22 march 2011
Bieda
Jakaż bieda straszna,
nędzy obliczem żebraka o chleb proszącego.
Już bez dumy w sobie i godności,
bo czyż może być duma na pustyni życia.
To wzgardzeni lub w litości naszej,
bez pewności w słowach proszą co dzień.
Niepewności jutra przerażać ich muszą w egzystencji zwykle,
większość przecież dla nich, znieczulicy górą niezdobytą
i zwykle bardziej, niż by bliźni dłońmi do pomocy w potrzebie.
Smutkiem to napawa jak filmowy dramat, choć to z życia wzięte
i jak cierniem w sercu, boleć jakże musi.
To wołanie w rozpaczy nieustannej, pomóż krzyczy,
jak i zechciej spojrzeć ty bogaczu na mnie,
co w dostatek opływasz i przesytu pełen, głodu nie zaznałeś.
Cóż za proza w tym życia bezpłciowa, jak i czarna także,
jakby krukiem była, co na trupie siedzi
i jest znakiem klęski niespełnionych wielu.
17 july 2025
wiesiek
16 july 2025
wiesiek
15 july 2025
wiesiek
14 july 2025
jeśli tylko
14 july 2025
wiesiek
14 july 2025
Jaga
12 july 2025
wiesiek
10 july 2025
wiesiek
9 july 2025
wiesiek
8 july 2025
wiesiek