Arsis, 1 czerwca 2023
Pod twoją nieobecność, zanurzony w substancji czasu. W ekstazie oczekiwania,
w nikłym blasku odległych mgławic…
Sponiewierany wiatrem wirujących galaktyk, których ramiona,
których rozproszone światło…
Gdzie
ty
jesteś?
Powiedz…
Nie słyszę odpowiedzi.
Jedynie kosmiczny szum omiata swoim tchnieniem,
jak powiewy klarownego lata nad równiną łąk.
Po co ja to wszystko piszę, do kogo,
kiedy samotność miażdży
ogromnym kołem, rozgniata?
Opieram się rozpalonym czołem
o chłodną powierzchnię ściany.
Przywieram ściśle ustami, jak do pocałunku.
Ocieram się policzkiem o chropowaty tynk, o te pęknięcia, mikroskopijne rowki…
Powiedz, gdzie jesteś?
Nie czuję ciebie,
ani nie słyszę twojego oddechu.
Nasłuchuję…
Twoje ciało i moje, splecione,
gdzieś w jakiejś niepojętej koegzystencji.
Oto właśnie wyciągają się ze ściany czyjeś zimne ręce.
Nie.
To moje dłonie, moje palce
ściskają lodowatą próżnię,
jakby bryłę lodu.
Płonę w piekle
zaśnieżonych,
niekończących się równin.
W gorączce tęsknoty, w bólu oczekiwania…
Spójrz,
oto
moje ręce.
Chwyć mnie za nie. Pociągnij ku sobie
w otchłań o tysiąc mil od nadziei.
I od ogrodów, tych właśnie,
w których dżdżownice spulchniają ziemię.
I wychodzą na powierzchnię, stając się pokarmem dla ptaków.
Błądzimy…
Nie. To ja błądzę w potędze nicości.
Ciebie tu chyba nigdy nie było
w tej przestrzeni o przelśnionym wnętrzu.
Ale jesteś. Jesteś na zawsze,
nie będąc wcale.
Czemu milczysz?
Mówię do ciebie, piszę. Pełzam bezradnie. Wiję się w sobie.
Moje blade usta,
jak śnieg,
jak biel ściany…
I twoje usta….
Krew uciekła z nich w niepamięć.
Milczysz.
Wciąż
milczysz.
Kochanie, umierając…
Kto umarł?
Wszystko umarło.
W wielościanie powietrza, w natłoku niczyich szeptów …
Jakaś drżąca esencja światła
przenika tajemnicę,
kiedy gładzę twoją twarz
zamkniętą w strukturze kryształu.
Jesteś?
Ja jestem.
Tutaj
i nigdzie.
Spójrz na mnie.
Poprzez moje jestestwo ujrzysz głębię poznania.
Choć istnieję już tylko w strzępach krajobrazu, we fragmentach jedynie.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-06-01)
***
https://www.youtube.com/watch?v=TWNKQwzhu0c
Arsis, 31 maja 2023
Fale twoich włosów przenikają się z falami wzburzonego morza. Mieszają się, kotłują
w rozgorączkowanej scenerii krajobrazu. W tańcu meduzy.
Zanurzam
się
w sobie.
W poświatach błysków i mrugnięć, w refleksyjnej kaskadzie idącej prosto z głębin.
Coś tu miało być, nie będąc wcale…
Nie będzie?
Ale, czy, zatem, będzie?
Muszle, rozgwiazdy,
struktury koralowej rafy.
Nadciąga
zmierzch.
Podmorskie stworzenia spoglądają posępnie.
Nie patrzą. Udają niewidzenie.
Przepływają obok. Odpływają. Nikną we wzburzonym mule sennego kalejdoskopu..
I znowu te oczy
obserwatorów.
Jakże ich wiele!
Badają każde moje poruszenie. Czujne.
Opadają pletwą…
Jesteś?
Nie słyszę ciebie.
Zagłusza cię, bowiem oddech przypływów i odpływów…
Krople
na
twarzy.
Wiatr o zapachu soli.
Ociekam wodą fal
rozszalałych.
Zanurzony w swojej egzystencji.
Gdzieś, w oddali
spowite
pianą
ostre skały.
Przesłaniam dłonią oczy.
Między palcami,
liliowy potok światła.
Drgający obrys wieczornego blasku.
Nade mną sine obłoki, niewysłowione w tęsknocie milczące usta.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-31)
***
https://www.youtube.com/watch?v=FsPTcvgmFHk
Marek Gajowniczek, 29 maja 2023
Świat nasz bardzo się nie zmienił,
choć mędrcy w piśmie uczeni
do wczoraj przepowiadali,
że w nim wszystko się zawali.
.
Już nawet jasnowidzowie
zmienili swoją opowieść
o tym, co nas jutro czeka,
a świat zwolnił. Myśli, zwleka.
.
Pilnie uczy politykę
mądrze zarządzać ryzykiem
i przy planach ofensywy
pozostaje nierychliwy.
.
Uznał - nie ma gdzie się spieszyć.
Czym nas straszyć - czym pocieszyć?
Niepewny naszych wyborów
w atmosferze wiecznych sporów.
.
Nie wszystkich można ogłupić,
zmusić, przestraszyć lub kupić.
Obietnicami zachwycić.
Źle je widzą emeryci.
.
Nic nie cieszy - nic nie złości
na swej drodze do wieczności
widzących podobnych sobie.
.
Taki nocą wiersz wyskrobie
prowadzony palcem bożym,
zanim wreszczie sen go zmoży...
.
I umęczy lub oświeci,
że na starość nie wypada,
bywać "za, a nawet przeciw"
kiedy nie śpią u sąsiada!
Sztelak Marcin, 28 maja 2023
Z resztek skrzętnie zbieranych
od dnia pierwszego.
Niezła wyżerka i szaleństwo karnawału,
chociaż poparzone gardła nie bardzo
nadają się do śpiewu, z tańcy też nici,
drewniane nogi, prawie pirackie.
Tylko nie ma komu zaintonować
heja - ho i tak dalej.
Butelka rumu skrzy się w słońcu,
próżna jak kieszenie.
Czekamy więc na sponsoring
albo transport w lata tłuste.
Te podobno następują ósme,
ale to niepewne tak jak wszystkie
przepowiednie. Nawet dotyczące pogody
w przewidywalnym czasookresie.
Tymczasowo pałaszujemy zupę, że wspólnego
garnka. Pozbawieni smaku i przypraw
nie narzekamy, poczytując za dobrą wróżbę
w miarę całą łyżkę.
Arsis, 28 maja 2023
Coś mnie wypluło z odrazą w bezdenną otchłań skotłowanej, sinej nocy, pełną jakichś
szmerów, piskliwych szumów.
Pamiętam ten krzyk skierowany ku gwiazdom, który szedł z głębokiego grobu mojej
matki.
Opłakiwała śmierć kolorów, gdyż widziała już wszystko w szarości
poprzez martwe oczy.
I przechodzą przez moje ciało inne ciała.
Skąd one się tu wzięły?
Nie wiem, ale wiem, że płynę,
Nie wiadomo, kto jest żywy, kto martwy. Ja? Czy one?
Ciężko stwierdzić, gdyż zdetonowana czarna dziura
wiruje wokół mojej głowy i wciąga załamujące się na krawędzi źrenic światło.
Wsysa nie tylko
materię,
lecz i czas.
Ale słyszę wciąż echa.
Pierzchania
kroków
z przeszłości.
Pokasływania.
Szurania przesuwanych w tę i z powrotem, knajpianych krzeseł…
To znów tętent kopyt cwałujących diabłów.
Moje odbicie z lustra roi się w każdym załomie, w każdej płaszczyźnie i cieniu. Powiela się.
W gorączce,
w malignie…
Pełznie.
Czołga się
spocone
i cuchnące.
Zdycha w pełnej pajęczyn, blaszanej paszczy potwora.
W ciągnącej się donikąd plątaninie rur.
Skulone pod wielką,
żeliwną wanną.
Pomiędzy jej krótkimi,
krzywymi nogami, jak u wiedźmy.
Mieni się lśniące,
śliskie ciało.
W drżeniach zimnego
płomienia
trzymanej oburącz świecy…
Moja pokręcona, własna egzystencja.
(Włodzimierz Zastawniak, 2023-05-28)
***
https://www.youtube.com/watch?v=zOjhVg2Cbu0
Misiek, 27 maja 2023
Tracę już siły chociaż to jeszcze nie siły ducha
czy ktoś zrozumie mnie i jeszcze wysłucha
czy jeszcze raz przed kimś się cały otworzę
powtarzam za wieszczem ,,smutno mi Boże’’
Na rzęsie ostatnia łza będzie za chwilę też sucha
słaby jestem i bezradny niczym ranna mucha
dlaczego życie bywa gorsze niż Madejowe łoże
powtarzam za wieszczem ,,smutno mi Boże’’
Bezdomny pies może mnie odnajdzie i wyniucha
może ciepłym oddechem mój gniew udobrucha
czy warto żyć czy skończyć te męki już może
powtarzam za wieszczem ,,smutno mi Boże ‘’
Do końca życia pozostanę z tą w sercu blizną
nie wyleczę jej choćby najlepszym lekiem
Juliuszu ty tęskniłeś wówczas za Ojczyzną
ja tęsknię teraz ale tylko za Człowiekiem
Adam Pietras (Barry Kant), 27 maja 2023
Cóż mam prócz ciała? Pamiętam topografię Sawanny i miotające ramiona.
Widzę i słyszę świat wspinający się na swój szczyt, rodzący się we mnie -
Bezcelowe i pozbawione przyczyny barwa, forma i ruch. Czym jest to, co
Widzę? Kolory, formy, szelesty...
To organiczna pamięć ciała - pierwszych kroków albo ćwiczeń tańca, przez które
Reagujemy na słowo "trajektoria" albo "struktura". Logiczna i dynamiczna, totalna.
Moje ciało, moja świadomość. Beau temps! Beau temps! - krzyczy beznogi, to późne lata
Sześćdziesiąte, czas rozkiwtu powojennej Europy i studenckich strajków.
Adam Pietras (Barry Kant), 27 maja 2023
I
Ciało
I sklepy tak nowoczesne - byłem tam dziś, what a fine ambiency of shelves
Przy kasie spotkałem człowieka z jezior
Porównywałem nasze dłonie
I nasze nieba
Tę kokainę albo ferrari jurodiwych
Ciało spada
Światło jeszcze rozszczepia się w źrenicach na miliony odcieni
Te nieustanne ciche myśli jeszcze mówią coś o Białorusi albo o Vermeerze
II
Ale ono spada
Spada w siebie
Jak dziecinne ciasto
Boi się smutku
Boi się martwej symetrii
Boi się nicości z której bierze swoją cząstkę
Boi się wszystkiego
Stłuczonego naczynia
I nudy
I strumienia moczu w czystej toalecie
I tego że za doznaniami nie kryje się żaden las
Żaden bluszcz
Żadna tajemnica
Przeraża je że wszystko może wyczerpywać się w chwili
I że te chwile są taśmą
I że poza tą taśmą nic nie ma
Że nie ma nic na zewnątrz ani nic wewnątrz
Innymi słowy boi się czasu
Że to tylko ta przeklęta, płaska taśma
Yaro, 26 maja 2023
człowiek sierocy opętany
demony przeszłości nie drzemią
niewyraźnie nocą słychać rżenie koni
w psychopatii wariactwo obcego kraju
nierealne staje się widzialne
na tle gwiazda północy
sztorm we łbie na falach trzaska łódź
cyklon szarpie banderą
żagiel nadspodziewany
pęka maszt woda opływa pokład
zamiast chleba na stole niepowodzenie
okrągły kształt okrągły pół świat,
stłuczony na piaszczystej plaży
w sarkofagu wielkiej niewiadomej mroku
wilgoć klajstruje się do ust, przetłuszczonych rąk
jaźń błądzi gdziekolwiek indziej
dyrygentem orkiestry
postacią tytułową niepodważalną
istotą w operze przypisanego dramat
w szpitalu za krat auskultuje życie ptaków
w głowie wspomnienia,
dni których nie było odemknęło się niebo,
lecz nie istnieje imaginacja
konwertuje chleba w kamienie
kieliszek tabletek co strofuje
niepojęte zjawiska już dobrze,
boją się o mnie nie mam nic
przed dyrygentem widownia
wciąż muzyka w duszy bywa piękną
tylko to pewne ogniowo co zaciska myśli
wiem jestem więźniem ego
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
10 października 2024
TelepatiaMarek Gajowniczek
10 października 2024
jesień którą zapamiętajsam53
9 października 2024
ze wspomnień: o rzucaniusam53
9 października 2024
0910wiesiek
9 października 2024
Sanatorium pod KlepsydrąMarek Gajowniczek
8 października 2024
0810wiesiek
8 października 2024
prawdę mówiącYaro
8 października 2024
pewneYaro
8 października 2024
to takie prosteYaro
8 października 2024
Najtrudniejszy drugi krokBelamonte/Senograsta