20 października 2013
Antukomunista
Szedł prosto ulicą antykomunista.
Wzrok podniósł do nieba i tak sobie świstał.
Nie dla mnie poprawność. Nie dla mnie gendery.
Nie ma nic za darmo. Kosztują ordery.
Szedł tak, pogwizdywał i gapił się w niebo.
Antykomunistom nie trzeba niczego.
Dziś za przynależność, za salony, sfery -
trzeba kark nadstawiać i cztery litery.
Pyta go stójkowy: Na co pan tak śwista?
To mój tik nerwowy. Wstręt po aktywistach.
Pozostał mi dotąd. Odbija się w głowie.
Żyję w wolnym kraju. Więcej nic nie powiem.
Trafił do psychuszki. Gorzej niż za kraty
z rozpoznanym świrem: "Za Smoleńsk, za Katyń".
Może teraz gwizdać, kiedy ma ochotę.
Świstanie to dzisiaj obrzucanie błotem.
Od tego są inni. Od tego jest władza.
Nie należy władzy w gwizdaniu przeszkadzać!
Świstać sobie może, kto się pewnie czuje,
choćby był złamanym, a policjant ...
pilnuje!
16 marca 2025
Yaro
16 marca 2025
sam53
16 marca 2025
sam53
16 marca 2025
wiesiek
15 marca 2025
Marek Gajowniczek
15 marca 2025
wiesiek
15 marca 2025
Yaro
15 marca 2025
Yaro
15 marca 2025
absynt
15 marca 2025
absynt