2 may 2015
dno bez widoku na niebo!
Na bezprawiu i przepis nie do udźwignięcia z ziemi!
Gdy nieludzko oceniasz się i to co możesz w ramach życia w stadzie brniesz
jeszcze bardziej w sidła systemu. Najgorsza jest niepełnosprawność, nie masz szans
na stałą pracę zgodną z przepisami, nikt nie chce odpowiadać za stan twojego zdrowia.
Ale na czarno (czyli bez umowy o pracę albo na śmieciówkę) nie przeszkadza
włodarzom zatrudnianie. Wtedy i praca po 10 godzin dziennie jest wskazana i
płatna, a wegetować trzeba. Ustępujesz władcom i robisz co dajesz rady, tylko
zaciśnięte zęby czasem nie mają siły utrzymać splunięcia na proch po “wartościach“.
Nagle światełko w tunelu; własna firma i handel na targowiskach. Może
się uzbiera opłacić haracze ... zaczynasz marzyć i robisz jeszcze więcej jak możesz.
Pracujesz u kacyków i trochę swojego robisz. Na opłaty wystarczy i zostaje trochę
by istnieć.
Zaczyna się okazywać że praca popłaca ... odkładasz coś pierwszy raz
w życiu i już się to nie opłaca. W tym stadzie pracować można ale nie zarabiać,
nawet marnych groszy nie wolno. O ile wyrozumiałość organizacji pozarządowych (zwykli
lokalni przestępcy) jest tradycyjna ... to w zderzeniu z bandytami z organizacji
nie-rządowych i para-religijnych nie ma litości ... jest tylko rozpacz i żal że
się żyje i chciało pracować i zarabiać.
Stoisz przy swoim towarze i czujesz: jesteś obserwowany. Postawny
mężczyzna przygląda się; gdy spostrzega że go widzę ... podchodzi.
- cześć! ... spokojnie wyciąga rękę na powitanie ... jak się handluje? .. dorzuca pytanie
- cześć! ... odpowiadam z spokojem ... za mały jestem na handlowanie, raczej:
czasem coś sprzedam ... opowiadam z spokojem
- to mój teren ... już mocniej burknął ... tu się płaci za bycie ... stanowczo i ostentacyjnie
wali prosto z mostu
- no niby tak ... po pierwszym zaskoczeniu, przychodzi uspokojenie ... teren może
twój ale ja płacę już nie-rządowi ... odparłem
- masz działalność i wszystko legal ... wybałuszył oczy
- tak! ... ja się nie dziwiłem, „wolny rynek“ to pralnia lewych pieniędzy z hazardu,
handlu ludźmi, i narkotykami, i bimbrem i tytoniem itp itd ... ja nie mam układów
i znajomości ... odpowiedziałem
- dziwne ... patrzył na mnie
- na prawdę! przeglądnij samochód, Żuk nie ma specjalnych schowków, to prosty
samochód ... postanowiłem nie stawiać się.
On bez skrupułów skorzystał z zaproszenia; zaglądał sprawnie w wszelkie
zakamarki.
- dziwne! faktycznie ... patrzył zdziwiony ... to jak ty na tym wychodzisz?
- pracuje u kacyka na śmieciówki i trochę z tego co sprzedam i coś zostaje ...
uśmiechnąłem się ... z handlarzami nie chce konkurować bo tu czasem potrafią
zagryźć za marny grosz a co dopiero o odbiorców “używek“ ... dodałem
- no tak! ... pokiwał głową i pożegnał się
Spotkałem go jeszcze tydzień później; pewnie pojechał za mną i posprawdzał
czy mówię prawdę.
- cześć! ... przywitał się uśmiechając
- cześć! ... ucieszyłem się że jego mowa ciała taka, już nie chce haraczu i pewnie mi wierzy
- ma do Ciebie prośbę! interes! może chcesz ... ton intrygujący zwiastował ciekawą
ofertę ... mam sporo kasy i ludzi; ale musimy tym jakoś obrócić ... porozumiewawczo
poruszył kącikami ust ... by to wróciło legalne ... przyglądał się mi mówiąc
- to nie takie proste ... opuściłem głowę; lata szykan i dyskryminacji powodowały coraz
większą samotność; oficjalnie w tłumie sobie radziłem i z wszystkim co niesie hierarchia
i sekty okoliczne; życie poza najniższym szczeblem systemu było ciągłym ryzykiem, albo
narażasz się zorganizowanym grupom przestępczym-urzędniczym; albo narażasz lokalnym
kacykom i bossom poza-rządowym; choć najgorsi byli z ramienia sekt ... ci byli
najbezwzględniejsi i najokrutniejsi! Za odmowę współpracy i płacenia haraczu organizowali zsyłki
i misje religijne i już nie miałeś szans na życie. Próba wiary vel czasu (co najmniej 3 lata)
i niszczyli doszczętnie człowieka. Zastanawiałem się od kogo jest? żadnych oznak, emblematów,
nic co by go wyróżniało ... mógł być lokalnym bossem poza-rządowym; z reguły piorą kasę
z prostytucji i z przemytu ludzi i hazardu. Tu było kilku dużych graczy (poker, automaty, 3-karty),
no i ci co pracowali na emigracji nielegalnie gdzieś te pieniądze musieli lokować.
Od twardych narkotyków i używek nie był, ten teren i towar był już obstawiony przez
para-religijnych i ich bojówki. Ci mieli tak z nie-rządem uzgodnione, że gdy robili nalot na handlarzy
to ci pierwsi schodzili z stoisk by ich nie kontrolowali i nawet nie podchodzili.
Z czasem wszyscy się śmiali i wszyscy wiedzieli kiedy bandyci-urzędnicy będą robić kontrole;
religijni usuwali się by sobie w drogę nie wchodzić. Ten by tak nie podszedł, tamci w inny sposób
działali.
- będzie kłopot; tu jest tłoczno od chętnych do tego ... próbowałem mu przedstawić to co wiem,
wyglądał na wysoce rozgarniętego intelektualnie, może odpuści mi ... popatrz ... przyniosłem
papiery i dokumenty firmy ... masz, tu opłatę za ZUS prawie 1000 plus koszty dojazdu plus
opłaty około 1000 plus najniższa krajowa 800 to prawie 2800 potrzebne jak chcesz być
szarak - a jak chcesz być boss to wypada zarobek dużo wyższy; ale i tak przy marży 20 procent
to taki marny zysk uzyskasz przy obrotach 14000 w ciągu miesiąca .... czy to realne? sam widzisz
że nie! ... spokojnie tłumaczyłem ... przy 20 dniach w miesiącu roboczych musisz mieć
800 dziennie utargu; a popatrz ...pokazałem mu kasę ... jak uciułam 400 to wszystko? skąd
jeszcze na haracz? zrozum?
- dziwne! ... tylko patrzył na mnie ... no a jak bym dał ludzi kupujących i kasę? ... zaproponował
- ameryki nie odkryłeś ... spojrzałem na niego ... tu już to ustawione i zalegalizowane z
nie-rządem; musisz być na ryczałcie i mieć rolnicze ubezpieczenie i wykazujesz dochody jakie
chcesz a opłat masz tyle co kot napłakał; jedynie towar musisz mieć nie taki jak ja, tylko
pierwszej potrzeby to co jesteś w stanie okazać że sprzedasz w odpowiednich ilościach.
Główna pralnia kasy jest w Kllośnie, tam się dogadali i przyjeżdża od 50 do 100 autobusów
dziennie z ludźmi; tam przyglądnij czym handlują i w jakiej cenie i w jakiej ilości - to zrozumiesz ...
uśmiechnąłem się ugodowo ... sam widzisz że mam do kitu sytuacje i nawet nie nadaje się
do pralni, nie mam dostępu do odpowiedniej ilości towaru i mam za wysokie opłaty ... rozłożyłem
ręce w geście bezradności
- no to rozumie; to mi wyjaśniłeś jak trzeba, masz racje! przemyślę to, poobserwuje i coś
wymyślę! ... pokiwał ze zrozumieniem do mnie głową ... dzięki! ... jeszcze podał rękę
na do widzenia
Gdy chłop (tak zwany z jajami) organizuje biznes, to jest możliwość wytłumaczyć i dogadać się.
gorsza inna kategoria .. urzędnicy; ci mścili się za bycie na smyczy para-religijnych.
Tak?! taki przypadek w nieprzypadkowy dzień stał się ... szedł ważniak na głodzie odwiedzić
stoisko z odlotowym towarem; do tej pory trzymali go na smyczy sami wędrując do niego; zawsze
spytali: a może trzeba? i dostawał, nawet gratisowo; dziś smycz traciła dziewictwo i smakowała swój
pierwszy raz w drugą stronę. Gdy stanął przy nich, triumf i pogarda malowały się na twarzach
handlowców ... chciał kupić, a oni nie! nie chcą pieniędzy; po chwili "działka" towaru leżała
w kałuży, upadła niechcący i jeszcze niechcący jeden z sprzedających nadepnął na nią.
Weź sobie! tylko rozbrzmiało w powietrzu. Złowroga cisza zwiastowała odwet i zemstę; nie! nie na
handlowcach, jeszcze by ich musiał urzędnik przepraszać; są tacy co nie podskoczą im
rządzącym. Podniósł "działkę" z błota jak relikwie, jak najcenniejszy przedmiot. Ruszył jak
najszybciej do swojego świata władzy; przechodząc koło mnie spojrzał złowrogo na mnie
i wycedził przez zęby "pożałujesz że żyjesz". Dlaczego ja?; odpowiedz była na pobliskim cmentarzu
i na grobie mojego Taty. Bezkarnie mógł powetować sobie uszczerbek na władzy!
Zaczęły się kontrole; zawsze dwa typu nienawistne i zero dyskusji i zero szans i zero tłumaczenia.
Winny! winny! winny! winny! winny!
i czas był na najgorsze; poczułem że zbliża się, ciarki, mrowienie, zimny pot nagle mnie oblał.
Po chwili stał przy mnie ON; para-religijny; przebijał wzrokiem i karał za wszelkie grzechy
złego świata. To była chwila gdy modlitwa nabierała słusznego wymiaru: modlitwy o litość!
przełykałem z strachem ślinę i nagle usłyszałem:
- 10 ... burkliwi ton plebana
- co się stało? jakie 10? o co chodzi? ... jąkałem się, strach paraliżował, wiedziałem: dopadli
mnie! już po mnie! jak odmówię: misja i cierpienie!
- nie zgrywaj się! ... warczał ... dajesz 10 to powiem by u Ciebie kupowali ... stanowczo
nie proponował; to było jak przykazanie kościelne
- ale co 10? ... postanowił spróbować się dogadać ... 10 od zysku czy obrotu? .... spytałem
- nie rób ze mnie idioty! ... warknął wściekle ... OBROTU ... prawie wykrzyknął
- obrotu? ... przedrzeźniałem go ironicznie; czyli po mnie; wiedziałem nie mam szans; a i w umyśle
się przebijała misja religijna jaką już mi dawno sekty zaplanowały; jeszcze na dodatek pod
wpływem stresu ucisk kręgu na rdzeń powodował coraz mocniejsze paraliże; co chwila prąd
przeszywał to od odcinka lędźwiowego po stopy to wędrował po całym ciele; nie mogłem opanować
drżenia ciała; rozumiałem już że nie ma nadziei; nie chciałem im pomagać prać kasę, znałem już los
niejednej osoby wystawionej do ich "prób wiary"!
... półgłosem powiedziałem: NIE
Od tej pory już tylko została mi modlitwa o litość do Boga i o szybką śmierć! życie w tym stadzie
już nie miało sensu ani wartości! Jedynie wbrew woli po latach wstawię jako puentę punkty
z konstytucji i praw człowieka:
- Zabrania się dyskryminacji w życiu politycznym, społecznym i gospodarczym z jakiejkolwiek przyczyny (art. 32)
- Konstytucja przyznaje obywatelom wolności i prawa osobiste (ochrona życia, wolność i nietykalność osobista, zakaz tortur, nieludzkiego i poniżającego traktowania oraz karania i stosowania kar cielesnych (art. 40)
19 november 2024
0011.
19 november 2024
0010.
19 november 2024
0009.
19 november 2024
0008.
19 november 2024
Metaphysics Of ShrineSatish Verma
18 november 2024
1811wiesiek
18 november 2024
0007.
18 november 2024
0006.
18 november 2024
Śpiew ptaków to są myśliEva T.
17 november 2024
Too PrudentSatish Verma