23 września 2012
prozaiczna tęsknota
poeci o niej kwieciście, a moja prozaiczna.
zaczyna rankiem, jak niewidzialny obłok
z samotną filiżanką obok w fotelu pustym
spod niedomkniętych powiek pragnie zobaczyć
uśmiech, poczuć usta, dotyk kochanych dłoni
i zza firanki jedyny ten raz ostatni,
chociażby jego cień wypatrzyć, wiedząc,
że odszedł tam, gdzie wszyscy, na zawsze.
spoconym wzrokiem popatrzy w oknie na innych
mężów powroty. szczęściary- pomyśli sobie
i szyba prozaicznie znów łzami moknie.
wsłucha się w odgłos ze schodów-
to obce, to nie jego kroki, obok do szafy
zajrzy po swój narkotyk, gdzie na wieszakach
wisi kochany jego zapach.
w koszule w garnitury głęboko twarz zanurzy
jego niedosyt zapachem odurzy zachłannie
na kilka chwil, nie dłużej, gdyż w nocy wilgoć
poduszki ją obudzi, a jutro znów, jak co dzień
od kawy zacznie prozaicznie.
14 grudnia 2025
wiesiek
14 grudnia 2025
violetta
14 grudnia 2025
jeśli tylko
13 grudnia 2025
sam53
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
wiesiek
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
Yaro
13 grudnia 2025
tetu
13 grudnia 2025
violetta