11 april 2013
Trele morele i kuku, czyli mini proza poetycka albo coś w ten deseń
Czwarta rano jest ciszą. Chyba, że to moment, w którym odlicza się ostatnie dwie godziny przed końcem zmiany. Ale poza tym uchybieniem dominuje ciemność. Nawet we mnie gromadzi więcej słów, jakie nie mają ze sobą nic wspólnego. Siedzę przy otwartym oknie i nic. Tylko te słowa, cisza i ciemność. No i wysokość, bo jakby nie patrzeć nigdy nie było mi dane mieszkać na pierwszym piętrze. Czasami myślę... skoczyć. To tylko jeden krok w przód. Mankament, bliżej nieznana zachcianka. Ktoś odmówi nad ciałem kilka zdrowasiek. To wszystko. Nic. Aż tyle. Na zewnątrz jeszcze przez moment byłaby pustka. Zatopiłbym się w niej, jak w kobiecie po bezkres przyjemności. Gdyby nie fakt, że wszystko ma swój koniec.
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)