Kasia P., 2 may 2010
chciałoby się ciebie
zapomnieć
i patrzeć na świat tak jakby
nigdy nie znaczył
dla mnie ciebie
i tylko ciebie
chciałoby się wierzyć
że wszystkie inne dotyki
są lepsze niż te
najbardziej wyśnione
twoje
chciałoby się zwyczajnym uśmiechem
spotykać cię na ulicy
najlepiej raz na pół wieku
najlepiej codziennie
chciałby się przespać wszystkie noce
od zachodu do wschodu
i nie śnić niemożliwości
powrotów
chciałoby się przebaczać
i z całych sił próbować by ta zima
była taka jak tamta
upijać sie butelką tequilli a potem
kochać...
wraz z zapachem pomarańczy i cynamonu
a ty robisz wszystko
żeby umierać za tobą z tęsknoty
Kasia P., 2 may 2010
kolejny raz zagubiona
(a może nigdy się
nie odnalazłam?)
wzdycham obłokiem pary
w wieczorny chłód
zamyślona
osamotniona
samotna
tamto spojrzenie
i niepewność
dziś odarte z emocji
rozłożone na czynniki pierwsze
nagie
muszę otaczać się
ludźmi
którzy tworzą
ułudę wypełnienia
samotność
to takie gorzkie słowo
aż żal samej siebie
że nie potrafię
odnaleźć miłości
(na wycięgnięcie ręki
obok)
Kasia P., 2 may 2010
buduje się
pustka pomiędzy nami
wszystkie
ciemne myśli
burzą słowa
stany
pomiędzy
euforią i bólem
zapchnięte na bok
nie warte uwagi
(takie ważne)
tu mają swój początek
żal i udręka
i jeszcze
wszystkie międzywiersza
których kiedyś nie było
które sprawiają, że
coraz mniej
się rozumiemy
(obojętność...)
a przecież
kocham cię do utraty tchu
do zaciśnięcia powiek
z bólu
do pochłonięcia
i kiedy jesteś blisko
spalam się w tej miłości
a kiedy jesteś daleko
rozpaczliwie przyciągam cię do siebie
żebyś mógł całować mnie w ramię
i jeszcze
zabierać powietrze
tak potrzebne
by przeżyć
Kasia P., 30 april 2010
Trzymając w jednej ręce wieczność
a w drugiej skończoność
przemierzam powolnymi krokami
drogę do domu.
Mieszkam na skrzyżowaniu
ulicy Pustej z Samotną.
Mam tam mały domek
a w jednym z pokoi
kącik w którym płaczę.
Wtedy kiedy czuję
że muszę.
Bywa że całymi latami.
Wyprowadzam na spacer
uczucia.
Nienawiść chodzi w kagańcu.
Na wszelki wypadek.
Gwiazdy z nieba
zbieram spojrzeniem
a potem udaję
że chowam w dłoni
i kiedy nikt nie patrzy
zawieszam na suficie.
Wieczorem obserwuję
przez okno cienie drzew.
Jestem przerażona
ich ponurym szeptaniem.
Od zeszłego lata trzymam
w szufladzie
ciało szerszenia który
umarł pod kubeczkiem.
Było mi tak przykro.
Chyba wypuszczę
księżyc zza szafy.
Umyje mi włosy
poranną rosy
by schły w oślepiającym blasku dnia.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek