sikimora, 9 january 2012
że żyję już więcej nie
będę do siedmiu razy
sztuka cierpię za torturowane
myszy ptaki z opóźnionym
refleksem w małych móżdżkach
na końcu wszystkie koty są człowiekiem
i muszą się kąpać
w niedzielę do wora
plusk
głodnym rybkom
węgorzykom elektrykom
sikimora, 8 january 2012
Jak okruchy szkła z bizantyjskiej mozaiki,
odłamki zdań spod wieży Babel, jak ciągle zielone
liście z dawno wymarłych drzew – jesteśmy
skazani na fragmenty.
Niektórzy wierzą, że istnieje całość
opowiadana mową minaretów, reliefów, sklepień
i baśni, przepisanych w wersety z głosu wzywającego świat
na salat - szachrit - jutrznię, inni sens zamykają w chwili
przybierającej postać gladiatora albo błazna. Można też
milczeć o znaczeniach, czerpiąc z mądrości ptaków, drzew,
kamieni - lub iść za nutą, słowem - aż do początku, żeby zostać
na brzegu świata i słuchać rozbitej historii.
Muzyka potrafi się bronić przed głuchym, gdy ją nakłania
do jarmarcznej śpiewki - kąsa nieprawdą, jak wąż umyka,
zostawiając ślad – fałsz, kakofonię. Poezja uciec nie umie,
bo prawie każdy pisze, czyta, każdy czuje – więc jest z nią
po imieniu, przy stole ją sadza do łóżka bierze, stroi
na swojską modłę rymem lub na biało, aż zapomni,
skąd przyszła, jakie ma zadanie - zacznie rodzić wiersze
podobne do gospodarzy, posłuszne od pierwszego
płaczu i bystre – szybko podchwycą ulubione frazy,
żeby podobać się jak to, co znajome, podane odświętnie
bo w metaforze, a więc liryczne, cokolwiek liryka znaczy
dziś, kiedy każdy może ją zrobić sobie z pustki,
tęsknoty, z poglądów w prawo, z przekonań
na lewo, z miłości spełnionej, z chorego kochania
- jak prędki obiad dla zajętych czym innym,
a jednak głodnych.
Nazwano mnie świętą krową i odmówiono zdolności
współczucia, tylko dlatego że próbuję zajrzeć w oczy
tej pogodzonej z losem kapłance - miała przecież służyć
w nieszczęściu, szukać szczelin, przez które sączy się światło
potrzebne zmarłym, żeby smierć ich nie zwiodła, miała śpiewem
sprowadzać koniec do początku – a dzierga serwetkę,
dla usprawiedliwienia wymyślając dziwne wzory.
sikimora, 7 january 2012
otoczymy cię kołem
i będziemy chuchać
chuuuuuu
ani zima zła
ani lis kulawy
niestraszne
we wspólnym oddechu
w ramion silnych splocie
po co ci rączki
po co ci nóżki
i główka
wystarczy serduszko
buuuuź buuuuź
promyczku
całusku
opuszko
chodzi dusza wkoło drogi
nie ma ręki ani nogi
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
31 october 2024
3110wiesiek
31 october 2024
Vision In DarkSatish Verma
30 october 2024
Słoneczko poplonoweJaga
30 october 2024
Kruchość.Eva T.
30 october 2024
We Were Too ProudSatish Verma
29 october 2024
Jesień mnie cieniem zwiędłychEva T.
29 october 2024
Into DepressionSatish Verma
28 october 2024
Jarzębina czerwonaJaga
28 october 2024
2810wiesiek
28 october 2024
In HoneymoonSatish Verma