
Marcin Olszewski, 8 stycznia 2022
Za oknem donośny warkot silników
W radiu wyłącznie marsz pogrzebowy
Pan w czarnych okularach powiedział coś
Dzisiaj niestety nie pójdę do przedszkola
Jadą, jadą, właściwie nie wiem po co
Z mamą jadę do pracy, przy W-Z stoją
Hełmy, tarcze, pałki, nie wiem co się dzieje
Jako dziecko wcale nie jestem radosny
Mrok gwiazd przysłonięty rykiem śmigłowców
Petardy w górę, okrzyki na ulicach
Po to chodziłem z przedszkola z kwiatami?
Na dzień milicjanta? Teraz też macie święto?
sam53, 8 stycznia 2022
wibracje przychodzą z pierwszym łykiem kawy
przyjemne uczucie jeszcze w pół śnie
na czczo bez znieczulenia jakby bez grawitacji
taniec duszy w rytmie bluesa
mrużę oczy zatrzymuję wyobraźnię
zostawiam mały margines na niedociągnięcia
na mgłę która snuje się pod powieką
a może na radość albo tylko jej zaczyn
nieczytelne staje się czytelne
marzenia ocierają się o siebie
światło pieści niczym dotyk
melodia niesie zwyczajne słowa
przełknij ślinę
powiedz wierszem że kochasz
Afrodyta, 7 stycznia 2022
Zniewalająco skostniałe kreacje wcielonego
słowa zatrzaskują się w tradycji, z braku
przestrzeni tracą lekkość.
Na ziemi ogłuszone nadmiarem, rozdziobane
przez ptaki marnieją gdzieś między cierniami.
Spierzchnięte usta modlą się o ciszę,
nie tłumaczą dobra odwieczną obecnością,
a upadków wypowiedzeniem boskiej woli.
Jesteś inny, nie przywłaszczasz sukcesów
na przekór prawdziwym i fałszywym prorokom,
ubłoconym myjesz stopy bez wznoszenia
głowy i mydlenia oczu, że poświęcenie
siebie to przepustka do wieczności,
nie poznam raju,
dopóki (roz)puszcza(m) się w piekle.
Yaro, 7 stycznia 2022
obudzony zły jak pies
czyli od zawsze tak mam
mój dom psią budą
odklejony od rzeczywistych spraw
obleczony w tani ciuch wychudzony
wkradam się w miasto ciasno
tutaj trafia mnie szok w szlag
nabieram słów w usta
mówię do gościa dość
weź się w garść
skończ ten płacz
wypłyńmy w przeszłość
bez empatii pełni gniewu
na skórze dreszcz
pod swetrem też
serdecznie mam dość
ma wszystko i nie mam nic
prócz kilku wierszy
w zniczu na dnie trochę wódki
jakieś zdjęcia dziewczyny
okazałą prostytutką
zbudzony z pustym portfelem
w hotelu co rzec w recepcji
wyskakuję przez okno
spadam na bruk zuch
wychodzę z siebie
idę gdzieś nie pragnąc nic
prócz słów pełnych ust
Marek Gajowniczek, 7 stycznia 2022
Śnieżna zadyma. Wróciła zima
i szyby skrobać trzeba.
Odmrażać zamki, gdy lód drzwi trzyma
i samochód rozgrzewać.
.
Dziś luminarze mają garaże.
Ma biznes i politycy.
Mają lekarze, służby i straże.
Ja miejsce mam na ulicy.
.
Lecz nie narzekam. Odwilży czekam,
a pora jest pandemiczna.
Maska na twarzy chroni człowieka.
Zima jak dziewka uliczna.
.
Ma swą latarnię. Śniegu nie zgarnie.
Ręce zaciera i tupie.
Śladzi spod czapy, czy śnieg odgarniesz
i może znajdzie się kupiec.
.
Czasy ubogie. Paliwo drogie.
Płacimy za ocieplenie.
Za chęć wygody, a nie za chłody.
Zdrowie w najwyższej jest cenie!
gabriel 123, 6 stycznia 2022
anioły z góry
zobaczyły córy
zeszły na ziemię
urzekły
zgorszone
zgorszeni
serc
nie mają
dziwa
alfons
na pewno
kraj tulipanów
tam dopiero
przez usta
nie przejdzie
popaprańców
flaga tęczowa
atrybutem
na którą
pluję
transwestytą
nie jestem
Afrodyta, 6 stycznia 2022
Moje dojrzewanie ma niewiele z winnicy,
która wchłania aromaty i rozgrzane
południowym światłem powietrze.
Przymknięta w obłąkańczym półśnie
zwalniam tempo, odwlekając siebie,
nadpobudliwe głosy uderzają znienacka.
Podrywam się i szybuję między
znakami zapytania, porzucone
w pośpiechu osiadają na mieliźnie.
Grzęznę, chyłkiem upływająca krew
przecina czas i bezceremonialnie
zwiększa dystans nie do przebycia
dla uwięzionych nóg.
Gorliwie zbieram roztrwonione resztki
zanim stracę także dłonie.
gabriel 123, 6 stycznia 2022
betonowy las
trawniki
psie wydaliny
wychodząc z psem
pan torebki
nie wziął
zraża mnie
widok pustostanów
koczujący
bezdomni
tania nalewka
dykta
nisko upadnięci
dom i matkę mieli
podły żywot
nie rozpieszczał
ulica aż krzyczy
oni są nikim
przechodzień,
wzrok odwraca
winni
nie winni
różne losy
przeznaczenie
nie sądzę
człowiek
sobie przeznaczeniem
mając kontrole
na dobre wyjdzie
gabriel 123, 6 stycznia 2022
jaskółka
wiosny
pierwsza nie czyni
śniegiem poprószyło
do kwietnia
daleko
tak
czy siak
lato we mnie
świeci słońce
zapraszam
krzesło wolne
stół
usiądź
porozmawiaj
samotność
na własne życzenie
serce martwe
chociaż
bije
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
21 listopada 2025
smokjerzy
21 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
20 listopada 2025
sam53
20 listopada 2025
violetta
20 listopada 2025
wiesiek
20 listopada 2025
Belamonte/Senograsta
20 listopada 2025
Jaga
19 listopada 2025
sam53
19 listopada 2025
Toya
19 listopada 2025
wiesiek