Belamonte/Senograsta, 24 czerwca 2025
żyję w panice nad utratą.
utrata wszystkiego jest realna.
nie o kosę czy kasę chodzi a o już teraz
godność szczęście urodę młodość...
stąd panika. nie raz dopadała.
wywołana problemem gastrycznym.
myślą. wizją.
może to rodzi myśli natrętne.
panika i próby pozbywania się jej.
ścierania paniki z rzeczy.
może odczarowania próby to są.
już straciłeś ale wystarczy poprawić mebel.
kwiaty w wazonie. wyznać jej miłość.
może należałoby zamieszkać w panice
nad rzeką utratą. tak się nazywa chyba
ta piękna w Żelazowej Woli. piękna utrata.
z utratą to jest tak że może tracisz coś
czego nigdy nie było.
albo było. albo mogło być.
https://youtu.be/bgXnt-GYaV4?feature=shared - ta końcówa od 4,34 YEEE
Belamonte/Senograsta, 24 czerwca 2025
po drodze trzeba zbudować dom
sprzątnąć kurz oczyścić pranie
ale wielki mistyk o tym nie myśli
nie zauważa
Poluje na ważkę zachwytu
Lecz zauważa że jej taniec nad taflą
to składanie jajeczek
i wraca do niepewnej realności
Arsis, 24 czerwca 2025
(Ojcu)
Wiesz, stoję tutaj. W tej trawie wysokiej.
W słońcu.
W tym rozkwieceniu bujnym
i tęsknym.
W tej melancholii rozległej jak czas. W tym ogromie cichym sen głęboki otwiera powieki.
I śnię tym snem potrójnym zamknięty. Tą duszną godziną upalnego lata.
Chwieją się wiotkie gałęzie. Łodygi. Źdźbła łaskoczące łydki.
I wszystko to szumi, gęstnieje. Oddycha niebem rozległym. Kobaltowym odcieniem
przeciętym smugą po odrzutowcu
i z białą gdzieniegdzie chmurą, obłokiem skłębionym …
W powietrzu kreślę tajemne symbole, znaki.
Lgnę ustami do kory drzewa.
Całuję. Namiętnie. Jak usta kochanki niewidzialne, drzewne. Liściastą boginię miłości.
Wnikam w te rowki słodkawe
i lepkie od soku,
czując na końcu języka tężejące grudki.
Układam zdania zapadnięte do środka, zamknięte a jednocześnie
przeogromnie rozległe jak wszechświat. Jak unicestwienie.
Zaciskam powieki. Otwieram…
Mrugam w jakimś porywie pamięci.
Widzę idącego ojca, poprzez odczuwanie w nim tej powolności elegijnej (taką jaką się odczuwa
we śnie)
Idzie powoli w wysokiej trawie.
W łanach rozkołysanego morza
z dłońmi złączonymi mocno i pewnie.
I rozłącza je nagle w mozaice szeptów, rozsuwając w tym złotym rozkłoszeniu zbożność i wiatr.
I znowu w słońcu, i w cieniu. Za tym dębem, za kasztanem.
Za samotną w polu topolą.
Chwiejną i smukłą.
jak palec na ustach Boga.
Idzie powoli, odchodząc. I pojawia się na chwilę,
by zniknąć znowu za jakimś krzewem, co mu zachodzi znienacka drogę.
I znowu, ale w coraz większym oddaleniu.
Za kępą pachnącą, za tym drżącym ukołysaniem maleńkich kwiatków,
które mu spadają na głowę białym deszczem. Za jaśminem, który tak kochał za życia.
Twarz przesłaniam dłonią, szczypiące oczy,
bowiem uderza mnie oślepiający promień słońca. Znienacka.
Otrząsa się w prześwicie z szeleszczących liści w powiewie.
Lecz po chwili robi się duszno i cicho.
Jakoś tak tkliwie. Ojciec zniknął, zapadł się.
Rozpłynął, gdzieś w rozkojarzeniu sennej melancholii.
Na piaszczystej ścieżce pociętej cieniami gałęzi. A jednak był tu kiedyś i żył jeszcze. I żyje...
Jestem jedynym świadkiem tej manifestacji.
Tego przemknięcia niematerialnego zrywu zakamuflowanego przed światem.
I mimo że jestem bez miejsca i przeznaczenia, notuję każdy błahy kształt.
Każdy nawet zarys, który jest w czyimś zamyśle jedynie nic nieznaczącym szkicem.
W chmurze spopielałej.
W nadciągającym snopie deszczu.
(Włodzimierz Zastawniak, 2025-06-24)
***
https://www.youtube.com/watch?v=1Z9D1W0_jbs
Belamonte/Senograsta, 23 czerwca 2025
tylko mucha mnie wysłucha
gdy mnie słucha się nie rucha
ale śmieje się od ucha do ucha
nikt nie wie czy mucha ma ucha
czy się śmieje psiajucha
ale każdy tego wiersza chętnie słucha
romanse przeminą
wiersze zostaną
Belamonte/Senograsta, 23 czerwca 2025
a ja wspinam się po stokach
za nią
gdy on opada na dno
stare zapomniane dno
ja jeleń wiję się wzdłuż gałęzi Asparagusa
ku światom niewyobrażalnym
jutro też przyjdzie paczka
ok
A Godzilla się rozrasta
wężowy jeleń za nią wspina się po liściach
w nicość błękitu
opada, odpada przeszłość
jako zatrzymujący nurka ciężar zwłok
jako oddalenie się od teraz, tego słońca głębi
zmiana kierunku, pociąganie ku górze
lżejszy, lekkość,
ale jednak ciężka wspinaczka
a wszystko to ty
ale teraz ku niej, afrodyzjakowi męskiemu
ja się wspinam, a on opada
ona wjeżdża na motorze w gęsty las
szybkość przestrzeń
ku miejscom z widokiem na Wyraj
otoczona przez las
przez samą siebie
kochanka lasu
https://youtu.be/r_WdocXwpmo?feature=shared
Belamonte/Senograsta, 22 czerwca 2025
będą ze mnie ryby ptaki ludzie
wioski wydmy anioły bogi
reinkarnacja albo pamięć materii
nie musi wyczerpać się w szczęśliwym
człowieczym życiu, za dwóch trzech stu...
To oczywiście sięganie za daleko.
wystarczy wieczór, ognisko, zmierzch
cień od drzewa, obrus na trawie, czytany wiersz
spacer do lasu, życie które się rozpada, rozpierzcha
ale przez łzy prześwituje śmiech
Nawet to jest za daleko.
lepiej wysłać smsa anielskiej istocie transformującej
że paczka ze szczęściem jest tu i tu i ona się zjawia
i przodkowie i dzieci wszystkich światów i wielu siebie
czekamy na jej zjawienie się, bawimy szyszką
To wystarczy.
więc choć za daleko to jednak trzeba skalibrować
obłędne wybieganie - nie jest to człowiecza dola
to dola kosmosu i jego istot w transformacji
Yaro, 22 czerwca 2025
piszę kijem na wodzie wiersz
podchodzi dziewczyna patrząc
nie widzi nic prócz kół
kilka fal na wodzie
pisałem kiedyś o gałęzi
wrzuciłem gałąź zrobiłem zdjęcie
odpłynęła ryba pełno łuska
słowa są ważne rzucane na wiatr
na obłoki popatrzyła
odpłynęła razem z innymi
sam naprawiam
odpowiadam na forum
na portalu łacha drę
gdy ocieram się o pustosłowia
złotej rybce powinien
mówić prawdę po
spełniających się życzeniach
Regulamin | Polityka prywatności | Kontakt
Copyright © 2010 truml.com, korzystanie z serwisu oznacza akceptację regulaminu.
30 czerwca 2025
wiesiek
30 czerwca 2025
ajw
29 czerwca 2025
wiesiek
28 czerwca 2025
sam53
28 czerwca 2025
Arsis
28 czerwca 2025
violetta
28 czerwca 2025
dobrosław77
28 czerwca 2025
Istar
27 czerwca 2025
Yaro
27 czerwca 2025
Jaga