Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 9 march 2013

„Zimowy zew”

Wnikam w ciemność bezsennej zimowej nocy
Otulam mrokiem zziębniętą duszę
Czasem ta ciemność budzi lęk
A czasem wlewa w duszę spokój
Co równie cichy jest
Jak ta zimowa noc
Dziś ta ciemność jest też we mnie
Obcuje z moją jaźnią
Zalewa wnętrze wezbraną falą
By rozbrzmieć głuchym wyciem
W ciemną zimową noc jak ta
I tylko czasem czuję że
Chciałabym o tym napisać wiersz
I w słowa ubrać tak to wycie
By oddać jego prawdziwy sens
 
 
Anna Gajda „Lilith”
23.12.2012r.
Zimowa noc w kraju nad Wisłą


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 6 august 2010

„Ofiara dla pazernego boga bez oblicza”

Zawsze wtedy
gdy wracają te ciche,
ciężkie ołowiane dni
szukam tej jednej właściwej ścieżki do
zatracenia
Prosta droga do samozagłady…
 
Tak łatwo im sprzedawać moje kawałki człowieka
posklejane byle jak
niczym ludzik z plasteliny
Drążę tą wibrującą myśl
Myśl - która bruździ w pustosłowiu
zaprzedanych obłudzie
Na ich złotouste kłamstwa
umierają kolejne bastiony
nie mojej wolności
 
A w moim zaciśniętym gardle rodzi się krzyk
który pali jak siarczysty policzek
od byle jakiej flamy
Gdzie jest kres tego exodusu
który dzieje się codziennie
Dzieje się właśnie tu?
 
I drżącym marzeniem
udręczone powieki
spływają srebrzystym deszczem
majowej nocy
Pozwól mi już odejść
na drugą stronę tęczy – szeptam ostatkiem sił
lepkim szeptem
wprost w Twoje
twarde małżowiny
 
Ten szept - już
ostatni - wiem
Wyrywa się westchnieniem
daleko poza chmurę nieczułości
 
I tak widzę! Widzę!
Już widzę!
Widzę szorstkie brzegi
wyspy efemerycznych doznań
dalekich od realności
szarego poranka
Zamykam usta kluczem 
z wyzwolenia
to moja zemsta za gwałt
na obnażonej świadomości
 
Bo to kraj megalomanii urojonych bożków…
i nigdy już nie umkniesz
Schizofrenicznej konkwizycji

Konglomerat bzdur
rozedrgany fanatyczną pieśnią
ślepca na rozdrożu

Żart kapryśnego
wszechwładcy

Kiepska farsa
nic  więcej…

By "Lilith"


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 6 august 2010

"Iskra"

Jestem poza nawiasem tego co pojęte –
- krzyczy wspomnienie mojego ego.
Jestem nieproszonym gościem
Na maskaradzie hipokrytów.
I tylko echo krzyczy głuche,
I tylko echo woła z oddali,
Wyblakłe wspomnienie…
Dlatego patrz dziś na mnie!
Tak mocno patrz!
Chcę zapłonąć wstydem
W Twoim spojrzeniu.
Chcę spalić się i powrócić…
Tak proszę, patrz na mnie teraz!
Chcę się zachłysnąć
Twoim spojrzeniem,
Chcę wyssać z niego
całe zdziwienie.
Jestem pustą pozą
udającą osobowość.
Przestaję istnieć, gdy Ty już nie patrzysz.
Żyję tą iskrą w Twoim spojrzeniu,
tym płochym błyskiem…
Na krótką chwilę mieszkam w kącie oka Twego.


number of comments: 2 | rating: 4 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 31 july 2010

„Widzenie”

I.

Droga wije się po horyzont. Biały królik przeskakuje z krawędzi na krawędź.
Ja, Alicja mam problemy z równowagą.
Wieczorem droga wznieca pył. Długa , biała linia znaczy środek. Obok mnie poszukiwacze skarbów tępo omijają punkt, który
zawsze leży pośrodku prostej.  Może nie wiedzą, że prosta zawsze jest nieskończona…
 
Ja, Alicja, mam problemy z równowagą.
Biały królik gubi rękawiczkę. Krzyczę, ale on znika za kolejnym
zakrętem, gdzie rzeka odchodzi od źródeł. Z biegiem mętnieje. Jest co raz bardziej gęsta. Trudno mi w niej brodzić. Pod stopami tańczy stado ryb pijanych od fermentujących obok filozoficznych wywodów.
 
Przekręcam tułów o 180º i diametralnie zmienia się krajobraz.
Ja, Alicja mam problemy z równowagą.
Czerpię piach pełnymi garściami. Gaszę w sobie wszystko. Zostaje tylko pragnienie. Czyste, niespełnione, klarowne… wróciłam do źródeł. Trzeba obmyć kurz z mych stóp.
Chrystusie, gdzie jesteś, gdy cię potrzebuję?
Wzywam twego imienia nadaremno, by podczas ostatniej wieczerzy zasiąść z apostołami.
Od dziś, jak oni, będę głosicielką umarłych idei.
 

II.
 
Kawałkiem kredy grodzę w sobie niespieszny puch i widzenie zmienia kształt. Jak niedokończona, gliniana figurka wypalam się w piecu.
Czerwienieję i twardnieję.
Cierpliwość. Zbrojenie się.
Muszę ostygnąć. Jeszcze nie jest czas…
Jeszcze nie przestało padać tak naprawdę.
To nic, że słońce rozrywa naprędce ciemne zasłony. To nic, że pierwsze, bezczelne promienie liżą piach pachnący wilgocią. To nic, że ciepło już pali skórę.
Tak naprawdę jeszcze nie przestało padać.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 5 january 2011

***Modlitwa do żywiołów***



Wszechogarniające Słońce, rozgrzewaj nasze serca by nie gasła w nich nadzieja a miłość rozkwitała oblana Twym blaskiem.
Napełniaj wszystkie istoty siłą witalną, by wzrastały w pokoju i harmonii. Rozpromieniaj nas wewnętrznym blaskiem
czystości i dobroci.

Wszędobylski wietrze rozdmuchuj żar wiary i rozganiaj ciemne chmury z nad naszych głów. Niech twe podmuchy nie wystudzą w
nas zapału do czynienia dobra.

Wszechpotężna Wodo, zmyj z nas brud grzechu i nasyć swymi sokami delikatne kwiaty miłości w naszej duszy, niech Twe
krople zraszają zmęczone czoła i gaszą wszelkie pragnienia.

Nieposkromiony Ogniu płoń w nas wiecznie żywym płomieniem nieugiętej woli, daj ciepło domowemu ognisku i ludzkim istotom
szukającym sensu. Niech Twe płomienie pochłoną zło i krzywdę, a żar niech osuszy ludziom łzy.

I Ty Matko Ziemio opiekuj sie swoimi dziećmi, by nie błądziły bez celu po tym świecie. Daj nam schronienie i naucz dbać o Twe ciało i wszystkie istoty, które je zamieszkują.

Matko Ziemio prowadź nas ku przyszłości.


number of comments: 1 | rating: 3 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 4 october 2010

„Po niewłaściwej stronie lustra….”

Kolejny raz badam gasnące niebo poprzez biel firanki…
Patrzę jak odchodzące słońce krwawi niewinne płótno,
i łuną smaga palącym blaskiem obłości chmur…
Każda chwila izolacji rozpoczyna walkę o oddech.
 
Nie pozwól mi tak zasnąć!
 
Proszę o eksterminację.
Nie o zwykłą, szarą śmierć:
o całkowite unicestwienie.

Teraz już wiem na pewno,
że to właśnie strach zaciska pętlę,
a ja oddzielam zmarłych.
Pusta przestrzeń pomiędzy dźwiękami
ogarnia powoli wszystko.
Los twardo gryzie ziemię,
a kot przemierza spokojnie
dach mego domu.
 
Nie pozwól mi tak zasnąć!
 
Cokolwiek powiesz będzie tego zbyt wiele.
Lepiej, więc milcz,
po co wyjaśniać oczywiste.

Patrz!
Oto ulice z moich lat.
Noszą brzemię nieprzespanych nocy,
w które zwykłam ograniczać siebie.
Próbowałam gdzieś utkwić.
Teraz już wiem, że wolę biec jak najdalej.
Chaos rozprzestrzenia się pomiędzy szczelinami.
Otwieram drzwi.
Przepuszczam wytarty autorytet z dzieciństwa.
Kolejny raz wchodzę na korytarz.
Jeszcze jedna poczekalnia prosi o cierpliwość.

Palcami przeczesuję popioły.
Jeszcze nie jest czas.
 
Nie pozwól mi tak zasnąć…
 
Trudno stworzyć teorię obojętną na autodestrukcję.
 
Krwisty pejzaż powleka lodowaty mrok.
Upiorne, białe światło księżyca
nadaje mojej twarzy trupio-blady wygląd,
a ja w obliczu nocy
składam przysięgę -  że nie opuszczę się
aż do śmierci.

Lilithu - Anna Gajda


number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 5 january 2011

„Zatrzymać czas nad przepaścią”



Pieczołowicie zbieram okruchy wczorajszego dnia
jak tłuczone szkło kaleczą do krwii
lepiej zamknąć oczy
i liczyć na cud
 
Czas wytrwale brnie naprzód
jednostajnym miarowym krokiem
 
i spalam się próbując biec szybciej
 
Napięte nozdrza wyłapują zapach strachu
nie chowam twarzy w kieszeniach
nieustępliwie patrzę życiu prosto w oczy
 
Łatwo rozłożyć bezradnie ręce
dlatego wolę wtopić się w bezmiar falujących
ciepłych wód nieświadomości
 
Ale tylko na błogi kwadrans
niedzielny relaks pośród powodzi polnych kwiatów
 
I patrzę na ciebie przyjacielu zupełnie od nowa
i maluję dla ciebie życie tymi słowami
zupełnie od nowa
 
A ty nie lękaj się i słuchaj pieśni o odwadze
co ją nucą kobiety drące puch w cieple kuchennej izby
sławią nią wieczną nadzieję co się w nas tli
niech zakwitnie szkarłatnym kwiatem w twoim sercu
 
Niech iskrzy w długą zimową noc
 
Zapomniałam wczorajsze nieświeże żale
wstaję dziś rześka
jak nieurobiona glina – wyzwanie garncarza
rozpromieniam się
 
Nowe dni się jawią
nowa myśl - od dzisiaj urodzona
wołam o szczęście




number of comments: 0 | rating: 3 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 8 may 2011

Nieudane dziecko kapitalizmu.



Motto:
„Dzisiejszemu
światu jest potrzebna nie tyle energia termojądrowa, ile raczej energia
zamknięta w ludzkim sercu, którą trzeba wyzwolić.”
Albert Einstein


Nigdy wcześniej żadne widzenie nie odcinało
się tak wyraźnie w twarzach o stu takich samych obliczach.
Daję Ci namacalny dowód tego, co od wielu
nieprzespanych lat zżera po kawałku Twoją duszę.
Oto teraz w ciemnej masie przeludnionego
molocha, w plątaninie bezosobowych głosów, rozpoczyna się proces demaskacji
powszechnej wrażliwości.
Nie uciekaj!
Patrz, patrz uważnie na narastające crescendo
strachu.
To właśnie tutaj, na równomiernie zaludnionej
powierzchni powtarzających się ulic: 3-go Maja, 11-go Listopada, Ofiar Katynia
i innych, równie wzniosłych, rozkłada się wszechobecne upodlenie, szydząc z
patetyczności małych, niebieskich tabliczek.
Nie zaprzeczaj.
Chociaż z własnym Ja nie baw się iluzją.
Słyszysz krzyk ostatecznego braku nadziei,
wyrywający się z pod brudnych szmat, okrywających zwłoki człowieczeństwa?
 
 
Moje miejsce jest nieuchronnie określone,
choć bez końca podejmuję rozpaczliwe próby ucieczki na drugą stronę ulicy,
niedostępnie ukrytą pod grubą warstwą świadomości.
Nie zapieraj się, że właśnie Ty nie próbujesz
uciec – głęboko wyryte cienie pod Twoim spojrzeniem zdradzają historię każdej z
tych prób.
Liczę kroki miażdżące niezdarnie chodnik.
Każda moja zmarszczka emanuje nieustępliwą niepewnością, która jak rak toczy
moje tkanki.
Chyba mamy zimę.
Mroźne powietrze przesycone paraliżującym
lękiem szczypie w zakończenia nerwów.
Rozstrajam się wewnętrznie. Uwidacznia się
też dysonans ruchów: nogi chwiejnie szukają oparcia; choćby za cenę powrotu.
Ostatkiem sił wypowiadam zaklęcie przywołując
obrazy zimowych poranków, gdy razem z tatą chodziliśmy na wzgórze lepić
bałwana. Ziemię pokrywał świetlisty całun; wszystko było wtedy białe i czyste,
a to co czarne odcinało się wyraźnie.
W swoich ucieczkach wiele razy próbowałam
znaleźć tamto wzgórze i tamtą monochromatyczną fotografię siebie. Teraz wiem na
pewno: tamtego wzgórza już nie ma, a tu szare grudy ziemi raz po raz zmieniają
położenie. Czasem przychodzę popatrzeć jak przerzucają się nimi rozwścieczone
buldożery.
Każdego ranka obserwuję kolejne stadium. Słucham
jak ON mówi zarażony wszczepiennym entuzjazmem, że oto dane mi jest być
świadkiem narodzin kolejnego dziecka Nowej Ery.
- kolejnego okaleczonego dziecka, kolejnego
anonimowego miejsca zmasowanej konsumpcji… -
Nie odpowiadam. Tłum wstrzymuje oddech w
chciwym oczekiwaniu.
(Przerażenie goni mój rozbiegany wzrok).
Oto chwila narodzin, w głowie wibruje krzyk
noworodka… Mogłabym przysiąc, że słychać w nim skowyt zaszczutej nadziei. Nie
mam pewności; wszystko zanika pod naporem wygłodniałych wrzasków, narastających,
napierających…
Nagle coś pęka.
Słyszę suchy trzask.
Obrazy cichną.
Wszystko gaśnie.
Zapada cisza…
I nie ma już nic.


Lilith Anna G.


number of comments: 3 | rating: 3 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 13 july 2013

A o świcie…

 
po tej nocy magii pełnej
gdy u Twego boku będę ufnie spać
Kochany
o świcie mnie zbudź
czułego szeptu ciepłym muśnięciem
i malinowym pocałunkiem
resztki snu z mych powiek strząśnij
razem z ptakami zaśpiewaj mi pieśń
o rosy lśnieniu co nastaje wraz z brzaskiem
a w me włosy wpleć zorzy porannej pasma purpurowe
i zabierz mnie tam
gdzie słońce budzi się ze snu
bym mogła wzejść razem z nim
na błękit firmamentu
sięgnąć zenitu w samo południe
 
a potem niech dzieję się już co chce…
 
 
Anna Gajda „Lilith”
10 lipca 2013 roku
Sosnowiec o brzasku…


number of comments: 2 | rating: 2 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 5 june 2013

„Pierzasty niepokój”

czasem tak strasznie mi brak
że cała aż drżę od tego
bezimiennego niepokoju
tej pary skrzydeł pierzastych
by móc się wzbić na wyżyny
w te dni gdy myśli niezbyt lotne
nie pozwalają wzbić się nawet
ponad przeciętności nijakość
by móc ubarwić świata codzienną szarzyznę
pędzlem wyobraźni ją całą zamalować
 
i wtedy czuję tak bardzo boleśnie
jak prosto w pysk uderza brutalnie
prozaicznej rzeczywistości twarda pięść
miażdżąc bezwzględnie wątłe marzenia
gasi tą płochą iskrę co się tli
i tańczy cała rozedrgana we mnie
milionem świateł skrząca
co mogą duszy nadać ten
nazbyt anielski nieco blask
który mi jest latarnią morską
pośród wzburzonych losu fal
co mroki życia nieznanych odmętów mi rozświetla
i przez najeżone zębami skał jego kolei labirynty
prowadzi mnie bezpiecznie tak
w tej długiej drodze do ostatniego portu aż
gdzie raz ostatni już przyjdzie mi
do kei śmierci zacumować
by móc się w końcu zanurzyć w ten ostateczny błogi sen
niknąc w oddali cieniem się kłaść
i za horyzontu linią już na wieki się skryć….
 
 
 
Anna Gajda „Lilith”
4 czerwca 2013 r.
 
Pierzasty Sosnowiec u progu lata… 


number of comments: 1 | rating: 2 | detail


  10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1