotem jest wzajemność uczuć wyzwolonych,
a doznanie jej pędem; pokusą tajemnic,
żeby dłońmi cenić, kiedy patrzy rozum,
by przepasać pamięć, ciepła szarfą siły.
 
Chciałbym uchwycić piękna cud zaklęty,
w kraterze szczęścia śpiącym
łakomej namiętności.
 
Świeżości chciałbym poczuć
delikatne tchnienie,
zrodzone przebudzeniem 
prawdziwej czułości.

10.01.2010 rok    


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 12 march 2013

Aniele Boży.

 
Gdzie Jesteś mój Aniele,
z Ojca Świętości Krainy i Jutrzenki Pana.
Przyleć na Bożych skrzydłach,
Gdy Modlitwa Syna z moich ust wypłynie, 
Ona Koronę Mu Przyozdobi,
Jego Chwalić będzie Przenajświętsze Imię,
Cenniejsze od diamentów, Szlachetniejsze.
Często spoglądam w niebo nocą,
Gdzie Jest Raj wtedy myślę,
być może na końcu wszechświata,
tak daleko, nieskończoność od ziemi.
Kiedyś widziałem lot w powietrzu gołębi,
pomyślałem białe, Symbol Ducha Pokoju,
czują wolność przestworzy, bliżej nieba ode mnie,
lecz są tylko ptakami, tego wiedzieć nie mogą.
A Ty pewnie już Czuwasz obok mnie,
Myślisz Jestem, z Bogiem w Sercu przy tobie.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 14 march 2013

Paw

Podczas godów w leśnej głuszy,
paw swój ogon dumnie puszy,
ukazuje swoją grację,
oczekując na owacje.
 
           paw
 
Spójrzcie na mnie drogie panie,
oddam serce każdej damie,
chciałbym wasze posiąść względy
i pokochać was w te pędy,
dla was wszystkie me starania,
od was tylko chcę uznania.
 
           pani paw
 
Po tych słowach jedna z samic
chciała mu przyjemność sprawić
i powiada bez ogródek,
ładny masz na głowie czubek,
piękne oka na wachlarzu,
jesteś cudny, pośród drzew pejzażu.
 
           wrona
 
słysząc to na drzewie wrona,
kracze głośno rozbawiona
i do pawia tak powiada,
te zaloty to żenada,
ptasim móżdżkom robisz pranie,
niebywałe to spotkanie,
wprawdzie ogon masz pstrokaty,
lecz najmniej są ważne szaty.
 
           paw
 
Nie ma wina żeś jest czarna,
brzydka niczym noc koszmarna,
nie dostrzegasz mego piękna,
ty pyskata wrono wstrętna.
Dobrych manier mam bez liku,
jak wirtuoz doskonały
i nie lubię wronich krzyków,
i nie znoszę ptaszków małych.
Lepiej odleć stąd kłótnico,
nie potrzebna twoja mowa,
porozmawiaj dziś z nornicą
i się w dziurę jakąś schowaj.
 
         wrona
 
Nie wart jesteś małej liszki,
koń by uśmiał się kolego,
więcej klasy mają myszki,
ty wyglądasz na głupiego,
dużo w tobie zwykłej pychy,
jak krogulec jesteś butny
i choć ja kłótnicą jestem,
widzę dobrze żeś obłudny.
 
        pantera
 
A wszystko to z kniei pantera widziała
i myśli okazja dla mnie to nie mała,
kąsek to wspaniały, paw co nie pojmuje,
że będzie żyć krócej, gdyż się nie pilnuje.
Jestem lasu tego królem,
nie pogardził bym i szczurem,
lecz dziś muszę zjeść ze smakiem,
zaraz zajmę się tym ptakiem.
Poczym wybiegł z leśnych chaszczy,
bo był wrogiem zwierząt strasznym
i pochwycił w swoje szpony,
zdobycz wielce ucieszony.
 
        wrona
 
Wrona zaś szyderczo kracze
co za strata paw biedaczek,
zaraz go nie będzie wcale,
jakże cudny dzień, wspaniale.
 
        pantera
 
Czego wrono chwalisz dzionek,
piękniej robi to skowronek,
gdybyś tu na dole była,
może też byś tak skończyła.
 
        wrona
 
Co pantery wiedzieć mogą,
lepiej chadzaj swoją drogą,
dania z siebie nie dam zrobić,
kot nie może mi zaszkodzić,
czujna jestem niebywale,
swoje życie bardzo chwalę,
masz dziś bujną wyobraźnię,
mówisz dosyć niepoważnie,
po czym w górę odleciała,
bo utarczek dosyć miała


number of comments: 3 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 15 march 2013

Owadzie swary.

 
Mucha :                                         
 
Zobaczyła karalucha, w domu plujka czarna mucha
i powiada oburzona, szkoda, że cię nie zje wrona,
o mój Boże znowu widzę, karalucha w swym rewirze,
was jest wszędzie zawsze pełno, lepiej zmykaj stąd ofermo,
jesteś plagą tu zarazą i dla oczu mych obrazą.
 
Karaluch :
 
A karaluch na te słowa, odpowiada; brudna mowa,
masz bakterie na swych nogach, bardziej czysta jest stonoga,
oj jak dużo brudnych garów, dla twych zmysłów siedem darów,
lubisz nawet bród na kupie i utoniesz pewnie w zupie.
 
Mucha :
 
Co ja słyszę, niesłychane, właśnie chłopcze dałeś plamę,
bród roznosisz za szafkami, wraz ze swymi bratankami,
ciągle biegasz po mym stole, już nachalne mniej są mole,
sam po rondlach ciągle biegasz, obecnością ludzi nękasz.
 
Mól :
 
O wypraszam sobie mucho, mnie nie widać prawie wcale,
mieszkam w szafie gdzie wygoda, jest mi obcy brudny talerz,
przecież trzeba jakoś w życiu, co dzień radę dawać sobie,
wprawdzie lubię jeść bawełnę, lecz miarkuję się jak mogę,
wszak być mógłbym obżartuchem i zatruwać ludziom życie,
bardziej niż to robię zwykle i nie brzęczę im o świcie.
 
Truteń :
 
Truteń zaś na szybie siedział i zabrzęczał ironicznie,
mól namolny jest zazwyczaj, w swetrach robi dziury śliczne,
jest szkodnikiem jakich mało i powiedzieć muszę śmiało,
że być dumny nie powinien, ten kto cudzym kosztem żyje.
 
Mól :
 
Czemu trutniu głos zabierasz, skoro nektar tylko zżerasz,
nie masz czego szukać w ulu, jesteś śmieszny aż do bólu,
bo nie lubisz żadnej pracy i nic nie masz jak biedacy,
ni statusu, ni szacunku, tyś miernotą wizerunku.
 
Truteń :
 
Hola!  Hola!, nie tak szybko, zapędziłeś się w ocenie,
lepiej przestań mnie obrażać, bo w tym domu sami lenie
i nie wliczam tutaj siebie, żyłem pięknie tak jak w niebie,
zanim tutaj przyleciałem, brudów większych nie widziałem,
szklanki brudne, dzbanek kawy, dla robaków pełno strawy,
kto u licha tutaj mieszka, dom flejtuchów, sprawa śmieszna,
pierwszy raz przebywam w chlewie, a na dworze kwiat na drzewie,
obok kwiatu kwitnie słodko, cudnie w maju, cudnie wiosną.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 3 april 2013

Fałszywa prawda.

 
Kłamstwo, to tylko podstępność
postrzegania prawdy,
próba panowania nad cudzym rozsądkiem,
rzucanie cienia na niejasność,
tworzącego znamię tajemnicy,
upadku istoty otwartej na pogrom,
ofiary pogrążonej w prawach ludzkiej natury,
sile ducha zniszczenia.
 
Wielka śmierć, szuka wielkich mocarzy,
mierzy postać, by objąć,
chwycić wolą wyboru,
która odrzuca porządek,
więc nie zazna spokoju.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 21 may 2013

Słońce zachodzące promieniami wspomnień.

 
Słońce, niby okiem zmęczonej pomarańczy świetlistej, spoglądało końcówką Dnia, zachodząc za widnokrąg, by ożywić się po chwili przebudzeniem, promykami siły, w tym oto czasie, kiedy to chmury ustępowały pod naporem, mocy czystości sklepienia, dla nieba subtelnie lekko błękitnego, tuż przed nadejściem nocy, że aż można było poczuć zapach życia w powietrzu, w świeżości nowego czasu, czystego jak biel jedwabnego spokoju na wietrze, która chwilę później gdzieś znikła jak by opadła na ulice, tam gdzie od spalin i słów gęstnieje powietrze, a przestrzeń niby zamiera, - pozorami prawdy jednak posuwając się na przód, kształtem nowym ukrywanych myśli, brukowanych ciszą cienistości dla serca, przymglonego zmysłami, które pragnie szczęścia na przekór logice, chcącej jedynie krzyczeć, o nie istnieniu, w miejscach bladej nieświadomości, kroczącej po śladach przeszłości, stopami powszedniej historii, by prawie uważać i nie zwichnąć nogi, ucząc się życia na przypadku wrogim, gdzie myśl przypleśniała się pod murem niepamięci, żeby nagle się ocknąć i Czas Boży święcić, wierząc w szczęście na świecie pełnym Cudów, a choćby i z nudów. 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 7 march 2011

Niebezpieczna wolność

Wolna od Boga wola,
od ciała prawa i wiary,
w pokusie śmierci jest cała;
by proch pragnął tylko wolności.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 12 may 2011

Technika czynów czy czyn Świętości ? (”pisane bez ości”)

 
Proces ’”potrzebnej popularyzacji”
prze na przód przynosząc „permanentny precedens”
dni; chytrze prawdziwie poezją otulając
przeszywa; patronatem podstępu;
postacią prawdziwego „profesjonalizmu”;
przodownicy psychologii; „przytomnie propagują”
przymus; pielić paląc przepalać
 
Praworządność popiera program;
uważnego czytania. 


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 20 march 2011

Ludzie

Jesteśmy wolnością w przestrzeni
i każdy panem jest siebie,
król biedy i król bogactwa,
bo każdy pracuje na siebie.

Jesteśmy największym z żywiołów,
Bóg honor nasz i ojczyzna,
będziemy strzelać prosto w pierś,
gdy wojna w czerni gnilna.

Piekło na ziemi mamy i raj,
tak zawsze było od wieków,
żebrak się modli pod kościołem,
nie pragnie szczodrych uśmiechów.

Wszyscy jesteśmy tacy sami,
różnią nas tylko pragnienia,
jeden pieniądze ma talent i świat,
a drugi tylko marzenia.

Mówimy, że trzeba pomagać innym,
choć brzytwę podawać lubimy.
Idziemy hardo przez życie na wprost
i tylko co chcemy widzimy. 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 22 august 2011

Serca Dnia Dobrego Słowa; Prawdy Życia Istota.

Czas splata słowa; jak gałązki zieleni
tonącej w przestrzeni,
świata doczesnej troski,
która nie zniszczy Miłości.

Powiew lekki wiatru dnia,
rozkołysać pragnie szumem
myśli dobro dla dróg czystych;
prowadzących wprost do szczęścia.

Roztańczonych zmysłów błękit;
kroczy uczuć ścieżką; cudów
dzieci dnia pragnących Życia,
w Sercu Prawdy Odkrycia.

Światłość tańczy w cieple słońca;
niewinnością piękna mocy
siły białej naszej wiary,
by ją w sercu nosić.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 26 march 2011

Złodziejska pasja

Szeptem myśli; wezmę,
cykl pragnienia skryty,
to w niełasce szczerej
syndrom z krwi, zew dziki.

Trzeba wszak doceniać
losem darowane,
czasem też wzbogacić
sprawność rąk w majdanie.

Wolność jest wyborna,
niekiedy zgłodniała,
jak ogar bezpański,
co zjadł gęsi pana.

Cudze też potrafi
smakować wybornie,
a gdy nie utuczy, 
cieszyć chce przekornie.

Woli głos nadrzędny
miewa chęć swawolną,
w ludzkiej krzywdzie biegłą,
podłą, lecz i zdolną.

Zawsze będzie syty,
kto w fachu sumienny,
czy to ludzko dobrym,
czy innym odmiennym.

I powlecze żądze      
do celu płomienne,
i prawo rozpali,
co się z sednem scali. 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 26 march 2011

Nie mogę nie myśleć

Żyję, więc jestem,
pośród swoich spraw istnieję,
co z tego, że myślę…
czasem szczęście nie istnieje.

Chciałbym wszystko czego pragnę,
nawet więcej mieć niż mogę,
lecz nie wszystkim los jest szczodry,
gdyż czasami ludzkim wrogiem.

Być może zachłanni, częściej niż potrzeba,
myślimy o sobie, bo więcej chcemy niż chleba
i każdy to powie, tak jak każdy chce mieć zdrowie,
bogactw chce i uczuć.

Nie mogę nie myśleć, jak to jest możliwe,
że spojrzenia ludzkie, często nieżyczliwe,
kryją pogardę pozory, ich uśmiechy,
a w głowie myśli brudne, jak plebs z pod czarnej strzechy.

Chyba od nich lepszy,
nie gorszy od tłumu,
nie pokocham chamstwa,
bo słucham rozumu.

I chociaż w życiu nie mam wszystkiego,
nikim być nie chcę, w skutek prostego, 
ludzkiego myślenia.

Z dnia powszedniego, chcę szczęścia,
nie mrzonek, zwykłego spełnienia.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 15 march 2011

Rzeczywistość, to nie zwykła kreacja; lubi prawdziwość jestestwa.

Równowaga to system; współistnienie Pokoju,
Prawdy przetrwanie; w przekonaniach pleniących potrzebę;
Narodowej pamięci; stare drogi nazywając historią.

Iluzoryczna przeszłość nie istnieje, nie ma prawa brzmieć w słowach;
podrzędnym znaczeniem zakłamanej powagi;
okrywającej się rządzą fanatyzmu; dobrze widzianego w eskalacji;
ustalonej profanacji; dla symboli suwerennej wielkości;
niewymiernej jak bezcenna natura, czysto-nieskalana;
walczącego rozsądku; jak Prawda o Ojczyźnie;
zalanej czerwienią, która wsiąkła pod bielą; 
zwycięskiego przeznaczenia, na której przysiadła;
rozpostarta Idea.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 25 march 2011

Maskarada

Maskarada, to taniec;
ludzi bez twarzy i śpiew
i szaniec.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 4 february 2012

Taniec na tafli twierdzeń pospolitych.

Powoli na przód obywatelu,
do celu, spójrz z tyłu goni cię wielu,
pną się za tobą w górę z mozołem,
po drodze zjedli bigos z humorem
lurą popili ze złotych termosów,
by później gryzmolić coś w swoich notesach,
że pies na cmentarzu czarny już czeka
i pożre za ciebie ziemniaki z kurczakiem,
gdy będziesz nierobem i niebieskim ptakiem,
gdy będziesz w działaniu zbyt mało ambitny,
za mało skuteczny, bez planów taktycznych,
by stać się mądrzejszym, osobą potrzebną,
ceniącą bliźniego dobrego swojego,
komika i lisa, co pragnie pożywki,
by cyrk znów rozkwitał,
by tańczyć na stole, biurowym z ferworem,
mógł dobry księgowy co liczył za dwoje
i rytm wystukując stepując radośnie,
mógł wskazać cię palcem, byś oddał mu portfel,
byś płacił rachunki, jak Lord demokrata
i wiedział co cenić należy przez lata.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 24 march 2011

Urok nocy

Skarb nocy błyszczy,
jakby złotem dla wzroku,
wygląda jak oczy zastępów...

Spoglądam w bezmiar wszechświata,
zamyślony, oderwany od ziemi.
W moim umyśle, lecz sięgnąć chciały nieba,
to za mało, każdy chce więcej niż myśli.

Niektórzy jak losu murarze,
przyszłość zbudować by chcieli,
ze snów gdzie jest ogrom wydarzeń,
gdzie człowiek się życiem weseli.

Tam gdzie sedno jest życia, jego istota i sens,
tam skarb jest i godny odkrycia,
piękniejszy niż Rzym, dwojga serc.

Świeczniki nieba migoczą,
blaskiem księżyca łagodzone zmysły,
słychać świerszcze,
noc rozbrzmiewa muzyką natury.

Żaby nad stawem rechoczą prześmiewczo,
jakby chciały zagłuszyć puchacza,
dziecko nocy i echo,
a ja stoję i myślę…,żyję teraźniejszą chwilą. 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 23 april 2011

List do Faryzeusza

Nie jesteś tym, za kogo cię nie mają
nie jesteś, tylko myślisz, że żyjesz,
chcesz być Tym, który Jest przez wielkie J.
a więc buduj Jerycho.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 24 february 2011

Owadzie swary

Mucha :                                         
 
Zobaczyła karalucha, w domu plujka czarna mucha
i powiada oburzona, szkoda, że cię nie zje wrona,
o mój Boże znowu widzę, karalucha w swym rewirze,
was jest wszędzie zawsze pełno, lepiej zmykaj stąd ofermo,
jesteś plagą tu zarazą i dla oczu mych obrazą.
 
Karaluch :
 
A karaluch na te słowa, odpowiada : brudna mowa,
masz bakterie na swych nogach, bardziej czysta jest stonoga,
och jak dużo brudnych garów, dla twych zmysłów siedem darów,
lubisz nawet brud na kupie i utoniesz pewnie w zupie.
 
Mucha :
 
Co ja słyszę, niesłychane, właśnie chłopcze dałeś plamę,
brud roznosisz za szafkami, wraz ze swymi bratankami,
ciągle biegasz po mym stole, już nachalne mniej są mole,
sam po rondlach ciągle biegasz, obecnością ludzi nękasz.
 
Mól :
 
O wypraszam sobie mucho, mnie nie widać prawie wcale,
mieszkam w szafie gdzie wygoda, jest mi obcy brudny talerz,
przecież trzeba jakoś w życiu, co dzień radę dawać sobie,
wprawdzie lubię jeść bawełnę, lecz miarkuję się jak mogę,
wszak być mógłbym obżartuchem i zatruwać ludziom życie,
bardziej niż to robię zwykle i nie brzęczę im o świcie.
 
Truteń :
 
Truteń zaś na szybie siedział i zabrzęczał ironicznie,
mól namolny jest zazwyczaj, w swetrach robi dziury śliczne,
jest szkodnikiem jakich mało i powiedzieć muszę śmiało,
że być dumny nie powinien, ten kto cudzym kosztem żyje.
 
Mól :
 
Czemu trutniu głos zabierasz, skoro nektar tylko zżerasz,
nie masz czego szukać w ulu, jesteś śmieszny aż do bólu,
bo nie lubisz żadnej pracy i nic nie masz jak biedacy,
ni statusu, ni szacunku, tyś miernotą wizerunku.
 
Truteń :
 
Hola!, Hola!, nie tak szybko, zapędziłeś się w ocenie,
lepiej przestań mnie obrażać, bo w tym domu sami lenie
i nie wliczam tutaj siebie, żyłem pięknie tak jak w niebie,
zanim tutaj przyleciałem, brudów większych nie widziałem,
szklanki brudne, dzbanek kawy, dla robaków pełno strawy,
kto u licha tutaj mieszka, dom flejtuchów, sprawa śmieszna,
pierwszy raz przebywam w chlewie, a na dworze kwiat na
drzewie,
obok kwiatu kwitnie słodko, cudnie w maju, cudnie wiosną.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 14 april 2011

Podstawa odczuć

…Widząc szczęście na ziemi
i szare problemy ludzkości,
to myślę, że świat jest szaleństwem,
gdyż raz życie cieszy, raz złości.
I choć bym pomyślał, że wszystko
pojąłem co było mi dane,
to wiem, że to tylko okruchy
potrzebą nauki poznane.
Przez pryzmat patrzę marzeń,
a doznań moich wiele,
to barwy wszystkich zdarzeń
i czasem są radosne.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 8 march 2011

Opal mroku

Matryca sensów tworzy rytm,
priorytet umarł wraz ze snem,
asymetryczne tempo nie żart,
dusza nie płacze, gdy nie widzi jej czart.

Lasy wyrosłe na ludzkiej krwi,
szumią o piekłach skalanych głów,
otchłani wyciu, mroku czarnych słów.

Żałosny protest nie zmieni nazw,
świat pełen liczb widzi zmierzch i czar,
brodzi niby dziecko w nędzy jak w kałuży,
w pustce biegły system,
i jak statek mroku w oceanie złudzeń,
włócznią ignorancji przebija tradycję,
dobry zwyczaj ginie, gdy bluźnierstwo kwitnie,
umysł zaś biedacki, posiąść pragnie skarb,
często liczy brudy, nic niewartych lat.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 31 march 2011

Starzec

Blask przygasł z czasem, 
mętne spojrzenie umęczone życiem,
gwiazdy nieba jak siostry spoglądają z daleka.
Pragnie szczęścia spoglądając w niebo,
rozum tęskni w marzeniach;
szczyty gór bliżej celu, jakby drogi do raju.
Gaśnie wnętrza harmonia;
wraz ze smutkiem musi odejść w niepamięć. 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 3 april 2011

Chciwość

Nikomu nie mówił, przecież mieć nie można…
i nikt się nie chlubił, ni pani wielmożna,
ani myśliciele, choć było ich wiele,
ni królowie bogaci i książęta możni,
że można tak wiele; bo byli ostrożni,
nikt mądry i nigdzie, że wszystko mieć można
na ludzkiej krzywdzie, jej chęć bywa zdrożna.

Niech każdy wybiera jak pragnie,
niejeden utopi się w bagnie własnej chciwości.

Kto nieistotne i jakie zasady;
młody, czy stary, nieważne są daty,
czy bardzo prosty, czy też złożony,
ponury na co dzień, czy rozanielony,
dyrektor firmy, czy zwykły robotnik,
wyga, nie wyga, czasami nie liga,
lecz zwykła odwaga, co w czyn się obleka,
odkrywa znacząco oblicze człowieka.

Kłamstwo zaś było od zawsze, zniewaga,
bo jakaś musi być równowaga,
na szczeblach wielkich,
lub małych szczebelkach,
gra polityczna je kocha wszelka.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 5 april 2011

Miła

Pokusą promienne, twoje lico piękne.
Myśli moje roztańczone,
kiedy wdzięk twój wzrokiem chłonę.

Byłoby wspaniale, słońcem być na niebie,
muskać promykami, latem całą ciebie,
strumykiem najczystszym z którego byś piła,

byłbym ci oddany, cząstką siebie miła.
Gwiazdą być mi możesz, a ja twoim niebem,
ty i ja, my razem, miałbym całą ciebie. 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 29 march 2011

Rozterka

Gdyś w rozterce wielkiej, co z
boleści twoje myśli szarga, jak chorągwią wicher batalionu zgrozy, który w
głowie spokój do niewoli bierze. Jesteś w dole wtedy swoich niepowodzeń
zapewne, aż stanęłaś w czasie utrapiona. Lecz w nim tylko nie myśl jak w okopie
śmierci, po co i dlaczego?, łatwiej jest przecież zapomnieć, by zabliźnić rany.
Sens twój życia, to dla bliskich istnieć, choć go czasem sama trudno dostrzec
możesz. Zatem w ruinach beznadziei nie grzeb, co jak sen wariata, który śmierci
chce uczynić zadość.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 5 april 2011

Zdobycz spójności

Początek rześki, jak nastrój pieśni,
przemienić w siłę, sens poczuć pierwszym
odczucia brzmieniem, 
piękno by nazwać, szczęście spełnieniem

i nawet więcej, niż sam potrafi
rozum otwarty, w bliskości nagi, 
co zmienił szczerość w ufności styki, 
jedność wcieloną, w niedosyt dziki,

by snem nie gonić; postać tęsknoty
i czerpać z fiordu wolności splotu. 


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 8 april 2011

Proste prawo poezji

Poezja to nie klipsy, czy też paczka landrynek,
nie plastikowy motylek,
ani krytykanta wycieraczka złota,
dzban wina dla chama, żeby szczał przy płotach.


number of comments: 1 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 27 march 2011

Sekstans pragnień


Świeżości jest zefirem letnim zmysłowość,
wykwintnością doznań, w rozkoszy karocy,
kiedy w oczy namiętne, spogląda wielka błogość,
którą stać się może, dama perłowej nocy.

Bywają chwile kwitnące bliskością,
pasatem uczuć przywiane doniosłych,
pięknych jak bukiet darowany lubej,
która w rozumie bursztyn dobra kryje.

Szlachetna jak szafir, wytrawna dziewczyna,
cieszy jak wiosna, upaja urokiem słodka niby wino.

Raduje świadomość, lektyka dla duszy,
przyozdabia w uśmiech, prozaiczność kruszy.
Przygoda niby przystań w zatoce wolności,
szlachetna jest przyjaźń, naprzeciw mórz miłości.

Wyspy samotności, opodal statków marzeń,
czekają na korsarzy, spragnionych pięknych wrażeń.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 4 march 2011

Rasizm

Rasizm przywdział białe,
szaty myśli, stałe,
śmiesznie mało, całość,
rasa bożków, ciało.

Wyróżniają braci,
słów nicością natur,
kolor lustrem katów,
nędzy żart satyra,
czarcia pantomima.

Zniszczenie dla pustek
cieni-ruin, domów
zmiennością wydarzeń,
walką czarną z czarnym.

Zasady umarły,
kłamać prawdzie żywej;
dla zaprzeczeń nowych,
pozornych postaci,
kiedy mówią człowiek.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 3 march 2011

Leśne rozmowy

Na polance liski stały i się strasznie przechwalały, mówi
siwy do rudego, jestem cwany mój kolego, żaden chart mnie nie dogoni, nie ma na
mnie celnej broni, na śniadanie jem zająca, a na obiad mam zaskrońca. Na to
rudy odpowiada, ja bym nie zjadł w życiu gada i wysilać się nie muszę, bo w
kurnikach ptaki duszę, czasu swego nie marnuję, wolny czas wykorzystuję, kiedy
trzeba to poluję, a najczęściej bumeluję. Zwyczajowo jestem wściekły, bardzo
cwany i przebiegły, ja nie boję się nikogo, mogę zagryźć byle kogo, udowodnić
ci to mogę, wzbudzam w każdym wielką trwogę. Nagle puchacz sfrunął z drzewa, z dwóch samochwał się naśmiewa; już nie mówcie więcej bzdur, bo ustrzelą was dla skór, kłusownika dziś widziałem, z
bardzo dobrym arsenałem, wnyki dzisiaj pozastawiał, bądźcie czujni to nie
kawał. Jestem w lepszej sytuacji, nie podlegam takiej akcji, nikt na sowy nie
poluje, a po za tym się pilnuję, jestem w górze królem nieba i chroniony tak
jak trzeba. Nagle mówić zaprzestali i w bezruchu chwilę stali, bo w zaroślach
coś dojrzeli, któż w nich siedział, nie wiedzieli. Siwy szepcze, widzę dzika,
chyba zaraz będę zmykał, dzik ma bardzo ostre szable, walczy bardziej niż
zajadle, lepiej w drogę mu nie wchodzić, bo on może nam zaszkodzić. Puchacz
orzekł, prawdę mówisz, życie swoje bardzo lubisz, bo rozsądne z ciebie zwierzę,
myślisz, mówisz dosyć szczerze, po czym w górę poszybował i na drzewie
wylądował. Na to rudy do siwego, nic się nie bój mój kolego, dzik jest tylko
zwykłą świnią, będzie dobrą wieprzowiną. Wyszedł dumnie dzik z za krzaka,
kwiknął głośno, co za draka, ktoś tu plecie straszne bzdury, już mądrzejsze są
jaszczury, nikt nie szuka ze mną zwady i ucieka dla zasady, lis to dla mnie nie
zawodnik, tylko lasu tego szkodnik, lepiej szybko uciekajcie i kłopotów nie szukajcie.
W ten czas rudy odpyskuje, zaraz wieprzu cię zaszczuję, pogryźć świnię to
zabawa, bardzo dobra dla mnie sprawa, jesteś duży i masywny, ale głupi i
naiwny, kiedy myślisz, że daruję, mięsa twego zasmakuję, niezły ze mnie
rozrabiaka, możesz straszyć dziś głuptaka. Dzik do bitwy się szykuje i z pogardą
dogaduje, siłę w sobie wielką czuję, zaraz na was zaszarżuję, i zatłukę was
padalce, polegniecie dzisiaj w walce. Nagle siwy tym przejęty, mówi szybko jak
najęty, ja nie będę walczył z dzikiem, jestem mądrym przeciwnikiem, mierzyć
siły na zamiary, jest zwyczajem dosyć starym i nie lubię się stresować, lepiej
chodźmy zapolować. Nagle pojął lisek hardy, że to nie są zwykłe żarty i
powiada, przyjacielu, mądry jesteś jak niewielu, cenne twoje są porady, więc posłucham
twojej rady. Będę panem sytuacji i uniknę konfrontacji, masz swój łeb nie od
parady, nie ma po co szukać zwady, lepiej zwalczać swoje wady, dzik to żywiec
tej dekady i mu chyba nie dam rady. Dzik zaś słucha, kontempluje, myśli sobie,
respekt czuje, nauczyłem go rozsądku, mój potencjał jest w porządku, jestem
mocny, zawsze twardy, w swych dążeniach zaś uparty, nikt mnie jeszcze nie
zastraszył i się w chaszczach znowu zaszył. Liski tym się ucieszyły, potem
szybko odwróciły i na łowy wyruszyły, bowiem strasznie głodne były. Wniosek z
tego doskonały, pomyśl czasem, bądź dojrzały, działaj zawsze konsekwentnie,
przy czym bardzo umiejętnie.


number of comments: 4 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 27 march 2011

Maksyma

Tajemnie odkryty,
jak brzmienie nieznane,
brzask słowa niewinny,
subtelne przesłanie.

Przybyły znienacka;
tęsknota prawdziwa
i sen o wolności,
co rozum okrywał.

A unieść chciał zmysły,
choć w pełni nie umiał
i chwilę był lekki,
jak przestrzeń na chmurach.

Za mało zrozumieć
aforyzm spełnienia,
on kocha starania,
których czasem nie ma. 


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 23 march 2011

Wzór perłowy

Wszystko jest zależne,
chociaż można zwykle
zrobić co potrzebne,
by szczęścia być śmigłem.

Zdobycz upragnioną
z dna szansy wyłowić,
objąć swą radością,
żeby przyozdobić.

Zorzy wzór perłowy
w spełnienie przelany,
czystości harmonią
poryw sił wezbrany.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 10 april 2011

Zaułek myśli

Pół doznania, nie życie,
początki i środki, w pół zachwycie,
nie pierwsze ani ostatnie,
których nie cenię, bo szczęścia pragnę…

Choć były na co dzień,
nie uciechą, gdy kochać mogę w połowie,
lub bogactwo miałem,
a bankructwo po czasie od losu dostałem.

Śnię jak w baśni,
pragnę tonąć w nurtach przyjaźni,
czuć i płynąć w marzeniach. 


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 22 march 2011

Bieda

Jakaż bieda straszna,
nędzy obliczem żebraka o chleb proszącego.
Już bez dumy w sobie i godności,
bo czyż może być duma na pustyni życia.
To wzgardzeni lub w litości naszej,
bez pewności w słowach proszą co dzień.
Niepewności jutra przerażać ich muszą w egzystencji zwykle,
większość przecież dla nich, znieczulicy górą niezdobytą
i zwykle bardziej, niż by bliźni dłońmi do pomocy w potrzebie.
Smutkiem to napawa jak filmowy dramat, choć to z życia wzięte
i jak cierniem w sercu, boleć jakże musi.
To wołanie w rozpaczy nieustannej, pomóż krzyczy,
jak i zechciej spojrzeć ty bogaczu na mnie,
co w dostatek opływasz i przesytu pełen, głodu nie zaznałeś.
Cóż za proza w tym życia bezpłciowa, jak i czarna także,
jakby krukiem była, co na trupie siedzi
i jest znakiem klęski niespełnionych wielu. 


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 20 march 2011

Zachodzące nędze

Zwyczajność podstępna
prostota codzienna,
jak fortel ukryty
czernią dóbr obfitych.

I dziwnie spiętrzona
zgodność form praktycznych,
co poznać chce bliżej
skutek notoryczny.

Przygodnie potrzebny,
niby zapomniany,
na długość pozorną,
terror pęt niechciany.

Dobroć snów prawdziwych,
każdy chce przejrzystą
bielą przyodziewać,
jak ciepło potrzebne
i zobaczyć również
odrodzeniem czystym,
poczuć moc z westchnienia
Boskiej woli, czasów,
natchnionych przedziwnie,
które, klasą żywą.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 31 january 2011

Jeżyny dzikiej miłości

Pragnienie to za mało, by stwierdzić świadomie;
wiedzieć to na pewno, że miłość prawdy domem,
- może słowa czystej mądrości soczyste,
sprawią, że przeniknę uczuciem zmysłowym,
przyjaźni życiem czystym, do piękna istoty.

Wzlotem jest wzajemność uczuć wyzwolonych,
a doznanie jej pędem; pokusą tajemnic,
żeby dłońmi cenić, kiedy patrzy rozum,
by przepasać pamięć, ciepła szarfą siły.

Chciałbym uchwycić piękna cud zaklęty,
w kraterze szczęścia śpiącym 
łakomej namiętności.

Świeżości chciałbym poczuć
delikatne tchnienie,
zrodzone przebudzeniem  
prawdziwej czułości. 


number of comments: 6 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 3 february 2011

Materializm

Przeliczanie materii,
pożądaniem zabiera czas;
fizycznym pragnieniem,
ukrywając myśli w przedmiotach;
wymownych ewolucjach,
doskonałych jak ikony
muzealnych olśnień,
mówiących o sile rupieci,
przełomowej przeszłości,
na podstawach starodawnej nauki.

Potrzeba nowego rozwiązania,
owocuje z  zawiązek przemyśleń
technologią rozwoju,
by dodać odkrycie do wiedzy;
wartość i prawdę,
nazywając ją sensem, 
zagłębiając w niej rozum,
by możliwość mogła stać się wolnością.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 23 march 2011

Buntownik

Obojętny na krzywdy
brnie w egoizm,
nie karmiąc lustracją 
swoich potrzeb,
on, manifest niezgody. 

Jak meandry pozorów
utopione w zdarzeniach,
ciągu błędnym uporu.

On, celowe odstępstwo,
spojrzenie sceptyczne
powierzchowne jak grymas,
pełnia myśli przekornych.


number of comments: 2 | rating: 3 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 22 march 2011

Awangarda

Awangardowość tworzyć każe
sztuki nowej nam ołtarze,
jeśli w jej arkany spojrzysz,
wtem artyzmu przyszłość dojrzysz.
  
Niekończąca się nauka; wiesz kim jesteś
ty, czym sztuka. Dobrze wiesz czym są witraże;
twoich myśli, różnych zdarzeń.

Wiem czym karmić twoje zmysły,
jakie moje są zamysły
ty poznajesz i kochanie;
przed mym duchem w ciele stajesz.


number of comments: 0 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 9 march 2011

Świadomość pozorna

To dowody błahe,
świadomość pozorna,
głębi nie poznanej,
nieistnienie w pełni,
refleks dni upadłych,
obraz oczu martwych,
tylko grat widzących,
co kamieniem leży.

W blasku, śnie pustynnym,
gdzie łza niknie chwilą,
piękna straconego,
gdzie koniec dorodny,
wionie trzy nieznane,
dla życia nadobne,
jedną z nich ułuda,
jak owoc spalony.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 17 march 2011

Zbożna interpretacja.

Zaślepiona żądzą, zdrada, lgnie w ramiona,
na nogach kopytnych jak służka Nerona,
wiem już czego pragną, mają dróg urodzaj,
na których się wypasł, grzeszny ludzki rodzaj.

Absolutnie będzie, respektować zawsze,
złe wybory straszne, czarny z popielatym,
dziś wolności kwiaty.

Przekorne są myśli, brudne czasami,
pośród mądrości, choć nie są racjami,
koło emocji i w arogancji, 
nie lubią ogłady, w nich łyk nonszalancji,

Ze zwykłej maniery lub nieufności,
co z braku wynika wiary lub złości,
potwór w nich gości.

Nieważne jak nazwę, próbuję zrozumieć,
miał chyba każdy, bo myśleć umie,
szlachetne chęci lub upór osła,
idea była, jest, będzie zbożna,
a od nas przecież wszystko zależy,
każdy obiera cel który mierzy. 

Więc co robimy do nas należy,
uczynek czasem z kózką się zderzy,
nie zawsze człowiek myśli co robi,
z dni robi wiele starannych kopii,
i nie są zawsze dobrej jakości,
choć wszystko w nich jest w dużej ilości.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 17 march 2011

Zwierzaczki cwaniaczki

Afrykańskie popołudnie, ziemię skwar okrutny spieka,
przez sawannę idzie stado, dumnym krokiem lecz narzeka,
jakie słoni życie ciężkie i jak wolno czas ucieka,
a pragnienie gardła suszy, sęp opodal znakiem nieba.
 
W pewnej chwili słoń na przedzie, miał już dosyć paplaniny,
więc przemówił gniewnym głosem, słów mi szkoda moi mili,
jest wodopój niedaleko, po cóż guzdrać się marudzić,
nie jest źle być mogło gorzej, lepiej chodźmy się ostudzić,
po co czas bezcenny tracić, hieny głodne są w pobliżu,
trzeba sobie jakoś radzić, miejcie bracia trochę wstydu.
 
Nagłe wybiegła roześmiana, hiena zza drzewa pręgowana,
i krocząc tuż obok zaczęła rozprawiać, dobra ze słoni byłaby
strawa,
kawałek wystarczył by nogi, pół ucha, nawet zwyczajna kość
byle krucha,
i choć wiele mi nie trzeba, manna dziś nie spadnie z nieba,
a, że dbam o swój żołądek, i nie poszczę nawet w piątek,
zjadła bym słoniny kawał, gdyby tylko słoń miał zawał,
padł od słońca, siłę stracił, wielce by mnie tym uraczył.
 
A słonica łypie okiem, myśli obok zadziwiona,
chyba problem mam ze wzrokiem, czy ta hiena jest szalona?
i zadrwiła z niej z pogardą, może jeszcze słoń z musztardą,
zgniotła bym cię jak robaka, wtedy najadł by się szakal,
chyba dziś za mało piłaś, i się trochę odwodniłaś,
czy się dobrze dzisiaj czujesz?, chyba główka ci szwankuje,
ciągle bredzisz coś w amoku, czy nie jesteś w jakimś szoku?.
 
Nie odparła mówiąc hardo, nie rób takiej dziwnej miny,
czuła bym się znacznie lepiej, robiąc słonia oględziny,
co zaś smaków mych dotyczy, świeżość mięsa też się liczy
i z musztardą być nie musi, mogła byś się czymś udusić,
mięso w sosie własnym wolę, na posiłek nie biadolę,
i z reguły jem ze smakiem, czasem chodzę za biedakiem,
co zazwyczaj ciężko dycha, zwierząt śmierć mi sprzyja licha.
 
Nagle sęp przyleciał śmiało, czyżby coś tu dziać się miało,
czemu hieno ząbki szczerzysz, jakbyś deser zobaczyła,
w szczęście swoje widać wierzysz, nie bądź znowu taka miła,
też skromnością swą nie grzeszę, mam przyjaciół swoich
rzeszę,
poradzimy sobie wszędzie, pokarm zawsze sęp zdobędzie,
z góry wiele dostrzegamy i najwięcej pożeramy.
Nie istotna jest potęga, dla mnie lew to kawał mięcha,
zjadłem nawet raz geparda widać było mi pisane,
piękne zwierze cętkowane, jadłem z bardzo wielkim żalem.
Nic nie umknie mej uwadze, nie straciłem nic na wadze,
dobrze jestem odżywiony, ale znowu krwi spragniony.
Mógłby ktoś tu dzisiaj skonać, wspomóc trochę głodomora,
słoń czy hiena bez różnicy i się z nimi chce chandryczyć.
 
Znieść już nie mógł tej dyskusji, jak balonik słonik krągły,
z nerwów doszedł do konkluzji, że nie może sęp być mądry
i powiada sfrustrowany, żywot hieny jest mi znany,
nieustannie żyje w smrodzie, myśli tylko o swym głodzie,
je padlinę bez umiaru, nie mam słuchać jej zamiaru.
Sęp z kolei wszystkich razi swą brzydotą móżdżek ptasi,
i w makówce łysej główce, ciągle myśli o karkówce,
chudą szyjkę ma jak patyk, w każdym ścierwie liczy gnaty.
 
Nie chciał tego sęp już słuchać i powiada do malucha,
nie wiesz więcej niż słonica, szmat przed tobą długi życia,
ja po prostu przetrwać muszę, przezwyciężyć głód i suszę,
a, że bywa los brutalny, dla niektórych wręcz fatalny,
na tym musi ktoś korzystać, jest to sprawa oczywista,
a okazji nie przepuszczę, ciała swego nie odtłuszczę,
gdyż energii mi potrzeba, moim życiem cudza bieda.
Pożywienia nie marnuję i zazwyczaj nie próżnuję,
tam więc jestem, gdzie być muszę, czasem kogoś tym rozjuszę,
bo za sępem nie przepada, żaden słaby członek stada.
 
Wtem  przerwała hiena
cwana przemówienie i dodała,
jeszcze ptaszku jestem młoda, i choć czasem niewygoda,
przeciwnością życia sprostam, nie znam strachu tak wyrosłam,
i dlatego słabeuszu pozbawiony animuszu,
nędzne twoje są złudzenia, niema przymnie śmierci cienia.
Wiele w sobie mam wigoru, nie brakuje mi splendoru,
nie mów zatem bzdur okrutnych, bo się robisz nader nudny.
Jestem szybka i drapieżna od nikogo niezależna,
działam solo albo w grupie, nie myśl o mnie jak o trupie,
sam wyglądasz na starucha, brzydki jesteś jak ropucha,
pewnie sam niebawem padniesz, i się w paszczy czyjejś
znajdziesz.
Wy zaś słonie pełne buty, wolał bym mieć brzuch rozpruty,
niż nadzwyczaj być naiwnym jak mamuty prymitywnym,
każdy z was to zwykła trąba, każdy wolno ciężko stąpa,
wyglądacie na zmęczonych, lub leniwych jak kto woli
i grubiaństwem przemawiacie, chyba łby zakute macie,
wy nie wiecie czym ogłada, zamiast mowy marmolada,
taka prawda, schemat znany, słoni w składzie porcelany.
Wasze ciosy mi nie szkodzą, kłusownicy w prawo godzą,
uwielbiają polowanie, są łajdaki z nich i dranie.
Zawsze w cenie kość słoniowa, niema bardzo gdzie się
schować,
wielkie ssaki wy biedaki, nie jest mi was szkoda.
Byli ostatnio patrzyłam z daleka, ubili trzy słonie, nie
wzięli ni deka
i szczerze mówiąc zostało w całości, mięso przepyszne, bo
wzięli kości,
zyskali za nie spory kapitał, mogli by znowu gdzieś tutaj
zawitać.
 
Na skutek obrazy wizerunku stada,
broniąc wszystkich słoni słonica powiada,
już mam dosyć konwersacji, nie masz hieno wcale racji,
nikt z nas nie jest tu zmęczony, mamy siły całe tony,
grube nogi, umięśnione i idziemy w dobrą stronę,
jeszcze chwila a dojdziemy, i się wody napijemy,
relaks tam będziemy mieli, bo się w wodzie wykąpiemy,
wtedy problem nasz przeminie, i zapomnę o twej kpinie,
nie jesteśmy ślamazarne, wolę myśleć racjonalne,
ciała swoje oszczędzamy, wtedy mniej się wypacamy.
 
Widząc zachwyt zawiedziona i nadziei pozbawiona,
nagle hiena zrozumiała, iż się tylko ośmieszała,
do słonicy zatem rzekła, głodna bardzo i przebiegła,
nudna z ciebie jest słonica, i mizerny masz styl bycia,
chyba nie mam co tu szukać, przestań do mnie w końcu dukać,
w inny rejon pójdę zaraz, bo tu widzę bieda stara,
sęp zaś dodał nerwów szkoda, życie przecież jak przygoda,
jeszcze dziś się wiele zdarzy, słonko przecież pięknie
praży,
łowców dużo, gardeł wiele, z nieba dojrzę jakieś cele,
może lwy coś upolują, one co dzień gdzieś ucztują,
czasem resztki zostawiają, gdy już brzuchy pełne mają.
Tak zakończył dyskurs ptaszek, gdyż już dosyć miał igraszek,
poczym w górę poszybował i się w błękit prawie schował,
słonie natomiast swoim zwyczajem,
jak władcy Afryki, szły dumnie dalej,
przez trawy wysokie, pośród natury,
dzikiej i strasznej jak bestii pazury.
 
CDN.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 8 march 2011

Duch tańczących marzeń

Rześkiej słodyczy powiewu miłości,
ciał zespolenia cudami jedności;
piękna rozkwitu blasku bliskości,
głębi zachwytu czułości,
pieszczot dotyku delikatnej mocy,
który odnajdzie w zbudzonej rozkoszy,
pieśń splecionych dusz w tańcu życia,
ciał pocałunków ust ciepłych odkrycia.

Dosięgam dłonią marzeń,
zmysłów lekkich przestrzeni
i dostrzegam kształty;
gładki sens słów w bieli.


number of comments: 1 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 11 march 2011

Kultura jest dobra „człowieku”.

Pisz i umieraj, nieodpartą pokusą zniewolenia,
powiedz jestem, tylko wskrześ później siebie
i nie kradnij mi czasu, stylowy tak jak lubię;
jak malarz niefrasobliwy, postawiłeś klepsydrę pod obraz.

Popatrz, zaraz spłonie ta chwila pozornego zwycięstwa,
jesteś historią wczorajszego dnia, projektem zmierzchu,       
piszesz przeszłość teraźniejszej chwili, 
widzę ją później; kolejne trupy słowa,
maszerują w defiladzie fanatyzmu,
później składają wieniec, szczerym myślom.

A ja lubię pisać rozprawki, również o nędzy królowań;  
dla gruzów twierdz przecenionych; wieża na polu zaraz runie,
ktoś ją licho postawił, bo zapomniał o solidności; myśląc o ochronie wsi,
ale jeszcze będzie sposobność, w sensie figury upadłej
jest wpisane powstanie, nowych dzieci-potworów,  
tych co powstaną na pewno z rozwydrzenia i brudu,
podobnych malunkom niesławnym; zwierzęcia wrażliwego jak puma,
ale bardziej wściekłego.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 15 march 2011

Zemsta

Pełnią jest gniewu, żądzą krwi przelewu
i znakiem przekleństwa,
skrytobójczym darem nędzy, zemsta.
Te drogi zmierzają na przełaj,
które śmierć przemierza, ceniąc ludzkie nogi,
lekką ręką heblując symbole pokusy,
by decyzje wypełniać prochem kości suchych,
żeby w bramach wyjścia z życia, ciemność zdzierając szaty,
kazała zostać ofiarą, natury spisanej na straty
i słabość wnętrza, martwotę, dla upodleń cierpieć,
przez nienawiść z zazdrości w oczach zgrozą płonąć,
by sztylety czarnych ogni, rozpalały zmysłów groby
i dymiły biedą w przestrzeń, dusząc czas jałowy.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 14 march 2011

Ciało Ducha Świętego


Przyszedł Bóg i Stał się Ciałem Bożym;
Ojca Syna dla Ducha Świętego,
Zrodzony z Boga i Światłości Ciała;
Maryi; Ducha Świętego.

Życie Wolności wydało Owoc;
Czystości szatą Serce okryte.

Na Krzyżu męki; Boskiego Zwycięstwa;
Znak Chwały i Męstwa.


number of comments: 7 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 13 march 2011

Natura zniszczenia

Pozory świata, lśnią losu cieniem,
czernią błękit poblakły,
świst niezgody, niszczy zarys prawości,
konflikt zbrojny, to dziwactwo słabości.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 13 march 2011

Natura spragniona

Wolność rozsądna
istoty w zwyczaju,
co spada pod nogi,
jak beret wprost z raju;
cenić darowane
i czynić staranie,
by nie zniszczyć szczęścia,
pozornym kochaniem,

i nie mówić mało,
lazur okrył stałość,
by uciekać z oczu
w niebo rozproszenia,
tam gdzie cuda przemian,
bo wraca deszczowo,
świętością niedzielną,
czasem w smutek,
w ciemność,

bym nie był spragnionym
dziełem, lecz prawdziwym,
nie zaprzeczał szczęściu
w kłamstwie ledwo żywy,
i lotos pokusy
spalił pieśnią wzruszeń,
jak anioł płaczący,
z miłości uczuciem.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 4 february 2011

Nauka

Przemyślenia i czas,
nauką scalone wartości.
To co będzie,
mrok niewiedzy rozproszy.
Kontury odkryć mają imiona,
twarze przyszłości,
tajemnice teraźniejszej fikcji.
Odkrycie potrzebuje uwagi,
ta zaś chwili, która zrodzi zarys.
Niepojęty kaprys czasu tworzy postęp.
Rzeczywistość karmi potrzeby,
pomysł będzie twórcą jutra.


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 9 february 2011

Judasz

Sprzedajność w zamiary,
cień fałszywy wiary,
zarys myśli krzywych,
kaprys niegodziwy,
język helodermy 
czarnym sierpem werwy,
zdrady kosi niwy.

Nektar pije smolny z ogrodów otchłani,
czarny motyl śmierci nie lubiący granic
i płacze przeklęty, który chciwość kochał,
bo po stokroć gorsze, niż podła macocha,
ran sumienie pełne.

Jest miejsce podstępne, dom nocy przy niebie,
skąd dusza jak orzeł, lecieć chce przed siebie,
by dostrzec świątynie, dnia gdzie gości smutek. 


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 19 february 2011

Batuta czasu

Poranek dla oczu barwą przemiły,
źdźbła, dywan zielny, upojny wdzięk lata,
wykwintny obraz natury odkryło,
bogactwo łąk, rozmaitość w kwiatach.

Ciepłem tuli szczodrze owoców rumianych,
dojrzałości znowu natury słodyczą,
słońce niby matka winnic i nektarów,
w korony się wdziera, harmonijną mocą.

Pejzaż pasiek miodnych jakby malowany,
widokiem natury, rad przyrody darem,
pszczelarz miód swój zbiera, zwyczajem prastarym.

Ogrody krzykliwe, barw symfonią, kształtów,
przykuły zmysł świeżością w porywie zachwytu
i błysnęły kartą fizyczności złotą,
pięknem urzekając jak Grecja rozkwitem. 


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 2 march 2011

Niebo smuci się burzą

Jak wichry zagniewane;
często dmące w chmury,
przywiewamy szarość,
czasem chwil ponurych.

I grzmiąc piorunami w języku;
słów niezgody burzowej,
walczymy naturą nie czułą;
dziką szorstkością mowy,
kiedy w dobrym duchu
pragnienie wzrasta;
jak krzew świętości do góry,
na którym kwiaty
nie chcą ciemności, lecz światła,

więc płaczą jak niebo przez chmury,
gdy o Nim zapominamy.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 5 march 2011

Sprawiedliwość dobra


Posługa Prawdzie sercem ogłady,
przemawiającym rozwija świadomość
z małych okruchów pozbieranych wolą;
świętą wolnością przyodzianą życiem.

Zachwyca sens co nie spłyca szczęścia,
poszerzanego rozwojem rozumu;
czas szczerej prawdy czytelnej w światłości,
nie skryje dobra w tajemnicy ciszy.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 6 march 2011

Upór

Nie ma zwycięstw bez walki,
pragnienie jest cząstką mądrości, 
którego siłą jest upór.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 17 february 2011

Fakty

Codzienności życia fakty,
błahostkami posplatane.
W barwy szczęścia świat bogaty,
choć nie wszystkim zaznać dane…

Jutro blichtr wspomnienia niesie,
chwile mnożą epizody,
zatopiony jakby w czasie,
człowiek nieraz brylantowym.

Różne życia strony znając,
jakby statkiem w jutro płynie
i z nadzieją, wiarę mając,
że ta passa nie przeminie.

Chociaż dużo na tej ziemi,
ludzi mądrych, wykształconych,
to nie wszyscy oni znajdą,
szczęścia diament upragniony.

Jakże cudnie jest na ziemi,
często pracy są owoce,
gdy trud w sukces się zamieni,
a dni staną szczęściem złote.

Kamienistą drogą czasem,
bywa kroczy człek do celu,
a wybrańców losu zwykle,
nie jest przecież, aż tak wielu.

Większość jakby oceanem,
snów i pragnień różnorakich,
bo nie będzie każdy panem…
Marzeń spełnić moc wszelakich,
wiele osób nie jest w stanie.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 13 february 2011

Zamieć gwiazd płonących


Kolory zbudzone brzaskiem poranka,
wiatr życia lekki i wschodu świt;
zostawia ślady uśmiechów rozkwitłych;
spojrzeń podstępnych machin miłości,
celnych i żwawych jak traszka wśród trawy.

Swoboda dni piękna; urodzaj pokusy,
jak polne źdźbło czasu zerwane przez damę,
co pragnie przestrzeni nie skromnie fioletu;
sklepienia w płomieniach zmysłów jej promieni;
krzyczących i rwących jak prąd ruchu chwili,
co łudzi uczuciem i pcha w stronę uciech;
zamieci potrzebą; w taniec czarnej nocy.


number of comments: 8 | rating: 1 | detail

Mirosław Witold Butrym

Mirosław Witold Butrym, 6 march 2011

Wolna wola

Proste zasady,
mętne granice,
wybory życiem.


number of comments: 0 | rating: 1 | detail


10 - 30 - 100  



Other poems: Srebrzyste morza mocy., Czystość źródlana wskrzeszenia., Przestrzeń świeżej wolności, w myślach Dnia jaśniejących., Żywioł patrzący spokoju..., Okruchy białego czasu..., Słońce zachodzące promieniami wspomnień., Fałszywa prawda., Soczystość ciepła., Owadzie swary., Pokład rozumu., Dzieci geniuszu., Ciało rozumu., Zamieć gwiazd płonących, Paw, Nauka, Otchłań czasu, Aniele Boży., Jeżyny dzikiej miłości, Jesień, Fakty, Młodość, Materializm, Judasz, Szaty nocy, Dzień zimowej łaski Życia., Jasny jedwab miłości, Wróżbita, Szybowanie nad brukiem świadomości., - Biel pamięci czystej., Taniec na tafli twierdzeń pospolitych., Dzień słońca mocy blasku., Poświata Świeżości Życia, Krew nocy czarnej człowieka, Serca Dnia Dobrego Słowa; Prawdy Życia Istota., Wodne Skrzydła Wieczności, Dolina klątw, Fałszywy ład, Wolne tłumaczenie, Świat dramatów, Święty spokój jak błękitny kwiat, (Kimy ? Myki) ?, Technika czynów czy czyn Świętości ? (”pisane bez ości”), Zabawa w teatr, Witalności słowo; bez kości, List do Faryzeusza, Gniewne wnioski tworzą czarne zgłoski, Nie umieraj, tylko odejdź Prawdziwie, Podstawa odczuć, Przeznaczenie, Szalone wizje, Zaułek myśli, Opoka siły, Żądza, Rozwój, Prawo wiecznie żywe, Proste prawo poezji, Zdobycz spójności, Soczystość ciepła, Miła, Kielich Snów, Koniec, Chciwość, Wiara Boga wywyższa., Świat, Starzec, Rozterka, Wolność, Refleksja, Sekstans pragnień, Harmonijność Świętego Ducha., Maksyma, Element praktyki zła, Złodziejska pasja, Nie mogę nie myśleć, Maskarada, Marność, Urok nocy, Buntownik, Wzór perłowy, Zwierzaczki cwaniaczki Cz. 2, Bieda, Awangarda, Agonia, Zachodzące nędze, Przemijanie, Ludzie, Styl wolny, Czas, Idealista, Przestrzeń, Zbożna interpretacja., Poezja, Zwierzaczki cwaniaczki, Zemsta, Rzeczywistość, to nie zwykła kreacja; lubi prawdziwość jestestwa., Ciało Ducha Świętego, Natura zniszczenia, Słabość wybitna, Natura spragniona, Naga mądrość, Kultura jest dobra „człowieku”., Zło zabija zmysłowo, Nadzieja w sensie rozumu, Pragnienie, Świadomość pozorna, Pośród planów, Duch tańczących marzeń, Opal mroku, Demagogia, Niebezpieczna wolność, Wolna wola, Upór, Sprawiedliwość dobra, Rasizm, Leśne rozmowy, Niebo smuci się burzą, Dzieci geniuszu, Fałszywa prawda, Świnia i pies, Owadzie swary, Armia nienawiści, Pokład rozumu, Batuta czasu, Otchłań czasu, Fakty, Zamieć gwiazd płonących, Judasz, Paw, Nauka, Materializm, Jeżyny dzikiej miłości, Młodość,

Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1