| Bezka |
PROFILE About me Friends (11) Forums (1) Poetry (39) Prose (22) Photography (6) Handmade (3) |
Bezka, 29 january 2025
przeszywa niebo jak błyskawica
– poniekąd dżentelmen
puszcza przed siebie ofiarę –
rozpędza się
jednym trafnym uderzeniem
w tył głowy zabija
nie da jej upaść – chwyta -
nurkując z magiczną prędkością
niekwestionowany drapieżnik
o solidnej budowie
jego skrzydła niczym płaszcz
rzucają ogromny cień
bezpieczne jest tylko
ptactwo na ziemi – marzyciele
nie mają szans
na błękit w jego obecności
ostry dziób– stalowe pióra – szpony
przeszywający wzrok do kości wypatruje wroga
tylko orzeł może stanąć z nim w szranki
czasami ma szczęście duża sowa
magiczny i chociaż wędruje za młodu
jako dorosły osobnik
pilnuje lęgowego terenu
królewski ptak wije gniazda
na imponujących wysokościach
bo czasami bywa leniwy – odpuszcza
człowiek nie daje mu ochrony
– pestycydy -
zatruwają jaguara nieba
( gatunek ściśle chroniony!)
Bezka, 28 january 2025
ptaki z „sokolim zębem”
umościły ochronne gniazdo
dla niesfornego pisklęcia
wylęgło się z tęsknoty
– słodki drapieżca
w krzewach tarniny
rozwiesza krwawe ofiary
tworząc spiżarnię
pod skromnym płaszczykiem
Bezka, 28 january 2025
kiedy lekko musnę dłoń
nieufny
narzucasz żółwi dom
bez drzwi
wbijasz niepewny wzrok
w głąb
a
oczy jak perły
w skorupie
nie widzą
własnego piękna
Bezka, 26 january 2025
ciemna zimna bezkształtna
obleka samotny zakątek życia
zagarniam materię w powietrzu
zaciskam w dłoniach
powstaje
gliniana kula
wokół niej już jaśniej
modeluję tors by mieć oparcie
później ręce i otwarte dłonie
nie cierpię być sama w ciemności
stąd twoja głowa oddana sumiennie
napływają myśli – przenikanie
dopieszczam każdy neuron
kleją się ręce do ciebie
i jeszcze ta obca przestrzeń
żeby przeżyć żegluję w mrok żebrem
stworzysz mnie doskonałą
w malignie nienazwanych marzeń
dłońmi - na moje wyobrażenie
będziemy się nadal rzeźbić
minimetr po minimetrze
w nocy powstaniemy
- oddychając powietrzem
i jeśli wystarczy czasu do rana
zdążymy wypowiedzieć życzenie
stworzeni przez siebie
bez znamion czasu
rankiem będziemy już przeszłością
dla innych
słońce wypali wspólny kształt
- zespolenie
Bezka, 26 january 2025
kochaj mnie odwrotnie proporcjonalnie
do moich wad
bez równań z nieznajomą
mnóż radości
dziel na drobne smutki
płyń wykresem funkcji fochów
wyprowadź na prostą
bądź moją całką
a nie różniczką
długoterminową lokatą
z wieczną cierpliwością
zostańmy w tym samym zbiorze
wysokiego prawdopodobieństwa
że zawsze możemy liczyć na siebie
bez reszty
Bezka, 25 january 2025
drobna istota z dłutem w ręku
przez przypadek. może przeznaczenie
przekracza próg znakomitego rzeźbiarza
zapadając się w jego tęczówkach
rozbłyskiem na brązie wiązki słonecznej
zafascynowani wzajemnie tworzą
ponadczasowe rzeźby na pograniczu
symbolizmu i impresjonizmu
z czasem pozując niewybrednie
namiętność huśta horyzont
Camille genialnie oddaje
sploty dłoni i stóp wyręczając
odurzona dojrzałym Rodin’em
wie. nie tak miało być. bo druga
otwiera ustami drapieżną noc
on zamyka ją na wieki w „Danaidzie”
Claudel zarzuca miłość w „Wieku dojrzałym”
bardziej wchodząc w głąb. bezkresnej
paranoicznej samotności – nie mogło się
pomieścić w ujęciu więcej niż dwoje
w obłędzie zaślepiona niszczy
dowody genialnego talentu
Rodin nadal patronował jej twórczości
niewiele pozostało oprócz smug na sumieniu
za późno zrozumiał – że on ją też. mocno
ich rzeźby na wieczne dotykanie nieprzemijalności
*
*
umazana gliną do granic będę poprawiać
każdy mięsień i ścięgno gładząc. słowa
najtkliwszym ruchem dłoni
na powrót wydobędę cię z myśli
w najtrwalszej postaci
nie będąc - jesteś dotykalny
Bezka, 25 january 2025
zwykła chadzać po bruku w czarnym płaszczu
strachy wykluwały się pod przykurczonymi skrzydłami
niosąc ją po opuszczonych parkach gdzie tylko duchy
rozkładały archaiczną gazetę z bukietem żonkili
wyczytał z niej do ostatniej kropli niepewność
chadzała po świecie boso z maszynopisem
a ogień przed nią zamierał na chwilę
i językiem
głaskał piersi nabrzmiałe strachem
o przyszłość
krzyżowy ogień pytań wypalił się wcześniej
niż zakładał Piłat bo przecież miłość nie ma racji bytu
Mistrz milczał jak zwykle – odkryte zaćmiło wątpliwościami
i wszystkie latarnie zgasły na chwilę pojednania
od teraz po omacku dochodzą do prawdy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 april 2025
wiesiek
16 april 2025
wiesiek
16 april 2025
wiesiek
16 april 2025
Eva T.
15 april 2025
wiesiek
15 april 2025
ajw
15 april 2025
Marian Banaszak
14 april 2025
wiesiek
13 april 2025
ajw
12 april 2025
ajw