| Bezka |
PROFILE About me Friends (11) Forums (1) Poetry (39) Prose (22) Photography (6) Handmade (3) |
Bezka, 30 march 2025
Dokarmiał mnie sukcesywnie słowami z górnej półki. Stawałam się coraz bardziej żarłoczna. Zew natury bywa zbawiennym rozwiązaniem. Tak więc krótka randka, wymiana czułości, po chwili wspaniały seks.
Nie potrafię się skupić, chcę więcej. Stara się, bardzo. Mam już plan, nie będzie sprytniejszy, bo za późno pomyślał. A wydawało mu się, że zna mnie od podszewki. Ostrzegałam, że nie lubię przygód. Zachrzęściło mi w ustach.
Złożyłam w kokonie kilka jaj, będzie żywa pamiątka. Miłość dzieci nie wykarmi, ale strawiony ojciec na długo pomoże przetrwać.
Nie zawróciłam mu w głowie, powiedział, że wyliniałam. To był jego błąd.
Ostrzegałam, że mogę go zjeść.
*https://tygodnik.interia.pl/news-alarm-zaczynaja-wymierac-bez-nich-zagrozone-jest-zycie-ludzi,nId,6941657
Bezka, 28 march 2025
szukaj mnie po omacku
popłynę falą - wersami
rozciągając do granic
- niech dłoń powierzchnię
delikatnie gładzi
może musnę zefirkiem
i sens pisania rozwieję?
złapię w myślach
monsunowe rozmarzenie
we śnie się ukryję
półprzytomna nakreślę
w powietrzu kilka znaków
na dobry dzień
- obudź mnie
Braille’m
Bezka, 28 march 2025
zdzieram kawałek nieba
- zachłannie -
pieszcząc językiem
dziewicze miejsce
za płatkiem lewego ucha
rozkwitam
Bezka, 6 march 2025
Pseudonim: Buka
Trzymała kochanka w zamrażarce.
Zatrzymana zapaliła lampion,
na komisariacie stała jak skała.
*
Pseudonim: Strażak Sam
Nieszczęśliwie zakochany,
zgasił ostatnią zapałkę nadziei dziewczynie.
Odeszła sama.
*
Pseudonim: Lajkonik
Chodził po krakowskim rynku
na paluszkach.
*
Pseudonim: Żwirek i Muchomorek
Zmarł na bieżni po zażyciu grzybków.
*
Pseudonim: Skarżypyta
Dobrowolnie złożyła zeznania na mieszkankę lokalu nr 5,
przy ulicy Milczenia – kobieta używała gazu.
Jednak sama zapomniała, za co zabrano jej prawo jazdy…
*
Pseudonim: Krecik
Osadzony wykopał w ziemi tunel.
Na przesłuchaniu stwierdził, że
to niemożliwe, bo nie widzi wyjścia.
Bezka, 19 february 2025
poeta dźwięku fortepianu
rozsypywał krajobrazy nutami
jak rzędy wierzb
z ukłonem dla polskiej ziemi
smutek wyrzucał czerwienią maków
na białą chusteczkę
efemeryczne bukiety wirowały
nad głowami
zroszone deszczem z nut
dźwięcznie i namacalnie
rozpisywał duszę na rzędy czarnych
ptaków. wieczne obawy
blada twarz i umysł skoncentrowany
muzyczne obrazy przepływają
pięknem przez pokolenia
zapisany w każdym brzmieniu powraca
na koncertach pod wierzbami
Bezka, 16 february 2025
zwalniam się ze skutkiem
natychmiastowym
ze wszystkich ról
oprócz matki
ten angaż
jest trafiony
Bezka, 14 february 2025
może jestem pyłkiem
albo lepię się
w odkurzonej pamięci
jest od kilku miesięcy zimno
u mnie czasami wilgotno
to wystarczy by zawirować bielą
upadając na ciepłe usta
rozpuszczam się
komunią
ulotnej miłości
Bezka, 13 february 2025
juści żeś musiał spojrzeć na mnie
głodnym okiem i rozpleść warkocze
kiedy matula o cnotę dbać nakazała
latałeś za mną choć byłam zakazana
w tęsknych oczu wir wpadliśmy
boś drogę wciąż mi zagradzał
i kieckę podciągał przy sianie
obiecałeś że siódme niebo zostanie
jak magnesów - ciał przyciąganie
naiwna oddałam raz po raz wiano
wiedząc że ludzie wezmą na jęzory
krase na szyi korale i przedwieczory
bom pięknem pól malowana
niczym najlepsze wycinanki
mogłeś przy ojcu i mnie utrzymać
tyle żeś żony nie umiał zatrzymać
rozwścieczone gospodynie
wydały samosąd za miłość
co przez chwilę ino była szczera
teraz zdarli ubranie - taka kozera
ty wielkie panisko na morgach
mnie w strugach deszczu bez warkoczy
przyjdzie iść w świat szeroki
w hańbie po ostatnie na miedzy kroki
*** po korekcie wolnyduch
juści, żeś musiał spojrzeć na mnie
zgłodniałym wzrokiem, rozpleść włosy,
kiedy matula ostrzegała
przed stratą cnoty i przed tobą.
wpadliśmy w oczu wir tęskniący,
boś drogę stale mi zagradzał,
kieckę na sianie mi podciągał
i siódme niebo obiecałeś.
wraz z magnetycznym przyciąganiem
ciał, oddawałam tobie wiano,
mając świadomość, że korali
krasa jęzorów nakręcaniem,
bom malowana pól urodą,
wzorem najlepszych wycinanek,
przy ojcu mnie utrzymać mogłeś,
lecz żony też nie zatrzymałeś.
dziś rozwścieczone gospodynie
do samosądu wszystkie chętne
za miłość szczerą ino chwilę
zdarły ubranie - taka kozera.
wielkie panisko, paw z morgami,
ja pies bezpański, w strugach deszczu,
idę w nieznany świat wygnana
z brakiem warkoczy, z przerażeniem
że hańba idzie krok w krok za mną…
Bezka, 10 february 2025
przepływamy przez siebie
szlakami które plączą
ślad węglowy
bo nocą najbliżej
aurze do aury
w palecie doznań
wyciągam dłoń
dotykasz wewnątrz
ciepło dopowiada
uczucia
oplatam się sznurem
nie z pereł
a twoich atomów
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
13 april 2025
wiesiek
13 april 2025
ajw
13 april 2025
ajw
12 april 2025
wiesiek
12 april 2025
Eva T.
12 april 2025
ajw
12 april 2025
ajw
11 april 2025
wiesiek
11 april 2025
ajw
11 april 2025
ajw