Argo, 20 february 2018
Przezorne lepieje
lepiej zakochać się z wzajemnością
niż się udławić odrzucenia ością
lepiej nie chodzić tam gdzie nas nie chcą
niż się obawiać że nas rozdepczą
lepiej zachować dumne milczenie
niż się narażać na plotek tworzenie
lepiej jest z boku bójki obserwować
niż potem zęby własne rachować
lepiej nie mówić o nikim źle
niż potem prostować słowa swe
lepiej się wybrać gdzieś samotnie na ryby
niż podejrzane jeść u teściowej grzyby
lepiej nie stracić dobrej teściowej
niż się dorobić złej chociaż nowej
---------------
lepieje lekko frywolne
lepiej ścinać drzewo w lesie
niźli spędzić noc w klozecie
lepiej ptaszkiem się pobawić
niż go w byle dziuplę wsadzić
lepiej gryźć orzech co w zębach chrupie
niż mieć owsiki co swędzą w dupie
lepiej spędzić urlop na Hawajach
niż tu w Polsce z komarem na jajach
lepiej zjadać przesoloną zupę
niż całować urzędasa w dupę
lepiej pisać frywolne lepieje
niźli na sex z jeżem mieć nadzieję
---------------
lepieje szkolne
lepiej się biedzić nad lekcjami
niż wagarować z matołkami
lepiej jest pobić z kolegą
niż samolubną być lebiegą
lepiej mieć kleksy w zeszycie
niż pełen uwag dzienniczek
lepiej dostać czasem uwagę
niż klasową stracić powagę
lepiej dłubać sobie w nosie palcem
niż donosicielskim być padalcem
Lepiej siedzieć w piaskownicy
niż grać w piłkę na ulicy
-----------------
koktajl lepiejowy
lepiej uprawiać seks z panienką w ciąży
niż spędzić noc z żonatym podchorążym
lepiej się opić zimnej wody
niż być z kobietą marnej urody
lepiej bajki łowić uchem
niż w kontakcie grzebać drutem
lepiej jest łowić śledzie w morzu
niż z teściową spać w jednym łożu
lepiej z Pimpkiem iść na spacer
niż dziadkowi mieszać zacier
lepiej czasem stroić fochy
niż znieść cmoki cioci Zochy
------------------
Lepiej teściowej...
Lepiej o teściowej ,przy niej źle nie mówić
by jej cięty jęzor, kiedyś cię nie zgubił
Lepiej, że się wstrzymać, po co sobie grabić
wszak jej wredne słowo, jadem może zabić
Lepiej cicho pomyśl, bez głośnych opinii
to będziesz wygranym, na calutkiej linii
Lepiej gdyby w studni, ona utonęła
ale by się woda, od jej kwasów ścięła
Lepiej więc nie gadać, lepsze jest milczenie
charakteru jędzy, nijak wszak nie zmienię
Argo.
Argo, 19 february 2018
Rozpoczął tuż po narodzinach,
układać młode kłaczki sekund.
Wyczesywał z nich włosy minut,
kosmyki w pasma godzin splatał.
Trefił je w zawiłe loki dni.
Fantastyczne pasma tygodni,
zaplatał w miesiące warkoczy,
fryzowane z cierpliwej chwili.
Na wietrze czasu falujące,
barwił zielenią wiosny i lata.
Jesienną paletą farbował,
ozdabiał srebrem i bielą zimy.
W chwili gdy narodził się nowy
witany toastem szampana,
odszedł hucznie w radosnym gwarze
gdy wypełniły się jego dni.
Pozostawił nam w testamencie,
pamięć już przebrzmiałego czasu.
Kołtun nierozczesanych spraw, też
na barki następcy przerzucił
Argo
Argo, 19 february 2018
„...przyszłem ze śebie wyszłemi
zgasło słońce goronce
a tak pienknie być miało
chciałem pszytulić twe ćało...”
***
padłem - wysiadłem - prąd mi też odłączyło
gdy moje ja ten tekst gdzieś tam zobaczyło
ludzie kochani to się w głowie nie mieści
edukacja poszła w diabły i cześć pieśni
aż poczułem się jak w maszynie do mięsa
co to wszystko wnet przemieli i rozdrobni
oj bardzo długo uczyłem się polskiego
jeszcze do dzisiaj nie rozumiem wszystkiego
jednak jak to przeczytałem – oniemiałem
czy za chwilę mamy mieć takich „poetuf”
co już nawet „lajki” w necie zdobywają
pewnie wierszokleci pójdą ciąć makaron
Argo
Argo, 19 february 2018
co noc zbiera za swoim rydwanem
przedziwny pochód somnambulików
w dziwnej udręce podążających
za tą panią gwieździstego nieba...
podziwiam ową tytanidę wypływającą
z rozkołysanych wiatrem fal Okeanosa
wszak lśnić i czystością jaśnieć musi
nim w podróż po nieboskłonie wyruszy
lecz czysta nie znaczy nieskalana
ta prawda dzisiaj jest znana wszystkim
Neil Armstrong cnoty Selene pozbawił
gdy tylko stopę na niej postawił
Argo
Argo, 19 february 2018
gdyby się tak dało manewrować czasem
chciałbym znów się cofnąć do ostatniej klasy
tuż tuż przed maturą kiedy ją poznałem
niby wygadany, a zaniemówiłem
cóż mi tam nauka co innego w głowie
zagrał zew natury więc niech to czart porwie
co mi tam ułamki czy problemy wieszczów
wpadłem na całego do dzisiaj mam dreszcze
i po co to było wszak nic nie zdziałałem
ona się uczyła no a ja oblałem
tak więc wszystko przeszło gładko koło nosa
ja rok powtarzałem ją wziął inny chłopak
jakby ten czas cofnąć zrobił bym inaczej
zbajerował laskę uczył bym się bardziej
nie stracił bym czasu gdyby ze mną była
lecz takie cofnięcie to jest zwykła chała
Argo
Argo, 19 february 2018
wielkie serce szczerozłote
z męskiej się wyrwało piersi
i za innym biec by chciało
mając na związek ochotę
lecz to drugie wiało chłodem
po co miłość - zapytało
wszak ona tak często boli
wolę postawić na modę
rozgoryczone - powoli
powróciło więc serducho
do klatki żeber ukoić
ból zawodu i niedoli
w swoim smutku i zawodzie
tak się zapamiętało że
pancerz zmrożony przybrało
nie chce znów zostać na lodzie
w tym wdzianku teraz żyć raczy
wie że nadzieja zawodzi
gdy się płaci za naiwność
słowo – miłość - gówno znaczy
Argo
Argo, 13 february 2018
wybudowałem dom
ty w nim nie zamieszkasz
ot taki to już los
a z nim cała reszta
dla ciebie to wszystko
być miało - i po co?
nie przyszłaś tu za dnia
nie było cię nocą
gdzie błąd popełniłem
że sam spać dziś muszę
oddałem ci serce
zaprzedałem duszę
nie ze mną masz randki
wciąż zmieniasz partnera
czego w życiu szukasz?
a niech cię cholera
Argo
Argo, 13 february 2018
gdybym tak chędożył
jakąś panią w strofach
to by mnie już pewnie
cały net pokochał
laury by spływały
z prawa oraz lewa
jednak moi drodzy
mnie nie tego trzeba
jest tu tyle tego
że aż do znudzenia
o losie człowieka
wiele strofek nie ma
tak się zastanawiam
co też sobie myślą
ci co takie strofy
na okrągło piszą
a może dumają
że są nawiedzeni
i to ich pisanie
coś w tym świecie zmieni
lecz prawda jest taka
iż tuż po miłości
wdziać majtki na dupsko
i dać upust złości
bo frustracja rządzi
prawie każdym czynem
jednak hipokryzja
każe ukryć winę
Argo
Argo, 13 february 2018
pycha z butą wędrują przez rozległy kraj
że klimat dziś stosowny toteż w to im graj
zdeptały już prostotę wszak nie może trwać
nie w modzie jest pokora więc po co ją brać
rozpycha się łokciami moc arogancji
nie ma już tutaj miejsca dla tolerancji
uległość złym objawem w obecnym czasie
zrozumienie zgniecione łka pod obcasem
zwykłe ludzkie cierpienie bywa w pogardzie
kiedy zarozumiałość buduje gwardię
brakło umiarkowania w dziejów procesach
a więc jeszcze w historii trzeba namieszać
Argo
Argo, 13 february 2018
pyta anioł diabła
czemu kusisz ludzi
na manowce zwodzisz
po cóż tak się trudzisz
na to diabeł rzecze
mój aniele drogi
że kuszę zaprzeczę
sami mylą drogi
im się wciąż wydaje
iż są najmądrzejsi
a wśród nich kanalie
którzy zawsze pierwsi
kroczy zaś za nimi
bezrozumna reszta
oni tak naiwni
że w piekle chcą mieszkać
więc nie mam wyboru
przyjmuję jak leci
tych co bez honoru
same ludzkie śmieci
na górę trafiają
ci co myślą sami
zwykle rację mają
nikt ich nie omami
więc mi tu nie wmawiaj
że ja kogoś kuszę
dziś jako odźwierny
robić tylko muszę
Argo
Argo, 13 february 2018
nieprzespana noc upojna
w wielu pamięciach jeszcze trwa
gdy rządziła miłość wolna
ta którą tak pogardza świat
bez pruderii oraz wstydu
pani pana dziś zabawia
i pan z panem dzięki mydłu
może miłość swą uprawiać
nikt niczemu się nie dziwi
Basia z Kasią i Krzych z Jurkiem
patrzcie jacy są szczęśliwi
konsumując miłość w czwórkę
jakaś para tuż przed lustrem
w dziwne pozy jest wygięta
ćwiczy ostrą Kamasutrę
sama sobą wciąż zajęta
lecz gdy niemoc już dopadnie
a ktoś chce się dalej bawić
to serwują w kawie viagrę
ona wiele może sprawić
jakieś kółka i słoneczka
wszyscy w ruchu nikt nie spocznie
tańczy naga blondyneczka
jest sześć dziewięć od Wisłockiej
każdy się tu dobrze bawi
lecz noc mija nieuchronnie
kto tych walentynek zażył
ten ich długo nie zapomni
Argo
Argo, 7 december 2017
Coś się wynurza zgrzyta oraz piszczy
z dusznego mroku okropnej czeluści
skrzypliwy odgłos słuch rani i niszczy
w głębi coś świeci błąd się tam zapuścić
migocą cienie w tej ciemnej przestrzeni
jest coraz bliżej lecz czas strach porzucić
właśnie się toczy królowa podziemi
przed sobą już pcha wagony z urobkiem
po sztolni krętej wykutej w praziemi
węgiel jest skarbem górniczym zarobkiem
za nim gwarkowie przekopują góry
chociaż ta praca czasem wyjdzie bokiem
czwarty dzień grudnia rozprasza im chmury
obchodzą święto patronki Barbary
Argo.
Argo, 7 december 2017
z pychy zrodzony strojny w pawie pióra
nosi na sobie spod igły ubrania
z daleka widzisz, że to kawał drania
wirtuoz grania na najczulszych strunach
w ustach u niego górnolotne słowa
gardzi innymi zakochany w sobie
nie grzesząc wiedzą ma wciąż pustki w głowie
lecz za to jakże światowa wymowa
nie bacząc na nic wciąż obraża ludzi
nuży już wszystkich jego zachowanie
choć go nie chcą znać on jeszcze się łudzi
wpatrzony w siebie niczym w pępek świata
każdy ma kiepskie o francie mniemanie
gdy wreszcie zniknie będzie mała strata
Argo.
Argo, 7 december 2017
Ty która byłaś zawsze pożądaną
gdy głód okrutny ściskał brzuchy puste
tak bardzo wtedy byłaś szanowaną
lekceważona kiedy lata tłuste
trafiałaś często na śmietnik ze stołów
zaniedbana gdy na twarzach był uśmiech
jesteś podstawą choć nie znasz kościołów
masz swoje miejsce przy każdej rodzinie
bo jesteś ważnym wszak członkiem zespołu
tyś dostrzeganą w każdej złej godzinie
przy pełnym brzuchu tak niewiele trzeba
by zapomnieć gdy zagrożenie minie
jesteś marzeniem tylko kiedy bieda
niedoceniana zwykła kromko chleba
Argo.
Argo, 7 december 2017
już od rana krząta się Mikuś
pośród wrzawy hałasu krzyku
gania wszystkich niczym nadzorca
a wokół wre praca gorąca
z taśmociągu sypią się lale
tuż obok elf haftuje szale
pod ścianą jakiś troll leciwy
lwom pluszowym zaplata grzywy
chochliki skręcają rowery
montuje gnom do łódek stery
nawet wróżki mają zajęcie
krzątają się przy nim zawzięcie
gdy już będzie gotowe wszystko
odpocznie sobie towarzystwo
Mikołaj zapakuje sanie
każde dziecko prezent dostanie
Argo.
Argo, 7 december 2017
w ogrodzie moich wrażeń
rośnie pełno słownych marzeń
wysiane w szeregi wersów
rozkwitają w strofy wierszy
rosną sobie tu podmioty
z przydawką sporo roboty
wybujały orzeczenia
zaraz obok dopełnienia
tam za płotem w rozgardiaszu
częstochowskie rymy straszą
opuszczone zapomniane
niczym chwasty pogardzane
a tuż obok na spłachetku
schną zaimki w wzór nagietków
mają bardzo trudne życie
bo w złym tonie ich użycie
zbieram słowa niczym kwiatki
zwiążę bukiet w sonet gładki
rym zza płotu też dołożę
tekst mi wyjdzie nie najgorzej
Argo.
Argo, 1 september 2017
Poznałem dziewczynę gdy kosiłem trawę,
zaprosiłem dziewkę na wspólną zabawę.
Chodźże do mnie miła, co tak sama stoisz?
Mojego kosiska chyba się nie boisz.
- Nie pójdę do ciebie stroisz sobie żarty
długo ci się starać byś był dużo warty.
Cóż to za stylisko? Raczej kozik tępy,
musisz mieć coś więcej aby mnie zachęcić.
Spłonęło mi lico na jej harde słowa,
zabolała dusza, ukuła odmowa.
Idź tańcować z diabłem jeśli taka wola
on ciebie uwiedzie, to jest jego rola.
- Oj ty biedny człeku, co mnie straszysz czartem.
Uwiodłam już biesa, też był mało warty.
Tu nie o to chodzi by się przespać razem
lecz gdy już się zwiążesz, masz czynić co każę.
Cóż miałem powiedzieć zacisnąłem zęby,
nie będę wszak darmo strzępił sobie gęby.
Chłopu się wydaje, że to on prym wodzi
ale w tym układzie kobieta dowodzi.
Argo.
Argo, 24 august 2017
na widowni tłum
śmiechy gwar i szum
na arenie byk
prezentuje szyk
z muletą facet
z tyłu go zaszedł
wywija szpadą
prawie cios zadał
zrobił buhaj myk
na trybunach krzyk
zadał zwierzak cios
przesądzony los
przebity rogiem
jedna się z bogiem
mistrz torreador
śmierć mu dał zadzior
sprawę poszkapił
na czas nie trafił
rogacz zwycięzcą
i tak na mięso
bo rodzaj ludzki
przez różne kruczki
chwali własny byt
zwierz nie może żyć
Argo.
Argo, 19 august 2017
z pucharu dłoni -
piję szampańską rozkosz
szalonych zmysłów
pieszczę wargami
malinami zdobione
- dwa drżące wzgórza
głaszczę leciutko -
krągłości wiolonczeli
cudownych bioder
błądzę po udach -
pragnę pamiętać mapę
twojego ciała
wspólnie tworzymy
partyturę utworu
- niebiańskich doznań
Argo.
Argo, 16 august 2017
Smak dzieciństwa dawnego, nic w nim wyszukanego.
Czasem kawałek jakiejś kiełbasy
lub chleb wodą zmoczony i cukrem posłodzony.
To tamtej chwili swojskie frykasy.
Zupa z mąki zrobiona mlekiem zabielona,
którą gotowała mama często.
Ziemniaki podsmażone, cebulą przystrojone.
Rzadko na stole bywało mięso.
Człek na co dzień spożywał prosto z rynku warzywa.
Królował nabiał i zielenina,
kto jak mógł sobie radził, owoc kupował w sadzie. Czym mogła żywiła się rodzina.
Chłop zmysł handlowy miał, na rynku z nabiałem stał.
W państwowych sklepach towaru wciąż brak.
Lud cokolwiek nabyć chciał, choćby i łapówkę dał
to w sklepie ocet, w mięsnych pusty hak.
Robotnik miał pieniądze, nie było woli w rządzie.
Gniew powoli wzbierał więc w narodzie,
rozpoczęły się strajki nie wierzył nikt już w bajki.
Poszli ludzie we wspólnym pochodzie.
Nastały wielkie zmiany, z towarzyszy są pany.
Zniknął dorobek nasz narodowy;
państwowe to wyjątek, rozgrabiony majątek.
Teraz nim włada właściciel nowy.
Nadeszła nowa era towar można przebierać
i na tym często kończą się chęci.
Znika dobrobytu mit, masz gdzieś reklamowy kit
gdy na zakupy brak ci pieniędzy.
Kiedyś słodko nie było dziś też tak się zrobiło.
Historyczna kwadratura koła.
Teraz królują czasy, że wśród gadżetów masy,
miało być dobrze, jest niewesoło.
Rząd to psychoimpotent czy to Polak malkontent?
Kto odpowiedzieć mi na to może?
Na życia karuzeli niejednego los zmielił,
a zanosi się, że będzie gorzej.
Argo
Argo, 14 august 2017
Gdy cię ujrzałam, mój jedyny panie
pierzchły gdzieś myśli, skromniutkiej dziewczyny
bo nie wiedziałam, co to jest kochanie.
Diabeł zawinił.
Widziałam ciebie, twoje cudne ciało
gdy brałeś kąpiel, ukryty w komorze
jestestwo moje, warem się oblało.
O mój ty Boże.
Myśli ku tobie, biegną w każdym czasie
śni mi się co noc, twoje lico panie
lecz do szczęścia klucz, przy ojcowym pasie.
Niedoczekanie.
Zniknę ze świata i zmorą zostanę.
W obrazie prześlę, duszę mą zaklętą
nie chcę innego, tyś moim wybranym.
Jam jest przeklętą.
Tak cię mój miły, kocham całą mocą,
że żyć bez ciebie, już bym nie umiała
będę lubego, każdej ciemnej nocy.
Wciąż nawiedzała.
*
W izbie na ścianie, wisi portret damy,
malowała go, nieziemska istota.
Ktoś go oprawił, w barokowe ramy.
Czarcia robota.
Gdy północ dzwoni, ostatnim kurantem,
dziwna postać z ram na świat wypływa.
Jak mgła przenika, przez drzwi zawarte.
Upiorna strzyga.
W bezgłośnym locie, mknie tam gdzie alkowa,
już się pochyla, nad uśpionym ciałem.
Wyciąga dłonie, szuka tam gdzie głowa.
Panie zaspałeś.
To była niegdyś, młodziutka panienka.
Z wielkiej miłości ze złym zawarła pakt
Dziś straszna stwora, we śnie człeka nęka.
Straszny jest mar świat.
Chciała miłości, dostała udrękę.
Czyn nierozważny, przekreślił jej życie,
skazała siebie na piekielną mękę.
Z żalu chce krzyczeć.
**
Spoczywa w łożu, młodzieniec blady,
żre go choroba, duch chce odejść z ciała.
Sił mu brakuje, wstać nie daje rady.
Zjawa krew ssała.
Gaśnie jak świeca, żywota ubywa.
Sił nie odzyskał, zbyt wiele wyciekło,
medyk bezradny, zmartwiona rodzina.
Niebo i piekło.
Odszedł więc chłopak, zgnębiony przez marę.
Nawet nie wiedział; zabiła go miłość.
Żył nieświadomie, opleciony czarem.
Gdzie sprawiedliwość.
Wyssała duszę, choć kochała szczerze.
Za to ją ogień, piekielny wnet spali,
diabli ją wzięli; jego duszy strzeże.
Anioł gwardianin.
Za grzech żałuje, lecz nie przebacza bies,
w otchłani ona; on między gwiazdami,
tam znalazł miejsce, aż po wszystkich dni kres.
Śpią pochowani.
Argo.
Argo, 8 august 2017
Miłość, radość, narodziny, życie -
Śmierć przychodzi w czarnym garniturze.
Z kwiatem kalii wpiętym w butonierkę,
uchyla z kurtuazją melonik
i podając swą zimną biała dłoń,
na spacer wiedzie w Elizejskie Pola.
Z Tanatosem nikt się nie targuje.
Posępna i nieczuła to postać
lecz życie walczy z nią brutalnie,
niechętnie żegnając się ze światem .
Taka kolej rzeczy – tak być musi.
Argo.
Argo, 8 august 2017
Pozbawiły mnie trzosu dziwne koleje losu.
Chociaż byłem zaradnym facetem,
dopadł mnie ból z kłopotem, ciężko się podnieść po tym,
a miało płynąć miodem i mlekiem.
Dług zrodził zgrzyt następny ech losie ty podstępny,
drenujesz mi kieszenie jak kornik.
Coś nie tak z intuicją i kiepską inwestycją,
więc zaczął nachodzić mnie komornik.
Na to jedyna rada, zbankrutować wypada.
Trzeba się było udać do sądu.
Takie upadki bolą lecz powstać ci pozwolą
i żyć dalej bez złych długów trądu.
Argo.
Argo, 8 august 2017
Chociaż dorosłe jest moje ciało,
w umyśle wiele z dziecka zostało.
I nie myślę wcale zmieniać tego,
nie chcę w sobie mola poważnego.
To, że narażam się na kłopoty,
a moje wiersze biorą za gnioty,
po mnie jak woda po kaczce spływa.
W psotach czuję się jak w wodzie ryba
Że do bani bywa życie całe,
lepiej nie przejmować się tym wcale.
I tak będzie po mnie kopczyk ziemi,
szarpanie się z życiem nic nie zmieni
Argo.
Argo, 8 august 2017
Facet i kot jedna natura
ma także swoją ścieżkę która
prowadzi do miejsc znanych jemu
kobieta nie zaradzi temu
kot z menem wspólną cechę mają
spać i łasić się uwielbiają
z tym ogonem toż to przesada
mysia dziurka też nim nie włada
lepiej o mężczyznę i kota
w ogóle się nic nie kłopotać
sami sobie w życiu poradzą
chyba, że usidlić się dadzą
wtedy to już jest dupa blada
mąż na pośladkach się rozsiada
w oczach żon staje się kastratem
co lubi zjeść i nic poza tym
Argo.
Argo, 8 august 2017
sparaliżowany strachem umysł
spogląda tępym wzrokiem
na usta cedzące ostre słowa
kapiące pianą okrutnych klątw
zniewolone omdlałe dłonie
oplatają skamieniały tors
nieczuły na żywy żar duszy
uwięzionej w bryle posągu
kolumny nóg wrosły w piach
sponiewierany przeklęty los
w trwodze łkając legł u stóp
nieruchomego właściciela
Argo.
Argo, 1 august 2017
rozkaz został wydany
godzina siedemnasta
miała być czasem chwały
była śmiercią dla miasta
dym płomienie pożoga
słychać strzały z oddali
ludzie w strachu zmykają
jakiś ”Tygrys” się pali
broni się barykada
lecz nazi sobie radzą
zdobędą punkt oporu
żywe tarcze prowadzą
z dachów piwnic i okien
śmierć zbiera swoje żniwo
już nie ma się czym bronić
kto ważył to piwo
za Wisłą Moskal stoi
i spogląda beztrosko
jak wśród płonących domów
ginie cywilne wojsko
polityczne decyzje
miasto to uśmierciły
ciągnie kondukt ponury
przez warszawskie ruiny
sześćdziesiąt dni udręki
nie zdało się tu na nic
że umarło tu wielu
„wyzwoliciel” ma za nic
postawiono pomniki
bohaterom z przymusu
płyną słowa patosu
z wyborczych autobusów
Argo.
Argo, 1 august 2017
sprzedawała przekupka warzywa
choć jej waga nie była uczciwa
ona nie przejmowała się wcale
przy braku konkurencji tak bywa
nieświeży towar wciska klientom
a wszelkie skargi tylko ją męczą
bo to co sprzeda to na tym zyska
ma to w nosie że nabywcy jęczą
że miękki pomidor? Co też pani gada
to jego zaleta, a nie wada
śliwka przywiędła? Ależ mój panie
takie wprost z drzewa bywają w sadach
wciąż tak chachmęci miesza i mota
ta kramarka przebiegła istota
nie ma straganu innego wokół
toteż korzysta z tego niecnota
poszła kiedyś do sklepu mięsnego
chciała kupić mięsa mielonego
dostała same zmielone kości
co mi pani dała ja nie chcę tego
na to masarka z niewinną minką
przyszła tu pani z cieknącą ślinką
trzeba było sobie iść do chlewni
tam wieprzek chodzi ze świeżą szynką
i tak to bywa w tym naszym świecie
jeśli w życiu mili nie będziecie
tak samo was potraktują inni
a wystarczy troszkę chęci przecież
Argo.
Argo, 1 august 2017
gdy wpadnie ci czasem w oko
obiekt warty pożądania
serce ten sługa miłości
przed logiką wciąż się wzbrania
znowu nocka nie przespana
w pracy podkrążone oczy
więc zdrowy rozum do serca
z pretensjami wziął wyskoczył
tłumaczył niczym chłop krowie
zastanów się serce moje
zauroczenie nie miłość
wstrzymaj więc zapędy swoje
po co wzdychać masz po nocach
i biedzić się w niepewności
gdy pokocha to się dowiesz
odpuść sobie; tak najprościej
nie słuchało jednak serce
stwierdziło, że rozum kracze
za uczuciem się udało
teraz zawiedzione płacze
Argo.
Argo, 1 august 2017
mówiłaś do mnie mój ty śnie
pieść i kochaj całuj mnie
lecz gdzie dzisiaj jesteś ty
z horyzontu zniknęłaś mi
czy lepszy był tamten pan
co miał kasę, chatę, szpan
ja w robocie całe dnie
ty nudziłaś w domu się
więc idź i znów nie wracaj
głowy wciąż nie zawracaj
co ja dzisiaj z ciebie mam
niech ma problem tamten pan
niepotrzebna jesteś gdy
sen o życiu mi się śni
dosyć już jałowych dni
w świat odlecieć mi się ckni
stał się ze mnie wolny ptak
a więc powiem tobie tak
addio mam inny plan
od teraz będę żył sam
Argo.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
1305wiesiek
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma
9 may 2024
0905wiesiek
8 may 2024
0805wiesiek
8 may 2024
Touching EverywhereSatish Verma
7 may 2024
0708wiesiek