szybcia, 27 february 2014
Przewracam myśli jak strony czasopisma
Sen nie przychodzi a serce się tłucze
To już niedługo-kto by pomyślał ?
A chciałam się jeszcze życia nauczyć
Wiem, że nie warto znowu próbować
I tak nie zdążę i nic już nie ułożę
Na mojej brzozie pohukuje sowa
Kompletują dla mnie narzędzia i noże
Kiedy przetną rozwarstwione włókna
Powoli będę się zbierać w zaświaty
Słyszałam dziś piosenkę dość smutną
Że po śmierci się dostaje najpiękniejsze kwiaty
szybcia, 28 february 2014
Patrzę na nie jak na postaci
W szeregu
W równych odstępach stojące
Ogławione pośród szarych pól połaci
Nastroszone włosy
Wdowie loki opłakujące
Popękane pnie
Pomarszczone i dziuple puste
Może tam właśnie miały serca
Niegdyś płonące
Odnajduję w nich twarz schowaną w lustrze
Z opuszczonymi rzęsami
Niczym wierzba płacząca
szybcia, 20 february 2014
dlaczego to robisz nie mam pojęcia
przecież mnie znasz i powinieneś wiedzieć
że nie znam niestety tego zaklęcia
dzięki któremu zapomnę ciebie
boli myśl że nie zobaczę cię już nigdy
ale chcę żyć choćby cichutko i spać spokojnie
kiedy wreszcie myśli ciszą zastygły
powracasz dźwiekiem wywołując wojnę
skoro już nigdy mamy się nie spotkać
to wspomnienie i zdięcia muszą ci wystarczyć
nie chcę znowu robić z siebie idiotki
łudząc się że tym razem ty o mnie zawalczysz
szybcia, 16 february 2012
Z kubkiem mleka stoję w oknie
Śnieg sypie gęsty, że świata nie widać
Światła gdzieniegdzie migają przelotnie
Białego puchu ciągle przebywa
Wiatr gwiżdżąc mroźne piosenki śpiewa
Do domu ktoś wrócić próbuje
Kłaniają mu się przydrożne drzewa
Zimno czerwienią policzki maluje
Przez szyby patrząc nie czuję chłodu
Rozgrzana smakiem miodu i mleka
Idźże człowieku zziębnięty do domu
Już tam ta ciebie kolacja czeka
szybcia, 17 january 2014
jest w twoim głosie coś czego się boję
czuję to dlatego o nic już nie spytam
żyłam za wszystkich i kochałam za dwoje
czarna wietrzna noc w moich myślach czyta
nie masz czasu żeby czekać mój też szybko mija
każda samotna godzina nie należy do nikogo
jednym kochanie każe żyć a mnie życie zabija
halny jest mi przyjacielem choć wyje złowrogo
może jakiś konar spadnie mi na głowę
wicher zdmuchnie z nieba moją ciemną gwiazdę
w gęstą otchłań zabiorę twoją smutku połowę
zniknę na zawsze bo byłam tu przejazdem
zgaśnie światło co nic nikomu nie dało
w tak lichym płomieniu nie ogrzałbyś dłoni
kupka zeschłych liści po mnie pozostała
a te i tak jesienny wicher rozgoni
halny smyczki połamał i szarpie po strunach
bezradnym skrzypcom duszę przewrócił
nie zagrają o miłości bo miłość to bzdura
wymyślona przez ludzi niczego nie uczy
szybcia, 23 january 2014
O miłość nie prosił, ale wziął bez słowa
Kiedy na słonecznej tacy ją podano
Nie pytał, po co i nie uszanował
Bo kto dba o to, co dostaje darmo
Między złotymi ukryła skrzydłami
Nóż, którym przecięła słabe więzy
Niechciana tylko siebie mogła zranić
Odchodząc zostawiła nitkę złotej przędzy
Nic przed zimnem już go nie chroni
Miłość złożyła poplamione krwią skrzydła
I teraz może chciałby o nią poprosić
Tylko teraz ona ogłuchła i umilkła
szybcia, 11 february 2014
jeśli nie zdążę
bo serce dziwnie tak niespokojne
bezradnie ramiona rozłożę
co powiem
kiedy wyślesz po mnie
złamałam się jak suchy patyk
pod ciężarem jednej kropli deszczu
ona sama niewiele znaczy
ale spadając uderzyła w najczulsze miejsce
co ci powiem jeśli nie zdążę
kiedy zapytasz
kiedy spojrzysz gniewnie
że mało miałam czasu
Boże
co ja ci powiem
na prawdę nie wiem
szybcia, 9 february 2014
czy to już ta ostatnia kropla
czuję że nie udźwignę więcej
ktoś tuż przed szczytem ukradł stopnie
jak wspiąć się po tej tasiemce
ni to jedwabna nić
ni pajęcza
widoczna jedynie w blasku słońca
ale niebo zbyt długo mrokiem jęczy
utknęłam
tuż przed drogi końcem
co się odwlecze i tak nie ucieknie
ile jeszcze
dwa trzy miesiące
nabrzmiałe jak balon
wkrótce pęknie
dostrzegę ją
i zsunę po niej ku zielonej łące
szybcia, 6 february 2014
Czy jest co ratować, gdy nie ma czego szukać?
W kilka chwil przemknęły cztery pory roku
Niedokończone płótno zamarło na sztalugach
Chcących go utrzymać w niepewnym rozkroku
Nagły przeciąg zrzucił je z hukiem pod nogi
Pod podeszwą zmieszała się czerń z czerwienią
Ślady farby jednak dużo łatwiej zmyć z podłogi
Niż oczyścić obraz by barw swych nie zmienił
Pozostały plamy nie do wywabienia
Pędzel lichego malarza stworzył bohomazy
Zostały tylko błędy nie do naprawienia
A w pamięci tylko nienamalowane obrazy
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
16 may 2024
1605wiesiek
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
1505wiesiek
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma
13 may 2024
I Write With Red InkSatish Verma
11 may 2024
Everything Is BlackSatish Verma
10 may 2024
Wielki wypasJaga
10 may 2024
Tangerines SingSatish Verma