11 october 2013
Niedzielny bal dobroczynny
Nie denerwują się wcale.
Pretensje odeszły i żal.
Już wiedzą nie będzie tak stale.
W niedzielę zaczyna się bal.
Ucichły apele zuchwałe,
a żarty przechodzą na palcach.
Przed nami widoki wspaniałe.
Zaproszą nas wszystkich do walca.
A jeśli orkiestra zawiedzie.
Zwycięży decyzja monarsza.
Nie będzie jeszcze po obiedzie
Kto inny zagra tutaj marsza.
Ostatnie przymiarki przed balem.
Makijaż, uśmieszek i szal.
A może czerwone korale?
Warszawka wyrusza na bal.
Walc może być nawet kulawy
i jeden z końcowych, ostatni.
Odlecą sło(w)iki z Warszawy
do krajów zamorskich i bratnich.
Tam jeszcze tańcują z euro,
lecz zobra przebija lambadę.
Odchodzić też trzeba z kulturą.
Zostaję i nigdzie nie jadę.
Na bal jednak wybrać się muszę
i w parkiet postukać lakierkiem.
Uchwycić choć szansy koniuszek.
Pochwycić nadziei iskierkę.
5 november 2025
wiesiek
5 november 2025
wiesiek
4 november 2025
Jaga
3 november 2025
wiesiek
2 november 2025
absynt
2 november 2025
wiesiek
2 november 2025
ajw
1 november 2025
wiesiek
31 october 2025
Jaga
22 october 2025
Jaga