11 april 2013
Trele morele i kuku, czyli mini proza poetycka albo coś w ten deseń
Czwarta rano jest ciszą. Chyba, że to moment, w którym odlicza się ostatnie dwie godziny przed końcem zmiany. Ale poza tym uchybieniem dominuje ciemność. Nawet we mnie gromadzi więcej słów, jakie nie mają ze sobą nic wspólnego. Siedzę przy otwartym oknie i nic. Tylko te słowa, cisza i ciemność. No i wysokość, bo jakby nie patrzeć nigdy nie było mi dane mieszkać na pierwszym piętrze. Czasami myślę... skoczyć. To tylko jeden krok w przód. Mankament, bliżej nieznana zachcianka. Ktoś odmówi nad ciałem kilka zdrowasiek. To wszystko. Nic. Aż tyle. Na zewnątrz jeszcze przez moment byłaby pustka. Zatopiłbym się w niej, jak w kobiecie po bezkres przyjemności. Gdyby nie fakt, że wszystko ma swój koniec.
17 march 2025
Eva T.
17 march 2025
wiesiek
17 march 2025
absynt
17 march 2025
absynt
17 march 2025
absynt
17 march 2025
ajw
17 march 2025
ajw
15 march 2025
absynt
15 march 2025
absynt
15 march 2025
ajw