Arsis, 11 lipca 2025
Chmura. I znowu słońce na twarzy.
Wiatr idący po liściach.
W ciepłych szelestach,
w szeptach, w domysłach…
Znad jakich pól pachnących nadlatują te ptaki?
Te szybujące stada?
W aptecznej woni zleżałych kwiatów,
łąk zwilgotniałych po niedawnym deszczu…
*
Kołyszą się nagie drzewa.
Ich gałęzie drżące,
rozczapierzone palce.
Zimne.
W tym zimnie idącym
od pustych przestrzeni.
W gwiżdżącej pożodze wichru.
Zamykam oczy i widzę.
Ciebie.
Idącą samotnie ulicą.
W zacinającym deszczu.
W kryształkach kropel
rozpryskujących się na twarzy…
(Włodzimierz Zastawniak, 2025-07-11)
***
https://www.youtube.com/watch?v=ux5JXbzv5us
Belamonte/Senograsta, 10 lipca 2025
Natura jest drogą. Los przeszkodą.
Dola wypadkową.
Los oszałamia obcością.
Ostatnio czuje tego siebie, obok innych oczywiście też,
spokojnego, przyczajonego pod skórą.
Jest to dobry mister Hide.
Może dobrze, że ma wrogów,
gdyby był sam, byłbym
sam, a tak musi abdykować na pewne chwile,
albo to są właśnie
jego urzeczywistnienia.
Podziela chyba moje zachwyty o dziewczynie na motorze,
niezbadanej do końca,
i oby się poczuł zobligowany,
do nie spieprzenia tego -
chyba się czuje, czuję.
Chyba nie jest wyrzutem,
albo instynktem samozachowawczym
tylko.
Jestem blisko scalenia.
Jestem samookreślający się.
Nauczycielki i nauczycieli mam i miałem,
ale teraz mogę zrobić, co mnie się spodoba.
Albo chwilami znów uciekać po jakimś aktywatorze
wstrętu, winy,
przed bestią, przed sobą, bez nadziei sam.
Żegnaj brudomanie, tato, mamo, koledzy.
Witaj erotomanie, czytelniku, pisarzu,
dziewczyno na motorze...
Witajcie i żegnajcie mamo, tato, koledzy, czytelniku...
Prawda nie ubiera się w cudze gesty, słowa, myśli,
może nawet milczy.
Prawda jest Naga.
Może się łudzę, bo zaniechałem życia towarzyskiego.
Jesteśmy zbudowani z obrazów innych,
trudno nam mieć w garści samego siebie.
Ale przecież prawda wychodzi w działaniu,
w głosie bólu i rozkoszy.
Tego się nie da kopiować, to jest prawdziwe.
Prawda więc jest Nagą Wojowniczką.
https://youtu.be/JVveQjGx-7A?feature=shared
Toya, 9 lipca 2025
zasłonić wszystkie pary oczu
i usta zmusić do milczenia
tak będzie najprościej ukryć prawdę
nikt nic nie widział
nikt o nic nie zapyta
pełna zgoda co do zysków i strat
jeśli chodzi o to co było
jest i będzie
plątanina myśli
z której nie wysupłasz tej pierwszej
ostatnia dotyka absurdu
jakim jest każda
wypowiedziana na głos
ginie i nie wraca
a jeśli już to po to
by sobie i innym zaprzeczyć
że niby północny wiatr
nie kładzie traw w stronę południa
i cieni nie wciska pod nie
gdzie zatem są
no tak nie zapytasz
słowo cie zdradzi
wydrwi
jak palcem wskaże winnego
wszystkich uczynków
które odsłaniają oczy
a wtedy język odnajduje w podniebieniu
to miejsce dla prawd
które od zawsze ciężko nam przełknąć
Yaro, 9 lipca 2025
pędziłem do drzwi
czas się dłużył
z każdym kilometrem
co raz bliżej
czekałaś na moment
gdy przekroczę próg
naszych wspólnych spotkań
z pocałunkiem na powitanie
odpływamy myślami
błądzą omamy
ciebie nigdy nie było
urojenia natłok myśli
nawet nie mam prawa jazdy
jeżdżę autobusem miejskim
z zakupami dla mamy
pędzą myśli
zakochany w dziewczynie
chodzę błądzę nie spotykam
nie widuję tylko zamęt w pustej głowie
na wariację nie ma lekarstwa
Belamonte/Senograsta, 9 lipca 2025
5. Lady Paulina (Jaskinia)
Gdy zapada zmierzch cały świat staje się jaskinią.
Jej ogród drzew też.
Wchodzę do jaskini i znajduję się na dnie morza
pośród świecących w ciemności obiektów.
Mrok jest zaczajony, a światła przyciągają i odpychają.
Matka jaskinia wzięła syna na przechowanie
trzydniowe-trzynocne. Wychodzi. Był na podwórku,
w lesie Lady Pauliny na dnie morza. Był rozproszony.
Nie było go.
Ale się złączył ze swoim trwaniem z czasów piętnastu
minut sławy, seksualnej atrakcyjności i umysłowej
sprawności i po nocy wraca.
Lady Paulina, matka ziemia go wypuszcza
jak Sindbada Żeglarza podziemia okropne.
Wraca na świat, gdzie czeka już Lady Paulina dzienna.
Której podwórko jest w jaskini na dnie morza w nocy.
A w dzień w miasteczku wśród skał.
To była śmierć, ale pokonana została. To jest obłędne.
To nie ma znaczenia. Znaczenie ma przemierzanie drogi
jak można najdłużej razem. Jako lwy, psy, chmury.
Trzeba mieć ze sobą wiersze i dzieci.
Zagubimy się po wejściu do jaskini i po wyjściu z niej.
Julia wchodzi za Romeem. Romeo za Julią.
Wychodzą ważka i jaszczurka. Byli na urlopie.
Potrzebowali zmiany przyzwyczajeń. Odnowy.
Może już irytowali Lady Pauline, która przecież ich kocha.
Może nawet Lady Paulina dzienna potrzebuje zmiany
przyzwyczajeń.
Czego potrzebuje Lady Paulina?
Jej samotne wieczory, gdy jest wróżką, bawiącą się
dziewczynką. Zabawa to ucieczka przed rzeczywistością.
Powiernik marzeń i snów? Przyjaciel? Kochanek?
Nie jest zła. Umie kochać. Dziwactwa wskazują na
niezaspokojenie. Trauma jakaś z przeszłości.
Nigdy się nie dowiesz. Świat bajek. Wyidealizowane
obce kraje i ludzie z tych krain. Bardzo miła dziewczyna,
bardzo piękna kobieta. Chyba brak jej różnych rzeczy.
Może zainteresowania. Kontaktów uczuciowych.
Może niacyny...
W jedno z drzew w ogrodzie Lady Pauliny trafił piorun
lub gwałtowna fala, ale nie wiadomo, co to znaczy.
„Trochę straszne, ale niech tak zostanie“.
https://youtu.be/fbp0bET06wc?feature=shared
sam53, 8 lipca 2025
gonimy siebie wiosną latem
jesteśmy sobie jak powietrze
słońcem księżycem deszczem wiatrem
zamkniętych ramion kluczem wierszem
światłem gdy zorzą już o świcie
rozkładasz wkoło nasze barwy
gotowa w cienie zapleść życie
pocałunkami je wykarmić
gonimy siebie aż po jesień
kiedy horyzont w nagich drzewach
wpatrzeni w kroplę - dla nas przestrzeń
Miłość każdemu jest potrzebna
Belamonte/Senograsta, 8 lipca 2025
biegła ze mną niosąc korale
w potokach zatrzymywaliśmy się dla ochłody
woda z gór pięknie lśniła na jej sierści, oczy dwie krople
przystanki wśród śmiechu i szukania dojścia do wód ziemskich i niebiańskich
orzeźwieni w podróży donikąd
w pogoni za chłodem, jasnością i rozpływającą się przyjemnością
nieintencjonalne śmiechy, spojrzenia, grzech czysty
odpoczęła dusza gdy zasnęli tyrani
zło zostało inaczej zdefiniowane, krzywda duszy odsłonięta
powrót przed nami, na razie czuć fazę wstępującą drogi
która nazywa się oddalanie i ucieczka
wyjęliśmy pokarmy by zjeść bluźnierczą ucztę
granice człowieczeństwa i zadowolenia maluczkich
zostały przekroczone, wody nieba zaczerpnięte do dzbanów
smutki przepędzone, powrót przed nami
dla marynarza domem może być cały świat..
..i oto leżą dysząc, po czym zrywają się znów
do biegu bez końca do końca, przez wodę ogień skały zwierzęta i znów wodę
łapiąc ten piękny ruch i odczucie
wiatru w biegu, jasny kontakt z kolorami, koralami
pieszczota fal jest obojętnie wszechobecna
Toya, 7 lipca 2025
coś mnie ominęło
nie potrafię tego nazwać
nie mam takiej potrzeby
zresztą
odkąd okno zarosło czarnymi chmurami
nie mam oczekiwań względem słońca
tego się nie wypleni
nie wytnie nie spali
zbyt duża wilgotność
i jedna pora dnia
czy może nocy
obranej z gwiazd i lamp
jakby światło szkodziło żałobie
wchodziło w konflikt
z chłodem zastygłych warg
z ciszą w jakiej przychodzi się nad urwisko
popatrzeć jak bezszelestnie schodzą w dół
pnącza i zatrzymane w pół wydechu powietrza
violetta, 6 lipca 2025
w halce wiatrem i deszczem
zaplączę dzikie jeżyny i strumień
wącham białą achilleę a tam pada
tak pięknie odbijają się świetliki
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
12 lipca 2025
wiesiek
12 lipca 2025
wiesiek
12 lipca 2025
violetta
12 lipca 2025
dobrosław77
11 lipca 2025
Arsis
10 lipca 2025
wiesiek
10 lipca 2025
Belamonte/Senograsta
9 lipca 2025
Toya
9 lipca 2025
wiesiek
9 lipca 2025
Yaro