Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 30 november 2012

„Emocjonalny krach urażonego Ego”

                        „Kochać kogoś to przede   wszystkim pozwalać komuś na to, żeby był, jaki jest.”
Wiliam Wharton
 
 
 
zawsze gdy zniżam pułap swych myśli
lekko ku Tobie
wręcz namacalnie słyszę
jak szepty wściekłych motyli
kąsają Ego do krwi
 
wypełniły już całą niewygodnie
brzęczącą ciszę
pomiędzy dźwiękami
i liżę prędko umykające słowa
by złagodzić choć o ton
ich brutalnie zimny wydźwięk
gdy rozbijają się niczym kruche szkło
o nieugiętą twardość
niezdobytej fasady
twej obojętności
 
i pozostaje już tylko
ten przenikliwie cichy szmer w sercu
niechcianych uczuć skwaszone mamrotanie
krach koalicji zawartej przez frakcje płci
 
 
 
Anna Gajda „Lilith”
30 listopad 2012r.
Uwięziona gdzieś pomiędzy dźwiękami… Sosnowiec City ZE


number of comments: 8 | rating: 7 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 5 december 2010

Zanim zbudzą się ptaki...

Wielobarwne slajdy wspomnień wirują w napuchłej myślami głowie
 w rytm monotonnej melodii tykającego budzika
 Wnikam w upiorną szarość przedświtu chowając w niej ostrość spojrzenia, które nieśmiało błądzi po mapie twego ciała
W powietrzu czuć jeszcze ciężką woń piżma
ten słodki zapach fizycznej miłości...
Cicho szepcę ochronne zaklęcia a na twej wciąż rozpalonej skórze zostawiam elfi pocałunek by odegnać czyhające w mroku
Demony Niezgody
Kontempluje martwą ciszę przedświtu i spijam miękki szelest twojego oddechu - taka ulotna chwile bez której bylibyśmy niekompletni...
Ciągle szepcę te zaklęcia, bezdźwięcznie prosząc byś nigdy nie zmienił się w popioły co je wiatr rozgoni na zatracenie.....
Pora przedświtu zmierzcha a ja napełniona wzniosłym obrazem Miłości doskonałej zasypiam wreszcie zmęczona w kącie twojej głowy...
Lilith
Anno Domini 2010, pierwszy dzień grudnia
gdzieś w skutej zimą Polsce


number of comments: 6 | rating: 8 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 6 august 2010

„Ofiara dla pazernego boga bez oblicza”

Zawsze wtedy
gdy wracają te ciche,
ciężkie ołowiane dni
szukam tej jednej właściwej ścieżki do
zatracenia
Prosta droga do samozagłady…
 
Tak łatwo im sprzedawać moje kawałki człowieka
posklejane byle jak
niczym ludzik z plasteliny
Drążę tą wibrującą myśl
Myśl - która bruździ w pustosłowiu
zaprzedanych obłudzie
Na ich złotouste kłamstwa
umierają kolejne bastiony
nie mojej wolności
 
A w moim zaciśniętym gardle rodzi się krzyk
który pali jak siarczysty policzek
od byle jakiej flamy
Gdzie jest kres tego exodusu
który dzieje się codziennie
Dzieje się właśnie tu?
 
I drżącym marzeniem
udręczone powieki
spływają srebrzystym deszczem
majowej nocy
Pozwól mi już odejść
na drugą stronę tęczy – szeptam ostatkiem sił
lepkim szeptem
wprost w Twoje
twarde małżowiny
 
Ten szept - już
ostatni - wiem
Wyrywa się westchnieniem
daleko poza chmurę nieczułości
 
I tak widzę! Widzę!
Już widzę!
Widzę szorstkie brzegi
wyspy efemerycznych doznań
dalekich od realności
szarego poranka
Zamykam usta kluczem 
z wyzwolenia
to moja zemsta za gwałt
na obnażonej świadomości
 
Bo to kraj megalomanii urojonych bożków…
i nigdy już nie umkniesz
Schizofrenicznej konkwizycji

Konglomerat bzdur
rozedrgany fanatyczną pieśnią
ślepca na rozdrożu

Żart kapryśnego
wszechwładcy

Kiepska farsa
nic  więcej…

By "Lilith"


number of comments: 5 | rating: 4 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 13 october 2012

„Sprzedana”

„Małe świństwa mówi się głośno... Wielkie szeptem. Prawdy natomiast nie mówi się w ogóle. Kto wie czy każda prawda nie jest w gruncie rzeczy największym świństwem?”
Marek Hłasko
 
 
 
 
subtelne drżenie powieki
gdy lepisz w panice
kolejne kłamstwo
o minionej
równie lepkiej nocy
 
pełnej westchnień
 
licząc jedynie
na moją naiwność
i bezgraniczne zaślepienie
od mdłego blasku
 
tej miłości
 
co jak pies kulawy
się tuła bezpańsko
głodna 
zmarznięta
już od zbyt dawna 
 
we mnie
 
i ten nerwowy tik – 
- opuszkami palców
gładzisz bezmyślnie
brzeg małżowiny
pachnącej jeszcze
nie moją śliną 
 
obco
 
tu nie ma już miejsca
na kolejną szansę
na wiarę w cud
nawrócenia
 
i nawet choćby
sam Chrystus
skonał tu
za ciebie
na krzyżu
raz jeszcze
nie zdołałby już odkupić
tych twoich
wszystkich świństw…
 
i proszę ten ostatni raz to pewne…
 
zamknij już za sobą wszystkie drzwi
zniknij gdzieś za zakrętem
zgub się pośród tłumu tam na ulicy
i schowaj się wreszcie za horyzontem oczu
 
zapomnij na wieczność adres
mego wszech-upokorzenia 
 
tu.
 
 
Anna Gajda – Lilith
04 lipca 2011 roku
Sosnowiec
 


number of comments: 4 | rating: 10 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 9 march 2013

„Zimowy zew”

Wnikam w ciemność bezsennej zimowej nocy
Otulam mrokiem zziębniętą duszę
Czasem ta ciemność budzi lęk
A czasem wlewa w duszę spokój
Co równie cichy jest
Jak ta zimowa noc
Dziś ta ciemność jest też we mnie
Obcuje z moją jaźnią
Zalewa wnętrze wezbraną falą
By rozbrzmieć głuchym wyciem
W ciemną zimową noc jak ta
I tylko czasem czuję że
Chciałabym o tym napisać wiersz
I w słowa ubrać tak to wycie
By oddać jego prawdziwy sens
 
 
Anna Gajda „Lilith”
23.12.2012r.
Zimowa noc w kraju nad Wisłą


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 31 may 2013

Kłam do mnie szeptem…

Motto:


Że wiara czasem uszczęśliwia, że szczęśliwość z pewnej idee fixe nie czyni jeszcze prawdziwej idei, że wiara gór nie przenosi, lecz owszem góry osadza tam, gdzie żadnych nie ma: o tym poucza nas przelotne przejście się przez dom wariatów.
Fryderyk Wilhelm Nietzsche
 
 
lubię gdy tak na mnie patrzysz
tymi wielkimi oczami
od zdziwienia pełnymi
niewinności dowodem niebyłej zdrady
 
lubię gdy mnie malujesz ukradkiem
w kubistycznej bryle zamkniętą
natchniony tak że nieobecny całkiem tuż obok
 
lubię gdy muskasz
me skronie delikatnie
rozżarzonymi ustami
rozpalony od bielizny mej koronek
 
lubię gdy mi wieczorem
w łóżku blisko
szepcesz do uszka czule
te swoje słodkie choć głodne bajki
na dobranoc
 
i lubię gdy o poranku
witasz mnie co dzień naiwnie
słowami pełnymi od czczej nadziei że:
„…dzisiaj będzie inaczej Kochanie, zobaczysz ja się zmieniłem…”
 
choć dobrze wiesz
jak niewiele
da się zmienić
za tą jedną namiętną
bezwstydnie krótką
noc…
 
 
Anna Gajda „Lilith”
31 maja 2013r.
W pewną bezwstydnie krótką noc w Sosnowcu…


number of comments: 4 | rating: 6 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 31 july 2010

„Widzenie”

I.

Droga wije się po horyzont. Biały królik przeskakuje z krawędzi na krawędź.
Ja, Alicja mam problemy z równowagą.
Wieczorem droga wznieca pył. Długa , biała linia znaczy środek. Obok mnie poszukiwacze skarbów tępo omijają punkt, który
zawsze leży pośrodku prostej.  Może nie wiedzą, że prosta zawsze jest nieskończona…
 
Ja, Alicja, mam problemy z równowagą.
Biały królik gubi rękawiczkę. Krzyczę, ale on znika za kolejnym
zakrętem, gdzie rzeka odchodzi od źródeł. Z biegiem mętnieje. Jest co raz bardziej gęsta. Trudno mi w niej brodzić. Pod stopami tańczy stado ryb pijanych od fermentujących obok filozoficznych wywodów.
 
Przekręcam tułów o 180º i diametralnie zmienia się krajobraz.
Ja, Alicja mam problemy z równowagą.
Czerpię piach pełnymi garściami. Gaszę w sobie wszystko. Zostaje tylko pragnienie. Czyste, niespełnione, klarowne… wróciłam do źródeł. Trzeba obmyć kurz z mych stóp.
Chrystusie, gdzie jesteś, gdy cię potrzebuję?
Wzywam twego imienia nadaremno, by podczas ostatniej wieczerzy zasiąść z apostołami.
Od dziś, jak oni, będę głosicielką umarłych idei.
 

II.
 
Kawałkiem kredy grodzę w sobie niespieszny puch i widzenie zmienia kształt. Jak niedokończona, gliniana figurka wypalam się w piecu.
Czerwienieję i twardnieję.
Cierpliwość. Zbrojenie się.
Muszę ostygnąć. Jeszcze nie jest czas…
Jeszcze nie przestało padać tak naprawdę.
To nic, że słońce rozrywa naprędce ciemne zasłony. To nic, że pierwsze, bezczelne promienie liżą piach pachnący wilgocią. To nic, że ciepło już pali skórę.
Tak naprawdę jeszcze nie przestało padać.


number of comments: 4 | rating: 3 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 7 september 2010

„Homo sapiens made from plasticine”

How plastic You are… amazing how easily lies flow from
your golden mouth.. how tragic seem to be fake life with FAKE YOU. And so easily
I can see all through Your disguise – you will never cheat The Great Deceiver!
Hidden behind a plastic mask without any expression on
it’s fake face, you only dream about this what really life may be… plastic are
your days now!
Never enough never to good, you are able only to want
more and better too. How pathetic is this hunger, made from tv commercial and
pink dress of your favourite doll… And like your perfect doll you are scared to
death to miss the point… to loose the beauty contest even once! And there is
nothing to good to sell and there is nothing to good to buy, only to hit the goal,
to be a king of plastic night.
Just wait how they will bow…. Just want to see the
crown…
And even death is more true, and even emptiness more
full…
How pathetic it must be, to lick only a plastic bag… a
candy hidden to far for your short-sighted eyes… never alive never to feel..
never to became a human indeed!
27.08.2010r. 


number of comments: 3 | rating: 1 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 5 june 2013

„Auto-ujarzmianie”

ujeżdżam dzikie konie
rozbuchanej wyobraźni
oszalałe rodeo na arenie
urojonych fantazji
w napuchłej treścią głowie
 
dopieszczam tak pozawerbalnie
nazbyt nabrzmiałe centrycznie Ego
wewnętrzny rytuał
demonicznego samo-zaspokajania się
nadprodukcją mentalnych słowo-zlepów
i chimerycznych wizji
całkiem innego pół-świata we mnie
a wszystko odrealnione już zupełnie
do cna
 
i okiem laika przyglądam się tylko
z boku biernie schowana
za wyuczonym chłodem cynika
jak mnie porywa ta fala wezbrana myślą
co raz dalej i dalej
w bezkres wód wyobraźni wzburzonego odmętu…
 
 
Anna Gajda „Lilith”
4 czerwca 2013 r.
Nocne Rodeo w Sosnowcu


number of comments: 3 | rating: 6 | detail

Anna Gabriella Lilith Gajda

Anna Gabriella Lilith Gajda, 10 may 2013

Środa 5:53 a.m.

Dla niedoszłego…
 

Cichy szum
wypełnia przestrzeń
zawieszoną pomiędzy
wieczornym chłodem
a wilgocią poranka
i prawie wiem
że to wcale nie od zbyt dużej
ilości wina
 
Szum z każdą minutą pęcznieje
i wzmaga się
jak podmuchy wiatru
zwiastujące
nadejście huraganu
Podobny jego dzikim porywom
szum
pustoszy owale kościstych czaszek
wygina zakurzoną
skórzastą zieleń łodyg
ku ziemi
i dumnie głosi
nastanie pory
Władcy Chaosu
 
 
To wszystko budzi lekką niepewność
i jakiś cień irytacji
bo przecież
Władca Chaosu
zabierze mi mój azyl...
 
 
A Ty wybiegasz
miękko
prosto w epicentrum szumu
 
widzę jak brniesz
pośród błysku metalu
lawirując
pewnie i sprawnie
Kolejny krok
zbliża Cię
do miejsca
w którym szum
osiągnie apogeum
wzmagany południową
burzą mózgów
 
 
Zamykam oczy
i próbuję wyobrazić sobie
ciszę
Wystarczy tylko
odciąć na chwile
dopływ impulsów
z zewnątrz - to prawie jak autyzm 
 
 
I modlę się
byśmy oboje
zapadli choć na trochę
w ten autystyczny stan
z dala od szumu
natłoku myśli
wrzasków chaosu…
 
 
Dotykam palcem nieba
które zawisło nisko
nad dachami
 
ze snów
 
Anna Gajda
„lilith”
Sierpień 2005r.
Sosnowiec


number of comments: 3 | rating: 2 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1