Belamonte/Senograsta, 7 października 2025
noli me tengere
równiny bezpieczne i nudne
zimny cel
góra okrucieństwa
ciepły
zmierzch u wrót wód pełnych kijanek
snów
I.
wyobrażasz sobie rękę podaną tonącemu
w ostatniej chwili przed powrotem
dno witające przybysza miliardem łez
i Matkę Boską na brzegu...
ołtarz, płacząca wśród mężczyzn,
mdlejąca z bólu
Może to Matka która potem będzie w niebie
On z Nią w Niebie
Zawsze była, jest z Nim
Kochanka czy Matka rozpacza?
Kochanka czy Matka jest z Nim w Niebie?
W sercu ołtarza
Ta sama kobieta, a różne czasy?
A może w tym samym czasie ta sama kobieta
A może różne kobiety
A może różne choć ta sama
1.
Odszedł do Ojca
Matka rozpacza, że odszedł do Nieba Kochanków
Czy Kochanka, że odszedł do Nieba Ojca?
Ta sama kobieta w różnych momentach
2.
Ale ja wolę myśleć, że to Maria Magdalena
Matka Ich zawiera, to Serce ołtarza
Natura jest u Ojca i On idzie do Ojca i do Natury
Natura staje się prześwietlona rozumem, świadomością,
wiedzą, ale to strata którą trzeba opłakać
Poprzez głęboki sen dociera się Tam za Matką
Kochankowie muszą się spotykać
Podwójny byt Tu i Tam - lustro odbiło? - Nie, to My
w ruchu, w rozpadach i złożeniach,
może nie w pełni zrealizowani, ale
czekający na ciał spotkanie
życia zawołanie
Jestem i Tu i Tam - to już było, to będzie,
to świat Brahmana
Nie wiem, czy Tam to dół czy góra -
to moje pełniejsze istnienie, niezniszczalne -
Kto w to wierzy - w tego atmana - ten wejdzie
w świat :
Balu u Salomona, boginki leśnej Aranjaki,
nieprzejawionej Pełni zza zasłony
zza rzęs bogini przebłyskujący
brzeg
II.
albo aligatora rozszarpującego ciało i ciało
nowej ofiary,
może nowy samochód
Nabicie na dwa pale i smutne opadanie
jak piękny mroczny sobowtór Madonny śni
Czy wspólny rejs rzeką w głębię słońc
Yaro, 6 października 2025
kocham cię
w ustach musisz się rozpłynąć
każdą nocą
stajesz się królową kochamy się
każda noc
inną jak ty zawsze tylko niebo
tyś piękniejszą koronkowe piękno
milczą okna
a wiele o nas wiedzą
mimo to
wiatr kołysze drzewa i futryny okienne
czego chcieć więcej dziękuję za spokój
delikatnie szepczesz
wspólna chwila wyczekuje
na większe szczęście
sam53, 6 października 2025
rozłożyłaś mi niebo nad głową
słońce wyszło spod ciepłej poduszki
mógłbym z tobą ach sam nie wiem dokąd
czy pofrunąć czy pobiec czy pójść i...
zjeść śniadanie na trawie - pamiętasz
kocyk w parku Tiffani i wino
cały Paryż świętował - pół szczęścia
resztę w tobie znalazłem dziewczyno
wtedy wszystko bym dzielił na dwoje
jak bagietkę złamaną do kawy
wciąż w objęciach czy starczy nam objęć
pocałunków w lombardzie sprzedanych
rozłożyłaś mi niebo nad głową
zaraz wieczór i słońce już nisko
mógłbym jeszcze choć sam nie wiem dokąd
tyle szczęścia gdzieś przeszło nim przyszło
sam53, 6 października 2025
to smutne kiedy wiara nie ma już znaczenia
gdy kamienie w strumieniu obojętność toczy
gdy rozmowa nie cieszy prostego człowieka
chociaż myśl tak jak kropla skałę jeszcze drąży
ogień szuka ciemności - swąd cmentarnych cieni
kłamstwo znowu rozkwitło w pretensjach wzajemnych
pogarda jak bumerang powraca w korzenie
nawet słowa modlitwy nienawiścią przeszły
to smutne gdy patriotyzm gubi swoje credo
niepodległej w stulecie karłów zjazd chocholi
nutą nader fałszywą komponuje przeszłość
jakby naszej historii nikt nie chciał już bronić
2018
sam53, 6 października 2025
obudź mnie bez przyczyny chociażby w Krakowie
przejdziemy się plantami - jesienią są piękne
zostawimy jak zawsze dwa słowa pod wiązem
tutaj nobla za wiersze rozdają codziennie
tutaj umrzeć znów mógłbym chociaż nie umieram
i o tobie zapomnieć nie potrafię wcale
to co przeszło minęło - jakże smutno teraz
czy to róża czy kamień - nie pytaj co dalej
teraz pani Wisławo - wolność konstytucja
znaczy tyle co dawniej - zdepczą i rozgarną
w złej godzinie powtarzam - ktoś chce związać usta
dwojga nocy nie przetrwam pod ciemną latarnią
2018
ajw, 6 października 2025
kiedy patrzę na niebo
w oczach pozostaje
kawałek błękitu
cisza opada na powieki
za zasłoną rzęs
mam wewnętrzne okno
z niebieską wolnością
po horyzont
oddycham przestrzenią
wtedy ciemność pęka
- światło odnajduje
najmniejszą szczelinę
_________________
2025
Belamonte/Senograsta, 6 października 2025
Gdy wyobrażam sobie, że mówię w imieniu kogoś, albo że jestem
tym kimś i mówię w jego imieniu to, jak on sobie mnie wyobraża -
pozostaję w sferze mnie-mań, nie mam siebie, ale mnie łapie i łapie,
ale gdy mówię szczerze we własnym imieniu, to wychodzi już
prawdziwiej, mi przynajmniej, bo nie udaje, tylko, że wtedy to już
nie brzmi bardzo dumnie, ale to jedyna sensowna duma własna,
patrz pokora.
Przejdźmy do ilustracji tego jaśniejącego wywodu.
duma pieniądza
tak wiele straciłem
tak się zeszmaciłem
ale mam je, mam
pora sobie powetować
pora się zabawić
pora się pokazać
moja kolej gnębić
najlepsze dziwki, najlepsze szkoły,
najlepszy mąż, dzieci
złote klamki i kible
apartamenty
pora wydać prawie wszystko na specjalistów
duma plebsu
mam czyste sumienie
jestem uczciwy
nie mam kasy
co ja mogę
najwyżej piwo za 2 złote
w bramie
nikogo nie krzywdzę
zwykła żona, zwykła szkoła...
kible i klamki są od otwierania i srania
nie od błyszczenia
34 m kw.
pożyje dłużej, bo nie wydam wszystkiego
na specjalistów
duma frajera
mnie wystarczy co mam
jestem wariat
czy pieniędzmi bym ją zdobył?
nie dam rady być nikim i spowiednikiem
tym bardziej że „Into in my arms, och Lord“
cierpliwie poczekam na efekt mojej oschłości
chcę wracać do chwil dobrych z nią
nie sprawdzać urojeń
byle do przodu
kolejny stracony kontakt?
za coś byłem lubiany?
czy to była gra?
muszę sam sobie pomóc
nie wierzę w swoje kompetencje
ale spróbuję
tetu, 5 października 2025
Milczysz
a ja chciałabym wiedzieć dokąd
suną chmury ile kropel spadło
nim wyrosłeś
z poszarpanego ciała — cień
kładzie się u stóp góry
na podobieństwo i wiarę
jestem kamieniem
Milczę
a ty chciałbyś wiedzieć dokąd
będę wyrastać cieniem w kamieniu
światło
spójrz w górę
chmury płyną brzegiem
mieszczą się w dłoniach
ais, 4 października 2025
I
Ziemiste ciała, wychudłe z bólu
na korytarzu siedzą w kolejce
Jezus ukryty w tabernakulum
zatem nic nie wie o waszej męce
czekasz wśród innych tobie podobnych
i błogosławisz owoc goryczy
wyżebraj Mario kilka chwil godnych,
chociaż dla możnych nie ty się liczysz.
II
Razem z innymi w ciszy odeszłaś
łez dwa miliardy spadło dziś z nieba
zostaną smutek i puste krzesła
już Zdrowaś Mario?, może więc przebacz
daruj im winy oraz przekręty
wybacz niepamięć, lekceważenie
każdy z nas, człowiek, winien być cenny,
jednak ważniejsze w sektywstąpienie.
III
Módl się za grzesznych i za bluźnierców
teraz i w czasie wejścia do piekieł
wszyscy żyjemy Mario w twym sercu
nakarm nas swoim strupiałym mlekiem
wejrzyj na parnas, na kpiące gęby
śmiejące z masy wpatrzonej w „cale”,
że trwa schylony, że kukły wielbi
szczęśliwy naród, bo dostał palec.
__
4 Października obchodzimy Światowy Dzień Onkologii
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
13 października 2025
sam53
13 października 2025
Jaga
13 października 2025
Yaro
13 października 2025
wiesiek
13 października 2025
sam53
13 października 2025
smokjerzy
12 października 2025
sam53
12 października 2025
sam53
12 października 2025
sam53
12 października 2025
Marek Jastrząb