skomasowana, 3 november 2010
Ogród w listopadzie już tylko tli się
jeszcze płoną derenie chłodnym językiem
można dotykać ostatnie róż zimne płatki
szeleścić ale płycej oględniej
żeby nie mieszać porannych mgieł
z niebem które ledwo dyszy.
Zmiana w ogrodzie wychodzi
powoli wspina się po drzewach
drżących z zażenowania jak starcy
obcą ręką niecierpliwie rozbierani (do snu)
z figowych liści.
skomasowana, 1 november 2010
układ
serce biło w klatce pomimo
płuca robiły jak zwykle swoje
żyły jakby musiały stale od nowa
ograniczenie
zawsze gdy chciała frunąć
kula u nogi odzywała się
ludzkim głosem
umowa
spisana była drobnym maczkiem
kiedy dojrzała
zaskoczona nie miała odwrotu
skomasowana, 31 october 2010
byłam w Turcji moi drodzy byłam w Turcji
po sezonie byłam w Turcji że o hej!
teraz chodzę nasycona jej wielbłądem
i przewijam wciąż od nowa po dniu dzień
byłam w Turcji proszę państwa pośród drinków
rozpływałam się za wszystkie czasy złe
w Turcji byłam po sezonie plus czterdzieści
hibiskusy tam płonęły w barwnym szkle
były palmy i zielone drzewa cytryn
morzem drinków rozbijałam się o klif
byłam w Turcji i dawano trzy posiłki
a derwisze wirowali w święty dryf
w Kapadocji byłam w Turcji na Księżycu
gdzie kominy i gdzie grzybów - biały tuf
byłam w Turcji moi drodzy moi mili
i powrócę do niej kiedy? - we śnie znów!
skomasowana, 30 october 2010
żywe skały
pozorne lustra
wystarczy znać zaklęcie
i zapukać jak Ali Baba
pierwszym lepszym
dobrym słowem
otworzą się
za szybami nieprzebrane
skarby
cuda cudeńka
aż mieni się w oczach
gdy wchodzisz
widzisz
i dopiero możesz
zmierzyć się
z sobą
skomasowana, 29 october 2010
Jest dzień i noc.
Dwa kroki w przód -
i upadek.
(W uszach aż dźwięczy)
Zacisnąć zęby, usta.
Nikogo obok.
I po co te łzy...
na szczęście-
na szczycie wzgórza jest takie miejsce,
jest miejsce.
Tylko jakoś to przeżyć.
Tylko trzeba się podnieść i cicho śpiewać.
Zbudować od nowa - cegiełka po cegiełce,
cegiełka po cegiełce.
skomasowana, 28 october 2010
pani Wisławie Szymborskiej
mogłabym ją spotkać tamtego lata na Ilford
i przystanąć jak przed wystawą gdzie obrazy
w różnych wymiarach pełne kwiatów wychodziły
w tłum spacerowiczów prosto z rąk artysty
albo ten ślepy akordeonista który grał
a basy niosły mnie tęsknie aż pod Lidla
w drodze powrotnej mogła być cyganką
co na szczęście sztuczną różę choć za parę pi
czy nareszcie stół pachnący polskim pieczywem
słodkie warkocze wianki bułek i okrągły z
sezamem - taki sam który wiozłam przez granicę
mogłabym ją spotkać tamtego lata na Ilford
ale jest tu i słowem mnie jak rymem ściska
więc być może tym kim zechcę?
przecież huśta mnie wierszem jak kołyską-
ta starsza pani siwa
z papierosem (jak ja) w ustach
moja matka
skomasowana, 28 october 2010
tkwią - wciśnięci pod ziemię. przybijani zielonym
gwoździem wciąż od nowa. przez nas - kochających, ale
już inaczej smutek swój, lęk przed wyobrażeniem jutra
tak im ciężko być musi w tej ciasnej poczekalni
w zimnej sionce. chcieliby może odejść wreszcie, zaznać
przestrzeni. przewietrzyć swoje butwiejące ubrania, włosy
poprawiamy im potargane. znowu dajemy światło
naszych wspomnień i, dopóki możemy - wypominamy.
wychodzą na dzień (lub dwa) rozprostować kości.
stojąc tak - przestępuję z nogi na nogę i ciasno
mi w tym nagłym tłumie - z tablicami na piersiach
i cyframi kutymi na czołach. i chłodno przeważnie
i deszcz zazwyczaj pada. później chora jestem od
wszelkich zaraz tego świata, na które pomarli
przede mną.
skomasowana, 27 october 2010
są gdzieś wyspy szczęśliwe (i Chiny)
ciche porty - śpią żagle u rej
jacyś chłopcy już dziś nie popłyną
otuleni w ostatni swój sen
są gdzieś wyspy szczęśliwe (i Chiny)
senne dworce gdzie czeka znów ktoś
jakiś chłopiec żegna się z dziewczyną
taka kolej jest rzeczy i los
są gdzieś wyspy szczęśliwe (i Chiny)
cudne plaże i góry we mgle
i oazy wśród żaru pustyni
gdy już koniec - a tak się żyć chce
są gdzieś wyspy szczęśliwe (i Chiny)
złote miasta miasteczka i wsie
gdzieś nad rzeką chłopiec - dziewczynie
swoje serce oddaje - nie mnie
są gdzieś wyspy szczęśliwe (i Chiny)
i lotniska gdzie radość i łzy
są gdzieś wyspy szczęśliwe (i Chiny)
gdzie te Chiny? gdzie miłość? gdzie my?
skomasowana, 25 october 2010
Umysł wolny od stałego wyobrażenia o kimś,
kto czyni coś dla kogoś innego, jest jak słońce
promieniujące samo z siebie*
Staram się wejść tam gdzie nikt
już nic dla kogoś nie robi.
To etap wspinania się na trudny szczyt.
Są przerwy kiedy na prawdę dalej nie mogę.
Śpię częściej.
Jesień - właśnie nią idę.
Przeczuwam zaledwie
że inni mogą iść również - po stronie
przeciwnej lub obok
więc czasem rękę podaję, by się trzymać.
I tak powiem: na szczycie
już nie będę sobą - popatrzę w dolinę
nie swoimi oczyma
jak słońce, które zachodzi
za różowy
horyzont.
*
lama Ole Nydahl
skomasowana, 23 october 2010
pani Wandzie Szczypiorskiej
taka piękna dusza
ufająca słowu
co w kokon zamotane
niby jedwabnik
na drzewie białej morwy
delikatniej
oddycha
kruchym światłem
barwiąc zaprzeszłe
lawendowe i seledynowe
wzgórza dobrej nadziei
wzgórza nadziei
łagodniej
skomasowana, 22 october 2010
Mój panie!
Głaskać miły twój lewy policzek
(czemu lewy tego nie wiem dokładnie)
albo muszlę twego ucha - językiem
kark masując przy tym delikatnie
czesać włosy w nieskończoność
może nie masz? ech, nieważne!
Takie myśli: wtulić nos ci pod pachę
i koniecznie w nozdrze - palec, a ty
pisałbyć swój wiersz parszywy o życiu
jedząc coś słodkiego w przerwie
piłbyś miętową herbatę
ale jesteś daleko mój drogi, mój poważny
kochany!
a ja cierpię na wszystkie choroby
tego świata
na te ostatnie promienie słońc
u szyi - księżyców diamentowe tarcze
które pieszczą żyły
z naciskiem
w rozpaczy
walczę.
skomasowana, 21 october 2010
Jak może poczuć się człowiek
któremu dziękują za słowa?
Jak latarnia morska na Helu?
Mój Boże!
Jak słup ogłoszeniowy
gdzie każdemu wolno naklejać
swoje: zgubiono - znaleziono
poszukuję
sprzedam...
skomasowana, 20 october 2010
Świat się spieszy, zapina pasy i pędzi przed
siebie. Wyprzedza, dodaje gazu - musi zdążyć
przed czasem, więcej załatwić, więcej sprzedać.
Świat inwestuje: w drogi, tunele, korytarze
powietrzne. Jest pełen energii - ucieka do celu.
Świat na jednej nodze podskakuje - to
samonapędzający się wehikuł, żywa tkanka
przestrzeni.
Że jest mały - mówią niektórzy, inni pytają-
- czy się kończy?
A on kręci się wkoło na kosmicznej karuzeli
której gołym okiem nie widać.
Czasem ma już dość - więc wymiotuje-
blady i słaby. I nogi mu się trzęsą.
Świat się kolektywizuje w konsumpcji - mówi
Vaclav Havel (w wywiadzie) - świadomie
ateistyczny. Świat rodzi nowy typ ludzi, którzy
brną w samotność jakby szli w zaparte, a ja
bokiem sobie wyszłam-
jak słup stoję.
skomasowana, 18 october 2010
Przedsen
W przedśnie sprawy składają się
w całość
mają własną logikę
chronologię wydarzeń
wypowiadają zdania współcześnie
rozwinięte jak również podrzędne
nadrzędne i podręczne
bagaże słów pojedynczych
zapięte na przysłowiowe ostatnie
guziki
lecą taśmowo do celu-
cel jest i za chwilę go nie ma
co o niczym nie przesądza
i niczego nie ułatwia
nie rozwiązuje.
Są jeszcze rzeczy mówiące
same za siebie
wybrzuszają się puchną nadymają
więc nie wszystkie można pomieścić
w środku
nie wszystkie nazwać po imieniu
skopiować wkleić by pójść dalej
dalej.
Ingrediencje nowego poematu
zazębiają się jak zamek błyskawiczny
w chwili wyjścia-
słowo do słowa.
Mają jednakowy kolor srebrnobeżowy
wydzielają ciepło i – odchodzą
w niepamięć.
Niekiedy gdzieś obok wtrącają się
głosy
które nie pasują do rzeczy
do spraw
jakiś okrzyk
niby z innej baśni
z obcego wymiaru.
Należało nauczyć się je ignorować
nie roztrząsać znaczeń
wtedy cofają stopę przed próg
wracając do swojej akcji
do własnego jestestwa.
Powoli zanurzam się
Sen
Śniło mi się masowe zabijanie.
Trupy zostały przyorane w polu
jako naturalny nawóz
jakieś bezkształtne ciała
Czułam lęk że ktoś się dowie
że będzie to taki pośredni kanibalizm
kiedy wykłoszą się zboża
pełnym bursztynowym
na ciepłą mąkę – ziarnem.
Tylko jednego ale za to niezwykle
dorodnego nieboszczyka zakopaliśmy
w ogrodzie
dość płytko – tuż pod trawą
i znowu miałam obawę że go wypłuczą
jesienne deszcze które nastaną
lub pies wykopie
i wszyscy zobaczą
jacy jesteśmy naprawdę.
Nie czułam
nie rozumiałam dlaczego tak się stało.
Była to zapewne tylko sztuka
dla sztuki
więc nie można przesądzać jej znaczenia
w porównaniu.
Przebudzenie
Każde wygląda mniej więcej tak samo
gdy wraca świadomość
przez chwilę
przez moment – zawieszenie.
Nocne projekcje w tym czasie
oddalają się
by człowiek mógł oczy otworzyć
już wolne i lżejsze o te wszystkie majaki.
Zaczynam mieć poczucie wagi
ciała.
Raduje mnie i napawa ulgą
to powtórne powiązanie.
Jeszcze chwilę czegoś szukam
coś ustawiam jak puzzle-
tą całą własną z którą
tak do końca nie ma ugody
ta rzeczywistość której nie jestem pewna
ta prawda nie będąca
pełnym udziałem
która siłą rzeczy i powagą spraw
musi być poza zasięgiem
której nie można opisać żadnym
zwyczajnym określeniem
gdy wiedza nie zastępuje doświadczenia
tajemnicy nie zgłębia
która musi tkwić w sednie
po co to całe tu i teraz
Za chwilę uśmiecham się do dnia-
przeciągam.
Dzisiaj co do sekundy jestem
nie mniej niż potrzeba
i nic więcej.
*
ciąg dalszy nastąpił
skomasowana, 16 october 2010
Zmuszono mnie dzisiaj do uczestnictwa
(nieświadomie i bezosobowo) w cyklicznych
walkach rodzin - na słowa. Ułożono zasieki
z pretensji; zbudowano barykady z puszek
po piwie, obrzucając siebie koktajlami
błotowa.
Kobiety trafiały lotkami dzióbków do wroga.
Mężowie, po tygodniu harówy, taskali ciężkie,
pijane armaty słów powszechnie uznanych.
Mimowolni świadkowie trzymali na wodzy
żenady uśmiechów i słabsze strony, które
porozchodziły się do własnych próżni.
W eterze pozostał niesmak szczekania i ból
głowy z powodu powodów.
I ponoć będą pozwani.
skomasowana, 14 october 2010
...świat przeszedł przez twoje ręce, ażeby się odnowić, ażeby zlenić się w nich i złuszczyć jak cudowna jaszczurka.ten ruch przebrażony w niezliczonoś pór roku neboskłony wypełnioneptakami o jedwabnych skrzyłach pod ochrą setnych słońc i księżycówszczyty gór w zdumieniu po drugiej stroniezapa cynamonu słów działających jak infradźwięki po których gotujesięskóra (czy chce wykluć błękit huraganem ognia?) widzę czasrównoległy niby linskoczek w czarnym kapeluszu wciśniętym po uszy wybiegł
skomasowana, 14 october 2010
Moje wiersze rozpuszczają wici; mówią same
za siebie - do audytorium niewielkiej sali
wykładowej, ukrytej w sednie miasteczka.
Nie wiem co mogą czuć w trakcie; nieważne:
mają siłę by nieść mnie później - lekko-
do przodu, chociaż ponoć bardzo urastam;
niektórzy powiadają - mężniejesz nam w oczach!
Tak trudno wejść na powrót do środka, aby schować
by nikt nie rozpoznał do końca: autor jest mały
i marny jak robak, któremu wyrzynają się
mleczne skrzydła, a od czoła kostnieją zalążki.
skomasowana, 13 october 2010
dziękuję że mogłam poznać
że mogłam spotkać - dziękuję!
że mogłam uczuciem obdarować
dziękuję za słowa
których mogłam się nauczyć
że pokochać
mogłam
skomasowana, 13 october 2010
na cóż rodzimy się jak motyle
na chwilę
po co motylom trumny na wysoki połysk
a drogim trumnom okucia mosiężne
do grobów z marmuru
jesteśmy jak ważki z awenturynu
u szyj
a dumni
*
później coś zaczęło chodzić mi
po głowie
strzepnęłam biedronkę
a tą
to już nic nie obchodziło
skomasowana, 12 october 2010
kiedyś uporam się z tym wszystkim z tym całym
wczoraj to nie może trwać wiecznie nie dręcz siebie
mówiłam powtarzałam sto ileś tam razy
nie zadręczaj historią to przecież tylko
przeszłość jak małe szare kulki plasteliny. którą
chcesz - wyjmujesz z pamięci możesz rozmazać ją po konturach
wspomnień ale po co. czyż nie lepiej uśmiechać się tu i teraz
czyż to nie jest lepiej? mój Boże...
skomasowana, 12 october 2010
po pewnym czasie, ktoś, już nieobecny - pięknieje, robi się młodszy
smuklejszy; zamiast rąk ma dłonie które błogosławią i zwykle
nic nie mówi tylko jest - się pojawia; patrzy wzrokiem głębokim jak
czarna dziura. później odpływa, bo nie działa na niego siła
ziemskiej grawitacji.
czasami zamajaczy na polnej drodze umysłu - stojąc jak cel nieruchomy
lub siedzi za stołem niby w gościnie i, ani jeść nie chce, ani pić, ni odejść
jakby nie wiedział, co dalej?
tak mam z duchem ojca, który coraz to przeźroczyścieje- niemożebnie
odmłodniawszy, aż mi wstyd, że robię się przy nim taka mała
(choć lat mi przybyło), tak bezradna... a on nigdy nie wziął mnie
na kolana, w oczy nie spojrzał; nigdy nie powiedział -
moja kochana księżniczko - tylko sadzał na taboret z lodu
i krążąc niczym kondor wkoło padliny - prawił te swoje bzdurne
morały - wydziobując wątrobę i policzki.
skomasowana, 11 october 2010
Świat się bawi. Ludzie tańczą na ulicach.
Są fajerwerki niezliczone. I petardy.
Miliony ton muzyki. Wszędzie płoną ogniska.
Świat szaleje w euforii.
Szczęściem kipi aż góry drżą u podstaw
aż odpływa Pacyfik, gdy świat się bawi
w Phenianie, Berlinie czy Nowym Jorku.
Tańczy Afryka. Azja świętuje rocznice.
Świat bawi się na całego. Pije i żyje w ekstazie.
Skanduje jednym głosem - Wolność!
Skanduje - Solidarność!
Na stadionach falują przebarwne tłumy.
Świat bawi się i pracuje.
Świat się modli.
Jesteśmy globalną wioską. Siejemy i zbieramy
plony. Dzielimy po równo.
Tolerancja! - z uśmiechem wołają inni.
Nawet pingwiny z nogi na nogę - choć mroźno.
Nawet pingwiny. A ryby w życiu jak w wodzie.
Tylko mrówki przejdą na zimę
do konspiry. A szczurów to nic nie obchodzi.
Stary niedźwiedź mocno śpi - śpiewają dzieci
kiedy rodzą się maleńkie
demony.
skomasowana, 10 october 2010
Ja nie jestem poetą
ani tym bardziej wieszczem
ale czuję po kościach-
jeszcze nas zima zdreszczy!
Odlatywanie
W którą stronę leciały
gęsi - pytam kloszarda.
Pani, ja żem nie widział:
darły - do Mc`Donalda!
Zaleganie
Umierają w nas ważki;
zalegają motyle.
Lekko będziem je dźwigać
przez calusieńką zimę?
Opadanie
Jesień biegnie alejką;
włóczy liściową suknię.
Odzienie z niej opadnie
gdy w jesion głową stuknie:)
skomasowana, 10 october 2010
To był czas biegnący nierównomiernie.
Nagle
potrafił przepleść się w dobierany warkocz
związać w luźny supeł jak plastikowa wstążka
na kwiatach lub prezencie.
Dnie jak i noce zaczęły zmieniać scenografie
przez zagięcie powierzchni co oznaczało
że można
w pełnym słońcu pójść dalej
w postrzępiony brzeg ciemności
lub
blisko po północy stąpać
ulicami niespodzianie wyłonionego
z księżycowej poświaty
miasta
z grą cieni i odgłosem śpiewu
jakby szklanych
ptaków.
Ten czas potrafił wymazywać
momenty
przejść
w jakimś nieznanym kierunku
by za chwilę
sprawiać wrażenie że stamtąd już wraca
lecz wiadomo
to tylko taka jego fantazja
żart który nie każdemu podobać się mógł
na równi...
skomasowana, 9 october 2010
ładuje się we śnie nową porcją
życia
nie można strawić jak kolacji
rano połyka
zdania cięte w żyletki
z metra - i nic
i nikt na to nie poradzi
kiedy jest szmatką szmateczką
porwaną na
strzępy rozumu
i serca
skomasowana, 9 october 2010
Jakże łatwo być człowiekiem.
Przypomnij sobie słoneczny dzień lata
kiedy stałaś zachwycona śpiewem skowronka,
jadłaś ciepłe truskawki otrzepane z piasku.
To było wówczas, gdy pierwszy ptak wyleciał
spod twoich skrzydeł w nieznane. Pamiętasz?
Albo dzień, gdy po raz ostatni trzymałaś dłoń ojca
i już nigdy nic nie było takie jak dawniej.
Stąd wiesz, jak łatwo być człowiekiem.
Widziałaś dzieci kalekie wypełnione radością
i pięknych, zdrowych ludzi łaknących śmierci.
Co czułaś - nieraz odzierana z godności.
Chyba musiałaś być ponad - w środku
swoich światów, wpatrzona w okno
w ciszę firanki, za którą wiatr błękitny
zmieniał pory roku
grając cieniami
i światłem.
skomasowana, 8 october 2010
Raz pewien poseł z poselskiej ławy
Tak był oddania kobiet ciekawy
Że penetrował je dzielnie
Niby rolnicze spółdzielnie
Które upadły i nie ma sprawy:)
skomasowana, 7 october 2010
Już nie ma Bożenki, tego kurczątka w skorupce
z dżinsu - wykluła się w przestrzeń.
Krystyna jest - w ciemnej barwie ochronnej
jak brzoza - smuklejsza i wyższa o pół korony
cierniowej po mężu.
Więc jak to będzie?
Moje słowa po słowach
Papieża
przewracanych kartami młodej pamięci?
Jak to będzie?
Mój wiersz może nie być na miejscu
i cienie kłaść na źrenice obecnych.
Mogę drżeć od kolan po dłonie
przez gardło ściśnięte.
I jak to będzie?
Może mnie nie poproszą, gdy bokiem
stanę na końcu
gdy czegoś będę szukać w torebce
może przeoczą - nie wywołają na środek.
Może nie spłonę - doszczętnie...
Terms of use | Privacy policy | Contact
Copyright © 2010 truml.com, by using this service you accept terms of use.
21 may 2024
The TrialSatish Verma
20 may 2024
Za ciepło się ubrałaJaga
20 may 2024
Leaves Are Changing ColorsSatish Verma
19 may 2024
Broken BridgesSatish Verma
18 may 2024
Misty MemoriesSatish Verma
17 may 2024
In TemperatureSatish Verma
16 may 2024
O TrinitySatish Verma
15 may 2024
ToastJaga
15 may 2024
Studying LifeSatish Verma
14 may 2024
NonethelessSatish Verma