Marcin Kowalik, 25 stycznia 2012
Tam uciekniemy, gdy zechcą nas zdradzić…
jednia da nam schronienie,
bo wśród wielu światów – ten przez nas
stworzony… czystością serc…
niezłomnością pragnień…
stanowi najtwardszą konstrukcję wszechni.
Bądź dla mnie niczym krew –
życiodajnością pulsuj w skroniach,
w sercu i żyłach pożądaniem.
Marcin Kowalik, 11 listopada 2013
Spójrz na porośnięte sierścią domy
i kwieciem przystrojone ogniska,
nie lękaj się trumien otwartych...
to jest nasz czas i chwila naszego istnienia.
Gwiazdy zasychają na ciałach motyli
pejzaże zwierzęcych ogrodów wonieją
piżmem i ambrą...
to jest nasz świat i świat naszej młodości.
Spójrz na skropione łzą niebo
i poczuj wilgotność ziemi
stąpaj krucho łąkami z betonu...
to nasz raj obiecany i chwila
spokojnej starości.
Tęcze spoglądają nieśmiało, a światła
jak nigdy w przeszłości
mnożą się piękna szarością...
to tak wyczekiwane jutro i pora na umieranie.
Marcin Kowalik, 29 stycznia 2020
Niewzruszenie tkwię w posadach świata
Pewny siebie i niepewny ciebie, nomada wczorajszego snu
Objawiam się łopotem skrzydeł, anomalią doznań.
Rzekłabyś zły czas, złe miejsce, irracjonalna chęć bycia
Tu i teraz a może tam i nigdzie, ewentualnie
Wszędzie i za wszelką cenę po odjazdu czas.
Nie chcę niczego i chcę wszystkiego, rzucam wyzwanie
Osobliwie kruszę mur łyżką pragmatyzmu
Pożądliwie kieruję dłoń w stronę spalonej ziemi.
Profuzja duszy, niedostatek ciała… ograniczoność
Optyka słowa pisanego, śmiech i aluzja
Gdziekolwiek, czymkolwiek dopóki trwa zew krwi.
Marcin Kowalik, 23 grudnia 2013
Kiedy umierała dziewica, krew została na palcach
naiwnie wycierałeś je w niebo wierząc, że twoje myśli
pozostaną czystsze niż sny dziecka.
Nigdy nie uda ci się zapomnieć –
płaczu, gdy przełamywałeś jej opór,
bólu, który skamlał gdzieś wewnątrz
czaszki, serca i krocza.
Przez ciebie stała się dziwką
z pogardą spojrzała w lustro,
by chociaż w odbiciu odnaleźć resztki godności.
Marcin Kowalik, 23 grudnia 2013
We snach czyhają demony, wpełzają do mózgu
i wyżerają z niego resztki przyzwoitości.
Stoimy nadzy na szczycie najwyższej góry
spoglądamy w niebo przez oszronione oczodoły.
Trwa walka o przetrwanie. Kto przy zdrowych zmysłach
ośmieliłby się czytać pomiędzy wierszami.
Trwoga ogarnia świat, próżnia wypala stygmaty
na dłoniach zmęczonych od chwytania kołdry.
Jesteśmy uchodźcami z raju, dawno już zaczęliśmy
wchłaniać zapachy strąconych aniołów.
Marcin Kowalik, 10 grudnia 2013
Instynkt. Wiecznie płonący talizman noszony w trzewiach
niczym prorocze katharsis doznawane w chwilach upojenia.
Antyczne wojny. Były prawdziwym świadectwem czynu, dziś tylko
po prostu zabijamy pod pretekstem samorealizacji.
Tysiące słów i żadne właściwe, nieskończona ilość gestów
i każdy potrafi zapoczątkować tragedię.
Zdobywanie wiedzy. Tylko po to aby w końcu wypluć ją
i splugawić sceptyka stojącego na wyciągnięcie ręki.
Nowy człowiek. Nowa rozpoczęta droga na szczyt i na końcu
całkowite strącenie z panteonu.
Jak długo jeszcze każą nam dźwigać krzyże obcych męczenników.
Jak długo jeszcze będziemy musieli słuchać spowiedzi tych, którzy nie zgrzeszyli.
Marcin Kowalik, 11 listopada 2013
Do tronu przykuty…
twoim wyrzutem sumienia
jako władca nieskończony
jako twój najgłębszy strach.
Do tronu przykuty…
twoją słodką bezradnością
jako błazen w śmiesznej czapce
jako twój szyderczy śmiech.
Do tronu przykuty…
twoim grzechem pierworodnym
jako człowiek co zbłądził
jako samozwańczy wódz.
Do tronu przykuty…
kajdanami twych kłamstw
jako pan nad panami
jako Szatan?
nazywaj mnie jak chcesz.
Marcin Kowalik, 18 stycznia 2015
Nie wpuszczono nas na salony, kazano zostać w poczekalni
Nie dla nas rozpusta ciemnych ulic i mrocznych zakamarków ciała
Z konieczności wniknąć musimy w przenośnie i myślowe skróty
Z których dawno już ktoś wymazał analogię do czyjegoś życia.
Obwieściliśmy światu nowinę – oto na tronie zasiądzie naczelny błazen
Hipnotyczna hiperbola. Przeglądamy się w oczach naszych alter ego
Bezsilnością prowokujemy do zadumy nad aksjomatami śmierci
Tupetem budujemy absolut bluźnierstwa i świętości.
W drżących rękach dzierżymy tęcze – nastał czas egzekucji moralności
My kusiciele naznaczeni grzechem pierworództwa. Klękamy czyniąc znak.
A przecież dawno już zabiliśmy ostatnich spowiedników
To dla nas szkarłat ognia rozbłysnął wonią zachwytu.
Marcin Kowalik, 9 maja 2010
Komu złożyliśmy śluby czystości?
błądząc po wszechświecie
jesteśmy przepełnieni pogardą
dla demiurga rzeczywistości.
Krnąbrne są nasze uczynki,
nieszczera skrucha lecz mocne
pragnienie wybaczenia...
Tutaj jest dom,
z którego wyjrzeliśmy na świat
pierwszy raz i nie chcemy go
już opuścić.
Kto pociąga za nasze sznurki?
skwapliwie otwieramy rany
naszych przyjaciół, by nasze
choć na chwilę przestały doskwierać;
są źródła które raz zawrócone
zawsze już drążyć będą korytarz bólu.
Jest prawda i są próby jej wygłoszenia,
to jakby miłość przyrównać do
kradzieży uczuć z targowiska rozpusty;
Szczęśliwy, kto choć raz
pochwycił owoce życia.
Marcin Kowalik, 2 stycznia 2012
Jesteś różą ciemnooką co zakwita na mym grobie
kolce ranią martwe ciało krew zalewa drżące dłonie
Na rozstajach dąb spłowiały moja stała tam świątynia
w niej swe czary odprawiałem zaklinałem twoją
miłość.
Usiądź czasem w jego cieniu wspomnij przy tym me
istnienie
co tak niespodzianie zgasło bo miłości nie zaznało.
W mroku dzisiaj ścieżki leśne wiodą mnie ku
tajemnicom
i choć nie ma mnie przy tobie trwam wciąż w serca
twego ciszy.
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
19 maja 2024
1905wiesiek
19 maja 2024
Świat LucaArsis
19 maja 2024
DystansMarcin Olszewski
18 maja 2024
Amatorzy antychrystówkb
17 maja 2024
Tęsknoty byt intencjonalnyDeadbat
16 maja 2024
Kremvioletta
16 maja 2024
Śladem Strusia PędziwiatraMarek Gajowniczek
15 maja 2024
ToastJaga
14 maja 2024
Szczęścievioletta
14 maja 2024
Z pamiętnika duszyMisiek