Argo, 3 december 2018
potopiły nam się sny
kiedy morze orał bryg
gdy wiatr cały tydzień wiał
każdy na stojąco spał
odgłos pracujących pomp
klątwą dla zmęczonych rąk
wiatr i morze jeden głos
zatoczył huragan krąg
na fokmaszcie żagla strzęp
w linach słychać ciągły jęk
wyje wicher jak zły duch
kogoś fala zmyła znów
walczy okręt o swój byt
sił już nie ma prawie nikt
wrzeszczy bosman bardzo zły
a ocean szczerzy kły
nikt nie wierzy już w ten czas
kiedy fale niosły nas
a spokojny zwykły dzień
teraz się wydaje snem
kiedy skończy się ten sztorm
oraz nie pochłonie toń
więcej nie popłynę już
dość ten żywioł zabrał dusz
tak powtarzam raz po raz
nie wiem już od ilu lat
lecz gdy przyjdzie płynąć znów
na pokładzie jestem już
Argo.
Argo, 3 december 2018
homo sapiens
ta prawda nie od dziś na uznanie czeka
że stosunek do zwierząt miarą człowieka
spośród niezliczonych gatunków,
tych co zamieszkują wodę i ziemię
człowiek jest w ogólnym rozrachunku
tym najbardziej nieludzkim stworzeniem
dobrze potrafi sobie i innym
choć ma rozum oraz wolną wolę
wcale nie czując się czynów winnym
sprawić cierpieniem okrutną dolę
choć na ewolucji tkwi on szczycie
i ogniwem jest jej najważniejszym
potrafi jednak obrzydzić życie
swoim braciom - również i tym mniejszym
czyni to metodycznie zawzięcie
zła takiego znajdując przestrzenie
że gdy ludzkie przechodzi pojęcie
to ze wstydem odwraca spojrzenie
Argo.
Argo, 2 december 2018
toż to skandal niesłychany
szef dziś chodzi zapłakany
w rękaw nos wyciera kuchcik
choć otwarty w oknie lufcik
szlocha nawet pomywaczka
roni łzę po łzie sprzątaczka
bufetowej łzy w dół rzeką
po policzkach ciągle ciekną
płacze cała już ekipa
co się stało ktoś zapyta
ktoś tu umarł lub choruje
nie - szatkujemy cebule
Argo.
Argo, 2 december 2018
dziś z bieguna przybył transport
a z nim towar całkiem świeży
więc drogowcy ciut się zmartwią
bo ładunek jest to śnieżny
białym puchem wypełnione
nadciągnęły chmury bure
dzieci są zadowolone
wnet ulepią śnieżne kule
gdy obrzucą się śnieżkami
a śnieg już pokryje wszystko
wtedy zajmą się sankami
lub zbudują lodowisko
kiedy zima się rozgości
i mróz ściśnie nie na żarty
będzie powód do radości
bowiem przyjdzie czas na narty
Argo.
Argo, 2 december 2018
wstawiłem dzisiaj wierszyk
na facebookowej stronie
i chociaż on nie pierwszy
traktuję to jak swoje
gdy mnie się tekst spodoba
to zaraz go przywłaszczam
internet to swoboda
pretensji nikt nie zgłasza
więc kwitnie moja strona
ma pochwał coraz więcej
lajkami ozdobiona
pod prawie każdym wierszem
dylematów moralnych
nie odczuwam wcale
tekst bez skrupułów żadnych
jako mój wstawiam stale
tak rośnie moje ego
za sprawą obcych ludzi
i co komu do tego
że ktoś inny się trudził
Argo.
Argo, 30 november 2018
łazi baba po chałupie
parska sapie klnie i warczy
no bo to chłopisko głupie
dopadł jakiś uwiąd starczy
jak mu teraz tu dokuczyć
kiedy nie chce już figlować
i jak jemu wciąż marudzić
że ją znowu boli głowa
nagle same komplikacje
zawitały im do łoża
w pościel wchodzi on i chrapie
a spróbować przecież można
zła na chłopa i na siebie
nabrała na miłość chęci
on śpi niczym anioł w niebie
ona się wciąż w betach kręci
przytulała się do niego
sprawdzając czy coś nie wzrasta
czując już że nici z tego
marzy - by chociaż pogłaskał
Argo.
Argo, 30 november 2018
spękana papa trzeszczy pod stopami
wiatr przegania precz z dachu zwiędłe liście
mediator z trudem panując nad słowami
tłumaczy że to przecież nie jest wyjście
milczy desperat stojąc na krawędzi
tkwi z pustym wzrokiem utkwionym przed siebie
zadarte głowy ciekawskiej gawiedzi
krok i krótki lot – szybko spotkał ziemię
Argo.
Argo, 29 november 2018
nurkuje pluszcz w siklawy toń
tęczowy blask w rozpryskach lśni
w odbiciach ech wodospad grzmi
ten śmiały ptak ma pewny chwyt
by żyć jak on potrzebny spryt
maleńki ptak a jaki zuch
menu ma z ryb nie jada much
nurkuje pluszcz
spacer po dnie uwielbia też
wśród górskich rzek gdzie żyje kiełż
gdzie silny nurt tam jego byt
łowić jak on nie umie nikt
nurkuje pluszcz
Argo.
Argo, 8 september 2018
Nie umiem zdecydować który więc będą trzy
1) kiepska aura
po niebie chmury w zwartej flotylli
płyną przed siebie całkiem niewinne
wiatr wciąż im dmucha w żagle z oparów
kurs utrzymują choć brak im sterów
zaraz rozedrą brzuchy o drzewa
za krótką chwilę będzie ulewa
chociaż dnia pełnia to jakoś ciemno
aura się stała niezbyt przyjemną
wiatr ciska w górę tumany kurzu
powietrze wokół smakuje burzą
nagle trzasnęło niczym strzał z bata
deszcz niebo z ziemią natychmiast zbratał
przy wtórze gromów z nieba potoki
leją się na dół o losie słodki
światła błyskawic niczym w teatrze
błyskają wokół widok chcą zatrzeć
świat przysłoniła kurtyna wody
jak tu się cieszyć z takiej pogody
jak musi padać to niechaj pada
ale dlaczego zaraz rozrabiać?
zamiast nawadniać rujnuje plony
skąd tutaj przywiał ten wiatr szalony
po co tu przygnał te bure chmury
co przesłoniły nieba kontury
rośnie nadzieja gdy słabną gromy
wiatr pognał dalej z ładunkiem swoim
już nie kaskadą lecz pada lekko
za chwilę zza chmur wyjdzie słoneczko
2) zła aura
tęgi wiatr dmucha w żagle z oparów
po niebie chmury w zwartej flotylli
płyną przed siebie całkiem niewinne
kurs utrzymują choć brak im sterów
chociaż dnia pełnia to jakoś ciemno
zaraz chmur brzuchy zahaczą o drzewa
za krótką chwilę będzie ulewa
aura się stała niezbyt przyjemną
nagle trzasnęło niczym strzał z bata
wiatr ciska w górę tumany kurzu
powietrze wokół smakuje burzą
deszcz niebo z ziemią natychmiast zbratał
światła błyskawic niczym w teatrze
przy wtórze gromów z nieba potoki
leją się na dół o losie słodki
błyska się wokół aż strach jest patrzeć
skoro los taki to niechaj pada
lecz świat przysłania kurtyna wody
jak tu się cieszyć z takiej pogody
czemu ten wicher musi rozrabiać?
po co tu przygnał te bure chmury
zamiast nawadniać rujnuje plony
czyżby czart przysłał ten wiatr szalony
aby przesłonić nieba kontury
już tak nie leje lecz pada lekko
rośnie nadzieja gdy słabną gromy
wiatr pognał dalej z ładunkiem swoim
za chwilę zza chmur spojrzy słoneczko
3) Kaprysy aury
chociaż dnia pełnia to jakoś ciemno
tęgi wiatr dmucha w żagle z oparów
chmury po niebie w zwartej flotylli
płyną przed siebie całkiem niewinne
kurs utrzymują chociaż brak sterów
aura się staje niezbyt przyjemną
szoruje chmura brzuchem po drzewach
nagle trzasnęło niczym strzał z bata
wiatr ciska w górę tumany kurzu
powietrze wokół smakuje burzą
deszcz niebo z ziemią natychmiast zbratał
spada na ziemię silna ulewa
skoro już musi to niechaj pada
światła błyskawic niczym w teatrze
przy wtórze gromów z nieba potoki
leją się na dół o losie słodki
błyska się wokół aż strach jest patrzeć
czemu ten wicher musi rozrabiać?
po co tu przygnał te bure chmury
zamiast nawadniać rujnuje plony
a świat przysłania kurtyna wody
jak tu się cieszyć z takiej pogody
czyżby czart przysłał ten wiatr szalony
aby przesłonił nieba kontury?
powoli cichnie deszcz pada lekko
rośnie nadzieja gdy słabną gromy
pognał wiatr dalej z ładunkiem swoim
zza chmur za chwilę zerknie słoneczko
Argo.
Argo, 2 september 2018
w huku dział pod dom przyszli nieproszeni
wdarłszy się pod powieki zgrzytem gąsienic
rozdarli płótno ziemi na dwoje
szarpią do siebie biorą jak swoje
zrywa się ze snu wyrwana dziedzina
ktoś ucieka inny broń w ręku trzyma
pełznie zewsząd korowód mrówek wrażych
kraj z obu stron ściśnięty zbiera razy
nie ruszyli z pomocą sojusznicy
ci na których każdy w narodzie liczył
w tragedii samym sobie zostawiony
nawet brakło guzika do obrony
i tylko groby ślad odwrotu znaczą
gdzie zawierucha przeszła wrony kraczą
rozpierzchło się wojsko jak stado w trwodze
znikąd na pomoc liczyć już nie może
krzywe krzyże mówią kto obcy lub swój
przeżyć znaczy cierpieć okupacji ból...
Argo.
Argo, 1 september 2018
po świecie wędrował nie wiedział po co
przeżył życie skromnie i bez patosu
odszedł cichutko nie pragnąc rozgłosu
polecił ducha w opiekę niebiosom...
jednakże dla duszy;
zawarte na głucho nieba podwoje
chcąc zdobyć schronienie, poszła do piekła
tu też drzwi zamknięte dusza się wściekła
cóż że ja mam czynić - pytanie moje
nigdzie nie wpuszczają wracam do ciała
chociaż niechętnie nie miała wyjścia
po drodze cmoknęła klamkę do czyśćca
spokojnie powoli wraca do życia
w mogile spoczywa jej część doczesna
zużyta trudami powłoka krucha
głucha na błagania nie przyjmie ducha
rozpada się tkanka - w niej nie zamieszka
nie wróci do życia daremny to trud
na powrót do świata nie pcha się truchło
odrzuca precz duszę chociaż tej smutno
kto ciało porzuca powrotu nie ma
wędruje wciąż zjawa do wrót kołacze
na wieczną tułaczkę losem skazana
miejsca dla niej nie ma a spocząć chciała
po świecie się błąka szlocha i płacze
chociaż bardzo mocno spokoju szuka
brak jej ukojenia a jej trud znojny
tak to bywa z duchem gdy niepokorny
utknęła w zaświatach bezpańska dusza
Argo.
Argo, 30 august 2018
kiedyś w zaświatach na jakiejś gali
Thor wraz z Zeusem mocno pochlali
i to bynajmniej nie była woda
ale najlepszy swojak - ambrozja
wcześniej kontaktu nie mieli z sobą
więc jak przystoi boskim osobom
Zeus z kielicha a Thor pił z rogu
za radość życia oraz śmierć wrogów
budzi się Zeus rano w pałacu
pęka mu głowa ciało drży w kacu
spogląda wokół za błyskawicą
patrzy młot leży zmarszczył więc lico
próbuje podnieść ale nie może
jak go tu przyniósł z pamięcią gorzej
a niech to satyr kopnie kopytem
czemuż ja piłem tę okowitę
gdzieś tam w Walhalli podobna sprawa
bo nie dla Thora z gromem zabawa
co go chce dotknąć da prądem kopa
po co mi było aż tyle żłopać
gdzie się młot podział mój symbol władzy
bez niego rządzić wszak nie dam rady
jak mam się bronić tą elektryką
co mnie też razi kiedy dotykam
obaj w potrzebie bez własnych mocy
i chociaż wieczór był tak uroczy
gubi pijaństwo swoich i wrogów
toteż nastąpił szybki zmierzch bogów
Argo.
Argo, 30 august 2018
gdy słońce znużone odstawia rydwan
z Olimpu Nyks schodzi rozwija dywan
nad światem rozciąga gobelin nocy
dogaszając blask dnia powoli kroczy
po niebie rozsiewa światła gwiazd srebrnych
dla nocnych wędrowców jakże potrzebnych
dla wielu poetów będą natchnieniem
jak i dla kochanków czułym wspomnieniem
do życia się budzi świat nocnych istnień
odgłos dziwnych dźwięków wypełnia przestrzeń
wychodzą z kryjówek ćmy oraz sowy
już nawet nietoperz ruszył na łowy
wciąż się coś przemyka śmielsze w ciemności
to pora kochanków i ich miłości
w ciemnościach się kryje stwor różnych wiele
a Nyks przez świat idzie i gwiazdy sieje
Argo.
Argo, 30 august 2018
rozpłakały się wierzby
w żalu zwisły brzozy wici
bo zgwałcono dzisiaj sosnę
nawiedzili las bandyci
do zielonej starej kniei
świtem przyszli nieproszeni
uczynili czyn straszliwy
sosnę piłą wnet zerżnęli
jakby tego było mało
połamali wokół krzaki
runo leśne potargali
dom straciły swój zwierzaki
to o pomstę wielką woła
szumią drzewa w wielkim gniewie
trzeba sprawę tę załatwić
lecz co zrobić żadno nie wie
no a człowiek przyrody władca
nucąc sobie madrygałkę
do dom wiezie drewno ścięte
przyda mu się na rozpałkę
Argo.
Argo, 30 august 2018
na szczeble kariery wspina się mozolnie
po pracy do domu wraca nieprzytomnie
w korporacji praca bardzo ubogaca
gdy jeden drugiego wciąż po tyłku maca
tu palec do zadka pcha każdy każdemu
bo wzwyż jeden szczebel to zysk na znaczeniu
tak się wszyscy tłoczą będąc razem w kupie
ten co już na wierzchu ma ich wszystkich w dupie
Argo.
Argo, 30 august 2018
w ciemnym kinie leje się z ekranu krew
oglądając horror czujesz nagły gniew
bo widz w tylnym rzędzie orzeszki wciąż żre
za torebkę szeleszczącą zabić chcesz
powoli gdzieś ucieka ci filmu treść
czujesz że nie możesz dłużej tego znieść
musisz zrobić coś by przestał jeść ten gość
jeszcze nie wiesz jak rozładować złość
na ekranie kumuluje się strach
a z tyłu wciąż coś je obrzydliwy gad
nagle odwracam się i krzyczę głośno „bu”
ksztusząc się chciał wypluć to co wciąż żuł
zachłysnął się w oczach błysnął mu strach
nie złapał powietrza zadławiony padł
zrobił się nagły szum nieważny już film
na widowni horror i zagrałem w nim
główna rola przypadła właśnie mi
gdybym go nie straszył gość wciąż by żył
czy ja za to będę karany przez sąd
bo straszenie na horrorze to był błąd?
Argo.
Argo, 27 august 2018
kiedyś się wybrałem
na kraju zwiedzanie
do miasta Krakowa
zajeżdżam nad ranem
ledwie na peronie
postawiłem stopy
a tłum przewodników
nagle mnie otoczył
każdy oferuje
specjalne atrakcje
ale ten ich cennik
chyba bez nich zacznę
łażę więc samotnie
samouk studiuję
za wstęp zapłaciłem
wśród komnat się snuję
wawelskie krużganki
bez przeszkód zwiedzane
za to w smoczej jamie
pieniążki pobrane
odwiedziłem smoka
lecz nie chciał ogniem ziać
w mariackim kościele
też za wejście zapłać
pod Kopcem Kościuszki
rozbolały nogi
nie chcę za wstęp płacić
kupiłem więc lody
wszędzie na turystę
czyhają wydatki
jak chcesz zaoszczędzić
nie opuszczaj chatki
Argo.
Argo, 26 august 2018
pomiędzy tu i tam
zawieszony w ciszy
podążam przed siebie
Eol mnie kołysze
podziwiam krajobraz
spoglądając z góry
nic nie ogranicza
wzbiłem się nad mury
ponad podziałami
podążam do przodu
oby mi aura nie
sprawiła zawodu
płynę poprzez przestrzeń
bez konkretnych celów
wolny niczym ptaki
teraz mijam Ćmielów
Właśnie usnął Zefir
lecz się wzmaga Bryza
czas by mi gdzieś osiąść
więc wargi zagryzam
rozglądam się wokół
gdzie mam wylądować
wzrok już bada teren
mus spokój zachować
widzę lądowisko
klik w zawór spustowy
siadam w kartoflisku
nie rozbijam głowy
koniec przyjemności
czas na ziemię wrócić
lecz lotów balonem
nie zamierzam rzucić.
Argo.
Argo, 26 august 2018
tak szybko bije ci serce unoszę więc brew
krąży prędko żar po żyłach przyspiesza oddech
już zniewolone urodą tętnią mi skronie
chwytam więc twoją rękę biegniemy na błonie
słodko pachną macierzanki padamy wśród traw
nie zwracasz na to uwagi szukasz moich warg
nie wianek masz teraz w głowie gdy zawrzała krew
zrzucamy szybko ubrania gra miłosny zew
stygną wolno nasze ciała skończyła się pieśń
tulisz się w moich ramionach faluje wciąż pierś
czułym całusem spełnienia muskasz tors nagi
powiedzieć, że dziś wypływam - nie mam odwagi
Argo.
Argo, 26 august 2018
wraca późno chłop do domu
już prawie dwunasta
w dłoni zwiędły wiecheć trzyma
czeka nań niewiasta
zabalował trochę dłużej
gdzieś w przydrożnych barach
a że sroga z niej matrona
wałkiem będzie karać
wszedł do domu po cichutku
wyciąga wiązankę
no a żona rozeźlona
wałek ma za pałkę
już podnosi go do góry
zaraz będzie biła
mąż bukietem się zasłonił
ona się zdziwiła
bardzo mocno zaskoczona
zobaczywszy kwiatka
uniosły się cycki w górę
w dół opadła łapka
awantura zażegnana
przynajmniej na razie
małżeństwo pojednane
do łoża się kładzie
już głęboko gdzieś schowany
tekst o bólu głowy
chłopu po gorzałce korzeń
płonie już gotowy
tak rozeszła się po kościach
cała awantura
on po ciężkim dzionku zasnął
ona się przytula
gdy na dworze noc gwiaździsta
a życie nudą tryska
wtedy łoże jest rozrywką
pięćset premią czystą
Argo.
Argo, 25 august 2018
miał to być przyjemny rejs
odwiedziny starych miejsc
w wakacyjny ciepły czas
marzył o tym każdy z nas
start udany całkiem był
czasem bryzg nam pokład zmył
odmieniło to się wnet
szkwał po szkwale na jacht szedł
wmieszał się w pogodę bies
strome fale wzburzył fest
dmuchnął ostro prosto w twarz
a barometr gdzieś w niż spadł
fala w górę spadam w dół
siadam dupskiem wprost na stół
w koi szypra męczy paw
sztorm nas dopadł taki traf
sternik ledwo trzyma ster
hej Neptunie to nie fer
czego do cholery chcesz
z większym się okrętem zmierz
fala zła wciąż ściga nas
w ten ponury mokry czas
ciska gdzie chce morze złe
już przez całe doby dwie
dosyć tej żeglugi mam
zaraz pawia puszczę sam
na wymioty zbiera mnie
król mórz wciąż daniny chce
wiatr spruł foka całkiem nam
jak ja sobie radę dam
trzeba czołgać się na dziób
fala zmyje jesteś trup
zimno mokro wyje wiatr
do kokpitu wleciał dziad
chlupnął spłynął wiadro skradł
taki to złośliwy gad
postawiony nowy fok
już nie znosi jachtu w bok
ten za sterem ulgę ma
szkoda tylko że nie ja
do kabiny wracać czas
gdzie króluje straszny paw
lecz niestety mus to mus
trzeba znaleźć nowy kurs
wiało jeszcze cały dzień
morze wciąż pieniło się
w diabły nas wydmuchał wiatr
nie do Ustki ale w świat
Argo.
Argo, 2 july 2018
szara niedziela i trochę się nudzę
więc szperam po strychu chociaż się brudzę...
czytam w starym domu na zakurzonym strychu
słowa n/n onanisty znalezione w pamiętniku:
maleńkie nasionka przeciekły przez palce
czy któreś mogło zostać człowiekiem ?
–niestety odpowiedź spłynęła w umywalce...
*
dostał rozgrzeszenie za tę swoją zbrodnię
chociaż spowiednikowi też zawilgotniały spodnie...
dalej już nie studiuję tej dziwnej spowiedzi
jedno wiem na pewno - diabeł w szczegółach siedzi.
Argo.
Argo, 2 july 2018
niechętnie takie teksty piszę
dzisiejszy to przez komarzycę
co mnie we śnie ucięła w zadek
wena pomogła więc dałem radę ;-)
koncert
gorącą nocą w rytm utworów Moora
głaszczę te włosy jak anielskie pióra
już twoje ja rytmowi się poddało
drżą mięśnie gdy tak prężysz pięknie ciało
jesteś muzyką co brzmi niczym czary
dłonią szukam gdzie bioder kształt gitary
obiecuje spełnienie w swoim brzmieniu
pozwalam płynąć pięknemu marzeniu
westchnienia w oddechu twoim słyszę
drżysz delikatnie gdy gamy ćwiczę
unosisz biodra czekając chwili
by instrumenty się zestroiły
niech flet z gitarą razem zagrają
nuty niebiańskie co spełnienie dają
graj muzyko nieś w niebiosa głos westchnień
niechaj wypełnią sobą całą przestrzeń
wirują wokół rozpalone gwiazdy
chcę tak trwać w trakcie tej szaleńczej jazdy
gramy wspólnie - czas spełnienia jest piękny
skończył się koncert ten etap zamknięty
Argo.
Argo, 2 july 2018
zjawiła się późną nocą
nawet nie wiem skąd i po co
zapragnęła mego ciała
a ja spałem jak ofiara
więc gwałt na mnie uczyniła
nawet przy tym nie zbudziła
we śnie mocno pogrążony
nawet się nie mogłem bronić
gdy się ostro zabawiła
i krwi mojej utoczyła
zostawiła bąbel wielki
po niej zniknął zaś ślad wszelki
swędzi gula no i piecze
a cholera ma uciechę
odleciała w świat spełniona
komarzyca pi... tolona
Argo.
Argo, 9 june 2018
Niczym Kaj tkwię w pałacu lodowym
na skinienie mej pani gotowy
Nie ma Gerdy by mnie uwolniła
ciało i umysł dręczy zła siła
żar lodowca otulił mnie czule
zmarznięta mgła przesiąkła koszulę
para z ust naznacza każdy oddech
gdy trwam Lodowa Pani przy Tobie
krzepną żył arterie zamarza krew
coraz wolniej unosi pierś oddech
w głębi jeszcze kołacze się głucho
zniewolone lodowe serducho
gdzieś tam w świecie jeszcze kwitną kwiaty
jednak to już teraz nic nie znaczy
jaźń zmarzniętą leniwa myśl kłuje
chce słońca lecz ciało się buntuje
Argo.
Argo, 22 february 2018
1.
Rozpoczął pan słowik przedstawienie, trelem złocistym
wieczorną swą śpiewa arię w miłosnym uniesieniu.
Siedząc sobie wśród liści, na jaśminowcu kwiecistym,
nadaje swój koncert dla wybranki ukrytej w cieniu.
Nieopodal rośliny, wypasiony kocur czarny,
swoją dróżką cichaczem, szedł na nocne polowanie.
Mimo, że szary śpiewak kąskiem maleńkim, wręcz marnym,
wybrało go kocisko jako swoje pierwsze danie.
Skoczył drań, ciemny niczym cień, w pysk schwytał zalotnika.
Zamarła wnet w pół przerwana , miłosna pieśń śpiewaka.
W dziobku więźnie melodia, trel raptownie gdzieś zanika.
Ot, smutna to; szarego artysty, historia taka.
Pozostaną po nim, wspominane niczym złe licho,
szare pióra poszarpane, pokryte ziemią i pąsem.
Kot czyści pyszczek oraz futro pomrukując cicho,
dookoła się rozgląda, czujnie porusza wąsem.
2.
W jaśminowcu kwiecistym
o delikatnych gałązkach,
słowik głosem złocistym,
rzewną melodię kląska.
W miłosnym uniesieniu.
dla wybranej ptaszyny,
siedzącej cicho w cieniu.
Liczy na zaręczyny.
Wypasiony kot czarny,
cichaczem szedł na łowy.
Choć śpiewak kąsek marny,
wszak daniem jest gotowym.
Skok - schwytał zalotnika.
Zamarła pieśń śpiewaka,
w dziobku aria zanika.
Smutna historia taka.
Zostały jak złe licho,
pióra pokryte pąsem.
Kot pomrukuje cicho,
i czyści brudne wąsy.
Argo.
Argo, 20 february 2018
w huku dział pod dom przyszli nieproszeni
wdarłszy się pod powieki zgrzytem gąsienic
rozdarli płótno ziemi na dwoje
szarpią do siebie biorą jak swoje
zrywa się ze snu wyrwana dziedzina
ktoś ucieka inny broń w ręku trzyma
pełznie zewsząd korowód mrówek wrażych
kraj z obu stron ściśnięty zbiera razy
nie ruszyli z pomocą sojusznicy
ci na których każdy w narodzie liczył
w tragedii samym sobie zostawiony
nawet brakło guzika do obrony
i tylko groby ślad odwrotu znaczą
gdzie zawierucha przeszła wrony kraczą
rozpierzchło się wojsko jak stado w trwodze
znikąd na pomoc liczyć już nie może
krzywe krzyże mówią kto obcy lub swój
przeżyć znaczy cierpieć okupacji ból...
Argo.
Argo, 20 february 2018
Kto mi zabroni
ludzie szanowni,
używać rymu
Krymu - Rzymu?
Co mnie obchodzą,
te co się rodzą
nurty najnowsze.
Znać je? Owszem.
Ale stosować?
Losie uchowaj.
To tak jak z modą,
lepiej być sobą.
W wers spakowane
opowiadanie,
w tasiemcu proza.
Tak pisać szkoda.
Nie piórka cudze,
lecz to co umiesz
przenieść na papier,
najlepsze zawsze.
Nie pod krytyka
lecz czytelnika,
powstają wiersze.
Gorsze lub lepsze.
Oceni "czytacz",
że tekst to lipa.
Wiesz po wynikach,
czy warto pisać.
Argo.
Argo, 20 february 2018
rozkrzyczała się cisza milczeniem
gdy na dno ciemności dotarł już wzrok
kamieniem spadły chmury na ziemię
rozcierając powietrze całkiem w proch
wnet milczenie odpowiada echem
ktoś się wysila nad zrozumieniem
czasu w bezczasie - z martwym oddechem
głos zabrało niedopowiedzenie
koniunkturalizm rozpostarł macki
wolne wole łkają zniewolone
świat się powoli staje wariacki
piszę więc teksty oksymoronem
Argo.
Argo, 20 february 2018
„rozdziobią nas kruki wrony'
napisał autor nawiedzony
ten co dla mas chciał szklanych domów
i są teraz – z pracy milionów
stoją dla banków urzędów pracy
wszędzie je można dziś zobaczyć
ma je i ZUS za naszą kasę
miało być dobrze – jest inaczej
no a wrony? spytasz zdziwiony
one jak człek z pracy zwolniony
zamieszkują ludzkie śmietnisko
i w tym temacie - to już wszystko
Argo.
Argo, 20 february 2018
Przezorne lepieje
lepiej zakochać się z wzajemnością
niż się udławić odrzucenia ością
lepiej nie chodzić tam gdzie nas nie chcą
niż się obawiać że nas rozdepczą
lepiej zachować dumne milczenie
niż się narażać na plotek tworzenie
lepiej jest z boku bójki obserwować
niż potem zęby własne rachować
lepiej nie mówić o nikim źle
niż potem prostować słowa swe
lepiej się wybrać gdzieś samotnie na ryby
niż podejrzane jeść u teściowej grzyby
lepiej nie stracić dobrej teściowej
niż się dorobić złej chociaż nowej
---------------
lepieje lekko frywolne
lepiej ścinać drzewo w lesie
niźli spędzić noc w klozecie
lepiej ptaszkiem się pobawić
niż go w byle dziuplę wsadzić
lepiej gryźć orzech co w zębach chrupie
niż mieć owsiki co swędzą w dupie
lepiej spędzić urlop na Hawajach
niż tu w Polsce z komarem na jajach
lepiej zjadać przesoloną zupę
niż całować urzędasa w dupę
lepiej pisać frywolne lepieje
niźli na sex z jeżem mieć nadzieję
---------------
lepieje szkolne
lepiej się biedzić nad lekcjami
niż wagarować z matołkami
lepiej jest pobić z kolegą
niż samolubną być lebiegą
lepiej mieć kleksy w zeszycie
niż pełen uwag dzienniczek
lepiej dostać czasem uwagę
niż klasową stracić powagę
lepiej dłubać sobie w nosie palcem
niż donosicielskim być padalcem
Lepiej siedzieć w piaskownicy
niż grać w piłkę na ulicy
-----------------
koktajl lepiejowy
lepiej uprawiać seks z panienką w ciąży
niż spędzić noc z żonatym podchorążym
lepiej się opić zimnej wody
niż być z kobietą marnej urody
lepiej bajki łowić uchem
niż w kontakcie grzebać drutem
lepiej jest łowić śledzie w morzu
niż z teściową spać w jednym łożu
lepiej z Pimpkiem iść na spacer
niż dziadkowi mieszać zacier
lepiej czasem stroić fochy
niż znieść cmoki cioci Zochy
------------------
Lepiej teściowej...
Lepiej o teściowej ,przy niej źle nie mówić
by jej cięty jęzor, kiedyś cię nie zgubił
Lepiej, że się wstrzymać, po co sobie grabić
wszak jej wredne słowo, jadem może zabić
Lepiej cicho pomyśl, bez głośnych opinii
to będziesz wygranym, na calutkiej linii
Lepiej gdyby w studni, ona utonęła
ale by się woda, od jej kwasów ścięła
Lepiej więc nie gadać, lepsze jest milczenie
charakteru jędzy, nijak wszak nie zmienię
Argo.
Argo, 19 february 2018
Rozpoczął tuż po narodzinach,
układać młode kłaczki sekund.
Wyczesywał z nich włosy minut,
kosmyki w pasma godzin splatał.
Trefił je w zawiłe loki dni.
Fantastyczne pasma tygodni,
zaplatał w miesiące warkoczy,
fryzowane z cierpliwej chwili.
Na wietrze czasu falujące,
barwił zielenią wiosny i lata.
Jesienną paletą farbował,
ozdabiał srebrem i bielą zimy.
W chwili gdy narodził się nowy
witany toastem szampana,
odszedł hucznie w radosnym gwarze
gdy wypełniły się jego dni.
Pozostawił nam w testamencie,
pamięć już przebrzmiałego czasu.
Kołtun nierozczesanych spraw, też
na barki następcy przerzucił
Argo
Argo, 19 february 2018
„...przyszłem ze śebie wyszłemi
zgasło słońce goronce
a tak pienknie być miało
chciałem pszytulić twe ćało...”
***
padłem - wysiadłem - prąd mi też odłączyło
gdy moje ja ten tekst gdzieś tam zobaczyło
ludzie kochani to się w głowie nie mieści
edukacja poszła w diabły i cześć pieśni
aż poczułem się jak w maszynie do mięsa
co to wszystko wnet przemieli i rozdrobni
oj bardzo długo uczyłem się polskiego
jeszcze do dzisiaj nie rozumiem wszystkiego
jednak jak to przeczytałem – oniemiałem
czy za chwilę mamy mieć takich „poetuf”
co już nawet „lajki” w necie zdobywają
pewnie wierszokleci pójdą ciąć makaron
Argo
Argo, 19 february 2018
co noc zbiera za swoim rydwanem
przedziwny pochód somnambulików
w dziwnej udręce podążających
za tą panią gwieździstego nieba...
podziwiam ową tytanidę wypływającą
z rozkołysanych wiatrem fal Okeanosa
wszak lśnić i czystością jaśnieć musi
nim w podróż po nieboskłonie wyruszy
lecz czysta nie znaczy nieskalana
ta prawda dzisiaj jest znana wszystkim
Neil Armstrong cnoty Selene pozbawił
gdy tylko stopę na niej postawił
Argo
Argo, 19 february 2018
gdyby się tak dało manewrować czasem
chciałbym znów się cofnąć do ostatniej klasy
tuż tuż przed maturą kiedy ją poznałem
niby wygadany, a zaniemówiłem
cóż mi tam nauka co innego w głowie
zagrał zew natury więc niech to czart porwie
co mi tam ułamki czy problemy wieszczów
wpadłem na całego do dzisiaj mam dreszcze
i po co to było wszak nic nie zdziałałem
ona się uczyła no a ja oblałem
tak więc wszystko przeszło gładko koło nosa
ja rok powtarzałem ją wziął inny chłopak
jakby ten czas cofnąć zrobił bym inaczej
zbajerował laskę uczył bym się bardziej
nie stracił bym czasu gdyby ze mną była
lecz takie cofnięcie to jest zwykła chała
Argo
Argo, 19 february 2018
wielkie serce szczerozłote
z męskiej się wyrwało piersi
i za innym biec by chciało
mając na związek ochotę
lecz to drugie wiało chłodem
po co miłość - zapytało
wszak ona tak często boli
wolę postawić na modę
rozgoryczone - powoli
powróciło więc serducho
do klatki żeber ukoić
ból zawodu i niedoli
w swoim smutku i zawodzie
tak się zapamiętało że
pancerz zmrożony przybrało
nie chce znów zostać na lodzie
w tym wdzianku teraz żyć raczy
wie że nadzieja zawodzi
gdy się płaci za naiwność
słowo – miłość - gówno znaczy
Argo
Argo, 13 february 2018
wybudowałem dom
ty w nim nie zamieszkasz
ot taki to już los
a z nim cała reszta
dla ciebie to wszystko
być miało - i po co?
nie przyszłaś tu za dnia
nie było cię nocą
gdzie błąd popełniłem
że sam spać dziś muszę
oddałem ci serce
zaprzedałem duszę
nie ze mną masz randki
wciąż zmieniasz partnera
czego w życiu szukasz?
a niech cię cholera
Argo
Argo, 13 february 2018
gdybym tak chędożył
jakąś panią w strofach
to by mnie już pewnie
cały net pokochał
laury by spływały
z prawa oraz lewa
jednak moi drodzy
mnie nie tego trzeba
jest tu tyle tego
że aż do znudzenia
o losie człowieka
wiele strofek nie ma
tak się zastanawiam
co też sobie myślą
ci co takie strofy
na okrągło piszą
a może dumają
że są nawiedzeni
i to ich pisanie
coś w tym świecie zmieni
lecz prawda jest taka
iż tuż po miłości
wdziać majtki na dupsko
i dać upust złości
bo frustracja rządzi
prawie każdym czynem
jednak hipokryzja
każe ukryć winę
Argo
Argo, 13 february 2018
pycha z butą wędrują przez rozległy kraj
że klimat dziś stosowny toteż w to im graj
zdeptały już prostotę wszak nie może trwać
nie w modzie jest pokora więc po co ją brać
rozpycha się łokciami moc arogancji
nie ma już tutaj miejsca dla tolerancji
uległość złym objawem w obecnym czasie
zrozumienie zgniecione łka pod obcasem
zwykłe ludzkie cierpienie bywa w pogardzie
kiedy zarozumiałość buduje gwardię
brakło umiarkowania w dziejów procesach
a więc jeszcze w historii trzeba namieszać
Argo
Argo, 13 february 2018
pyta anioł diabła
czemu kusisz ludzi
na manowce zwodzisz
po cóż tak się trudzisz
na to diabeł rzecze
mój aniele drogi
że kuszę zaprzeczę
sami mylą drogi
im się wciąż wydaje
iż są najmądrzejsi
a wśród nich kanalie
którzy zawsze pierwsi
kroczy zaś za nimi
bezrozumna reszta
oni tak naiwni
że w piekle chcą mieszkać
więc nie mam wyboru
przyjmuję jak leci
tych co bez honoru
same ludzkie śmieci
na górę trafiają
ci co myślą sami
zwykle rację mają
nikt ich nie omami
więc mi tu nie wmawiaj
że ja kogoś kuszę
dziś jako odźwierny
robić tylko muszę
Argo
Argo, 13 february 2018
nieprzespana noc upojna
w wielu pamięciach jeszcze trwa
gdy rządziła miłość wolna
ta którą tak pogardza świat
bez pruderii oraz wstydu
pani pana dziś zabawia
i pan z panem dzięki mydłu
może miłość swą uprawiać
nikt niczemu się nie dziwi
Basia z Kasią i Krzych z Jurkiem
patrzcie jacy są szczęśliwi
konsumując miłość w czwórkę
jakaś para tuż przed lustrem
w dziwne pozy jest wygięta
ćwiczy ostrą Kamasutrę
sama sobą wciąż zajęta
lecz gdy niemoc już dopadnie
a ktoś chce się dalej bawić
to serwują w kawie viagrę
ona wiele może sprawić
jakieś kółka i słoneczka
wszyscy w ruchu nikt nie spocznie
tańczy naga blondyneczka
jest sześć dziewięć od Wisłockiej
każdy się tu dobrze bawi
lecz noc mija nieuchronnie
kto tych walentynek zażył
ten ich długo nie zapomni
Argo
Argo, 7 december 2017
Coś się wynurza zgrzyta oraz piszczy
z dusznego mroku okropnej czeluści
skrzypliwy odgłos słuch rani i niszczy
w głębi coś świeci błąd się tam zapuścić
migocą cienie w tej ciemnej przestrzeni
jest coraz bliżej lecz czas strach porzucić
właśnie się toczy królowa podziemi
przed sobą już pcha wagony z urobkiem
po sztolni krętej wykutej w praziemi
węgiel jest skarbem górniczym zarobkiem
za nim gwarkowie przekopują góry
chociaż ta praca czasem wyjdzie bokiem
czwarty dzień grudnia rozprasza im chmury
obchodzą święto patronki Barbary
Argo.
Argo, 7 december 2017
z pychy zrodzony strojny w pawie pióra
nosi na sobie spod igły ubrania
z daleka widzisz, że to kawał drania
wirtuoz grania na najczulszych strunach
w ustach u niego górnolotne słowa
gardzi innymi zakochany w sobie
nie grzesząc wiedzą ma wciąż pustki w głowie
lecz za to jakże światowa wymowa
nie bacząc na nic wciąż obraża ludzi
nuży już wszystkich jego zachowanie
choć go nie chcą znać on jeszcze się łudzi
wpatrzony w siebie niczym w pępek świata
każdy ma kiepskie o francie mniemanie
gdy wreszcie zniknie będzie mała strata
Argo.
Argo, 7 december 2017
Ty która byłaś zawsze pożądaną
gdy głód okrutny ściskał brzuchy puste
tak bardzo wtedy byłaś szanowaną
lekceważona kiedy lata tłuste
trafiałaś często na śmietnik ze stołów
zaniedbana gdy na twarzach był uśmiech
jesteś podstawą choć nie znasz kościołów
masz swoje miejsce przy każdej rodzinie
bo jesteś ważnym wszak członkiem zespołu
tyś dostrzeganą w każdej złej godzinie
przy pełnym brzuchu tak niewiele trzeba
by zapomnieć gdy zagrożenie minie
jesteś marzeniem tylko kiedy bieda
niedoceniana zwykła kromko chleba
Argo.
Argo, 7 december 2017
już od rana krząta się Mikuś
pośród wrzawy hałasu krzyku
gania wszystkich niczym nadzorca
a wokół wre praca gorąca
z taśmociągu sypią się lale
tuż obok elf haftuje szale
pod ścianą jakiś troll leciwy
lwom pluszowym zaplata grzywy
chochliki skręcają rowery
montuje gnom do łódek stery
nawet wróżki mają zajęcie
krzątają się przy nim zawzięcie
gdy już będzie gotowe wszystko
odpocznie sobie towarzystwo
Mikołaj zapakuje sanie
każde dziecko prezent dostanie
Argo.
Argo, 7 december 2017
w ogrodzie moich wrażeń
rośnie pełno słownych marzeń
wysiane w szeregi wersów
rozkwitają w strofy wierszy
rosną sobie tu podmioty
z przydawką sporo roboty
wybujały orzeczenia
zaraz obok dopełnienia
tam za płotem w rozgardiaszu
częstochowskie rymy straszą
opuszczone zapomniane
niczym chwasty pogardzane
a tuż obok na spłachetku
schną zaimki w wzór nagietków
mają bardzo trudne życie
bo w złym tonie ich użycie
zbieram słowa niczym kwiatki
zwiążę bukiet w sonet gładki
rym zza płotu też dołożę
tekst mi wyjdzie nie najgorzej
Argo.
Argo, 1 september 2017
Poznałem dziewczynę gdy kosiłem trawę,
zaprosiłem dziewkę na wspólną zabawę.
Chodźże do mnie miła, co tak sama stoisz?
Mojego kosiska chyba się nie boisz.
- Nie pójdę do ciebie stroisz sobie żarty
długo ci się starać byś był dużo warty.
Cóż to za stylisko? Raczej kozik tępy,
musisz mieć coś więcej aby mnie zachęcić.
Spłonęło mi lico na jej harde słowa,
zabolała dusza, ukuła odmowa.
Idź tańcować z diabłem jeśli taka wola
on ciebie uwiedzie, to jest jego rola.
- Oj ty biedny człeku, co mnie straszysz czartem.
Uwiodłam już biesa, też był mało warty.
Tu nie o to chodzi by się przespać razem
lecz gdy już się zwiążesz, masz czynić co każę.
Cóż miałem powiedzieć zacisnąłem zęby,
nie będę wszak darmo strzępił sobie gęby.
Chłopu się wydaje, że to on prym wodzi
ale w tym układzie kobieta dowodzi.
Argo.
Argo, 24 august 2017
na widowni tłum
śmiechy gwar i szum
na arenie byk
prezentuje szyk
z muletą facet
z tyłu go zaszedł
wywija szpadą
prawie cios zadał
zrobił buhaj myk
na trybunach krzyk
zadał zwierzak cios
przesądzony los
przebity rogiem
jedna się z bogiem
mistrz torreador
śmierć mu dał zadzior
sprawę poszkapił
na czas nie trafił
rogacz zwycięzcą
i tak na mięso
bo rodzaj ludzki
przez różne kruczki
chwali własny byt
zwierz nie może żyć
Argo.
Argo, 19 august 2017
z pucharu dłoni -
piję szampańską rozkosz
szalonych zmysłów
pieszczę wargami
malinami zdobione
- dwa drżące wzgórza
głaszczę leciutko -
krągłości wiolonczeli
cudownych bioder
błądzę po udach -
pragnę pamiętać mapę
twojego ciała
wspólnie tworzymy
partyturę utworu
- niebiańskich doznań
Argo.
Argo, 16 august 2017
Smak dzieciństwa dawnego, nic w nim wyszukanego.
Czasem kawałek jakiejś kiełbasy
lub chleb wodą zmoczony i cukrem posłodzony.
To tamtej chwili swojskie frykasy.
Zupa z mąki zrobiona mlekiem zabielona,
którą gotowała mama często.
Ziemniaki podsmażone, cebulą przystrojone.
Rzadko na stole bywało mięso.
Człek na co dzień spożywał prosto z rynku warzywa.
Królował nabiał i zielenina,
kto jak mógł sobie radził, owoc kupował w sadzie. Czym mogła żywiła się rodzina.
Chłop zmysł handlowy miał, na rynku z nabiałem stał.
W państwowych sklepach towaru wciąż brak.
Lud cokolwiek nabyć chciał, choćby i łapówkę dał
to w sklepie ocet, w mięsnych pusty hak.
Robotnik miał pieniądze, nie było woli w rządzie.
Gniew powoli wzbierał więc w narodzie,
rozpoczęły się strajki nie wierzył nikt już w bajki.
Poszli ludzie we wspólnym pochodzie.
Nastały wielkie zmiany, z towarzyszy są pany.
Zniknął dorobek nasz narodowy;
państwowe to wyjątek, rozgrabiony majątek.
Teraz nim włada właściciel nowy.
Nadeszła nowa era towar można przebierać
i na tym często kończą się chęci.
Znika dobrobytu mit, masz gdzieś reklamowy kit
gdy na zakupy brak ci pieniędzy.
Kiedyś słodko nie było dziś też tak się zrobiło.
Historyczna kwadratura koła.
Teraz królują czasy, że wśród gadżetów masy,
miało być dobrze, jest niewesoło.
Rząd to psychoimpotent czy to Polak malkontent?
Kto odpowiedzieć mi na to może?
Na życia karuzeli niejednego los zmielił,
a zanosi się, że będzie gorzej.
Argo
Argo, 14 august 2017
Gdy cię ujrzałam, mój jedyny panie
pierzchły gdzieś myśli, skromniutkiej dziewczyny
bo nie wiedziałam, co to jest kochanie.
Diabeł zawinił.
Widziałam ciebie, twoje cudne ciało
gdy brałeś kąpiel, ukryty w komorze
jestestwo moje, warem się oblało.
O mój ty Boże.
Myśli ku tobie, biegną w każdym czasie
śni mi się co noc, twoje lico panie
lecz do szczęścia klucz, przy ojcowym pasie.
Niedoczekanie.
Zniknę ze świata i zmorą zostanę.
W obrazie prześlę, duszę mą zaklętą
nie chcę innego, tyś moim wybranym.
Jam jest przeklętą.
Tak cię mój miły, kocham całą mocą,
że żyć bez ciebie, już bym nie umiała
będę lubego, każdej ciemnej nocy.
Wciąż nawiedzała.
*
W izbie na ścianie, wisi portret damy,
malowała go, nieziemska istota.
Ktoś go oprawił, w barokowe ramy.
Czarcia robota.
Gdy północ dzwoni, ostatnim kurantem,
dziwna postać z ram na świat wypływa.
Jak mgła przenika, przez drzwi zawarte.
Upiorna strzyga.
W bezgłośnym locie, mknie tam gdzie alkowa,
już się pochyla, nad uśpionym ciałem.
Wyciąga dłonie, szuka tam gdzie głowa.
Panie zaspałeś.
To była niegdyś, młodziutka panienka.
Z wielkiej miłości ze złym zawarła pakt
Dziś straszna stwora, we śnie człeka nęka.
Straszny jest mar świat.
Chciała miłości, dostała udrękę.
Czyn nierozważny, przekreślił jej życie,
skazała siebie na piekielną mękę.
Z żalu chce krzyczeć.
**
Spoczywa w łożu, młodzieniec blady,
żre go choroba, duch chce odejść z ciała.
Sił mu brakuje, wstać nie daje rady.
Zjawa krew ssała.
Gaśnie jak świeca, żywota ubywa.
Sił nie odzyskał, zbyt wiele wyciekło,
medyk bezradny, zmartwiona rodzina.
Niebo i piekło.
Odszedł więc chłopak, zgnębiony przez marę.
Nawet nie wiedział; zabiła go miłość.
Żył nieświadomie, opleciony czarem.
Gdzie sprawiedliwość.
Wyssała duszę, choć kochała szczerze.
Za to ją ogień, piekielny wnet spali,
diabli ją wzięli; jego duszy strzeże.
Anioł gwardianin.
Za grzech żałuje, lecz nie przebacza bies,
w otchłani ona; on między gwiazdami,
tam znalazł miejsce, aż po wszystkich dni kres.
Śpią pochowani.
Argo.
Argo, 8 august 2017
Miłość, radość, narodziny, życie -
Śmierć przychodzi w czarnym garniturze.
Z kwiatem kalii wpiętym w butonierkę,
uchyla z kurtuazją melonik
i podając swą zimną biała dłoń,
na spacer wiedzie w Elizejskie Pola.
Z Tanatosem nikt się nie targuje.
Posępna i nieczuła to postać
lecz życie walczy z nią brutalnie,
niechętnie żegnając się ze światem .
Taka kolej rzeczy – tak być musi.
Argo.
Argo, 8 august 2017
Pozbawiły mnie trzosu dziwne koleje losu.
Chociaż byłem zaradnym facetem,
dopadł mnie ból z kłopotem, ciężko się podnieść po tym,
a miało płynąć miodem i mlekiem.
Dług zrodził zgrzyt następny ech losie ty podstępny,
drenujesz mi kieszenie jak kornik.
Coś nie tak z intuicją i kiepską inwestycją,
więc zaczął nachodzić mnie komornik.
Na to jedyna rada, zbankrutować wypada.
Trzeba się było udać do sądu.
Takie upadki bolą lecz powstać ci pozwolą
i żyć dalej bez złych długów trądu.
Argo.
Argo, 8 august 2017
Chociaż dorosłe jest moje ciało,
w umyśle wiele z dziecka zostało.
I nie myślę wcale zmieniać tego,
nie chcę w sobie mola poważnego.
To, że narażam się na kłopoty,
a moje wiersze biorą za gnioty,
po mnie jak woda po kaczce spływa.
W psotach czuję się jak w wodzie ryba
Że do bani bywa życie całe,
lepiej nie przejmować się tym wcale.
I tak będzie po mnie kopczyk ziemi,
szarpanie się z życiem nic nie zmieni
Argo.
Argo, 8 august 2017
Facet i kot jedna natura
ma także swoją ścieżkę która
prowadzi do miejsc znanych jemu
kobieta nie zaradzi temu
kot z menem wspólną cechę mają
spać i łasić się uwielbiają
z tym ogonem toż to przesada
mysia dziurka też nim nie włada
lepiej o mężczyznę i kota
w ogóle się nic nie kłopotać
sami sobie w życiu poradzą
chyba, że usidlić się dadzą
wtedy to już jest dupa blada
mąż na pośladkach się rozsiada
w oczach żon staje się kastratem
co lubi zjeść i nic poza tym
Argo.
Argo, 8 august 2017
sparaliżowany strachem umysł
spogląda tępym wzrokiem
na usta cedzące ostre słowa
kapiące pianą okrutnych klątw
zniewolone omdlałe dłonie
oplatają skamieniały tors
nieczuły na żywy żar duszy
uwięzionej w bryle posągu
kolumny nóg wrosły w piach
sponiewierany przeklęty los
w trwodze łkając legł u stóp
nieruchomego właściciela
Argo.
Argo, 1 august 2017
rozkaz został wydany
godzina siedemnasta
miała być czasem chwały
była śmiercią dla miasta
dym płomienie pożoga
słychać strzały z oddali
ludzie w strachu zmykają
jakiś ”Tygrys” się pali
broni się barykada
lecz nazi sobie radzą
zdobędą punkt oporu
żywe tarcze prowadzą
z dachów piwnic i okien
śmierć zbiera swoje żniwo
już nie ma się czym bronić
kto ważył to piwo
za Wisłą Moskal stoi
i spogląda beztrosko
jak wśród płonących domów
ginie cywilne wojsko
polityczne decyzje
miasto to uśmierciły
ciągnie kondukt ponury
przez warszawskie ruiny
sześćdziesiąt dni udręki
nie zdało się tu na nic
że umarło tu wielu
„wyzwoliciel” ma za nic
postawiono pomniki
bohaterom z przymusu
płyną słowa patosu
z wyborczych autobusów
Argo.
Argo, 1 august 2017
sprzedawała przekupka warzywa
choć jej waga nie była uczciwa
ona nie przejmowała się wcale
przy braku konkurencji tak bywa
nieświeży towar wciska klientom
a wszelkie skargi tylko ją męczą
bo to co sprzeda to na tym zyska
ma to w nosie że nabywcy jęczą
że miękki pomidor? Co też pani gada
to jego zaleta, a nie wada
śliwka przywiędła? Ależ mój panie
takie wprost z drzewa bywają w sadach
wciąż tak chachmęci miesza i mota
ta kramarka przebiegła istota
nie ma straganu innego wokół
toteż korzysta z tego niecnota
poszła kiedyś do sklepu mięsnego
chciała kupić mięsa mielonego
dostała same zmielone kości
co mi pani dała ja nie chcę tego
na to masarka z niewinną minką
przyszła tu pani z cieknącą ślinką
trzeba było sobie iść do chlewni
tam wieprzek chodzi ze świeżą szynką
i tak to bywa w tym naszym świecie
jeśli w życiu mili nie będziecie
tak samo was potraktują inni
a wystarczy troszkę chęci przecież
Argo.
Argo, 1 august 2017
gdy wpadnie ci czasem w oko
obiekt warty pożądania
serce ten sługa miłości
przed logiką wciąż się wzbrania
znowu nocka nie przespana
w pracy podkrążone oczy
więc zdrowy rozum do serca
z pretensjami wziął wyskoczył
tłumaczył niczym chłop krowie
zastanów się serce moje
zauroczenie nie miłość
wstrzymaj więc zapędy swoje
po co wzdychać masz po nocach
i biedzić się w niepewności
gdy pokocha to się dowiesz
odpuść sobie; tak najprościej
nie słuchało jednak serce
stwierdziło, że rozum kracze
za uczuciem się udało
teraz zawiedzione płacze
Argo.
Argo, 1 august 2017
mówiłaś do mnie mój ty śnie
pieść i kochaj całuj mnie
lecz gdzie dzisiaj jesteś ty
z horyzontu zniknęłaś mi
czy lepszy był tamten pan
co miał kasę, chatę, szpan
ja w robocie całe dnie
ty nudziłaś w domu się
więc idź i znów nie wracaj
głowy wciąż nie zawracaj
co ja dzisiaj z ciebie mam
niech ma problem tamten pan
niepotrzebna jesteś gdy
sen o życiu mi się śni
dosyć już jałowych dni
w świat odlecieć mi się ckni
stał się ze mnie wolny ptak
a więc powiem tobie tak
addio mam inny plan
od teraz będę żył sam
Argo.
Argo, 29 july 2017
Trzy w jednym...
zjadł w szkole wszystkie rozumy, choć go przestrzegała mama
ale w głowie kapusta z grochem, wiedza doń nie docierała
że to nie powód do dumy, on nie martwił się tym wcale
nie przejmował się ni trochę, gdy we własnej chadzał chwale
spalił też za sobą mosty, o życiu wiedział niewiele
lepiej na laurach jest osiąść, po co mu nauczyciele
na życie miał sposób prosty, byle z dna na dzień czas przeżyć
najlepiej jest cudze posiąść, własnego może nic nie być
nabijał ludzi w butelkę, chwytał się okazji każdej
obiecał gruszki na wierzbie, aby nabić sobie kabzę
pracy też unikał wszelkiej, łatwiej jest cudzym żyć kosztem
nigdy nie pomógł w potrzebie, frajerów miejsce pod mostem
lecz powinęła się noga, wszak nie mogło to trwać wiecznie
musiał przeżyć złą przygodę, zrobiło się niebezpiecznie
szukał guza więc otrzymał, dał mu los cios między oczy
teraz pluje sobie w brodę, bo z prawa ścieżki gdzieś zboczył
z ulewy pod rynnę trafił, zbyt lekko przez życie on szedł
przed sądem skończył karierę, teraz na prawo złość go żre
wyrok tu sprawę załatwił, oj będzie mu się czas dłużył
a kara ma swoją cenę, dziś ma to na co zasłużył
Argo, 25 july 2017
w bezkresnej pustce mroku
martwej materii bryła
rozkręca się powoli
wiruje wokół osi
coraz bardziej gorąca
rotuje jeszcze szybciej
ciągle nienasycona
wszystko w ów tan porywa
gdy wreszcie dosyć miała
własną masą rozgrzana
trysnął z niej blask gorący
narodziło się słońce
to co jeszcze zostało
wokół gwiazdy wciąż krąży
wolno w globy się zmienia
zapanował porządek
na planecie z księżycem
z optymalną orbitą
przywiane z zimnych dali
rozgościło się życie
Argo.
Argo, 22 july 2017
Opustoszał już mokry peron.
Zawiadowca dał lizakiem znak,
a twoje głośne "cześć" zagłuszył
przenikliwy gwizd parowozu.
Ręką machasz na pożegnanie,
gdzieś porywa słowa zimny wiatr.
Patrzę jak odjeżdża uczucie,
Łka zgnębiona rozstaniem dusza.
To miała być miłość na zawsze,
Jak słońce które się nie spala.
wierzyłem, że silniejszej nie ma.
Lecz dzisiaj już doskonale to wiem.
Przestrzeń zabójcą jest kochania.
Nie było nam dane wspólnie żyć.
Adoracja sczezła w tęsknocie.
Odległość i czas zgasiły żar.
Argo.
Argo, 21 july 2017
wśród ciemnych cieni lasu
na niewielkim wzniesieniu
przy wąziutkiej ścieżynce
co to między krzewami
niczym żmija się wije
stał na grubym ogonku
w brązowym kapeluszu
całkiem przystojny grzybek
prawdziwek to szlachetny
borowy zacny książę
przedmiot westchnień smakosza
kosza ozdoba wielka
ucieszył moje oczy
więc schylam się szczęśliwy
tfu, psia krew, ehh, cholera
ten też jest robaczywy
Argo.
Argo, 20 july 2017
Wracam ja sobie spokojnie drogą do domu.
Jezdnia jest szeroka, więc nie wadzę nikomu,
a że w radio muzyka grała mi przyjemnie,
dodałem nieco gazu, ot durak jest ze mnie.
Wokół mkną pobocza zielenią przystrojone,
uciekają coraz szybciej w przeciwną stronę.
Zieleń jak to zieleń, nic w niej wszak ciekawego.
Wtem kątem oka zauważam gościa dziwnego,
jak szybciutko wyskakuje z pomiędzy liści
i lizakiem macha; niech go cholera sczyści.
Niebieski "gumiś" w mundurku i białej czapie,
już w stronę samochodu pewnym krokiem człapie.
Teraz dojrzałem, że wśród tej zieleni złudnej,
ukrył się "krzakowóz" w swej misji paskudnej.
No i złowił "jelenia" podstępny myśliwy,
oczka raźnie mu błyszczą spod opadłej grzywy.
Cóż to kierowco? Dokąd zmierza pan tak bystro?
My takim pośpiesznym, mierzymy prędkość "Iskrą".
"Iskrą"? Spytałem z najbardziej niewinną miną.
Czy pan wie, że z fałszowanych wyników słyną?
Oj tam, nie ważne czy zawodna to maszyna,
gdy to auto sprawdzę to zrzednie panu mina.
No i spełniły się jego "prorocze" słowa.
Bowiem w jednej z opon, co już nie była nowa,
ledwo norm w bieżniku nie spełniła głębokość.
Cierpliwie szukał aż znalazł, a niech go psia kość.
Zatrzymał dowód, mandat spory też wystawił.
Ot tak to "smerf" paskuda ze mną się zabawił.
I odszedł spełniony w swojej władzy i chwale,
mnie zaś to jakoś nie cieszy, wcale oj wcale.
Argo.
Argo, 18 july 2017
Do łoża mojego przyleciała wena w nocy,
będziesz pisał - oznajmiła ściągając kocyk.
Wylazłem ze spania choć już szarpie nerwica.
Wziąłem się za pisanie owego wierszyka.
Powoli, za strofą strofa wiersza powstaje,
zimny pot z czoła kapie, a wena wciąż łaje.
Pisz prędzej gamoniu, ja nie mam czasu dużo
i już mnie te zajęcia bardzo mocno nużą.
Wszak niepotrzebna jestem zdolnemu poecie,
grafomanom i wierszokletom ciągle świecę.
Ja grafoman czy wierszokleta? Precz cholero.
Sam też potrafię stworzyć wiekopomne dzieło.
Coś pomamrotała i w końcu się wyniosła.
Ja zaś piszę dalej, to jest wszak sprawa prosta.
Linijka za linijką stworzyłem oto tekst
Do niego też ułożyłem rymy - super fest.
Nie będzie mi jakaś wena w kaszę dmuchała,
choćby legion poetów w szrankach, nie dam ciała.
Zgrabne udało mi się ze słów scalić wersy,
zasłużyłem na medal, już nadstawiam piersi.
Argo.
Argo, 18 july 2017
traci znaczenie bolesna porażka samotności
jeszcze żywy jej los krzyczy
ostatni raz i pewnie umiera
zemsta płonie
płacze krwawy płomień
zło pragnie pluć na cierpienie
zdradziecki los zawzięcie walczy z nią
nieszczęście gnije i bierze ślub z upadkiem
walczą z płomieniem omdlałe ciała
chore niczym mroczne cienie
gdy bezradnym spojrzeniem zagłusza
głód zwodniczego żalu
skrywa swój ponury wzrok
w snach głębokich jak czeluść
nieczuła gdy wzywają szatana i cierpią
za szał ziemskich zbrodni
Argo.
Argo, 17 july 2017
Poszła żona do miasta sporządzić zakupy,
zostawiła Zenkowi sprzątanie chałupy.
Zebrał chęć chłop w sobie i po chacie się krząta,
powycierał kurze już we wszystkich kątach.
Aby lepiej i sprawniej szła mu ta robota,
włączyła telewizor przebiegła istota.
Właśnie program o motylach weń nadawali,
zaś w Zenku pewnie jakiś czuły nerw nawalił.
Zapatrzył się chłop w program etymologiczny
i wyciągnął zeń człek, wniosek całkiem logiczny.
Żona zakupów całą torbę przydźwigała,
lecz męża w domu niestety nie zastała.
Zniknął gdzieś pan Zenio, nie ma go w chałupie,
jakiekolwiek porządki miał głęboko w klupie.
Jakoś zmienił faceta program o owadach
i niechaj każdy kto chce, co chce sobie gada.
Wylągł się z poczwarki Zenia, motyl w swej krasie.
Poleciał odwiedzić Wandzię , Zosię i Basię.
Uskrzydlony Zenobiusz wielce się raduje
jak wolny motyl, gdzie chce sobie podlatuje.
Z kwiatuszka do kwiatka startuje delikatnie,
nie przepuści żadnej okazji którą złapie.
Radosne jest to życie pięknego motyla
wszędzie sobie lata i zapyla, zapyla...
Argo.
Argo, 17 july 2017
Wierszątko straszniście cybermową zneologizowane,
lecz myślosłowa po prawdzie zostały wyklawiaturowane .
Cała sprawa złudobytu związana była z wirtuoświatem,
na pajęczynie spięć infołączy zwanych także internetem.
W Wirtuolandi na cyberłączach pewnego dnia się narodził,
myśloczłek który wirualitosapiensom nie psotoszkodził.
Swoje pracomyśli w niej na serweroskwerkach prezentował i
z innymi Wirtualitami gigabajtowo debatował.
Lecz pewnego dna na infostradzie jakiś złoczłek się pojawił,
zmutowiały degeneroartysta bezczelnie go odtwarzył.
Wziął i wystronił z portalu w swojej podłej grzechomyśli bitdoka,
rozpierwiaszczył mu co poskładane było i miłe dla oka.
Zdetwarzowany i baśniosłów w swym infoboksie pozbawiony,
wciąż rozdumywał nad losem łącza myślak ów niepocieszony.
Psikotem drania nie rozszczuję, kombinował złem rozżalony,
trzeba mi zacząć od stworzenia staronowej profilostrony.
Argo.
Argo, 15 july 2017
Nie zliczam dni lat -
lecz kiedy przyjdzie pora
będę gotowy
wyrzucę zegar -
już nie będzie potrzebny
w czasie bez czasu
wplotę sekundy
w ciasny węzeł gordyjski
zamrożę chwile
wrzucę minuty -
do studni grawitacji
w mrok czrnych dziur
zziębnięty wszechświat -
czas spływa z cyferblatu
bez przemijania
nie ma przeszłości
umarła teraźniejszość
zastygła przyszłość
umarł krajobraz -
w zastygłej martwej pozie
nic już nie znaczy
skonała gwiazda -
w swej końcowej agonii
rozsiała błękit
Argo.
Argo, 15 july 2017
Zapuchnięte oczy sina pręga przez plecy
to tatuś po gorzale swe kompleksy leczy
w czterech ścianach domu on jest panem tyranem
za to w pracy człowiekiem zdolnym zaufanym
*
pokorny na mszy świętej z modlitwą na ustach
gdy ma pomóc bliźniemu serce ma jak pustak
pobożny z niego człowiek bo tak twierdzi klecha
on pości w każdy piątek i nie jada mięcha
*
by ładu móc pilnować został stróżem prawa
zbyt mała kasa więc znudziła się zabawa
lecz uważał się za człowieka praktycznego
wzięcie łapówki to dla niego nic zdrożnego
*
zeszli się kiedyś w trójkę na jakiejś imprezie
nad kielichem biadali jak ciężko się wiedzie
za zły i podły los wciąż sobie polewali
przez tą człowieczą dolę z krzeseł pospadali
*
zasnęli razem we wspólnym gnoju i szczynach
i nie przeszkadza im że legli w wymiocinach
słowo "CZŁOWIEK" - toż to brzmi dumnie w każdym wieku
lecz kto wie ile jest człowieczeństwa w człowieku
Argo.
Argo, 14 july 2017
Jakoś w te upały brak łaknienia
ni Weny natchnienia boleśnie czuję.
Z pogonią za życiem też spokój sobie dałem
Będąc ciągle w biegu, sapki dostałem.
*
Minęła radość rozmarzonego poranka młodości
blask południa dojrzałości już dawno przeminął
Pozostał jeno wieczór zamyślony
zadyszką zmierzchu życia okraszony.
Choć za zgrabną figurą wzrok by jeszcze popłynął.
Z prochu człeku ponoć powstałeś
i gdy czas przyjdzie znowu weń się obrócisz .
Więc pijmy wino czerwone ,
niechaj w pas się nam kłania świat.
Nie ważne czy chwila została czy jeszcze wiele lat.
Bawić się życiem jeszcze próbowałem
lecz malkontenci mówią, że zdziecinniałem
Jesień życia też ma swoje dobre strony,
można udawać, że człek dojrzały, a
niczym dzieciak , taki jakiś szalony.
Nawet natchnienie gdzieś się zapodziało.
Czyżby przed ptakami na południe odleciało ?
Czort z nim niech sobie gdzie chce leci ;
wezmę wiaderko rymów , na szpadelek wersy i
w piasku słów będę się bawił tak jak robią to dzieci.
Biały rytm do częstochowskich strof dodam,
czasownikowym rymem doprawię
w takiej formie ten tort słowny podam.
Wszelkim krytykom zagwozdkę sprawię,
a przy okazji świetnie się zabawię.
Argo.
Argo, 14 july 2017
Zachorował Orzeł Biały.
Wpierw ustawy mu się czkały,
potem znowu zarządzenia,
zmusiły go do ... zrzędzenia.
Męczą ciągłe go boleści,
od wystąpień (p)osłów treści.
Trapi go też ciągła zgaga,
nic już na nią nie pomaga.
Co uzdrowi tego ptaka?
Dziś kuracja byle jaka.
Jutro za późno być może.
w cudze ręce przejdzie orzeł.
Mądry jest Polak po szkodzie.
Brak takiego jest w narodzie,
co by wszystkich razem scalił.
Dyktat chciwców wnet obalił
Tak więc nie płacz biedny człeku,
będzie lepiej – nie w tym wieku.
Historia znów kołem toczy,
tym co na dole, wiatr w oczy.
Argo.
Argo, 13 july 2017
Jest taki kraj
wśród rzek i wzgórz
w nim wioska jest
gdzie był mój dom
wciąż mi się śni...
tamten zły czas
gdy serce moje
rozpadło się
na części dwie
wśród lasów i wzgórz
przepadła gdzieś
młodzieńcza część
i tam ciągnie mnie
wciąż mi się śni...
spiżowy głos
wieczorny dzwon
i stara cerkiew
ze szczęścia dni
rozdarte wciąż
me serce jest
przez cały czas
nie zabliźnia się
wciąż mi się śni...
choć żyję tu
sny lecą tam
gdzie był mój dom
i wieczorny dzwon
Argo.
Argo, 12 july 2017
Gorąca noc
leje się pot
odrzucam koc
i nagle stop
przepadł gdzieś sen
coś wzbudza lęk
już słyszę ten
natrętny dźwięk
brzęczy w ucho
przeklęty los
w ustach sucho
lata tu coś
owadzi lot
wybudził mnie
won leć już stąd
nie chcę tu cię
precz znikaj mi
natręcie zły
nie dam ja ci
pić mojej krwi
wciąż narasta
natrętny bzyk
koniec basta
klapkiem myk
trup megiera
błogie spanie
nie czas teraz
na bzykanie
Argo.
Argo, 12 july 2017
Och ty jedyna, czarnulko moja...
Drażnisz delikatnie struny zmysłów
cudownym swoim lekkim zapachem.
Pieścisz tym aksamitnym bukietem,
kiedy budzisz mnie ze snu o poranku.
Witasz czule balsamem rozkoszy
i głaszczesz aromatyczną symfonią.
Gdy rozbudzasz senną wyobraźnię
to drży z niecierpliwością moje ja.
Czuję podniecenie na samą myśl,
że znowu mogę cię posmakować.
Pachnącą, mocną, czarną i kochaną.
Życie bez ciebie straciło by blask.
Argo.
Argo, 11 july 2017
Wierszyk nie dla malkontentów , cierpiących na
chwilowy brak humoru i obrońców praw zwierząt .
Markotnie po izbie gospodarz się krząta,
coś podniesie, zgarnie, przełoży i posprząta.
Spogląda po kątach, czegoś poszukuje.
Sam już chłop nie wie, czego mu brakuje.
Myśli sobie; jak żyć może chłop bez baby,
z tym kłopotem dłużej nie dam sobie rady.
Chyba iść do swata by mi było trzeba,
lub o zmiłowanie zwrócić się do nieba.
Swat mieszkał za rogiem, nawet całkiem blisko,
więc ładnie ubrane, poszło doń chłopisko.
Sprawę mu wyłożył jak kawę na ławę,
postawił też flachę, dołożył roladę.
Tuż po wypaleniu suszonego skręta
dowiedział się gazda, że baba nie mięta.
Mimo, iż o bufet oparły się sprawy,
wyszło, że nic z tego, że jest już starawy.
Na koniec, swat bacy w zaufaniu gada,
słuchajcie sąsiedzie, taka moja rada.
Jeżeli z tą sprawą rady nie dajecie,
tajemnicę pewną, zdradzę jeśli chcecie.
Najlepsza na świecie, najwierniejsza baba,
to mój drogi kumie, rąsia czyli graba.
Ona się nie skłóci, nie rzuci i nie zdradzi,
a zawsze w takich sprawach dobrze sobie radzi.
Wraca chłop do domu, nad słowami duma,
rozmyśla, roztrząsa co słyszał od kuma.
Cóż się porobiło, toż to nie wypada,
aby zamiast baby, spała ze mną graba.
Szedł uliczką myśląc, przyjdzie skończyć marnie,
aż niespodziewanie, zobaczył owczarnię.
Rozejrzał się chyżo, płot pokonał skokiem,
przez wrota do środka, wszedł niepewnym krokiem.
Pominę milczeniem, co się wtedy stało.
Chłop do domu wraca, śpiewa na wieś całą:
Łowiecko, łowiecko, tyś mi radość dała.
Łoj co ty byś jesce, gotować umiała.
Argo.
Argo, 11 july 2017
Pomstują znawcy,
trzymaj w wierszu szyk.
Panie prosimy,
tak nie pisze nikt.
Chociaż pomysłów,
miałbyś na wiersz sto,
pisząc w ten sposób;
wiedz, że to nie to.
Wiersz, żeby szlif miał
i rym w nim grał godnie
precz czasowniki.
Nie są już modne.
Trzeba nad sobą,
pracować wiele.
Bo jak odpuścisz,
zapomnij o dziele,
Chociaż tak krzyczą,
to niesforny pan,
dalej forsuje,
częstochowski plan.
Uparty taki,
że tylko w łeb dać.
I co z takim zrobić?
Urwał jego nać.
Argo.
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma
24 april 2024
The End StartsSatish Verma
23 april 2024
Three poemsAdam Pietras (Barry Kant)
22 april 2024
Echoes TravelSatish Verma