szybcia, 22 february 2014
Bezdomna
Chowa się w swoich czterech ścianach
Z kątów już wymiotła snów pajęczyny
Na słabych zdaniach jak cień się słania
Oczami śledząc sennie mijane godziny
Bezsilna
W ramionach kryje głowę przed ciosem
W pięściach ściska niedostrzegalny opór
Nie płacze i nawet o litość nie prosi
Na pniu złożyła pragnienia pod topór
Bezduszna
Swego serca głosu już słuchać nie chce
Wie przecież że o nią nikt nie zawalczy
Słowo orężem nie jest w jej ręce
By oddać co czuje ich nie wystarczy
Bezczelna
Żebrać śmie jeszcze o łagodny wyrok
Za winy niechcący nie popełnione
Byleby tylko ten ból już minął
Żeby wyruszyć w tę ostatnią stronę
szybcia, 5 february 2014
skoro boli
to znaczy że coś było
jakiś żar
płomień
może nawet miłość
skoro boli
to chyba dobrze
bo coś zostało
mała garstka wspomnień
boli nadal
i drąży
rana się nie chce zagoić
jestem zmęczona
bo za długo boli
szybcia, 25 february 2014
to ta moja bujna wyobraźnia
wyidealizowała do granic bólu
obraz który gdy nagle pojaśniał
ujawnił tylko plamy i dziury
wolałam ich nie dostrzegać
tłumacząc za każdym razem
światłem co cienie rozlewa
a dzieło nie jest bohomazem
on pręży się i rzeźbi cudnie
wtapiając w tło ram pozłacanych
pięknym chce zostać na płótnie
choć w samouwielbienie odziany
szybcia, 22 january 2014
Zanim się obudzi na dobre, co drzemie
Nim ziarno nadziei wykiełkuje
Nim jej sad obrodzi
Powiedz, czego oczekujesz ode mnie
Co po głowie ci chodzi?
Jeśli nie jesteś pewien, co czujesz
To proszę moim sercem się nie baw
Z żadnej miłości się nie żartuje
Choć raz jedyny zrób to, co trzeba
Zanim podniesiesz swego serca kamień
Nim dobrze wycelujesz
Nim kamieniem rzucisz
Pomyśl przez chwilę, kim jesteś dla mnie
Nie wracaj,nie wiedząc czy nie zechcesz uciec
szybcia, 3 february 2014
w samotności ławki
i bezruchu nagich drzew
w gasnących oczach latarni
w dostojnych wzgórzach
które dotknął śnieg
w ptakach które nikt nie karmi
zamilkły tęsknoty
zeskorupiał ból
i ogień czas przygasił
słów niewypowiedzianych
dotkliwy szum
wymowniejszy niż puste wyrazy
szybcia, 15 february 2014
świt czerwienią horyzont maluje
a wiatr nagimi gałęziami szarpie
zanim złe sny nad kawą przeżuje
znikną na dzień gorgony i harpie
smutek bezwiednie miesza z fusami
żeby przetoczyć kartkę kalendarza
jakimś zajęciem lęki omamić
nim zmartwychwstaną nocą niczym Łazarz
szybcia, 18 february 2014
tysiącem decybeli przemówiła cisza
na pół rozpłatując pnie stuletnich drzew
przenikliwy pisk każdy kamień słyszał
z najmniejszej szczeliny wypłynęła krew
uwolniła nurt zamarzniętych rzek
rozścielając mgłą psychodeliczne sny
ryby wyskoczyły na spękany brzeg
ze skrzeli się wydobył przeraźliwy krzyk
manekiny wyszły z wystawowych ram
raniąc martwe stopy drobinkami szkieł
popękały dzwony nutami ciężkich gam
zapłonęły pojedyncze pasma mgieł
………………………………………………………………
i nagle znieruchomiał czarno biały tłum
zabrał głos otwieranych powiek szum
szybcia, 26 february 2014
jeszcze nie teraz
pewnie nie prędko a może wcale
ale jeśli kiedyś przyjdzie taka chwila
może się okazać
że aż tak się oddalę
by wspominając pomyślisz
czy w ogóle byłam
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
30 april 2024
Justice PureSatish Verma
29 april 2024
AmnesiaSatish Verma
28 april 2024
Pan pokląskwa w ostatnichJaga
28 april 2024
CompromisedSatish Verma
27 april 2024
Uśmiech z trawkąJaga
27 april 2024
By KissesSatish Verma
26 april 2024
2608wiesiek
26 april 2024
The EntitySatish Verma
25 april 2024
2504wiesiek
25 april 2024
QuartzSatish Verma