21 march 2025

to tylko przypadek, cz.5

Po powrocie z wakacji wszystko między nimi zaczęło kwitnąć. Olga czuła, że te kilka wspólnych dni naprawdę ich do siebie zbliżyło. Tomasz był facetem, w którym zaczynała się coraz bardziej zakochiwać. Był czuły, uważny, zabawny.
W weekend zaprosił ją do siebie na kolację. Gdy przyszła, czekała na nią butelka wina i zapach pieczonego kurczaka.

- Nie wiedziałam, że gotujesz - powiedziała z uśmiechem, wchodząc do kuchni.
- Jeszcze tego o mnie nie wiesz? - rzucił żartobliwie.
- Chyba nie wszystko.
- To dobrze. Bo planuję cię zaskakiwać jeszcze długo.
Te słowa sprawiły, że jej serce zabiło mocniej.

Kolacja była idealna – rozmawiali, śmiali się, wspominali zabawne sytuacje z wakacji. Tomasz opowiadał o nowym projekcie w pracy, a Olga dzieliła się planami na nadchodzące miesiące. Wszystko było lekkie, naturalne, bez napięć.
Później oglądali film na kanapie, a on objął ją ramieniem, jakby to było najbardziej oczywiste na świecie.

- Lubię to - powiedział nagle.
- Co?
- Ciebie tu, ze mną.
Olga uśmiechnęła się i przytuliła do niego mocniej.
Tamtego wieczoru zasnęła w jego ramionach, myśląc, że wszystko zmierza w dobrym kierunku.

Można by pomyśleć, że ta idylla będzie trwać długo. Życie Olgi w końcu zaczęło się stabilizować. Po raz pierwszy od dawna czuła się spokojna.
Tomasz był czuły i obecny. Ich relacja stała się łatwa, bez zbędnych napięć i niedopowiedzeń. Przestali się spieszyć, cieszyli się sobą bez presji. Weekendy spędzali razem – czasem leniwie w jego mieszkaniu, czasem na długich spacerach, w knajpkach, gdzie śmiali się i rozmawiali godzinami.

Wszystko zdawało się iść w dobrym kierunku.
Ale Olga dobrze wiedziała, że spokój bywa złudny.

Z początku to były małe rzeczy - drobne różnice w tonie głosu, niewielkie zmiany w zachowaniu Tomasza, których nie umiała nazwać. Z czasem zaczęły pojawiać się momenty, które wywoływały w niej niepokój. Przerywane zdania, spojrzenia, które wydawały się chłodniejsze niż wcześniej.

Nie chciała się tym przejmować. Może po prostu miała gorszy dzień? Może Tomasz był zmęczony?
Próbowała ignorować te sygnały.
Jeszcze wtedy nie wiedziała, że to dopiero początek.

Miesiąć później (październik)

Olga czekała w kawiarni, nerwowo przesuwając palcami po krawędzi filiżanki. Aromat świeżo parzonej kawy mieszał się ze słodkim zapachem cynamonowych rogalików, ale tym razem nie działał na nią kojąco. Serce biło jej szybciej, a w głowie kłębiły się pytania.
Ostatnie tygodnie z Tomaszem były inne. Niby wciąż do siebie pisali, niby nadal się spotykali, ale czuła, że coś jest nie tak. Kiedyś jego wiadomości były pełne emocji - teraz stawały się coraz bardziej zdawkowe, niemal mechaniczne. Nie pytał już, jak minął jej dzień, nie żartował jak dawniej.

Drzwi kawiarni otworzyły się i Tomasz wszedł do środka. Jego wzrok od razu odnalazł Olgę, ale nie było w nim tej iskry, którą znała. Podszedł do stolika, usiadł naprzeciwko niej i odłożył telefon na blat.
- Cześć - rzucił krótko, sięgając po menu.
- Hej… - Olga uśmiechnęła się niepewnie. - Jak minął dzień?
- W porządku. Dużo pracy.

Znała ten ton. Chłodny, zdystansowany, jakby już nie była częścią jego świata. To bolało, bo jeszcze niedawno potrafili rozmawiać godzinami, a teraz każde słowo wydawało się wymuszone.
- Wszystko w porządku? - zapytała ostrożnie.
Tomasz uniósł wzrok i spojrzał na nią z czymś, co mogła zinterpretować jako irytację.
- Tak, czemu miałoby nie być?
- Po prostu… mam wrażenie, że jesteś inny - przyznała, starając się nie zabrzmieć oskarżycielsko.
Tomasz westchnął, odłożył menu i oparł się o krzesło.
- Olga, nie szukaj problemów tam, gdzie ich nie ma.

To zdanie ją uderzyło. Kiedyś to on był tym, który dostrzegał w jej głosie każdą zmianę, dopytywał, gdy czuł, że coś jest nie tak. Teraz sam zdawał się zupełnie zamknięty.
- Ja… nie szukam problemów. Po prostu widzę, że coś jest inaczej - powiedziała, przygryzając wargę.
Tomasz potarł skronie, jakby cała ta rozmowa go męczyła.
- Naprawdę, nie wiem, co mam ci powiedzieć. Może po prostu mam gorszy okres? Każdy ma prawo do tego, żeby czasem nie mieć ochoty na rozmowy, prawda?

Jego słowa były logiczne, ale ton, którym je wypowiadał, zdradzał coś więcej. Nie umiała jednak do końca określić, co to było.

Coś w nim się zmieniło.

Jeszcze niedawno Tomasz potrafił rozmawiać z nią z nieskrywaną czułością, uśmiechał się tym swoim lekko rozbawionym, ciepłym uśmiechem, jakby sam fakt bycia obok niej sprawiał mu przyjemność. Teraz jego spojrzenie było inne – jakby patrzył, ale nie do końca widział. Jakby coś go męczyło, ale nie chciał o tym mówić.

Olga poczuła dziwną, irracjonalną pustkę. Nie wydarzyło się nic konkretnego, a jednak miała wrażenie, że coś im umyka.

- Jeśli coś się zmieniło, możesz mi powiedzieć - spróbowała raz jeszcze, choć sama nie była pewna, czy chce usłyszeć odpowiedź.
Tomasz spojrzał na nią i przez moment miała wrażenie, że zawahał się, jakby chciał coś powiedzieć, ale w ostatniej chwili zmienił zdanie.
- Olga, naprawdę. Jest w porządku - rzucił i odwrócił wzrok, patrząc w stronę ulicy za oknem.
W porządku.
Dwa słowa, które nie znaczyły absolutnie nic.
Cisza między nimi stała się tak gęsta, że niemal czuła jej ciężar. Wzięła łyk kawy, ale nie smakowała tak jak zawsze.
Wiedziała, że w tym momencie wydarzyło się coś niewidzialnego, ale nieodwracalnego.

Olga siedziała jeszcze przez chwilę w kawiarni, wpatrując się w pustą filiżankę po kawie. Tomasz wyszedł kilka minut temu – bez czułego pożegnania, bez uśmiechu, który kiedyś sprawiał, że czuła się wyjątkowa.
Westchnęła ciężko i wyjęła telefon. W jej kontaktach było jedno imię, do którego zawsze dzwoniła, gdy świat zaczynał się chwiać pod jej stopami.

- Marta - szepnęła do siebie i nacisnęła zieloną słuchawkę.
Po dwóch sygnałach odebrał znajomy, ciepły głos:
- Olga? Co jest?
- Możemy pogadać? - zapytała cicho.
- Oczywiście. Co się stało?

Olga wzięła głęboki oddech, czując, że jeśli teraz się nie odezwie, to nie powie już nic.
- Nie wiem, co się dzieje z Tomaszem. Spotkaliśmy się i... był jakiś inny. Dystans, zero emocji. Jakby chciał być wszędzie, tylko nie ze mną.
Marta westchnęła w sposób, który sugerował, że dokładnie wie, o czym mówi Olga.
- Ile to już trwa?
- Od jakiegoś czasu. Coraz rzadziej pisze, rozmowy są jakieś takie... puste. A dziś? Siedział naprzeciwko mnie i czułam się, jakbym rozmawiała z kimś obcym.
- I co mówił?
- Że wszystko jest w porządku. Że mam nie szukać problemów.
Przez chwilę w słuchawce panowała cisza, ale Olga wiedziała, że Marta nie mówi nic tylko dlatego, że waży swoje słowa.
- Słuchaj, Olga... to może być kilka rzeczy. Albo on serio ma jakieś problemy, ale nie chce o nich mówić, albo...
- Albo co? - zapytała, choć bała się odpowiedzi.
- Albo powoli się oddala.
Słowa Marty uderzyły w nią jak lodowata woda. Wiedziała to. Czuła. Ale usłyszenie tego na głos sprawiło, że poczuła ucisk w gardle.
- Nie chcę tego stracić, Marta.
- To zapytaj go wprost. Bez gierek, bez czekania, aż on się domyśli, że coś czujesz. Jeśli mu zależy, to się otworzy. A jeśli nie...
- To chyba mam odpowiedź, prawda? - dokończyła gorzko Olga.

Marta nie zaprzeczyła.
- Olga, jeśli facet zaczyna cię traktować jak opcję, a nie priorytet, to już wiesz, co robić.
Te słowa zostaną z nią na długo.
- Dzięki, że jesteś.
- Zawsze. I pamiętaj - jeśli coś będzie nie tak, rzucamy go i idziemy na drinka.

Olga mimo wszystko się uśmiechnęła. Może i serce jej pękało, ale przynajmniej nie była w tym sama.




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1