1 november 2012
Łza
Nie było dziś nikogo.
Ona się zatrzymała.
Specjalnie szła tą drogą.
Stanęła. Przeczytała
i popatrzyła w oczy.
W tę starą fotografię.
Deszcz ją niedawno zmoczył
i zrosił goździk w klapie,
lecz chyba zbyt wybladła
twarz moja się wydała,
bo dziewczyna przysiadła
i ręką przecierała
policzki delikatnie
i troskę miała w oczach
i może to nieładnie,
bo to nie była rosa.
Nie mogłem łzy powstrzymać.
Lat tyle przeleciało.
Niejedna przeszła zima
i dzisiaj coś tę małą
popchnęło w moją stronę.
Być może to anielskie
skrzydełko pochylone
nad tym uschniętym zielskiem,
lub ta kamienna księga
z nieczytelnym już tekstem.
I nagle ktoś tu sięga
nie wiedząc, że wciąż jestem.
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
1611wiesiek
16 november 2024
Collective LossSatish Verma
15 november 2024
1511wiesiek
15 november 2024
Wielki BratJaga
15 november 2024
In Your Own TempleSatish Verma
14 november 2024
0005.
14 november 2024
0004.
13 november 2024
Słońce w wielkim mieścieJaga
13 november 2024
0003.