27 may 2015
nibygwałt na sumieniu! - rozdział drugi
rozdział drugi:
Misja religijna to taki umysłowy i duchowy wyczyn ... jak znalezienie się na dnie systemu,
wyczucie beznadziejnego grząskiego faktu lub realnego uczucia beznadziei, a potem tylko odbijanie się
ku marzeniom ... ku fantazjom dobrym ... ku pozytywnym uczuciom. Tyle, halo tu ziemia.
Może i jest się na misji i masz nawracać na to w co nie wierzysz i na to czym się brzydzisz; ale musisz
bo hierarchia i system tego potrzebuje. Potrzebują i dziadki z fali na zsyłkach. Chcą, to jedzie z nimi
Sławek i słucha:
- muszę wziąć dokumenty! to poczekasz w samochodzie i nigdzie nie chodź ... patrzył na drogę i mówił
do niego boss ... może chwilę to potrwać to nie przejmuj się tylko czekaj ... z dziwnym przekąsem
mówił ...
- mówisz-masz! ... spokojna odpowiedź wyszła z jego ust; choć w umyśle raczej podejrzenia kierowały
się ku innemu scenariuszowi wypadków
- po co tu przyjechałeś? ... rzucił pytaniem
- szukam swojego miejsca; tu jest większy liberalizm i ludzki system i eutanazja legalna ... spokojnie
odpowiadał; nie mówił o religijnej misji, a o prywatnym marzeniu ... marzy mi się swój dom i możliwość
odejścia z tego świata w sposób sensowny; mam uszkodzone kręgi i nie chcę być dla nikogo
ciężarem
- dziwak jesteś! baw się, używaj życia, wszystko jest warte życia i imprezowania ... roześmiał się
- nie potrafię jak wy; nigdy nie lubiłem takiego świata i nie brałem w nim udziału; ale akceptuje że tak potrzebujecie ... odpowiedział
- spodoba ci się! wyluzuj ... porozumiewawczy spojrzał i uśmiechnął się
Dojeżdżali do mieszkania; boss coraz mocniej podniecał się swoim planem. Niby nic nie
powiedział co chce zrobić; ale to było widać. Znów dylemat; co zrobić? tracił siły; lata samotności
i separacji! wojna z feministkami i dewiantkami religijnymi! coraz trudniej było podejmować decyzje
w ramach systemu wartości. Leżał on już od lat upaprany w dnie systemu i nie było widoku na poprawę.
Szyderstwa i ciągłe szykany. Bolało! czyj ból ważniejszy? czyje krzywdy i marzenia są warte tej ceny -
moralnego kaca gdy po jakimś czasie zaczynasz inaczej oceniać to co robisz.
Tu i teraz stawiało jednak na refleks; masz się zdecydować i to już. To co zrobisz będzie i tak złem.
Przypominał sobie zamknięte spotkania sekty i słowa dewiantki:
- nie ma dobra! nie ma Boga! wybiera się mniejsze zło!
On jednak musiał jakoś się zachować; coś wybrać! nienawidził sekty i ich systemu wartości, czyli trzeba
zrobić im na złość i może się uda że to nie będzie mniejsze zło. Postanowił coś zrobić.
Wysiadł z samochodu i skierował się do mieszkania. Cisza; półmrok; nadawało dodatkowego smaczku
chwili. W jednym z pomieszczeń leży nieprzytomna kobieta, a gdzieś czai się i tamten. Nie czaił wcale;
stał przed drzwiami jej pokoju i szykował się do wyważenia drzwi. Nagle ich wzrok spotkał się;
wściekłość w nich się malowała:
- miałeś czekać w samochodzie! ... wręcz warknął, po czym zmienił ton ... jesteś? to może się
przyłączysz? one po to tu przyjeżdżają ... już intrygująco mówił ... sam wiesz i rozumiesz; wspomożenie
seksualne ... bagatelizował to co można robić z nimi.
- nie przesadzaj! co ty? nekrofil? ... postanowił okpić go ... przecież ona padła i film się jej urwał; zwłoki
a nie kobieta! ... parsknął śmiechem i dodał ... nekrofil? czy co? daj spokój, jutro ona wytrzeźwieje
to ją podpuścicie i się zabawicie do woli ... starał się go uspokoić i dać alternatywny plan by zapomniał
o tej chwili
- no co ty! ... obruszył się ... jaki nekrofil! ... oburzał się
- dawaj te dokumenty i do samochodu! jutro z nią zabawa ... sprzedał mu uśmiech fabryczny
- moment, może jednak? ... jeszcze próbował; ale zeszło z niego podniecenie i nawet choć dziadek z fali
pozwolił na przyjacielskie położenie ręki na ramieniu i skierowanie do drzwi.
- jutro dasz jej rady; zobaczysz ... pchnął go i już stali na polu i wsiadali do samochodu
Nie dało się jednak dojechać; im bliżej tamtej imprezy coraz większy żal ogarniał boss-a.
Nie wytrzymał; krzyk: stój! zatrzymaj się! i wysiadł; jeszcze zawołał że musi się przejść.
Znów każda chwila to ocena scenariuszy wydarzeń. Po co? i dlaczego? konsekwencje?
Gdy wszedł na salę, podeszła do niego najważniejsza z fali od wojujących. Patrzyła wrogo na niego.
- a gdzie Santokanik? po co pojechaliście i gdzie? ... z goryczą w głosie pytała
- byliśmy na mieszkaniu; po dokumenty; a ten wysiadł i stwierdził że idzie na nogach ... odpowiedział
- martwię się o Joosi ... patrzyła z wyrzutem na niego; jakby jej wzrok pytał; nie pozwoliłeś jej ruszyć?
- obawiam się że może chcieć właśnie wrócić do niej ... spojrzał na nią z goryczą, w sumie to zasługiwały
na to co im robią; jedynie resztkami uczuć i by na złość zrobić sekcie psuł to wszystko
- nie wiem! ... spojrzała z wyrzutem na niego ... to może mnie po cichu zawieź tam, to ją przypilnuje
- dobra! to dawaj do samochodu i jedziemy ... starał się unikać jej wzroku
Droga mijała na burkliwej wymianie zdań. To była ONA-Renatkuń ważna z fali dziadów, a on świeży, to i dystans
między nimi był godny religijnej hierarchii. Olewał to, przypominała mu eks i dewiantki co potrafiły
tylko mścić się na ludziach z niższej hierarchii. One obrywały od dziadków z fali, nawet przy tej samej
randze były gorsze - to i mściły się zdrowo. Prawie całą drogę narzekała na czasy.
Od kilku lat otwarto w Europie granice i przestały mieć sens ich zsyłki i misje. Można przyjechać legalnie
i być tu i pracować; a przecież oni zarabiali na handlu ludźmi i haraczach i na strukturach fali.
Tak się dowiedział; na tym mieszkaniu co są (za zimnej wojny i zamkniętych granic) mieszkało nawet
do 30 osób nielegalnie i było dobrze. Każdy wiedział gdzie jego miejsce. Budowali system opłat
i struktur i było dziadkom dobrze ... a teraz co? mieszkania kilku osobowe; nikt nie szanuje dziadów.
To niesprawiedliwe. Narzekała. Ciągle narzekała na te nowe podłe czasy; wszystko legalne.
Przyjeżdżają tacy nowi i nie muszą przechodzić tego co oni; a ona tam jeździła od 20 lat.
Nie było sensu polemizować; jedynie widział twarze tych co przekręcili ... łzy, rozpacz i wyrzut:
ja tak nie chce; ja tak nie mogę itp itd a ona wielka stara wyjadaczka rozpacza bo coraz trudniej
im dziadkom z fali.
Na szczęście dojechali do mieszkania, jeszcze wszedł z nią do środka. Poczekać mu kazała,
weszła do pokoju i sprawdziła Joosi; spojrzała tylko z miną skrzywioną religijnym dogmatem
na niego i wycedziła: nie ruszana.
- to dobra! to ja jadę do tamtych; trzymaj się ... obrócił się na pięcie i wyszedł. Gdy wsiadał
do samochodu spojrzał za cieniem jaki przemknął nagle przy ścianie ich domku i znikł w zakamarkach
ulic i domków. Miał wrażenie że to cień postury Santokanika; ale był mrok, mógł się mylić.
Że mylił postępując dopiero mu czas i system udowodnił później.
Wtedy ocenił to jako; chyba w ostatniej chwili przyjechali.
.......cdn ....
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.
19 november 2024
Metaphysics Of ShrineSatish Verma
18 november 2024
1811wiesiek
18 november 2024
0007.
18 november 2024
0006.
18 november 2024
Śpiew ptaków to są myśliEva T.
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma
16 november 2024
Collective LossSatish Verma