23 września 2012
prozaiczna tęsknota
poeci o niej kwieciście, a moja prozaiczna.
zaczyna rankiem, jak niewidzialny obłok
z samotną filiżanką obok w fotelu pustym
spod niedomkniętych powiek pragnie zobaczyć
uśmiech, poczuć usta, dotyk kochanych dłoni
i zza firanki jedyny ten raz ostatni,
chociażby jego cień wypatrzyć, wiedząc,
że odszedł tam, gdzie wszyscy, na zawsze.
spoconym wzrokiem popatrzy w oknie na innych
mężów powroty. szczęściary- pomyśli sobie
i szyba prozaicznie znów łzami moknie.
wsłucha się w odgłos ze schodów-
to obce, to nie jego kroki, obok do szafy
zajrzy po swój narkotyk, gdzie na wieszakach
wisi kochany jego zapach.
w koszule w garnitury głęboko twarz zanurzy
jego niedosyt zapachem odurzy zachłannie
na kilka chwil, nie dłużej, gdyż w nocy wilgoć
poduszki ją obudzi, a jutro znów, jak co dzień
od kawy zacznie prozaicznie.
23 listopada 2025
wiesiek
23 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
23 listopada 2025
sam53
23 listopada 2025
Jaga
23 listopada 2025
violetta
22 listopada 2025
wiesiek
22 listopada 2025
smokjerzy
22 listopada 2025
dobrosław77
22 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
violetta