skomasowana

skomasowana, 14 october 2010

Chimery pragnień, hybrydy złudzeń

Moje wiersze rozpuszczają wici; mówią same
za siebie - do audytorium niewielkiej sali
wykładowej, ukrytej w sednie miasteczka.
Nie wiem co mogą czuć w trakcie; nieważne:
mają siłę by nieść mnie później - lekko-
do przodu, chociaż ponoć bardzo urastam;
niektórzy powiadają - mężniejesz nam w oczach!

Tak trudno wejść na powrót do środka, aby schować
by nikt nie rozpoznał do końca: autor jest mały
i marny jak robak, któremu wyrzynają się
mleczne skrzydła, a od czoła kostnieją zalążki.


number of comments: 7 | detail

skomasowana

skomasowana, 7 october 2010

I stoję twarzą i mówię wierszem

Już nie ma Bożenki, tego kurczątka w skorupce
z dżinsu - wykluła się w przestrzeń.
Krystyna jest - w ciemnej barwie ochronnej
jak brzoza - smuklejsza i wyższa o pół korony
cierniowej po mężu.

Więc jak to będzie?

Moje słowa po słowach
Papieża
przewracanych kartami młodej pamięci?

Jak to będzie?

Mój wiersz może nie być na miejscu
i cienie kłaść na źrenice obecnych.
Mogę drżeć od kolan po dłonie
przez gardło ściśnięte.

I jak to będzie?

Może mnie nie poproszą, gdy bokiem
stanę na końcu
gdy czegoś będę szukać w torebce
może przeoczą - nie wywołają na środek.

Może nie spłonę - doszczętnie...


number of comments: 6 | detail

skomasowana

skomasowana, 16 october 2010

Wojny współczesne

Zmuszono mnie dzisiaj do uczestnictwa
(nieświadomie i bezosobowo) w cyklicznych
walkach rodzin - na słowa. Ułożono zasieki
z pretensji; zbudowano barykady z puszek
po piwie, obrzucając siebie koktajlami
błotowa.

Kobiety trafiały lotkami dzióbków do wroga.
Mężowie, po tygodniu harówy, taskali ciężkie,
pijane armaty słów powszechnie uznanych.
Mimowolni świadkowie trzymali na wodzy
żenady uśmiechów i słabsze strony, które
porozchodziły się do własnych próżni.

W eterze pozostał niesmak szczekania i ból
głowy z powodu powodów.
I ponoć będą pozwani.


number of comments: 9 | detail

skomasowana

skomasowana, 21 october 2010

Ogłoszenia

Jak może poczuć się człowiek
któremu dziękują za słowa?
Jak latarnia morska na Helu?
Mój Boże!
Jak słup ogłoszeniowy
gdzie każdemu wolno naklejać
swoje: zgubiono - znaleziono
poszukuję
sprzedam...


number of comments: 7 | detail

skomasowana

skomasowana, 25 october 2010

Droga

Umysł wolny od stałego wyobrażenia o kimś,
kto czyni coś dla kogoś innego, jest jak słońce
promieniujące samo z siebie*


Staram się wejść tam gdzie nikt
już nic dla kogoś nie robi.
To etap wspinania się na trudny szczyt.
Są przerwy kiedy na prawdę dalej nie mogę.
Śpię częściej.
Jesień - właśnie nią idę.
Przeczuwam zaledwie
że inni mogą iść również - po stronie
przeciwnej lub obok
więc czasem rękę podaję, by się trzymać.
I tak powiem: na szczycie
już nie będę sobą - popatrzę w dolinę
nie swoimi oczyma 
jak słońce, które zachodzi
za różowy
horyzont.


*
lama Ole Nydahl


number of comments: 2 | detail

skomasowana

skomasowana, 18 october 2010

Poemat nocny

Przedsen

W przedśnie sprawy składają się
w całość
mają własną logikę
chronologię wydarzeń
wypowiadają zdania współcześnie
rozwinięte jak również podrzędne
nadrzędne i podręczne
bagaże słów pojedynczych
zapięte na przysłowiowe ostatnie
guziki
lecą taśmowo do celu-
cel jest i za chwilę go nie ma
co o niczym nie przesądza
i niczego nie ułatwia
nie rozwiązuje.
Są jeszcze rzeczy mówiące
same za siebie
wybrzuszają się puchną nadymają
więc nie wszystkie można pomieścić
w środku
nie wszystkie nazwać po imieniu
skopiować wkleić by pójść dalej
dalej.
Ingrediencje nowego poematu
zazębiają się jak zamek błyskawiczny
w chwili wyjścia-
słowo do słowa.
Mają jednakowy kolor srebrnobeżowy
wydzielają ciepło i – odchodzą
w niepamięć.
Niekiedy gdzieś obok wtrącają się
głosy
które nie pasują do rzeczy
do spraw
jakiś okrzyk
niby z innej baśni
z obcego wymiaru.
Należało nauczyć się je ignorować
nie roztrząsać znaczeń
wtedy cofają stopę przed próg
wracając do swojej akcji
do własnego jestestwa.

Powoli zanurzam się

Sen

Śniło mi się masowe zabijanie.
Trupy zostały przyorane w polu
jako naturalny nawóz
jakieś bezkształtne ciała
Czułam lęk że ktoś się dowie
że będzie to taki pośredni kanibalizm
kiedy wykłoszą się zboża
pełnym bursztynowym
na ciepłą mąkę – ziarnem.
Tylko jednego ale za to niezwykle
dorodnego nieboszczyka zakopaliśmy
w ogrodzie
dość płytko – tuż pod trawą
i znowu miałam obawę że go wypłuczą
jesienne deszcze które nastaną
lub pies wykopie
i wszyscy zobaczą
jacy jesteśmy naprawdę.
Nie czułam
nie rozumiałam dlaczego tak się stało.
Była to zapewne tylko sztuka
dla sztuki
więc nie można przesądzać jej znaczenia
w porównaniu.

Przebudzenie

Każde wygląda mniej więcej tak samo
gdy wraca świadomość
przez chwilę
przez moment – zawieszenie.
Nocne projekcje w tym czasie
oddalają się
by człowiek mógł oczy otworzyć
już wolne i lżejsze o te wszystkie majaki.
Zaczynam mieć poczucie wagi
ciała.
Raduje mnie i napawa ulgą
to powtórne powiązanie.
Jeszcze chwilę czegoś szukam
coś ustawiam jak puzzle-
tą całą własną z którą
tak do końca nie ma ugody
ta rzeczywistość której nie jestem pewna
ta prawda nie będąca
pełnym udziałem
która siłą rzeczy i powagą spraw
musi być poza zasięgiem
której nie można opisać żadnym
zwyczajnym określeniem
gdy wiedza nie zastępuje doświadczenia
tajemnicy nie zgłębia
która musi tkwić w sednie
po co to całe  tu i teraz

Za chwilę uśmiecham się do dnia-
przeciągam.
Dzisiaj co do sekundy jestem
nie mniej niż potrzeba
i nic więcej.

*
ciąg dalszy nastąpił


number of comments: 0 | detail

skomasowana

skomasowana, 9 october 2010

Żyletki

ładuje się we śnie nową porcją
życia
nie można strawić jak kolacji
rano połyka
zdania cięte w żyletki
z metra - i nic

i nikt na to nie poradzi
kiedy jest szmatką szmateczką
porwaną na
strzępy rozumu

i serca


number of comments: 1 | detail

skomasowana

skomasowana, 29 october 2010

Nie zawieść

Jest dzień i noc.
Dwa kroki w przód -
i upadek.
(W uszach aż dźwięczy)
Zacisnąć zęby, usta.
Nikogo obok.
I po co te łzy...
na szczęście-
na szczycie wzgórza jest takie miejsce,
jest miejsce.
Tylko jakoś to przeżyć.
Tylko trzeba się podnieść i cicho śpiewać.
Zbudować od nowa - cegiełka po cegiełce,
cegiełka po cegiełce.


number of comments: 2 | detail

skomasowana

skomasowana, 28 october 2010

Kocham panią, bo oddycham

pani Wisławie Szymborskiej

mogłabym ją spotkać tamtego lata na Ilford
i przystanąć jak przed wystawą gdzie obrazy
w różnych wymiarach pełne kwiatów wychodziły
w tłum spacerowiczów prosto z rąk artysty

albo ten ślepy akordeonista który grał
a basy niosły mnie tęsknie aż pod Lidla

w drodze powrotnej mogła być cyganką
co na szczęście sztuczną różę choć za parę pi

czy nareszcie stół pachnący polskim pieczywem
słodkie warkocze wianki bułek i okrągły z
sezamem - taki sam który wiozłam przez granicę

mogłabym ją spotkać tamtego lata na Ilford
ale jest tu i słowem mnie jak rymem ściska

więc być może tym kim zechcę?
przecież huśta mnie wierszem jak kołyską-
ta starsza pani siwa
z papierosem (jak ja) w ustach
moja matka


number of comments: 4 | detail

skomasowana

skomasowana, 8 october 2010

Kobiety upadłe

Raz pewien poseł z poselskiej ławy
Tak był oddania kobiet ciekawy
Że penetrował je dzielnie
Niby rolnicze spółdzielnie
Które upadły i nie ma sprawy:)


number of comments: 4 | detail


10 - 30 - 100  




Terms of use | Privacy policy | Contact

Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.


contact with us






wybierz wersję Polską

choose the English version

Report this item

You have to be logged in to use this feature. please register

Ta strona używa plików cookie w celu usprawnienia i ułatwienia dostępu do serwisu oraz prowadzenia danych statystycznych. Dalsze korzystanie z tej witryny oznacza akceptację tego stanu rzeczy.    Polityka Prywatności   
ROZUMIEM
1